Centrum Badawcze w Jabłonnie. Perspektywy dla powiatu legionowskiego i Polski

Jan-Kicinski-centrum-badawcze

Kierownik projektu Centrum Badawczego KEZO PAN prof. Jan Kiciński, fot. GP/AM

 

My, mieszkańcy powiatu legionowskiego, mięliśmy okazję obserwować, jak wznosiły się mury Centrum Badawczego PAN w Jabłonnie. Zapewne wszystkich nurtowała myśl, co będzie się tutaj działo i co to oznacza dla naszego rejonu.

W niniejszej rozmowie szukamy odpowiedzi na to właśnie pytanie. W jakich okolicznościach zrodziła się myśl, aby to właśnie w Jabłonnie powstała tak nowoczesna placówka badawcza, o drodze do realizacji tego przedsięwzięcia, a między wierszami – o miłości i pasji do nauki.

Z kierownikiem projektu profesorem Janem Kicińskim rozmawiała Agnieszka Mosakowska.

Jurto wielki dzień (rozmawialiśmy dzień przed otwarciem KEZO) – otwarcie najnowocześniejszego Centrum Badawczego w Polsce. Jest Pan dumny z tego powodu?

Oczywiście! Jest to najnowocześniejsze centrum tego typu w Polsce i jedno z trzech w Europie. Jestem kierownikiem projektu tego centrum i chciałbym doprowadzić go do pozytywnego zakończenia. Być może w przyszłości będę miał wpływ na decyzję dotyczącą tego, kto będzie kontynuował dzieło, które wspólnie z prof. Władysławem Włosińskim, prof. Michałem Kleiberem, swego czasu rozpoczęliśmy i sądzę, że z sukcesem skończymy. Kontynuować je muszą młodsi.

Kiedy pojawiła się idea powstania właśnie w tym miejscu, w Jabłonnie Centrum Badawczego?

Polska Akademia Nauk jest dysponentem terenu kilku hektarów ziemi na tym terenie. Kiedy prof. Włosiński był przewodniczącym Wydziału IV Polskiej Akademii Nauk i naszym bezpośrednim szefem, byliśmy razem na konferencji. Wybraliśmy się wtedy na spacer do Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie. Jest to jedno z piękniejszych obiektów sakralnych. Właśnie na tym spacerze pojawiła się myśl.

Myśli Pan, że to Myśl Boża?

(uśmiecha się) Nie wiem, ale to właśnie wtedy pojawiła się idea, aby w Polsce spróbować z czymś z zakresu ekoenergetyki. W tamtym czasie to wszystko zaczynało ledwie kiełkować. Była u nas tylko energetyka konwencjonalna; a o rozproszonej, ekologicznej, OZE dopiero rozmawiano. Podczas spaceru po sanktuarium profesor Włosiński powiedział nagle, że przecież mamy teren w okolicach Jabłonny i możemy spróbować wybudować tam centrum badawcze. Wtedy jeszcze nie wierzyliśmy, że dojdzie do tego, co jest dzisiaj. Może jest to humorystyczne, ale myśl pojawiła się w sanktuarium w Gietrzwałdzie. Można przyjąć, że to zbieg okoliczności.

Mnie to zupełnie nie śmieszy. Myślę, że to piękny początek. A jak to było z wcielaniem tej idei w życie. Czy to była „droga przez mękę”. Tak chyba rodzą się najgenialniejsze dzieła?

