Jabłonna. Przedszkole prywatne kontra publiczne. Kompromis poza zasięgiem?

Bajowy-Dom-przedszkole

Przedszkole Bajkowy Dom - od września gmina chce uruchomić tu przedszkole gminne (fot. GP)

W piątek 30 maja w Urzędzie Gminy Jabłonna odbyło się posiedzenie komisji oświaty poświęcone wyłączne sprawie organizacji pracy przedszkola gminnego. Burzliwe dyskusje nie przyniosły kompromisu pomiędzy aktualnie dzierżawiącą budynek właścicielką przedszkola przy Modlińskiej a wójt gminy Jabłonna. Nie wiadomo, czy gminne przedszkole zostanie otwarte 1 września.
Podczas piątkowego spotkania wójt gminy Olga Muniak oraz jabłonowscy radni spotkali się z Ewą Szepel, właścicielką sieci przedszkoli i żłobka Bajkowy Dom, która przez ostatnie 10 lat dzierżawiła należący do gminy budynek przy ulicy Modlińskiej. Umowa, podpisana przez wójta Grzegorza Kubalskiego w 2004 roku, kończy się ostatniego dnia sierpnia 2014 roku. Wójt nie chce przedłużyć umowy z dotychczasowym najemcą, bowiem zamierza otworzyć tam przedszkole gminne.

Rekrutacja do przedszkola

Przy poparciu udzielonym na zebraniu sołeckim wsi Jabłonna oraz na podstawie uchwały Rady Gminy Jabłonna, wójt przeprowadziła już rekrutację do przedszkola gminnego w Jabłonnie. Mieszkańcy zgłosili do placówki już ponad setkę dzieci. W toku jest też już konkurs na dyrektora przedszkola gminnego. By jednak przedszkole gminne ruszyło 1 września, wójt Olga Muniak musi prosić właścicielkę przedszkola „Bajkowy Dom” o wcześniejsze opuszczenie pomieszczeń.

Wójt chce meble i kuchnię

Zamiarem wójt było przejęcie pomieszczeń na co najmniej miesiąc przed przyjęciem przedszkolaków. Konieczne jest odświeżenie pomieszczeń, zakupienie mebli i wyposażenia przedszkola. Na piątkowym spotkaniu padła więc propozycja, by przejąć przedszkole w takim stanie, jakim się obecnie znajduje, czyli z meblami, wykładzinami i wyposażeniem kuchni. Wówczas dzieci mogłyby wejść 1 września do gotowych pomieszczeń. Wójt Olga Muniak przygotowała dokumenty rozwiązujące wcześniejszą umowę w czerwcu, jednak Ewa Szepel jej nie przyjęła, tłumacząc to zobowiązaniami wobec rodziców, z którymi podpisała umowy.

Przedszkole „za złotówkę”

Właścicielka „Bajkowego Domu” przypomniała, że rozmowy o zmianie warunków rozwiązania lub przedłużenia umowy prowadzone są w ostatniej chwili, a przecież swoją ofertę złożyła gminie już w ubiegłym roku. Wtedy zaproponowała, że dalej będzie prowadzić przedszkole niepubliczne na zasadach takich samych jak w przedszkolu gminnym w Chotomowie tzn. „za złotówkę”. Przedszkole niepubliczne pozostałoby na miejscu, a rodzice płaciliby opłaty tak jak w przedszkolu gminnym. Według Ewy Szepel również dla gminy to rozwiązanie byłoby korzystne, bowiem nie musiałaby zatrudniać dyrektora, nauczycieli i administracji. – Społeczeństwo chce taniego przedszkola – argumentowała. Na to jednak nie chce przystać wójt.

Propozycje

W toku piątkowej dyskusji Ewa Szepel podtrzymała propozycję dalszego prowadzenia przedszkola niepublicznego, oferując warunki finansowe dla rodziców takie same jak w przedszkolach gminnych. Przypomniała, że w Polsce z tego rozwiązania korzysta wiele gmin: – Przyjmę wszystkie dzieci z rekrutacji gminnej. Ponieważ wójt nie wyraziła zgody na 250 000 zł odszkodowania, zaproponowała ustalenie wysokości rekompensaty za pozostawienie mienia ruchomego dla gminy na podstawie faktur. – Dla mnie jest to niezrozumiałe. To jest dorobek mojego życia – mówiła o postępowaniu wójt. – Który pani zrobiła na mieniu gminnym – przypominała Olga Muniak.

