Dziki uszkodziły wały przeciwpowodziowe. Stan zagrożenia w Jabłonnie

dzik1

14 kwietnia po kontroli Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych okazało się, że dziki zrobiły niesamowite spustoszenie na wałach przeciwpowodziowych w gminie Jabłonna. – To rzeczywisty stan zagrożenia – ostrzega zastępca wójta Tadeusz Rokicki.
Problemy z dzikami powtarzają się w gminie Jabłonna co roku. Każda z instytucji, która mogłaby zająć się dzikami, odsuwa problem od siebie. Powiat, gmina, nadleśnictwo, koła łowieckie najprawdopodobniej nie potrafią współpracować ze sobą, bo mieszkańcy nie widzą efektów. Mimo ciągłych skarg mieszkańców i konfliktów personalnych związanych z gospodarką łowiecką, kłopoty z dzikami nadal pozostały nierozwiązane.

Bez koordynatora

Na terenie powiatu legionowskiego działania kół łowieckich oraz służb porządkowych koordynuje Zenon Chojnacki. Obowiązkiem tego byłego jabłonowskiego radnego jest pomoc w rozwiązaniu problemu z dziką zwierzyną i ułatwianie kontaktów służb porządkowych z łowieckimi. Działa na terenie całego powiatu legionowskiego poza gminą Jabłonna, gdzie, jak sam twierdzi, ma zakaz wstępu. Rzeczywiście zarówno wójt Rokicki jak i radni twierdzą, że problemy z dzikami rozwiążą bez udziału koordynatora. – Ze względu na wcześniejsze ustalenia dotyczące niepodejmowania, na terenie gminy Jabłonna, interwencji przez Pana Zenona Chojnackiego, proszę o samodzielne wdrożenie adekwatnych działań. Zważywszy na powagę sytuacji proszę o pilne rozwiązanie zaistniałych problemów poprzez intensyfikację starań zmierzających do ich wyeliminowania – zwracał się do wójta gminy Jabłonny w grudniu 2013 roku starosta Jan Grabiec. Władze powiatu uważają, że problemami z dzikami powinien zająć się samorząd gminny.

Gmina kontra powiat

By rozwiązać problemy z dzikami, gmina zakupiła tonę kukurydzy i 80 litrów replentu odstraszającego dzikie zwierzęta. Nawiązała też współpracę z Kołem Łowieckim „Sęp”, nie zaniedbywała akcji informacyjnych dla mieszkańców, organizowała konkursy i zbiórki żołędzi (zebrano 2 tony). Opiniowała również plany łowieckie i apelowała o zwiększenie liczby odstrzałów. Zatrudniła firmę 5 KOLORÓW, która odpowiadała na interwencje mieszkańców. Wszystkie te działania okazały się niewystarczające. – Uczestniczyliśmy w tym finansowo (koszty przewiezienia odłowni i ochrony w celu zapewnienia bezpieczeństwa przy odłowie) w przeprowadzonej przez Pana nieudanej próbie odławiania dzików na terenie Gminy Jabłonna – zwraca uwagę staroście wójt Olga Muniak. Tłumaczy również, że w przypadku szczególnego zagrożenia w prawidłowym funkcjonowaniu obiektów produkcyjnych i użyteczności publicznej, to starosta w porozumieniu z Polskim Związkiem Łowieckim może wydać decyzję o odłowie lub odstrzale redukcyjnym.

Dziurawią wały

Podczas gdy trwają dyskusje na temat uprawnień do działań zmierzających do zmniejszenia liczby dzików, te spokojnie niszczą wały przeciwpowodziowe. Szkody są na całym odcinku od Jabłonny do Nowego Dworu Mazowieckiego. Kierownik Inspektoratu w Nowym Dworze Mazowieckim Tadeusz Kiliś przyznaje, że największe uszkodzenia wałów zanotował ostatniej jesieni, po drugim koszeniu wałów.

Fatalne wyniki kontroli

14 kwietnia przedstawiciele Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Warszawie (WZMiUW) udali się przegląd wałów. Kontrola nie przyniosła dobrych wieści. Niestety bieżące naprawy nic nie dały. – W Rajszewie po dwóch tygodniach wały zostały ponownie zniszczone – skarży się Tadeusz Kiliś. – Trzy razy występowaliśmy o odstrzał – mówi przedstawiciel WZMiUW. – Tereny te to obszar Natura 2000 i nikt z kół łowieckich nie chce i nie może wykonać odstrzałów na tym terenie.

Rozwiążą umowę z kołami łowieckimi?

WZMiUW i gmina Jabłonna zamierza ominąć starostwo i wystąpić do marszałka o pozwolenie na odstrzał. Wały są wciąż reperowane. Na załatanie najważniejszych ubytków zabezpieczono około 90 m3 ziemi. Jak przyznaje kierownik Kiliś, co roku straty i nakłady finansowe na naprawy są coraz większe. Martwi go również fakt, że wały są wciąż osłabiane. W wyniku nacisku radnych, m.in. Marka Zielińskiego gmina najprawdopodobniej zamierza wystąpić do Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych o rozwiązanie umowy z dotychczasowym kołem łowieckim. Ma nadzieję, że inni myśliwi poradzą sobie z problemem lepiej.

Jabłonnie grozi powódź

Jakie konsekwencje rodzi bezczynność i bezwartościowe kłótnie? – Wszyscy będziemy pływali – mówi kierownik Kiliś. – W przypadku wysokiego stanu wody wały puszczą. Woda zaleje Jabłonnę oraz Nowy Dwór Mazowiecki. Zagrożone jest życie ludzkie i dobytek wielu ludzi. – Wszyscy o tym wiedzą, a nikt nie chce podjąć decyzji o odstrzał dzików, bo jest Natura 2000… Jeżeli Natura 2000 jest ważniejsza od życia ludzkiego to coś jest nie tak… – podsumowuje rzeczywistość w Jabłonnie kierownik Tadeusz Kiliś.