Och, trafiła pani bardzo dobrze. Czasami idee powstają, są piękne, ale droga do ich zakończenia, to „droga przez mękę”. Pierwotnie centrum miał budować Instytut Podstawowych Problemów Techniki PAN w Warszawie. Z różnych względów stało się inaczej. Podjął się tego nasz instytut (Instytut Maszyn Przepływowych w Gdańsku – przyp. red.), po prostu dlatego że miał kadrę wyspecjalizowaną w energetyce – zwłaszcza ekologicznej opartej na OZE. Podjęliśmy się tego zadania w ostatnich latach, kiedy jeszcze Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego dysponował środkami. Mieliśmy niewiele czasu. W tych wręcz dramatycznych okolicznościach zdecydowaliśmy się, że będziemy ten projekt realizować. Wielu ludzi powiedziało – nie zdążycie, to niemożliwe, straciliście zbyt wiele czasu na negocjacje. To była ciężka decyzja. Miałem w podjęciu tej decyzji swój udział wraz z prof. Włosińskim i prof. Klajberem. Uwierzył w nas marszałek Struzik (Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik – przyp. red). Bez tych ludzi nie byłoby tego centrum. To praca zespołowa, wspólna odpowiedzialność i wizja, że chcemy coś zrobić zaważyła na sukcesie. Czasami należy podjąć ryzyko, mimo tego iż są to niejednokrotnie dramatycznie i trudne decyzje. Wszystko skończyło się tak, że ostatnie lata patrzyliśmy jak to centrum pięknie rośnie. Przebrnęliśmy wszystkie biurokratyczne procedury – nieszczęsną ustawę o zamówieniach publicznych, dogadaliśmy się wreszcie z urzędnikami w Urzędzie Marszałkowskim, którzy notabene w dobrej wierze robili swoje. Czasem denerwowaliśmy się, bo nasz punkt widzenia był inny. Ta współpraca to było również wielkie doświadczenie. Pokonaliśmy wszystkie trudności. Jednak od samego początku najważniejszą rzeczą dla nas były laboratoria i to, co to centrum ma dać społeczeństwu i nauce. Chcemy opracować technologie, które zaopatrzą w energię poszczególne obiekty użyteczności publicznej, a nawet nieco większe – jak szpitale, czy szkoły. Chcemy zaopatrzyć je w ekologiczną energię, w czyste i zdrowe powietrze, w nowoczesne solarne systemy klimatyzacji. To centrum jest plus energetyczne, to znaczy, że w okresach wiosna-lato nie tylko nie pobiera energii, ale jeszcze będzie tę energię oddawało do sieci. Oddajemy około 145 kw. Budujemy technologię dla nowoczesnych domów plus energetycznych. Ciekawostką naszego centrum są magazyny ciepła. Niech pani sobie wyobrazi, że mała rurka zakopana w pobliżu domu, ładowana jest od poniedziałku do piątku przez solar lub ogniwa pv, a w weekend może pani wyłączyć wszystkie urządzenia energetyczne i pozyskiwać energię tylko z niej. Urządzenia, które posiadamy w naszym centrum, są unikalne w skali nie tylko Polski, ale również w Europy. Chcemy te elementy i laboratoria wykorzystać, aby móc pomóc powiatowi legionowskiemu i całej Polsce. Pomóc w przyspieszeniu upowszechnienia tego typu technologii. Do tego mamy propozycję, jak oddychać czystym powietrzem, jak temperaturę ze słońca zamienić na chłód. To nie sztuka włączyć klimatyzator do gniazdka.

Nie sposób nie zauważyć, że ekoenergetyka i wizja wcielenia jej w naszym kraju to coś, czym się Pan pasjonuje. Tego wszystkiego bardzo przyjemnie się słucha, ale co w praktyce oznacza obecność Centrum Badawczego dla powiatu legionowskiego? Czy mieszkańcy naszego powiatu, z uwagi na to, że znajduje się ono w Jabłonnie, będą mogli w szczególności korzystać z technologii tutaj opracowywanych?

Spodziewałem się tego pytania. Reprezentuje pani gazetę lokalną i lokalny patriotyzm. W skali innowacji czy postępu technologicznego nasze idee są ponadregionalne. Nie ma przecież innowacji, która jest ulokowana w Legionowie, Warszawie, a nawet w całym województwie mazowieckim. Na innowacje pracuje cała Polska, cała Europa, Unia. Legionowo skorzysta na tym tak, jak inne regiony.  Natomiast część mieszkańców będzie mogła bezpośrednio skorzystać ze zdobyczy technologicznych tutaj opracowywanych. Będą one demonstrowane. Każdy będzie mógł je obejrzeć. Mieszkańcy Legionowa mają tu tylko kilka kroków, będą mogli przyjść, podpatrywać pomysły i być może je wykorzystać. Drugim aspektem będzie szkolenie młodzieży. Mamy tu piękną i unikalną ścieżkę dydaktyczną. Nie ma takiej drugiej w Polsce. Aż się prosi, aby zaprosić do Centrum młodzież szkolną. Pokazać, jak można energię, którą daje nam przyroda – słońce, wiatr – zamienić na użyteczną energię cieplną.

