Kraina Witraży, część II

52046688737a0.jpg

W ubiegłym tygodniu rozpoczęliśmy cykl tematyczny, prezentujący sylwetki lokalnych twórców i ich działalność. Naszym pierwszym gościem jest Andrzej Bochacz, twórca legionowskiego projektu – Kraina Witraży. Wspólnie zaprosiliśmy czytelników Gazety Powiatowej do wzięcia udziału w konkursie na projekt witraża. Konkurs nosi tytuł „Polska Aleja”. Regulamin i szczegóły składania projektów dostępne są na stronie www.krainawitrazy.com. Z panem Andrzejem spotykamy się ponownie, tym razem w Pracowni Witrażu 12U, przy ul. Słowackiego 37 lok. 12U, w centrum Legionowa, to tu powstają projekty i witraże.

 

Katarzyna Leszczyńska: Załóżmy, że któryś z naszych czytelników zdecyduje się wziąć udział w konkursie. W założeniu witraże mają być kompozycją prezentującą postać z motywem charakteryzującym jej działalność. Czy może Pan przekazać wskazówki, jak się do tego zabrać? Czy taki projekt powinien być jakoś specjalnie narysowany?

Andrzej Bochacz: Jako przykład, powstały już dwa takie witraże. Pierwszy związany jest z Władysławem Reymontem, laureatem nagrody Nobla z dziedziny literatury w roku 1924 za powieść „Chłopi”. Pomysł na projekt powstał natychmiast – dwie tańczące postacie w strojach ludowych na książce. Drugim jest latarnia przy ul. Jagiellońskiej. Tutaj, na stylizowanej mapie Królestwa Polskiego oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego znajduje się herb Jagiellonów z dwoma mieczami i tarczą zakonu krzyżackiego w tle.

Projekty witraży powinny być symboliczne. Postać Mikołaja Kopernika na przykład, jest tak bogata w skojarzenia, że  nikt nie będzie miał trudności z ich wyłowieniem. Astronom, lekarz, architekt, nauczyciel – był to umysł niepokorny i wszechstronny. Z pewnością ten temat konkursu będzie oblegany.

 

Historia Godła Polskiego. Jak narodził się pomysł powstania tego cyklu witraży, zainstalowanych w kościele garnizonowym p. w. św. Józefa w Legionowie? Wiem, że wiąże się z tym ciekawa historia…

Dwa lata temu zorganizowałem pierwszy wernisaż swoich witraży w Legionowie. Tak się złożyło, że tydzień później odwiedził mnie z kolędą ksiądz. Kiedy wszedł do pokoju gościnnego, zainteresował się licznymi przełącznikami na ścianie i zapytał: – W jakim celu tak dużo tutaj przełączników? Odpowiedziałem: – Bo ja, proszę księdza, cały sufit ozdabiam witrażami i do tego potrzebuję dużo światła. Informacja o tym, że w naszym mieście jest witrażysta, szybko dotarła do księdza proboszcza. W dwa miesiące po tej wizycie montowałem pierwszy „poważny” witraż w Legionowie. Był to krzyż na elewacji kościoła garnizonowego. Jakiś czas później powstała właśnie „Historia Godła Polskiego”, cykl dwunastu witraży zainstalowanych w oknie frontowym kościoła, przedstawiający wizerunki polskiego godła na przestrzeni tysiąca lat.

W trakcie realizacji jest także inny projekt, o którym Pan już wspominał na początku naszej rozmowy. Wróćmy do tematu. Jak powstał pomysł na Symbole Miasta?

Symbole Miasta są wcześniejszym pomysłem. Celem inicjatywy jest przypisywanie obiektom architektonicznym identyfikatorów nie tylko w formie numerów, ale bardziej symbolicznych oznaczeń. Witraże, o rozmiarze 50 x 50 cm, to kompozycje łączące wyraźną liczbę oraz nazwę ulicy w połączeniu z motywem charakterystycznym dla danego obiektu. Najlepszym przykładem jest witraż z numerem domu na budynku Miejskiego Ośrodka Kultury w Legionowie, przy ul. C. K. Norwida 10. Ponieważ patronem tej instytucji jest Charles Chaplin, to właśnie jego postać opiera się o „10”. Witraż powstał w 2011 roku.

W ubiegłym roku postanowiłem ozdobić Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej w Legionowie. Razem ze szkołą ogłosiliśmy wtedy konkurs dla uczniów na projekt witrażowego numeru dla szkoły . Nagrodą była realizacja zwycięskiego projektu. W efekcie, w maju 2012 roku został zainstalowany witraż. Pomysł z konkursem się sprawdził i dlatego postanowiłem wykorzystać go teraz, w przypadku Polskiej Alei.

 

Panie Andrzeju, tak sobie rozmawiamy w pańskiej pracowni, popijając herbatkę malinową, a mnie do głowy przyszło, żeby Pan opowiedział o pisankach, które właśnie mam przed oczami. No cudeńka. Niby nie na temat, ale przecież to już za kilka dni Wielkanoc…

Od  wielu lat kolekcjonuję pisanki. Jeżdżę po Polsce i odwiedzam twórców ludowych, którzy w taki właśnie sposób, tworząc te małe dzieła sztuki, spełniają się artystycznie. Mam kilka tysięcy pisanek wykonanych tradycyjnymi metodami. Są wśród nich prawdziwe arcydzieła. Pisanki huculskie na przykład, wykonywane są techniką batiku, cechuje je bardzo skomplikowana i długotrwała technika tworzenia. Pisanki z północnego Podlasia są wykonane z pełnych jaj i barwione w korze dębowej, po kilku latach, kiedy zawartość wysycha, zamieniają się one w grzechotki. Albo weźmy opolskie kraszanki… są tak misternie drapane nożykiem lub igłą, jak najdoskonalsze grafiki. Łowickie wycinanki, kurpiowskie tataraki, frywolitki i wiele innych. Magia, piękno, tradycja – każde określenie jest tu na miejscu bo są one pisane szczerymi ludzkimi sercami.  

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia.

   

Pisanka huculska                             Kraszanka                                     Pisanka łowicka