Dziki w Legionowie i na Źwirki i Wigury

520451b7a4f21.jpg

21 czerwca jeden z mieszkańców ulicy Źwirki i Wigury w Gminie Jabłonna poinformowali o stadzie dzików, które od dłuźszego czasu terroryzują ludzi w tej okolicy. – Muszę pojechać po źonę do pracy, bo boi się sama wracać – tłumaczy Zbigniew Gostkowski, pokazując przyczynę swoich kłopotów. Obok jego posesji, przez dłuźszy czas źeruje rodzina dzików. Rzeczywiście za chwilę z zarośli obok ogrodzenia wychodzi sporej wielkości locha a za nią osiem małych warchlaków. Niczym się nie przejmując, maszerują uliczkami pod ogrodzenie innej posesji. Właściciele czują się zastraszeni. Pilnują swoje domowe zwierzęta by nie stała im się krzywda. Sami równieź boją się wyjść na ulicę, kiedy obok furtki stoi stado dzikich zwierząt.
 

– Dziki przychodzą tu, bo ktoś, kto wykonywał przycinki drzew pozostawił gałęzie na ziemi – mówi pan Zbigniew. Drzewa rosną pod liniami wysokiego napięcia. Młoda dębina przyciąga zwierzęta, które chętnie korzystają z darmowej uczty. Informacja o stadzie dzików została zgłoszona do Urzędu Miejskiego w Jabłonnie. Jak twierdzi mieszkaniec, obiecano mu, źe ktoś przyjedzie na interwencję, jednak nadal czeka nadaremnie. Podąźam dalej za dzikami. Stadko zatrzymało się pod bramką wejściową posesji na ulicy Łowickiej. Tu spotykam kobietę, która widząc zwierzęta nie wie jak postąpić. Jedzie rowerem w kierunku szkoły, by odebrać córeczkę. Boi się, źe dziecko w drodze do domu moźe natknąć się na dziki. Rezygnuje i objeźdźa je z daleka innymi ulicami, by zdąźyć po córkę.
Petardą w dzika
Nagle rozlega się huk. W zaroślach przy ogrodzeniu widać biały dym. To jeden z mieszkańców rzuca w środek stada petardę. Locha z podniesionym ogonem odbiega kilka metrów, a za nią drepczą młode. Starszy męźczyzna, który miał zamiar przejść tą ulicą, rezygnuje i ucieka w drugą stronę. Podchodzę do człowieka, który rzucił petardę. Na pytanie, dlaczego postępuje tak nieodpowiedzialnie pada zaskakująca odpowiedż. – Nie mogę liczyć na nikogo. Nikt nie reaguje – opowiada męźczyzna. Tłumaczy pokazując na rodzinę, na dzieci, źe czują się bezradni. Zgłaszali problem w urzędzie, ale nikt się tym nie przejmuje. – Jak moje dziecko ma wyjść z domu? – pyta.
Są codziennie
Dziki chodzą od furtki do furtki w kierunki ulicy Okólnej. Tam wchodzą w zarośla. Z głębi posesji wychylają się dwie nastolatki, Sara i Tola. Patrzą czy stadko juź przebiegło dalej. Pytam, czy się boją. – Trochę, ale one tu codziennie są, tak juź od kilku miesięcy – mówią dziewczynki. Mija półtorej godziny od meldunku do urzędu gminy. Nikt się nie zjawia.
Lipna umowa?
Według informacji wójt Olgi Muniak sytuacja w Gminie Jabłonna jest o wiele lepsza niź w minionym roku. Powodem ma być podpisana umowa z kołem łowieckim Sęp, które zajmuje się w ostatnich miesiącach dziką zwierzyną. Zwróciliśmy się do Urzędu Gminy Jabłonna o udostępnienie umowy, danych osób, które zajmują się dzikami, poniesionych kosztów oraz spisu działań, jakie zostały do tej pory wykonane. Według UG Jabłonna umowa została zawarta w kwietniu 2012 roku. Jej celem jest zapewnienie ochrony zdrowia, źycia i mienia ludzi przed zagroźeniem ze strony zwierząt łownych poprzez prowadzenie działań interwencyjnych w stosunku do zwierzyny łownej, o charakterze dorażnym oraz o charakterze prewencyjnym. Do tej pory wydano około 3 tysiące złotych. Wybór padł poprzez wskazanie osoby, która jest myśliwym na większości obszarów połoźonych na terenie gminy Jabłonna. Umowa obowiązuje do końca roku. Nie znane są jednak bliźsze szczegóły tej umowy, spis akcji, ani na co zostały wydatkowane te 3000 przez ostatni miesiąc.
Dzik na spacerze
W coraz łagodniejszym klimacie młode samice juź po jednym roku są gotowe do rozmnaźania. Młode dziki, które wyprowadzają na tereny miejskie to gwarancja, źe w następnych latach, pojawi się ich więcej na ulicach miasta. Liczą na łatwy źer, opuszczone śmietniska, wyrzucone poźywienie czy skoszoną trawę. Brak działań ze strony urzędników to zaproszenie dla kolejnych osobników, które przestają się bać ludzi. Stosowanie hukinolu czy innych środków odstraszających zwierzęta w tym przypadku nie ma sensu. Jest to środek uźywany głównie na obszarach wiejskich, gdzie na obrzeźach siedlisk ludzkich jest on umieszczany przy polach, by uniknąć szkód. Nieprzyjemny zapach ma odstraszać dziki. Dziki jabłonowskie nie boją się ludzi.
Kiepskie wróźby
Kiedy jesienią zakończy się sezon ochronny dla dzików i myśliwi wkroczą do lasów by odstrzelić niektóre z nich, zwierzęta znów pojawią się w mieście. Wejdą na ulice i na chodniki w Chotomowie oraz Legionowie. Bez profesjonalnej, cierpliwej polityki wobec dzikich zwierząt w Jabłonnie, dzik będzie częstym widokiem. Dotychczas jak informuje urząd było 13 interwencji polegających na zabezpieczeniu miejsc, na których przebywały dziki i przeprowadzeniu zwierząt do kompleksów leśnych. Jednak sami mieszkańcy są rozczarowani opieką urzędu. Wszyscy, którzy zaobserwują te zwierzęta mogą kierować zgłoszenia do Urzędu Gminy Jabłonna pod numer 22 767 73 39 lub na komisariat policji w Jabłonnie tel. 22 774 43 44.

Iwona Wymazał