Z parkrunowych tras. Cz. 63. Paweł Witkowski pobiegł w parkrun Poznań

Paweł Witkowski

Paweł Witkowski pobiegł w parkrun Poznań (fot. Jarek Koperski - Sport)

Wakacje powoli zmierzają ku końcowi, ale turystyka parkrunowa trwa w najlepsze. Kolejną lokalizacją, w której pojawił się biegacz z naszego Powiatu Legionowskiego, był parkrun Poznań. Pobiegł tam przedstawiciel Wieliszew Heron Team Paweł Witkowski.

Parkrun Poznań odbywa się w największym poznańskim parku. Powierzchnia Parku Cytadela to około 100 hektarów. Powstał w latach 1963-1970 na terenie Fortu Winiary. Najpierw nosił nazwę Parku-Pomnika Braterstwa Broni i Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Nazwa ta z wiadomych przyczyn nie przetrwała do dzisiejszych czasów. W 1992 roku została zmieniona na Park Cytadela. W 2008 roku ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński uznał park jako pomnik historii.

Znakomity start Pawła Witkowskiego

Poznański parkrun to czołówka Polski pod względem frekwencji. Przebija zdecydowanie wszystkie inne w naszym kraju. Rekord pod tym względem wydaje się niezagrożony. 1111 uczestników podczas 177. edycji to światowa czołówka. Paweł Witkowski z Wieliszew Heron Team godnie reprezentował swój klub i Powiat Legionowski. Zajął znakomite siódme miejsce z czasem 18:31. Była to już 263. edycja parkruna w Poznaniu. Jakie wrażenia z biegu miał po starcie zawodnik wieliszewskiego klubu?

Parkrun w Poznaniu odbywa się w parku Cytadela już od ponad pięciu lat. Wziąłem udział w 263. edycji, w której biegło 210 uczestników, choć licząc z czworonogami było nas więcej. Tak, na tym biegu dozwolony jest udział z psami. Frekwencja na początkowych edycjach była skromniejsza: na przykład na inauguracji były 54 osoby, a na pierwszym biegu w mojej macierzystej lokalizacji w Jabłonnie 69, ale później bywało nawet ponad 300 osób, a raz 1111 (tak, ponad tysiąc), 27 grudnia 2015. Trasa ma jedną pętlę, choć trochę zagmatwaną, ale w większości asfaltową nawierzchnię. Zaczyna się pod pomnikiem Bohaterów Cytadeli i niedaleko też kończy. Tuż po starcie i tuż przed metą mija się Dzwon Pokoju. Dla biegaczy bardzo przyjemną częścią jest runda wokół Rosarium (ogród różany), a z ciekawostek, kawałek dalej przebiega się tuż obok Muzeum Uzbrojenia, biegnąc dosłownie pod lufami czołgów. Trasa nie należy do najłatwiejszych, ma kilka podbiegów, ostrych zakrętów, nawrotkę oraz zbieg i podbieg brukowanym fragmentem trasy przy Muzeum Uzbrojenia. Mimo to rezultaty osiągane przez uczestników są bardzo dobre. Rekord trasy to 15:53, a 19. zawodników złamało barierę 17 minut (w Jabłonnie udało się to na razie tylko Emilowi Dobrowolskiemu). Mój rezultat 18:31 wystarczył na 7 miejsce w kategorii OPEN i pierwsze w kategorii wiekowej (akurat w tej edycji trasa była odrobinę na początku zmieniona ze względu na rozstawianie sceny koncertowej i chyba krótsza o około 70m). Jestem z niego bardzo zadowolony, również dlatego, że potwierdził moje szacunki dotyczące rekordów życiowych w osiąganych w parkrun w Jabłonnie. Śmiało można urwać minutę z życiówki, jeżeli pobiegnie się po asfalcie, choć już na pewno nie będzie tak zdrowo.