Nie opuści budynku

Według właścicielki stan techniczny budynku, który przejęła w 2004 roku był dramatyczny. Ewa Szepel twierdzi, że poniosła ogromne nakłady finansowe, by stworzyć, a potem utrzymać wysoki poziom przedszkola. By użytkować nieruchomość w pierwszych miesiącach, musiała włożyć w remont ponad 500 000 zł. Następnie, jak twierdzi, dokonała remontów, podłączeń kanalizacyjnych i usprawnień na ponad milion złotych. Teraz radny Dariusz Kubalski i obecny na posiedzeniu Jarosław Chodorski twierdzą, że to Ewa Szepel powinna odnowić pomieszczenia przed zwróceniem ich gminie. Ostatecznie podczas piątkowych mediacji Ewa Szepel nie wyraziła zgody na zerwanie umowy w czerwcu oraz na wejście na teren posesji grup remontowych w weekendy, a ponieważ urząd i radni potraktowali ją dość bezpardonowo, teraz z gmina zamierza kontaktować się już tylko za pośrednictwem adwokata.

Czerwcowe negocjacje

– Trudno. Pogodzimy się z tym. Zwołam zebranie i poproszę rodziców o poczekanie dwa tygodnie – podsumowała spotkanie wójt Olga . Nie wiadomo więc jeszcze, czy negocjacje zakończą się polubownie, czy sprawa trafi do sądu. Nie wiadomo też, jak gmina ma zamiar zdążyć ze wszystkimi procedurami wiążącymi się z uruchomieniem placówki. Pewne jest to, że wójt Jabłonny mimo wcześniejszych ofert nie zamierza odstąpić od utworzenia przedszkola gminnego w Jabłonnie.

 

Podziel się tą informacją ze znajomymi

Facebook
Google+

komentarze: 13

  1. gmino trzymam Twa strone !!!! czekam na to, ze pozytywnie dla Ciebie sie to zakonczy, czas na TANIE przedszkola nie pompowanie prywaciarzy.

  2. Zgadzam się z panami Chodorskim i Kublaskim. Dodam, że moim zdaniem należy sprawdzić czy warunki bezpłatnej dzierżawy faktycznie zostały dotrzymane.
    Mnie kwestia przedszkola przestaje dotyczyć, ale cieszę się razem z rodzicami, którzy wreszcie będą mogli posyłać dzieci za normalne pieniądze.
    A pomysł podpisana umowy z prywatnym przedszkolem za 1zł? Taką umowę można podpisać z każdym prywatnym przedszkolem, które wyraża na to zgodę.
    13.08.2013 zostało podpisane rozporządzenie w sprawie udzielania gminom dotacji z budżetu państwa na zapewnienie miejsc przedszkolnych. W ten sposób można stworzyć więcej tanich miejsc przedszkolnych dla dzieci z gminy. Liczę, że nowy wójt będzie bardziej czujny i zadba o to w porę, bo termin składania wniosków upływa 15 maja roku szkolnego poprzedzającego rok szkolny, w którym dotacja ma zostać uruchomiona.

  3. Nie wiem, jak jest w przedszkolu, lecz jeśli po 10 latach bezpłatnego użyczenia Gmina mówi, że chce budynek z powrotem, a użyczająca robi z tego wojnę, to bałbym się tam moje dzieci wysłać. Kwestia zapisów na kolejny rok jest prosta – przyjmujący te zapisy ma wszak drugie przedszkole, dokładnie naprzeciwko, więc rodzice powinni się najpierw upewnić, czy właścicielka podpisuje z nimi umowę i jakiej treści a potem wyegzekwować tę umowę. Takie mam wrażenie, że to zwyczajna przepychanka o pieniądze jest i takie sprawy reguluje Kodeks Cywilny.

  4. Dominika i Marcin zgadzam sie z Wami.
    czas na zlobki i przedszkola z gminy. dosc prywatnych ktore sa zwyczajnie drogie.

  5. Marzeno może to będzie pierwszy krok w kierunku normalności. W czasach, w których tak dużo się mówi o przeciwdziałaniu wykluczeniu zawodowemu kobiet, koszt przedszkola wynosi tyle, co połowa pensji pracownika marketu? To absurd. Na Białołęce funkcjonują prywatne przedszkola, które mają podpisaną umowę z gminą i gdy mają wolne miejsca zapełniają je dziećmi, które nie dostały się do państwowego przedszkola. Można? Można, ale nie w Jabłonnie. Tutaj rodzice albo są rugowani z pieniędzy, albo matki kiblują po x lat z dziećmi w domu bo jak się przekalkuluje np. 2 dzieci razy 750zł odjąć zwolnienia lekarskie na chorujące dzieci, wychodzi, że powrót do pracy przyniesie większe straty finansowe niż korzyści.

