Legionowo. Trwa spór między mieszkańcem a SMLW o instalację fotowoltaiczną przy ulicy Leśnej. Czy sprawa będzie miała finał w sądzie?

Instalacja fotowoltaiczna zamontowana w ogródku przez mieszkańca bloku przy ulicy Leśnej w Legionowie fot. archiwum prywatne

Instalacja fotowoltaiczna zamontowana w ogródku przez mieszkańca bloku przy ulicy Leśnej w Legionowie fot. archiwum prywatne

W maju tego roku opisywaliśmy historię pana Adama, który mieszka w bloku przy ulicy Leśnej. Mieszkaniec Legionowa od kilku miesięcy pozostaje w sporze ze Spółdzielnią Mieszkaniową Lokatorsko-Własnościową (SMLW).  Konflikt dotyczy instalacji fotowoltaicznej, którą pan Adam zamontował w użytkowanym przez siebie ogródku pod blokiem. Spółdzielnia utrzymuje, że jest samowola budowlana i nakazuje rozbiórkę. Co się w tej sprawie wydarzyło w ciąg tego roku?

 

 

Przypomnijmy, że cała sytuacja miała swój początek w połowie kwietnia br. w Legionowie, pod jednym z bloków przy ulicy Leśnej.  Wtedy to Pan Adam, który ma uprawnienia elektryczne, wykonał na terenie ogródka pod swoim balkonem instalację fotowoltaiczną. Pomysłowy lokator chciał w ten sposób chociaż w małym stopniu przyczynić się do zmniejszania zanieczyszczania środowiska naturalnego inwestując w źródło odnawialnej energii. Nie ukrywał również, że stając się prosumentem liczył na oszczędności na rachunkach za prąd (więcej pisaliśmy TUTAJ).

 

 

Kłopoty  mieszkańca ze Spółdzielnią

Okazało się jednak, że nie wszystkim mieszkańcom i władzom Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej pomysł i jego realizacja przez pana Adama spodobały się. SMLW wskazywało na szereg braków formalnych, których miał się dopuścić właściciel instalacji fotowoltaicznej i że może to być samowola budowlana.

Pan Adam nie zamierzał się jednak poddać i dowodził swoich racji twierdząc, że instalacja została postawiona zgodnie ze wszystkimi wymogami budowlanymi. Po nagłośnieniu całej sprawy doszło do spotkania mieszkańca z przedstawicielami SMLW, w tym z prezesem Szymonem Rosiakiem. Pan Adam dostał czas czas na uzupełnienie wszystkich braków formalnych. Jednym z nich było uzyskanie zgody pozostałych 23 właścicieli mieszkań własnościowych w bloku, do którego przylega działka, na której powstała instalacja.

 

Spór trwa

Na początku października skontaktowaliśmy się z Panem Adamem, aby dowiedzieć się, jak sprawa się potoczyła. Panel nadal stoi, czy więc udało się porozumieć ze spółdzielnią?

Sprawa wcale się nie wyjaśniła, co więcej jest aktualnie jeszcze bardziej zawiła. W czerwcu br. Rada Nadzorcza SMLW wprowadziła zaktualizowany Regulamin Porządku Domowego, gdzie znalazły się nowe zapisy regulujące sposób korzystania z przydomowych ogródków. Wśród nich pojawiła się zakaz budowy instalacji fotowoltaicznych.

Już w czasie naszej pierwszej rozmowy w kwietniu Pan Adam zapewniał, że dzięki zastosowaniu pewnych rozwiązań konstrukcję można regulować w pionie i poziomie, co sprawia, że nie przekracza ona wysokości trzech metrów, co za tym idzie, jeżeli może ona komukolwiek przysłaniać widok z okna to tylko jemu samemu. Dodatkowo jak zapewnia najbliżsi sąsiedzi dopingowali go w realizacji tego projektu. Pan Adam obawiając się, że może nie uzyskać zgody wszystkich mieszkańców na pozostawienie instalacji fotowoltaicznej w ogródku zwrócił się z propozycją do SMLW, że wydzierżawi teren ogródka, jak ma to miejsce w przypadku innych części wspólnych bloku np. wózkowni czy suszarni. Mężczyzna zwracał również uwagę, że ogródek pod balkonem jego mieszkania na parterze użytkowała dotychczas od 37 lat tylko jego rodzina. Niestety Spółdzielnia nie odniosła się dotychczas w żaden sposób do tej propozycji.

Spółdzielnia nakazała właścicielowi rozebranie instalacji i zapowiada pójście do sądu w tej sprawie

Obecnie Pan Adam zebrał 16 z 23 wymaganych zgód od innych właścicieli mieszkań. Trzy osoby odmówiły podpisania zgody, a czterech nie udało się przez te kilka miesięcy zastać w ich mieszkaniach. Po konsultacji z prawnikami pan Adam przestawił swoje argumenty w SMLW. W odpowiedzi otrzymał przedsądowe wezwanie do usunięcia konstrukcji w nieprzekraczalnym terminie do 15 grudnia br. W przypadku niezastosowania się do tego wezwania Spółdzielnia zamierza wystąpić na drogę sądową przeciwko mieszkańcowi, żeby uzyskać sądowy nakaz usunięcia instalacji fotowoltaicznej. Czy zatem instalacja niebawem zniknie?

