„…Parkrun i ludzie tam poznani sprawił, że biegam regularnie” – rozmowa z byłym prezydentem Legionowa, Andrzejem Kicmanem

parkrun_53

Andrzej Kicman podczas parkrun Augustów (fot. Urszula Machnacka)

Andrzej Kicman, były prezydent Legionowa, w ostatnim czasie realizuje swoją nową pasję, którą jest bieganie. Zaczął na parkrunie, teraz przebiegł dystans Półmaratonu Praskiego. Czy teraz nadszedł czas maratonu?

Michał Machnacki: Panie Andrzeju skąd pasja do biegania? Robi pan niesamowite postępy!

Andrzej Kicman: Sport towarzyszy mi od dziecka. W wieku 13 lat grałem w trampkarzach OKS-u Otwock, później w juniorach, a mając 16 lat byłem w pierwszej drużynie. Brałem udział w Otwockich Piątkach Lekkoatletycznych. Pływałem i pływam, jeździłem na rowerze. W technikum budowlanym byłem reprezentantem szkoły w piłce nożnej i w hokeju na lodzie. Już jako dorosłemu człowiekowi zabrakło czasu na intensywne uprawianie sportu. Chociaż otrzymałem propozycję biegania w klubie Skra Warszawa. Ale też nigdy nie przepuściłem okazji żeby zagrać w piłkę, popływać czy pojeździć na łyżwach. Staram się też co roku wyjechać na narty.

Jest Pan stałym bywalcem parkrun Jabłonna. Jak panu podoba się ta inicjatywa?

Na bieganie namówiła mnie bratanica, nauczycielka WF, Irena Koper. Wcześniej, od 2010 roku, brałem udział w biegach ulicznych w Warszawie. Ale było to na zasadzie zrywu przed daną imprezą. Bez systematyczności. Dopiero parkrun i ludzie tam poznani sprawił, że biegam regularnie. Szczególnie że jest to inicjatyw, a w której ważne jest uczestnictwo, a niekoniecznie wyniki. Bardziej powiązanie sportu ze spotkaniem towarzysko-rekreacyjnym.

Z każdym biegiem w Jabłonnie widać, że bieganie sprawia Panu wiele przyjemności. Sam fakt, że podczas 108. parkruna uzyskał Pan życiówkę 32:45. Jest szansa na złamanie 30 minut?

Myślę że śmiało. Jest to tylko kwestia czasu i oczywiście zdrowia.

Gratuluję ukończenia Półmaratonu Praskiego. To niesamowity wyczyn. Czy stawia Pan sobie kolejne cele?

Muszę powiedzieć, że pomimo regularnych treningów nie było lekko. Pierwsze 15km nie sprawiło mi w zasadzie żadnych problemów. Ale ostatnie 6km to już była walka. Na pewno chciałbym przebiec ten półmaraton ponowienie za rok. Nie daruję sobie też kilku innych biegów typu Legionowska Dycha, bieg dla uczczenia odzyskania niepodległości czy też 5km z okazji uchwalenia Konstytucji 3-go Maja. Maraton? Chyba jeszcze za wcześnie…

29 września byliśmy w Augustowie. Tam pobiegliśmy i zaliczyliśmy kolejną lokalizację parkruna w Polsce. Czy można powiedzieć, że turystyka parkrunowa to dobry sposób na aktywne spędzanie czasu?

Zdecydowanie tak. Jest to świetna okazja do poznania nowych ludzi zarażonych tą samą pasją. W różnych sceneriach. Trasa augustowska wiodła wśród pięknego lasu, wzdłuż jeziora. Przypomnę, że nasza jabłonowsko-legionowska ekipa parkrunowa odwiedziła też Berlin, a to nie koniec. W listopadzie wybieram się do Gdańska i nie daruję sobie, żeby przy okazji nie zaliczyć też tamtejszego parkruna (jednego z dwóch przyp. red).

Powodzenia!