Legionowo. Radni podnieśli swoje diety o 60 procent. Zamiast 2 tys. zł otrzymają maksymalnie 3,2 tys. zł miesięcznie

Rada_Miasta_Legionowo_2018_05

Rada Miasta Legionowo w kadencji 2018-2023, fot. GP/kg (archiwum)

Legionowscy radni podnieśli swoje diety o 60 procent. Dotąd ich miesięczne diety nie mogły przekroczyć kwoty około  2 tys. zł miesięcznie. Po podwyżkach nie będą mogły być wyższe niż 3,2 tys. zł miesięcznie. Wzrost tych uposażeń umożliwiła im m. in. nowelizacja ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe z 17 września 2021r. Większe diety mają być naliczane legionowskim radnym począwszy od 1 sierpnia 2021r.

Skorzystali z hojności władz centralnych

Legionowski samorząd 27 października 2021r. dostosował lokalne przepisy w zakresie wysokości diet radnych do nowelizacji ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe z 17 września 2021r. Innymi słowy, radni podnieśli swoje diety o 60 procent. Dotąd ich diety nie mogły przekroczyć kwoty nieco ponad 2 tys. zł miesięcznie. Po podwyżkach nie będą mogły być wyższe niż 3,2 tys. zł miesięcznie. Dotąd, za udział w zwoływanej zazwyczaj raz w miesiącu sesji każdy radny otrzymywał dietę w wysokości blisko 940 zł, zaś za uczestnictwo w każdym posiedzeniu łącznie 6 stałych miejskich komisji merytorycznych niespełna 135 zł. Teraz za udział w sesji radni dostaną nieco ponad 1,5 tys. zł , a za udział w posiedzeniu komisji merytorycznej prawie 215 zł. Odpowiednio też wzrosną dodatki dla przewodniczących komisji merytorycznych oraz wiceprzewodniczących rady. Co ważne, większe diety mają być naliczane legionowskim radnym wstecz, bo począwszy od 1 sierpnia 2021r.

 

Brak podwyżek też byłby zgodny z prawem

Ustawa, o której mowa nie nakazuje polskim samorządom podnoszenia diet radnym, mówi jedynie o ich maksymalnych kwotach miesięcznych. To od rad poszczególnych polskich gmin zależy faktyczna wysokość rekompensat dla ich członków z tytułu utraconych zarobków.

Kto i jak głosował?

Za podniesieniem wysokości diet w legionowskim samorządzie głosowało 13 radnych. Byli to radni Ryszard Brański, Marta Budzyńska, Matylda Durka, Mirosław Pachulski, Mariusz Suwiński i Jolanta Żebrowska z Koalicji Obywatelskiej (KO), Paweł Głażewski, Anna Łaniewska, Małgorzata Luzak, Marcin Smogorzewski i Tadeusz Szulc z Porozumienia Samorządowego (PS) oraz niezrzeszeni radni Janusz Klejment i Agata Zaklika. Przeciw tym podwyżkom opowiedziało się natomiast 6 radnych. Byli to radni Mirosław Grabowski i Bogdan Kiełbasiński ze stowarzyszenia Nasze Miasto Nasze Sprawy (NM NS), Artur Pawłowski i Katarzyna Skierkowska-Pacocha z Prawa i Sprawiedliwości (PiS) oraz radni niezrzeszeni Dariusz Petryka i Sławomir Traczyk. Żaden radny nie wstrzymał się od głosu. 3 radnych było natomiast nieobecnych podczas zasadniczego głosowania w tej sprawie. Byli to radni Andrzej Kalinowski i Zdzisław Koryś z PiS oraz Andrzej Piętka z KO. Radnej Małgorzaty Grabowksiej-Kozery z PiS nie było zaś na całej miejskiej sesji.

Przed miejską sesją próbowaliśmy namówić kilku radnych – ze wszystkich obozów politycznych – na oficjalny komentarz w sprawie projektu uchwały przewidującej aż 60-procentowe podwyżki diet w legionowskim samorządzie. Znaleźliśmy tylko dwóch odważnych.

 

To nie nakaz, tylko możliwość – zauważa radny Traczyk

Trzeba zacząć od tego, że ustawa nie nakazuje, a umożliwia podniesienie diety radnego. Zatem w uzasadnieniu projektu uchwały w tej sprawie jest błąd. Nie zostałem samorządowcem dla pieniędzy. Mając na uwadze sytuację ekonomiczną i nastroje w Polsce zagłosuję przeciw podwyżkom dla radnych – zapowiadał jeszcze przed sesją niezrzeszony radny Sławomir Traczyk.

To jest nie fair! – ocenia radny Grabowski

Diety nas samorządowców reguluje ustawa o samorządzie gminnym i uchwała rady miasta. Radny nie otrzymuje wynagrodzenia za zasiadanie w radzie, a kwota diety jest rekompensatą utraconego zarobku. Bo muszę tu podkreślić, że w moim przypadku, ale myślę, iż w przypadku wielu radnych wykonywanie mandatu radnego, czyli udział w sesjach, czy pracach komisji lub w pracach innych gremiów wiąże się z koniecznością zwolnienia z pracy bez możliwości otrzymania wynagrodzenia. Moja praca jako radnego nie ogranicza się tylko do udziału w sesjach, czy też komisjach rady miasta, ale wiąże się również z przygotowywaniem w czasie wolnym projektów uchwał, analizą aktów prawnych, nad którymi odbywa się debata podczas sesji, czy też spotkaniach z mieszkańcami. Dlatego też dieta jest swoistą rekompensatą za wykonaną pracę. Jednak to chyba nie jest najlepszy czas na podwyżki, kiedy pandemia koronawirusa odcisnęła piętno również na budżecie gminy, o czym tak często słyszymy z ust prezydenta. Nasi mieszkańcy i wyborcy obecnie zmagają się z dużym wzrostem cen, rachunków i kosztów życia. Postarajmy się im w tym ulżyć obniżając np. opłaty za odbiór śmieci. Jeszcze nie tak dawno zabrakło w naszym samorządzie środków na obniżkę opłat za pobyt dzieci w żłobku miejskim, czy też w przedszkolu. Również wysokość ekwiwalentu pieniężnego strażaków ochotników ze względu na ograniczone środki finansowe, musiała zostać ustalona na niższym poziomie, niż wynikałoby to z potrzeb. Pierwszym ruchem powinno być więc podniesienie pensji dla nauczycieli, czy też podniesienie minimalnego wynagrodzenia pracowników urzędu miejskiego, gdyż to oni codziennie ciężko pracują na rzecz wszystkich mieszkańców. Myślę, że 60-procentowa podwyżka to lekka przesada. Dieta radnego powinna być corocznie, a przede wszystkim racjonalnie waloryzowana o wskaźnik odpowiadający inflacji lub wzrostowi przeciętnego wynagrodzenia. Wszystkie płace należy urealniać, w tym również diety radnych, jednak powinno to się odbyć od następnej kadencji, a już na pewno nie w czasie kryzysu, podczas którego ludzie tracą pracę – punktuje radny Mirosław Grabowski ze stowarzyszenia NM NS.