Kamil Jagnieża: Panie Adamie, kiedy rozmawialiśmy w kwietniu Spółdzielnia poleciła Panu zebranie zgody na taką instalację z 23 innych mieszkań własnościowych. Jak zakończyły się te działania?

Pan Adam: Po tym jak nie udało mi się uzyskać 100 procent zgód od innych mieszkańców w piśmie z lipca Spółdzielnia zażądała rozebrania instalacji do 31 sierpnia 2021 roku. W piśmie SMLW powoływało się na uchwałę Porządku Domowego, która została uchwalona w czerwcu bieżącego roku a instalacja stoi od kwietnia, dlatego to zakwestionowałem. W kolejnym piśmie z września SMLW powołała się na ustawę oraz ogólnie na statut i regulamin obowiązujący w Spółdzielni i nakazali mi tym razem rozebrać instalację do 31 października bieżącego roku. Obecnie Spółdzielnia przysłała mi wezwanie przedsądowe do usunięcia instalacji w nieprzekraczalnym terminie do 15 grudnia br.

Czy oprócz zebrania podpisów pozostałych właścicieli mieszkań próbował Pan rozwiązać spór ze Spółdzielnią w inny sposób?

Niestety Spółdzielnia nadal nie odpowiedziała na moją propozycję dzierżawy terenu ogródka, na którym stoi instalacja. Jeżeli chodzi o wezwania Spółdzielni do rozebrania instalacji zamierzam drążyć ten temat, że Spółdzielnia może wydzierżawić pewną część wspólną bez zgody mieszkańców i mówię tutaj o piwnicach, wózkowniach jak i suszarniach. Nagle takie pomieszczenie otrzymuje nowy zamek i staje się piwnicą dodatkową dla jakiegoś lokalu i właściciele tych nowych piwnic płacą za dzierżawę jakieś kwoty pieniędzy miesięcznie, ale to są części wspólne i nikt nie musiał zbierać podpisów nie mówiąc tutaj o zebraniu 100 procent zgód. Chciałbym, żeby Spółdzielnia traktowała mnie w tym temacie na takich samych zasadach i zamierzam sprawę kontynuować. Podając inny przykład działań Spółdzielni, część gruntu za blokiem, gdzie był trawnik została przekształcona na parking. Jednak była to część działki, która stanowi część wspólną i też nikt nie pytał o zgodę. Kiedy pytałem o to w Spółdzielni poinformowano mnie, że służy to wszystkim mieszkańcom, tyle tylko, że nie każdy posiada samochód i może ktoś wolałby, żeby ten trawnik był zachowany.

Sądzi Pan, że rzeczywiście sprawa trafi do sądu?

Jeżeli sprawa trafi do sądu i zapadnie wyrok, że nie mam prawa posiadać w tym miejscu instalacji fotowoltaicznej i że muszę ją rozebrać to wtedy będę musiał się zastosować do orzeczenia sądu, ale nie do żądań i pism ze Spółdzielni.

Panie Adamie po pierwszej naszej rozmowie i publikacji na łamach Gazety Powiatowej w maju br. Pańskiej sprawy z jakim odzewem się Pan spotkał ze strony mieszkańców Legionowa?

Po wielu komentarzach, które czytałem, to były one raczej wspierające moją sprawę z SMLW, jak również to, że Spółdzielnia tkwi w minionej epoce i na jakiekolwiek przejawy nowoczesnych rozwiązań, zaradności i przedsiębiorczości mieszkańców reagują na nie. Kiedy chodziłem po bloku i zbierałem podpisy to ludzie w większości wypowiadali się pozytywnie względem zastosowanego przeze mnie rozwiązania. Spółdzielnia powinna rozważać i popierać inwestowanie mieszkańców w odnawialne źródła energii, ponieważ mamy do czynienia z dużymi podwyżkami prądu i już są zapowiedzi kolejnych. Spółdzielnia moim zdaniem powinna inwestować w panele fotowoltaiczne. W maju, kiedy byłem na rozmowie z prezesem SMLW, Panem Szymonem Rosiakiem to wspominał o jakimś programie pilotażowym i instalacji fotowoltaicznej na jednym lub dwóch blokach, ale jak na razie jest cicho w tym temacie.

Czy wpływały również do Pana głosy negatywne dotyczące Pańskiej instalacji?

Spółdzielnia cały czas powtarza, że otrzymuje skargi na moją instalację od niektórych mieszkańców, między innymi takie, że jedną z mieszkanek boli głowa od momentu, kiedy postawiłem panele fotowoltaiczne w ogródku. Według mojej wiedzy nie ma badań, że instalacja fotowoltaiczna ma negatywny wpływ na zdrowie ludzi. Obecnie w Polsce mamy już kilkaset tysięcy instalacji i połowa z nich znajduje się na dachach i ludzie nie narzekają.

Panie Adamie dziękuję za rozmowę.