Jabłonna. Ruszył proces Daniela G. z Chotomowa. Miał rzucić 2 miesięcznym dzieckiem o podłogę i połamać mu kości

niemowle

Niemowlę, fot. archiwum GP

Historia małego Kamila, który w lipcu 2018 roku, miał zaledwie 2 miesiące jest wstrząsająca. Niemowlę doznało ze strony swojego ojca straszliwych obrażeń ciała, które niemal doprowadziły do jego śmierci. W grudniu 2019 roku ruszył proces ojca dziecka. Na ławie oskarżonych zasiadła również matka.

 

Przypomnijmy, przerażająca historia malutkiego Kamila rozegrała się w lipcu 2018 roku w Chotomowie. 29-letni wtedy ojciec dziecka – Daniel G. miał znęcać się bestialsko nad noworodkiem niemal doprowadzając do jego śmierci. O tym, że coś jest nie tak z dzieckiem służby ratunkowe powiadomiła pracownica opieki społecznej, która opiekowała się rodziną. Będąc na miejscu 7 września 2018 roku wezwała służby ratunkowe, kiedy zauważyła poważne obrażenia na ciele dziecka. Więcej o sprawie pisaliśmy TUTAJ. Początkowo zatrzymanemu ojcu postawiono zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem na osobą nieporadną ze względu na wiek, za co groziła mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. Po interwencji prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro, zarzut zmieniono na usiłowanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym, za co może grozić nawet dożywocie.

 

Proces ruszył w grudniu

W grudniu 2019 roku ruszył proces w tej wstrząsającej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadł 31-letni Daniel G jak również 21-letnia matka dziecka – Dagmara N. Prokurator przedstawiła akt oskarżenia wobec Daniela G. – W dniach od 1 lipca 2018 roku do dnia 7 września 2018 roku w Chotomowie znęcał się fizycznie ze szczególnym okrucieństwem na swoim małoletnim synu nieporadnym ze względu na swój wiek poprzez bicie pokrzywdzonego po całym ciele w bliżej nie ustalonym dniu. Na przełomie lipca i sierpnia 2018 roku oraz na przełomie sierpnia i września 2018 roku działając z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia swojego syna w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru dwukrotnie usiłował pozbawić go życia w ten sposób, że za pierwszym razem rzucił dzieckiem z dużą siłą o podłogę, natomiast za drugim razem uderzył go wielokrotnie w głowę w okolicę ciemieniową lewą i potyliczną prawą nieustalonym narzędziem twardym, jednak zamierzonego celu nie osiągnął między innymi z uwagi na udzielenie pomocy pokrzywdzonemu pomocy medycznej… – mówiła prokurator.

W dalszej części aktu oskarżenia wymienione zostały obrażenia, które wskutek działań Daniela G. miało doznać dziecko, między innymi liczne urazy głowy, złamanie kości ciemieniowej, złamanie 3 żeber i złamanie kości łonowej prawej. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa z zamiarem ewentualnym za co może mu teraz grozić dożywocie.

Matka także z zarzutami

Matka dziecka usłyszała zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu swojego syna, przez to że nie zapobiegła biciu dziecka przez ojca i nie wezwaniu pomocy, kiedy stwierdziła, że dziecko ma obrażenia na ciele. Może jej teraz grozić kara pozbawienia wolności nawet do 5 lat.

Oskarżony był przesłuchiwany w tej sprawie kilka razy, lecz nigdy nie przyznał się, że uderzył dziecko. Początkowo utrzymywał, że dziecko upadło z przewijaka podczas zmiany pieluchy jak również później wypadło mu z rąk, kiedy wstawał z fotela. Jednak później wycofał wersję z przewijakiem, cały czas utrzymując jednak, że nie bił syna i nigdy nie rzucił nim o podłogę.

Matka początkowo utrzymywała, że nie wie skąd u dziecka wzięły się siniaki i obrażenia, po jakimś czasie zmieniła jednak zdanie i opowiedziała jak Daniel G. miał znęcać się nad ich synem. Miał na jej oczach z całej siły rzucić dzieckiem o podłogę ponieważ to płakało. Kobieta nie zgłosiła całej sprawy ani na policję ani na pogotowie, ponieważ jak zeznała bała się o swoje życie.

W sprawie tej przesłuchiwani byli już między innymi ratownicy medyczni, którzy jako jedni z pierwszych zjawili się w mieszkaniu, gdzie miał się rozgrywać horror dziecka, lekarze, którzy zajmowali się dzieckiem i biegli sądowi, którzy badali dziecko.

Rodzice dziecka zostali pozbawieni prawa opieki nad nim, a mały Kamil przebywa obecnie w rodzinie zastępczej.