Pies zdychał na granicy miejscowości, a urzędy się kłóciły

Jakieś 100 metrów od CSP leżał pies, a wokół niego stał tłum ludzi – opowiadała pani Maryla, mieszkanka Legionowa. – Zadzwoniłam do straży miejskiej, żeby mu pomogli, żeby coś zrobili. Nie można przecież spokojnie patrzeć na cierpienia zwierzęcia. To było około 8.30 rano. Odpowiedzieli, że służby miejskie są powiadomione i zwierzęciu zostanie udzielona pomoc. Kiedy zadzwoniłam do urzędu miasta, okazało się, że mnie okłamano i nikt z SM nie interweniował.

O tym, że nie pierwszy raz interwencje w sprawie zwierząt nie są podejmowane, wolontariusze przyglądający się bliżej tym sprawom wiedzą najlepiej. Są przekonani, że dzieje się tak w wyniku oszczędności i braku współczucia dla zwierząt. Być może dlatego niektóre osoby są tym bardziej uparte i dociekliwe. Pani Maryla dowiedziała się o całej sprawie od córki, która przejeżdżała obok miejsca wydarzenia. Wokół psa na ulicy Zegrzyńskiej zgromadziło się wiele osób. Widząc, że zwierzę jest ranne, zatelefonowano do SM. Jakiś czas później pani Maryla zadzwoniła do urzędu miasta, by zapytać, co się stało z psem leżącym przy ulicy Zegrzyńskiej.

Straż nie dzwoniła?
Krzysztof Włochiński z Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie w Legionowie nic nie wiedział, nikt go nie powiadamiał – mówiła pani Maryla. – Zwierzę leżało na granicy obu gmin. Zadzwonił więc do Urzędu Gminy w Wieliszewie, by sprawdzić, czy to oni zajęli się zdychającym psem leżącym przy ruchliwej drodze. Pani z UG Wieliszew powiedziała mu, że nikt do nich ze straży miejskiej nie dzwonił – mówiła oburzona mieszkanka Legionowa. Tylko dzięki dociekliwości osób zaangażowanych w tę sprawę urzędnicy dowiedzieli się o problemie.

Interwencja urzędu
Sprawa pieska została zgłoszona do tutejszego urzędu gminy przez pracowników Urzędu Miasta Legionowo 9 sierpnia. Po otrzymaniu zgłoszenia o zaistniałym zdarzeniu natychmiast został poinformowany doktor Mirosław Kado, który niezwłocznie udał się na miejsce zdarzenia i przetransportował psa do lecznicy – potwierdza przebieg wypadków Referat Ochrony Środowiska i Rolnictwa UG Wieliszew. – Z informacji, jakie otrzymaliśmy od doktora, wiemy, że pies został dotkliwie pogryziony przez inne psy, a nie tak jak ustalono na początku potrącony przez samochód. Stan psa był bardzo ciężki i niestety piesek nie przeżył, mimo podejmowanych przez doktora prób ratowania go. Przyczyną śmierci pieska był duży obrzęk krtani i płuc.

Płaci gmina
Nawet w tłumie osób trudno znaleźć chętnego, który zabrałby potrąconego czy rannego psa do samochodu. Ludzie boją się kosztów, jakie musieliby ponieść. Dlatego też każda gmina ma podpisaną umowę z weterynarzami oraz firmą utylizacyjną. W przypadku, gdy potrącone zostaje zwierzę, które posiada właściciela, kosztami leczenia zostaje obciążony właściciel zwierzęcia, jeśli uda się go ustalić. Jeśli zwierzę nie ma chipa lub innego oznaczenia, przez co nie można ustalić właściciela, trafia pod opiekę gminy. – Zwierzę domowe, które ulega wypadkowi drogowemu, zostaje przetransportowane przez doktora Mirosława Kado do prowadzonej przez niego lecznicy, poddane leczeniu i przetransportowane do schroniska. W takim przypadku środki na jego leczenie, transport i przekazanie do schroniska pochodzą z budżetu gminy – informuje UG Wieliszew.

Umowa w Wieliszewie
W związku z opieką nad bezdomnymi zwierzętami w 2012 r. gmina podpisała umowę z Mirosławem Kado, właścicielem „Przychodni dla Zwierząt” z siedzibą w Łajskach przy ul. Nowodworskiej 93A. Ma on zapewniać opiekę weterynaryjną bezdomnym zwierzętom i zwierzętom poszkodowanym w zdarzeniach drogowych. Zajmuje się też kastracjami, chipowaniem, eutanazją, jeśli stan zwierzęcia nie rokuje szans na wyzdrowienie. UG Wieliszew ma też umowę z Martą Iwan-Kochańską i jej „Gabinetem Weterynaryjnym” z siedzibą w Serocku ul. Zielona 1A w zakresie odławiania bezdomnych psów, ich transportu do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Józefowie ul. Strużańska 15.

W Legionowie też płacą
Podobnie jest i w gminie Legionowo. – Jeżeli zwierzę domowe zostaje potrącone na terenie gminy Legionowo, jego leczeniem zajmuje się jedna z trzech przychodni, z którymi mamy podpisaną umowę. Zwierzę przewozi weterynarz lub Straż Miejska, koszty leczenia pokrywa gmina Legionowo – mówi rzecznik UML Tamara Mytkowska. Urząd podpisał umowy w 2012 r. z Fundacją Przyjaciele Braci Mniejszych na odławianie bezpańskich zwierząt i opiekę w schronisku dla zwierząt w Nowym Dworze Mazowieckim. Jeśli chodzi o sterylizację, leczenie i kastrację, zajmują się tym przychodnie weterynaryjne na ulicy Słowackiego 8c, Jagiellońskiej 8 i Husarskiej 28 w Legionowie.

Sprawdzać strażnika
Koszty, jakie ponosi gmina w podobnych przypadkach, to dodatkowy argument do tego, by przekonywać właścicieli zwierząt do chipowania swoich pupilów. Jednak, kiedy właściciele nie opiekują się właściwie, a zwierzę w wyniku zdarzenia losowego jest ranne, warto pochylić się nad nim i wykręcić numer telefonu do SM lub urzędu miasta. Warto też sprawdzić, czy na pewno nikt nie oszczędza i po ludzku wypełnia swoje obowiązki.

Iw