Jabłonna. Z budżetu ośrodka zdrowia finansowane są prywatne porady prawne

przychodnia-jablonna

Przychodnia w Jabłonnie (fot. GP/kg)

Podczas ostatniej sesji Rady Gminy Jabłonna padło pytanie, kto płaci za prawnika reprezentującego panią Magdalenę Lorenc, p.o. dyrektora gminnego ośrodka zdrowia. Okazało się, że jego wynagrodzenie finansowane jest ze środków publicznych.
Jednym z punktów obrad XLI sesji Rady Gminy Jabłonna było uzupełnienie składu komisji konkursowej mającej wybrać nowego dyrektora gminnego ośrodka zdrowia. Po rezygnacji z pracy w komisji poprzedniego dyrektora Jacka Jakimiaka, który pełnił również funkcję przewodniczącego, zabrakło w tym gronie lekarza. Wolne miejsce zajęła Elżbieta Michalska, a na nowego przewodniczącego wybrano radnego Mariusza Grzybka.

 

Kto za to płaci?

Po takiej decyzji radnych o możliwość zabrania głosu poprosił adwokat Maciej Dziurdź, przybyły na posiedzenie z Magdaleną Lorenc, która została wybrana na stanowisko dyrektora ośrodka zdrowia jeszcze przez pierwszy skład komisji. Do tej pory jednak wójt nie podpisał z nią umowy powołując się na niespełnienie wymogów stawianych kandydatowi na to stanowisko – Osobie wybranej w drodze konkursu przysługuje roszczenie o nawiązanie stosunku pracy na podstawie umowy o pracę. Pan wójt jako organ wykonawczy nie chce podpisać z wyłonionym kandydatem umowy o pracę – mówił Maciej Dziurdź podpierając się stosownym orzeczeniem Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wypowiedź ta została przerwana przez radnego Zenona Chojnackiego, który zapytał, w jakim charakterze występuje pan Dziurdź. Prawnik przedstawił się jako pełnomocnik pani Lorenc. W takiej sytuacji kolejne pytanie padło od radnego Wojciecha Nowosińskiego. – Rozumiem, że pani Lorenc prywatnie panu za te wystąpienie płaci jako pełnomocnikowi? – zapytał Nowosiński. O odpowiedź poproszono panią Lorenc, która wyjaśniła, że umowa z kancelarią adwokacką Maciej Dziurdź finansowana jest ze środków przychodni.

Temu panu już dziękujemy

Po uzyskaniu takiej odpowiedzi radni uznali za niezasadne umożliwienie kontynuowania wypowiedzi adwokatowi, ponieważ jej treść dotyczyła sytuacji Magdaleny Lorenc i jej interesu, a to nie ona płaciła za prawnika. W sprawie samej przychodni pan mecenas nie miał nic do powiedzenia. Zamilkł więc i udał się na jedno z miejsc przeznaczone dla gości.