Światowej klasy pianista mieszka w Legionowie

Maciej-PIszek-fot. Jolanta Emerli 4

Maciej Piszek (fot. Jolanta Emerli)

Kto z mieszkańców powiatu legionowskiego wie, że mieszka u nas taki skarb – światowej klasy pianista? Laureat I nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Marathonie w Grecji w 2003 roku, I nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „Ischa” w Lacco Ameno we Włoszech w 2013 roku,

oraz wielu innych nagród. Pianista, któremu udało się zakwalifikować do ekipy Chopinowskiej w roku 2005. Zdobywca dwóch statuetek Fryderyka 2009 w kategorii „Najwybitniejsze Nagranie Muzyki Polskiej” i „Muzyka Współczesna”. Przed Państwem Maciej Piszek.

Jak Ci się mieszka w Legionowie?

Do tej pory mieszkałem w wielu miejscach. Od pięciu lat, czyli od swojego ślubu, osiadłem, być może już na stałe w Legionowie. Nie jestem fanem bloków z wielkiej płyty i targowiska w środku miasta w sensie estetycznym, choć nie koniecznie praktycznym. Jednak muszę przyznać, że organizacja miasta mi się podoba. Słyszałem, że prezydent naszego miasta jest na 7. miejscu w ogólnopolskim rankingu najlepszych prezydentów miast i bardzo mnie to cieszy. Poza tym zawsze, gdy załatwiam jakieś sprawy urzędowe, to odbywa się to bez żadnych komplikacji.

Co byś chciał tutaj zmienić?

Z mojego punktu widzenia, chciałbym mieć szerszy dostęp do oferty kulturalnej.

Żeby mieć gdzie pójść, czy żeby mieć gdzie zagrać?

Po części pewnie jedno i drugie. Chodzi mi o to, że nie ma tutaj np. teatru.

Czasem są spektakle np. w ratuszu, to Ci nie wystarcza?

Sądzę, że to duże miasto i dobrze by było stworzyć coś stałego. Miejsce, gdzie zawsze pod względem kulturalnym, coś by się działo. Nie w taki sposób, że w ratuszu raz jest spektakl, innym razem kino lub wystawa rybek. Nie musiało to by być miejsce wyjątkowe pod względem architektonicznym i pod względem warunków lokalowych jak Opera Narodowa czy Teatr Polski. Przykładem jest warszawskie Soho Factory. Wchodzące w jego skład Teatralne Studio Koło mieści się w zwyczajnym hangarze, a dzieją się tam niesamowite rzeczy. Miałem okazję grać tam wspaniałą muzykę Piotrka Tabakiernika, do przedstawienia, w którym wystąpiła m.in. Agata Buzek. To, co się dzieje choćby w Studiu Koło, stoi na niezwykłym poziomie. Mam na myśli frapujące przedstawienia, po których nie możesz po prostu zakręcić papilotów i iść spać. To, co najważniejsze, dzieje się dopiero, kiedy kurtyna opadnie w przestrzeni twoich myśli. Dobrze byłoby, gdyby w świadomości mieszkańców, była przestrzeń, gdzie zawsze pulsuje żywa kultura i sztuka.

MOK to za mała przestrzeń dla ciebie?

Niestety MOK – jako instytucja – nie kojarzy mi się dobrze. Jest to trochę sztuczny twór, ze skomplikowanym schematem organizacyjnym. Nie kojarzy mi się z niezależnością, która jest niezbędna prawdziwej sztuce. Nie chciałbym obrażać MOK – ów, dobrze, że takie ośrodki istnieją, ale dobrze jest też wtedy, gdy sztuka ma przestrzeń niczym nieograniczoną. Wydaje mi się, że w MOK- u jest oferta ograniczona preferencjami przeciętnego mieszkańca. Mogę się mylić, ale takie są moje skojarzenia. Ja chciałbym, aby istniało tutaj miejsce, gdzie ludzie zadają sobie prawdziwe pytania, gdzie mogą konfrontować swoje preferencje, odnaleźć sens tego co jest wokół nas. Coś dla ludzi, którzy chcą pójść o krok dalej, kilka kroków dalej, albo w ogóle się rozpędzić. Tego właśnie mi brakuje.

