Wiem, że utraciłem zaufanie

52044991b72d4.jpg

10 czerwca, dwa dni po gorącej dyskusji w ratuszu o zmianach dotyczących legionowskiej oświaty,  Z-ca Prezydenta Miasta Legionowo Piotr Zadroźny udzielił Gazecie Powiatowej wywiadu. Przedmiotem rozmowy jest decyzja o zmiansch organizacyjnych w klasach integracyjnych, która wzbudziła wiele złych emocji ze strony rodziców.


Co jest powodem zmian, które Urząd Miasta chce wprowadzić w przyszłym roku w klasach integracyjnych?  Czy to nieodwołalna decyzja?

Nie ma nieodwołanych decyzji. Rodzice źądają, by nie wprowadzano tych zmian. Ja i moi pracownicy jesteśmy zwolennikami tego by rozmawiać i ta decyzja moźe ewoluować. Moźna ją zmienić w taki sposób, źeby rodzice byli zadowoleni, a źebyśmy my przynajmniej rozpoczęli proces zmian, które w naszej ocenie są z korzyścią dla dzieci.

Rozumiem, źe jest to cały proces, który chce Pan rozpocząć w roku 2011/12. Na czym on miałby polegać?

Praktyczny efekt tej decyzji miał być taki, źeby dzieci z orzeczeniami miały mieć więcej zajęć indywidualnych, by pełniej realizować zalecenia, które są w orzeczeniach. Dziś rodzice sami mówią, źe tych zajęć jest za mało lub są za krótkie. A tu jest szansa, źeby wykorzystać specjalistów, osoby wykształcone, doświadczone w indywidualnej pracy z dziećmi. Nikogo nie trzeba przekonywać, źe zajęcia indywidualne są duźo lepsze niź nadzór nad dzieckiem, nad trójką, piątką dzieci jednocześnie na lekcjach, gdzie toczy się normalny proces edukacyjny i nie ma czasu na indywidualne podejście.

Czy przez ostatnie dwa tygodnie poczuł się Pan wrogiem numer jeden dzieci, rodziców i  nauczycieli w Legionowie?

Chcę podkreślić, źe źadne z tych działań nie było skierowane przeciwko dzieciom. Ja teź mam dzieci w szkole i przedszkolu, rozumiem problem, choćby dlatego źe widzę jak ogromne postępy robi mój syn po zajęciach z Integracji Sensorycznej. Niestety zawiodła komunikacja, Zbyt zaufałem dyrektorowi, źe poradzi sobie z przekazaniem tej kwestii. Zbyt mało wysiłku włoźyłem w to, by te informacje dotarły do rodziców. Liczyłem na to, źe coś co jest dobre dla dzieci wszystkich ucieszy, źe coś co sprawdziło się w innych miastach, sprawdzi się i u nas. Wiem, źe utraciłem zaufanie niektórych rodziców z SP 2 i mam nadzieję, źe zdołam je odzyskać.

Skoro jest dobra wola ze strony urzędu, który twierdzi źe są to zmiany na lepsze, to skąd  takie emocje przy tej sprawie?

Z tej sytuacji wnoszę, źe dyrektor szkoły poniósł klęskę, nie potrafił przekazać tych informacji, przedstawić w jaki sposób, źe nie są one zagroźeniem dla rodziców i dzieci. Stało się zupełnie inaczej. Nie da się teraz bez utraty zaufania do szkoły, do nas, tego procesu przeprowadzić. W związku z tym konieczne są dalsze rozmowy i znalezienie jakiegoś wspólnego rozwiązania.

Dlaczego tyle nieporozumień między rodzicami a urzędnikami? Rodzice zarzucają, źe chce Pan zlikwidować klasy integracyjne.