Instytut jest otwarty na to, aby przyjmować wycieczki ?

Oczywiście. Ta ścieżka była tworzona z myślą o młodzieży.

Na pewno będzie też tak, że usytuowanie w Jabłonnie bardzo nowoczesnego Centrum Badawczego zainspiruje tutejszą młodzież do kariery naukowej. Czy znajdą oni tutaj pracę?

Znajdzie się tutaj stała obsługa techniczna składająca się z ludzi stąd. Naukowcy będą natomiast z całego kraju. Nie zamierzamy mieć stałej kadry przypisanej do tego centrum. Mamy unikalne wyposażenie w laboratoriach, zawrzemy porozumienia z Politechniką Warszawską i innymi uczelniami. Będziemy mówić, jakie prace nas interesują i doraźnie do takich celów kadra zostanie delegowana. Zakładamy wysoką mobilność laboratoriów. To również najlepsze rozwiązanie pod względem biznesowym. Gdybyśmy zatrudnili 20 – 30 naukowców, to Inspekcja Pracy zażądałaby umów na czas nieokreślony. Ci sami ludzie pozostaliby tutaj do śmierci. My podobnym rozwiązaniom mówimy „nie”. Jest laboratorium, będziemy je unowocześniać. Dziś pracuje tu jeden zespół, jutro inny. Te wszystkie laboratoria są połączone przez chmurę internetową. Będąc w zupełnie innym miejscu np. w Warszawie,  można sterować badaniami tutaj. Nie trzeba być w Jabłonnie, żeby tu robić eksperymenty. To bardzo nowoczesne laboratorium.

Jednym słowem, mieszkańcy naszego powiatu powinni być przede wszystkim dumni z tego, że tak nowoczesne Centrum Badawcze jest właśnie u nas?

Takie Centrum Badawcze to jest skarb, bo nie ma drugiego takiego w Polsce. To, że można naturę w tak wspaniały i bezkolizyjny dla człowieka sposób wykorzystać, to jest coś co warto pokazywać. To jest możliwe, to działa, dotknijcie tego.

Tak, to piękne. Przypuśćmy jednak, że Centrum Badawcze w toku swoich nieustannych poszukiwań odkryje określoną innowację energetyczną. Nadejdzie moment, że znajdzie się ona w ostatniej fazie badawczej, w której będzie już wiadomo, że jest bezpieczna. Czy w takim wypadku zaistnieje możliwość, aby była testowana na obiektach użyteczności publicznej w powiecie legionowskim, przynosząc tym samym oszczędności mieszkańcom?

A dlaczego nie? Oczywiście, że jest taka możliwość. Zamierzamy, poza badaniami naukowymi, rozszerzyć działalność Centrum Badawczego np. o certyfikację różnego rodzaju technologii. Jeżeli ktoś mieszkający blisko, np. w Legionowie, np. pani wpadnie na pomysł, aby zainstalować pompę ciepła lub domową siłownię; to ma pani pierwszeństwo ze względu na dogodną lokalizację. Jeżeli będziemy mieli produkty w fazie pół wdrożeniowej, to, jeśli pani się zgodzi, aby nasza instalacja stanowiła obiekt demonstracyjny, to jest możliwe jej zainstalowanie. Wtedy pani dom stanie się czymś w rodzaju poligonu doświadczalnego nowych technologii. Od czasu do czasu pojawi się tam jakiś naukowiec i będzie trzeba go wpuścić do domu. W innych wypadkach niestety nie będziemy mogli robić prezentów, bo nie mamy z czego.

Mimo tego, myślę że zarówno mieszkańcy powiatu legionowskiego, jak i wszyscy Polacy cieszą się, że polska nauka poczyniła kolejny ważny krok. Miejmy nadzieję, że to dopiero początek drogi w kierunku upowszechnienia ekotechnologii. Bardzo dziękuję za rozmowę.