Paradoks hazardzisty a zakłady bukmacherskie

View of lecture app against man using smartphone while holding digital tablet

W zakładach bukmacherskich tylko niewielki odsetek typerów odnosi sukces, za jaki niewątpliwie można uznać czerpanie regularnych zysków z zawieranych zakładów. Na wszystkich obstawiających na każdym kroku czyhają bowiem pułapki, a jedną z najgroźniejszych jest paradoks hazardzisty.

Definicja

Jak podaje Wikipedia: „Paradoks hazardzisty (ang. gambler’s fallacy) zwany również złudzeniem gracza, złudzeniem Aleksego Iwanowicza i złudzeniem Monte Carlo – błąd poznawczy i błąd logiczny polegający na traktowaniu niezależnych od siebie zdarzeń losowych jako zdarzeń zależnych. W szczególności jest to myślenie, że zdarzenie będące przedłużeniem jakiejś bardzo nieprawdopodobnej serii jest mniej prawdopodobne, niż zdarzenie przerywające tę serię”.

Jak to działa w praktyce?

Paradoks hazardzisty najłatwiej wyjaśnić na przykładzie ruletki. Na jej kole znajduje się 37 pól: 18 czarnych, 18 czerwonych oraz neutralne 0. Jak na dłoni widać tu więc, że jeśli wykluczymy zero, to przed pierwszym zakręceniem szansa, że kulka zatrzyma się na polu czerwonym, wynosi dokładnie 50 procent. Co ciekawe, przed drugim zakręceniem może się nam wydawać, że skoro poprzednio kulka zatrzymała się na czerwonym polu, to tym razem większe jest prawdopodobieństwo tego, że zatrzyma się ona na czarnym. Rachunek prawdopodobieństwa ma jednak na ten temat inne zdanie (szanse nadal będą się rozkładać 50/50), a w błąd próbuje nas wprowadzić właśnie ten enigmatyczny paradoks hazardzisty.

Zakłady bukmacherskie

Paradoks hazardzisty możemy dostrzec również w zakładach bukmacherskich. Czym są zakłady bukmacherskie wyjaśnia WygranaOnline. Przyjrzyjmy się teraz jak paradoks hazardzisty objawia się w tej formie hazardu.

Przyjmijmy, że Legia Warszawa wygrała siedem ostatnich spotkań Ekstraklasy. Obok takiej passy żaden szanujący się typer nie przejdzie obojętnie, a w głowie każdy zacznie rozważać, czy bardziej opłaca się postawić na zwycięstwo, czy na porażkę Wojskowych. Z jednej strony wszystko przecież przemawia za nimi, gdyż muszą znajdować się w wyśmienitej formie, ponieważ pokonują rywala za rywalem, lecz z drugiej w sporcie każda znakomita passa się kiedyś kończy, a wraz z każdym kolejnym triumfem koniec ten wydaje się bliższy. Oba powyższe toki rozumowania to właśnie paradoks hazardzisty. Ostatnie mecze danego zespołu stanowią oczywiście ważny element rzetelnej analizy zdarzenia z jego udziałem, na które zamierzamy postawić pieniądze, jednak analizy te nie mogą opierać się wyłącznie na stwierdzeniu że drużyna kilka razy wygrała więc na pewno znów wygra. Suche rezultaty dają nam bowiem jedynie ogólny ogląd sytuacji, a każdy gracz, który myśli o zarabianiu na zakładach bukmacherskich, powinien zagłębiać się w szczegóły i dokładnie przeanalizować formę zespołu.

Czy to jest groźne?

Paradoks hazardzisty może przybierać różnorakie postaci i np. objawić się niepohamowaną chęcią rychłego odegrania się po drugim, trzecim, piątym czy dziesiątym przegranym kuponie z rzędu. Bo przecież jeśli ciągle stawialiśmy na wygraną danej drużyny, a ona za każdym razem przegrywała, to już za chwilę musi się to zmienić… W takiej sytuacji już bardzo niewiele dzieli gracza od porzucenia stosowanej do tej pory strategii i stawiania coraz większych pieniędzy na coraz mniej przemyślane zdarzenia. A od tego już krótka droga do uzależnienia od hazardu, więc jeśli zauważymy, że wpadamy w te sidła, to powinniśmy niezwłocznie dać sobie spokój z zakładami i udać się po pomoc do specjalisty.