    Marcinie dodam tylko, że w zeszłe wakacje cześć przedszkola o którą teraz toczy się walka była zamknięta. Jak to w wakacje – liczba dzieci ograniczona więc nie ma sensu uruchamiać dwóch budynków. Upieranie się przy pozostaniu w placówce do ostatniego dzwonka i niewpuszczanie ekip remontowych w weekendy to zwykła złośliwość. Tylko pani dyrektor nie dopieka tym pani wójt tylko rodzicom.

    • Niestety, masz rację.

    • Słuszna obserwacja z z tym dopiekaniem rodzicom. Coś mi się zdaje, że pierwszy świadomy rodzic, który pójdzie do prawnika z umową podpisaną z panią Ewą, w oparciu o lokal, któremu za chwile kończy się umowa użyczenia, będzie dla właścicielki drogim i nieprzyjemnym doświadczeniem. Bo jeśli dobrze rozumiem, to pani Ewa świadomie wprowadza rodziców w błąd a za to są sankcje. Głupota albo koniunkcja z chciwością, innej przyczyny nie widzę.

  6. Kwestią jest tez to, ze dyrektor przedszkola gminnego podlega gminie i jest przez gminę rozliczany, a dyrektor prywatnego robi co chce,mieć czy nie mieć doczynienia z p. Szepel oto jest pytanie, bo moze nie każdy chce i woli mieć wybór, cena nie jest jedynym wyznacznikiem wyboru.

  7. Anno chyba nie bardzo rozumiem…
    Niestety dla wielu cena jest wyznacznikiem wyboru bo z pustego i Salomon nie przeleje. Dlatego w normalnych układach funkcjonują i państwowe i prywatne przedszkola i jedne i drugie mają podopiecznych. Zadaniem gminy jest zapewnienie miejsc w przedszkolach również dzieciom z rodzin, których nie stać na przedszkole prywatne. Jak już wspomniałam na przykładzie Białołęki i rozporządzenia MEN są możliwości tworzenia miejsc przedszkolnych „gminnych” w jednostkach niepublicznych. Trzeba się tym jedynie zająć.

  8. totalna paranoja! Gmina mogła dawno się dogadać, jak zwykle wszystko w ostatniej chwili, po drugie- nie za 0zł, tylko za średnio 26zł dziennie bowiem każda godzina powyżej 5 darmowych ma kosztować 3,5zł, wyżywienie 12zł i nie obowiązuje karta dużej rodziny. Patrząc na wygląd placówki (a córka chodziła tam od najmłodszej grupy) ciężko uwierzyć, że takie koszty na remonty zostały poniesione, ponad to p. Szepel przez lata nie płaciła gminie ani złotówki, a dostawała w ramach czesnego kasę na każde dziecko. Do tego jeśli gmina nie otworzy państwówki nadal będzie musiała dopłacać prywatnym przedszkolom- myślę że rodzice tacy jak ja wytrzymają 2 tygodnie z wysłaniem dzieci do przedszkola- 250000zł odszkodowania? za co? za odpadającą ze ścian farbę???

  9. Ale jak to, przecież od tego roku obniżono stawki w państwowych przedszkolach do max 1zł?

  10. He he he he, wszystko na ostatnią chwilę próbują robić. Nieudacznicy.

  11. Znam osobiście Panią Ewę, mogę tylko współczuć rodzicom, którzy nie mają świadomości posyłając dziecko do tzw przedszkola „Bajkowy dom”. Zgadzam się z wypowiedzią pani Szepel. Kiedy użyczała placówkę od gminy był tam totalny chaos budowlany, wszędzie grzyb, wilgoć, temperatura w pomieszczeniu podczas zimy 15 stopni w Jabłonnie przy Modlińskiej. Tak prowadziła swoją działalność nie dbając o dobro dziecka. W takich warunkach zdołała przetrwać „opiekując” (robiąc pieniądze)się dziećmi przez 6 lat. Jednak potrafiła oszukać rodziców i ta jedna baza przedszkolna dała możliwości finansowe na otwieranie kolejnych punktów. Dzieci, które były absolwentami w pierwszych latach prowadzenia pani Szepel wtedy jeszcze Saturska mogą mieć problemy z układem oddechowym. Apeluję, zróbcie badania.

Dodaj komentarz