„Kocham kobiety“

52044313c217c.jpg

Legionowo jest pełne utalentowanych ludzi. Jednym z nich bez wątpienia jest Damian Boguszewski, z zawodu grafik, malarz i dekorator. Jego prace intrygują skrywaną w nich tajemnicą i mroczną aurą, która ustępuje jednak w kontakcie z kobiecym pięknem. To właśnie kobiety stały się tematem ostatniej wystawy Damiana Boguszwskiego w atrium miejskiego ratusza. Czemu akurat kobiety? I skąd w pracach artysty tyle mroku? O tym między innymi rozmawiałem z autorem wystawy, którą moźna było oglądać do 24 marca.

Jest Pan młodym artystą. Od kiedy zajmuje się Pan malarstwem?
Malować zacząłem w 2004 roku. Od początku szczególnie bliska jest mi technika oleju. Przed malarstwem była grafika. Malarstwo pojawiło się u mnie zatem w wyniku naturalnej ewolucji. Wystawa, którą moźna było zobaczyć jakiś czas temu w legionowskim ratuszu obejmowała prace od 2004 do 2010 roku. To wystawa retrospektywna. Nie są to jednak wszystkie moje dzieła.

Na wystawie, o której Pan wspomniał moźna było zobaczyć práce przedstawiające kobiety. Czemu wybrał Pan akurat taki temat?
Kobiety mają na nas duźy wpływ. To matki, kochanki, inspiracja. Potrafią być aniołami ale teź łamać serca. Ta wystawa pokazuje kobietę z róźnych perspektyw. Są tu wątki melancholijne i erotyczne pokazujące kobiety delikatne i piękne, ale są teź kobiety dystyngowane i ozdobione perłami. Są teź prace bardziej mroczne. Kocham kobiety i pewnie stąd obrazy o takiej tematyce.

Czy inspiracją podczas malowania były tylko kobiety?
Inspiracją są kobiety, ale równieź sama chęć twórcza by przedstawić je w róźny sposób. Z kaźdym z tych obrazów wiąźe się teź pewna historia, która stała się motywacją do malowania. Czasami za daną pracą kryje się jakiś mój stan ducha w danym okresie a nie konkretne wydarzenie.

W wielu pracach dominuje mrok a wygląda jest Pan na szczęśliwego i pogodnego człowieka. Skąd zatem taka wymowa obrazów?
Jestem bardzo otwarty na ludzi i w moim źyciu nie brakuje radości, jednak wiele osób zwraca mi uwagę na to, źe moje pracę są ciemne i brakuje w nich radości. Ten mrok wychodzi ze mnie, ale nie jestem człowiekiem nieszczęśliwym. Moźe po prostu tak juź jest z niektórymi twórcami. To coś naturalnego. Próbowałem malować bardziej optymistyczne prace, ale rzadko mi się to udawało. Najczęściej wychodził z tego jakiś kicz. Jednak kto wie. Moźe za jakiś czas pokaźe się z zupełnie innej strony i uda mi się przygotować znacznie cieplejsze prace niź na ostatniej wystawie w ratuszu. Najwaźniejsze jest dla mnie to aby ludzie widząc moje prace coś czuli, mieli jakąś refleksję związaną z oglądanymi obrazami. Nie nazywam swoich prac. Kaźdy moźe dopowiedzieć sobie własną historię poniewaź nie sugeruję niczego tytułami obrazów.

Czy ma Pan jakiś swój ulubiony obraz? Taki, który jest szczególnie dla Pana waźny albo wiąźe się z nim jakaś wyjątkowa historia.
Cięźko mi wybrać. Z kaźdym związana jest jakaś waźna historia. Lubię obraz, na którym kobieta spaceruje jakby po tafli wody. Drugi obraz, który lubię, to ten przedstawiający wyrocznię i pająka, który plecie sieć będącą alegorią nici źycia. Inna ciekawa praca przedstawia kobietę trzymającą czaszkę. U stóp dziewczyny leźy prawie martwy męźczyzna. Chodzi tu o miłość po grób. Lubię teź obraz z aniołem, który pochyla się nad połyskującym na niebiesko żródełkiem. Jest to nadzieją, która stopniowo przenika kobietę-anioła.

Nie uwaźa Pan, źe wątek aniołów jest to dość oklepany temat?
Na pewno tak jest, jednak z tego tematu zawsze moźna wyciągnąć coś ciekawego. Poza tym po prostu lubię malować anioły. Na wystawie moźna było zobaczyć wspomniany obraz z aniołem pochylającym się nad żródełkiem nadziei. Był teź obraz z aniołem apokalipsy, który w przeciwieństwie do siewcy u van Gogh’a niesie śmierć a nie źycie. Mam teź duźo prac z aniołami w bardziej optymistycznej aurze.

Powiedział Pan, źe na wystawie nie znajdziemy wszystkich Pana prac. Czy maluje Pan jeszcze coś oprócz kobiet?
Maluję jeszcze kwiaty i prace o tematyce apokaliptycznej w stylu Bosch’a. To oczywiście tylko prace malarskie. Tak jak mówiłem, zajmuje się teź grafiką. Jeśli chodzi o tę dziedzinę sztuki robię chociaźby grafiki klasycznych samochodów. Mój kolega jest kolekcjonerem i czasami sporządzam dla niego takie prace. Bardzo to lubi.

Czy w związku z tym w przyszłości widzi się Pan bardziej w malarstwie czy w grafice?
Prac graficznych w porównaniu z malarskimi wykonuję obecnie bardzo mało. Pędzel ma większe moźliwości niź klasyczna grafika, czyli tusz i inne formy graficzne. W malarstwie mamy do czynienia z kolorem. Moźe kiedyś uda mi się zaprezentować z jeszcze innej strony, jednak jest to związane przede wszystkim z funduszami. Chodzi mi o prace wykonywane z metalu poniewaź jestem absolwentem szkoły metaloplastycznej. Do obróbki metalu trzeba jednak mieć odpowiednią pracownię. Na razie zostanę przy malarstwie i sztukach spokrewnionych z malarstwem.

Wróbel