Czy występowałeś już w Legionowie?

Występowałem w MOK-u na ul. Targowej. Nie wspominam tego najlepiej i nie mam tu na myśli względów artystycznych. Wolałbym jednak o tym nie mówić. Był to mój pierwszy i ostatni koncert w Legionowie, co nie znaczy, że się obraziłem. Jeśli weźmiemy pod uwagę skalę lokalną, to zdarzyło mi się również wystąpić w Pałacu w Jabłonnie.

Gdybyś teraz dostał propozycje z MOK-u, przyjął byś ją?

Oczywiście

A w ratuszu?

Tak. W MOK-u, w ratuszu, na ulicy… Wszędzie. Często barierą organizacyjną jest brak instrumentu. Ja mam możliwość udostępnienia fortepianu pod warunkiem zorganizowania dla niego transportu.

Czy byłbyś w stanie zrobić to charytatywnie?

Tak, chętnie wsparłbym szczytny cel. W innym wypadku chciałbym otrzymać wynagrodzenie, bo muzyka jest moją pracą. Przygotowanie instrumentu wiąże się z nakładami finansowymi, a koncert z nakładem mojej pracy. To nie jest tak, że usiądę i zagram. Zawsze trzeba się przygotować.

Czy da się żyć z bycia pianistą?

Sukcesy na konkursach wiążą się z coraz liczniejszymi propozycjami koncertowymi. Także moje sukcesy na polu muzyki nowej przynoszą dochody. Oczywiste jest jednak to, że trzeba np. pokryć koszty podróży na te konkursy. Ja miałem szczęście i trafiłem na człowieka, prawdziwego miłośnika muzyki, który mnie dofinansowuje.

Jak w dzisiejszych czasach poznaje się filantropa?

Poznaliśmy się kilka lat temu. Człowiek, który mnie wspiera, chciał wziąć udział w amatorskim konkursie pianistycznym. Mimo tego, że jest dużo starszy ode mnie, został moim uczniem. Efektem naszej współpracy, był jego wspaniały występ oraz nagroda na międzynarodowym konkursie pianistycznym dla amatorów. To był ogromny sukces. Potem zaoferował mi pomoc i jestem przekonany, że gdyby nie on, nie byłbym dziś w tym miejscu w którym jestem.

Czy kiedyś otrzymałeś od państwa pomoc materialną?

Kiedy w 2003 roku jechałem na konkurs pianistyczny do Grecji, to dostałem dofinansowanie z Ministerstwa Kultury.

Większość legionowian nie wie, że mieszka u nas tak uzdolniony pianista. Z czego to wynika?

Środowisko muzyków jest bardzo hermetyczne. Zdarzyło mi się jednak być zaczepianym na ulicy chociażby kilka miesięcy temu w Grecji po udanych występach. To było bardzo miłe.

Artyści pragną takich dowodów uznania?

Wydaje mi się, że wszyscy ich pragniemy. Człowiek już jest tak skonstruowany. Myślę, że to daje siłę.

Niedługo po raz drugi zostaniesz tatą. Co jest trudniejsze, bycie mężem i ojcem, czy bycie pianistą?

Rodzina to wielkie wyzwanie. Jednak z żoną tak dobrze układa nam się współpraca, że małżeństwo i ojcostwo w ogóle nie kojarzy mi się ze słowem trudność. To wszystko toczy się naturalnie, w niczym nie zakłócony sposób. Dlatego trudno mi to porównywać. Na pewno, aby jedna i druga płaszczyzna mogła bez zarzutu funkcjonować, trzeba zainwestować w każdą z nich dużo czasu. Jest to konieczne, aby relacje z żoną i dziećmi były rzeczywiście głębokie i zadowalające. To samo jest z fortepianem. Jeśli poświęcasz mu dużo czasu , to w pełni oddaje swoje możliwości.

Co jest w twoim życiu najważniejsze?

Bóg i rodzina. Obcowanie ze sztuką od najmłodszych lat znacznie ułatwiło mi nawiązanie relacji z Bogiem, który jest we wszystkim, również w muzyce. Grając na scenie zawsze uczestniczę w czymś, co jest nienamacalne i metafizyczne.