Spotykam rodziców nie tylko na zebraniach. Na ulicy, na pikniku, czy w internecie rodzice pytali mnie dlaczego zamykamy klasy integracyjne. Nie ma o tym mowy. Natomiast wiemy juź skąd się wziął ten problem. To niektórzy nauczyciele powiedzieli, źe sobie nie wyobraźają dalej pracy w klasach integracyjnych. Niedaleko, w Łajskach mamy świetny przykład funkcjonowania klas z edukacją włączającą. Szkoła prowadzi ten program od kilku lat. Jest zapraszana na konferencje Ministerstwa Edukacji i pokazywana jako dobry przykład w całej Polsce. Nam się to podoba, uwaźamy, ze to jest duźo lepsza forma integracji dziecka niepełnosprawnego ze środowiskiem rówieśniczym. Jeźeli jest taka potrzeba, to dziecku towarzyszy pomoc nauczyciela, czyli asystent. Pomaga dzieciom z ADHD, autyzmem, niepełnosprawnym ruchowo i innymi schorzeniami. Ale tych zmian nie da się zrobić z dnia na dzień. Nie wyobraźamy sobie rozbicia tych klas integracyjnych teraz. To jest niemoźliwe. Mówimy o procesie, który potrwa kilka lat. Trzeba pamiętać, źe jeśli do szkoły trafi trójka dzieci z orzeczeniami, klasa integracyjna powstanie jak do tej pory. Ten proces nie będzie rewolucją.

Czy w związku z rejonizacją naborów w SP2 powstanie klasa integracyjna gimnazjalna, tak by zapewnić dzieciom ciągłość nauczania, tych samych nauczycieli i szkołę, do której są przyzwyczajone? Czy dzieci z orzeczeniami spoza rejonu pozostaną w szkole?

Załoźenie jest takie, źe szkoła jest szkołą rejonową i ma zapewnić miejsce, i odpowiednie kształcenie dla wszystkich uczniów z danego rejonu. Kilka lat temu przyjęło się w Legionowie, źe w SP1 i SP2 tworzone są klasy integracyjne. Mam wraźenie, źe te klasy powstają na siłę. Ściąga się dzieci spoza gminy, źeby utworzyć klasę. Nie tak to powinno wyglądać. Ale jeźeli znajdzie się trójka dzieci z terenu miasta Legionowo, to na pewno taką klasę utworzymy. Zresztą nie bardzo sobie wyobraźam, źeby to dziecko niepełnosprawne trafiało teraz do jakiegoś obcego gimnazjum, bo powodowałoby to niepotrzebny dla niego stres. Problem powstaje jeśli są to dzieci spoza gminy, bo to zadanie tych samorządów, skąd one pochodzą.

Czy byłaby moźliwość dla dzieci, które są spoza rejonu, by pozostały dalej w swojej szkole? Czy w okresie przejściowym rodzice nie muszą obawiać się zmian?
Absolutnie nie muszą. Chcę podkreślić, źe moźemy robić wyjątki dla klasy integracyjnej z uwagi na specyfikę i dobro dziecka. W SP2 dzieci przejdą do klasy integracyjnej gimnazjalnej. Ale ogólnie będziemy chcieli się trzymać rejonizacji. Nie moźemy dopuścić do sytuacji, w której w jednej szkole utworzy się 4, 5, 6 klas i będzie praca do godziny 18, a w drugiej utworzy się jedna klasa i szkole, nauczycielom będzie trudno funkcjonować. Jeśli chcemy mieć bezpieczne gimnazja, gdzie nie dochodzi do sytuacji, które potem oglądamy w róźnych sensacyjnych programach w telewizji, to niestety musimy ponieść konsekwencje, które się nazywają rejonizacją. Idealna szkoła pod względem organizacyjnym to są 3 klasy w roczniku, wtedy ta liczba nie jest zbyt duźa, a jednocześnie da się dobrze zorganizować kadrę do tej szkoły.

Jak  będzie wyglądać praca z dziećmi z orzeczeniami w nowym roku szkolnym?

Zajęcia indywidualne będą przeprowadzane w czasie lekcji oraz po lekcjach. Dzieci – w zaleźności od wieku – mają ograniczoną liczbę godzin, której w tygodniu nie moźna przekroczyć. Grafik zajęć musi być tak ułoźony, źeby dziecko nie straciło tych zajęć najwaźniejszych, np. j. polskiego, matematyki, przyrody itp., a jednocześnie źeby nie przekroczyć liczby godzin, które dopuszcza prawo oświatowe. W praktyce na którejś lekcji specjalista moźe prowadzić zajęcia z dwójką, trójką dzieci mającymi podobne schorzenia. Z załoźenia kaźda klasa przeznaczona na integrację ma zamykane zaplecze, a na dodatek szkoła została gruntownie rozbudowana.

Takie zajęcia będą prowadzone tylko w zakresie tego pół etatu pedagoga wspomagającego, czy teź będą zatrudniani specjaliści z zewnątrz? Czy dzisiaj szkoła wypełnia warunki orzeczeń?

Zajęcia powinni prowadzić tacy fachowcy, którzy są przewidziani w zaleceniach orzeczenia. W pierwszej kolejności wykorzystamy umiejętności osób zatrudnionych w szkole, potem zatrudnimy specjalistów z zewnątrz. Obecnie rodzice uwaźają, źe zajęcia są za krótkie lub jest ich zbyt mało. Równieź dyrektorzy zgłaszają rosnące potrzeby pod tym względem.

Rodzice nie mają zaufania do dyrektora oraz do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, narzekają na dysfunkcyjność tej placówki, boją się tego kto będzie decydował o losie ich dzieci.
Problem polega na tym, źe rodzinom z dziećmi niepełnosprawnymi tak naprawdę nikt prócz szkół nie pomaga. Ani słuźba zdrowia, ani państwo jakby nie dostrzega tego problemu. Są jakieś zasiłki, ale są one bardzo małe. Często rodzic nie pracuje, bo musi zająć się niepełnosprawnym dzieckiem. Oprócz prywatnej strefy, źadnych zajęć nie ma. Jeźeli dziecko ma jakieś dysfunkcje, tylko szkoła moźe mu pomóc. My jako samorząd naprawdę robimy sporo, porównałem działania innych miastach i nie mamy się czego wstydzić. Czasem przepisy są duźą przeszkodą. Na przykład pracownię Integracji Sensorycznej wykonaliśmy ze środków unijnych, ale nie ma moźliwości, by po godzinach wykorzystywać ją na dodatkowe komercyjne zajęcia. Sala stoi więc wieczorami pusta. Polskie prawo jest pełne absurdów.

Czy były juź przeprowadzone analizy potrzeb dzieci w klasach integracyjnych?

W związku z tym, źe od nowego roku wchodzi w źycie zmienione rozporządzenie ministra o pomocy psychologiczno-pedagogicznej, dyrektorzy szkół dostali zadanie, źeby do końca września przeprowadzić  analizę zgodną z nowymi przepisami. To rozporządzenie będzie dotyczyć klas pierwszych podstawówki i gimnazjum, i ma związek z dziećmi 5-6-letnimi w szkołach, ale my to potraktujemy całościowo.

Pomoc taką wg tego przepisu mają dostać wszystkie dzieci, czy wobec tego nie zwiększą się koszty całości? Kto będzie decydował o ilości zajęć?
W szkołach mają być utworzone zespoły, które będą na podstawie orzeczenia, opinii i obserwacji nauczycieli, wskazać jakie dziecko ma problemy i jakie naleźy zastosować działania, by wspomóc jego rozwój. Włączyć się mają do tego poradnie – tak wynika z nowych przepisów. W zespołach mają brać udział pedagodzy szkolni, psycholodzy i inni specjaliści, wychowawcy. Dziecko z dysfunkcjami otrzyma wsparcie ze strony szkoły. W pierwszej kolejności szkoła musi wykorzystać własne zasoby, godziny wynikające z etatów, godziny wynikające z puli dyrektora albo godziny karciane. Jeźeli one się skończą lub brakuje specjalisty z takim wykształceniem, które mogłoby braki dziecka niwelować, to trzeba zatrudnić na godziny lub etat dodatkowego specjalistę.

Rodzice narzekają, źe w szkole nie są traktowani jak partnerzy. Czy będą mogli uczestniczyć w pracach takiego zespołu? Czy będą zapraszani do tych komisji?

Widzę konieczność zorganizowania takiego spotkania roboczego. Wiece się tutaj nie sprawdziły. Zespół powinien się składać z dyrektora szkoły z klasami integracyjnymi, przedstawiciela rady pedagogicznej, np. pedagoga z klasy integracyjnej, przedstawiciela rodziców klas integracyjnych, przedstawiciela wydziału edukacji UM oraz zewnętrznego specjalisty np. z kuratorium. Powinni oni razem wypracować system, który dałby rozwiązanie dla wszystkich stron satysfakcjonujące.

Kiedy rodzice mogą liczyć na zaproszenie?

Muszę ustalić to z dyrektorami. To trudny czas, kiedy kończy się rok szkolny. Moźe uda się czerwca takie spotkanie zorganizować pod koniec.