Marzenia o szpitalu

52044224a0b80.jpg

 

Tydzień temu wydrukowaliśmy pierwszą część rozmowy z Sebastianem Pertykowskim, dyrektorem SPZLO w Legionowie, dziś część druga. Czy Powiat Legionowski potrzebuje szpitala? Kaźdy z nas jest potencjalnym pacjentem. Czy oczekiwania dyrektora SPZLO pokrywają się z marzeniami pacjentów?

Jak wygląda droga pacjenta z Legionowa do szpitala?

Zaczyna się od zgłoszenia telefonicznego. Dyspozytor zadaje pytania mające na celu wyjaśnić stan pacjenta. Pytania są prostsze, spójne i rzeczowe. Dokładny wywiad jest potrzebny, źeby zadysponować odpowiedni zespół. Rola ratownika medycznego i pielęgniarki systemu jest ograniczona: podają tylko niektóre leki, nie wystawią recepty i mogą wykonywać niektóre czynności. Nie przewoźą pacjenta psychiatrycznego, bowiem mogą to robić jedynie zespoły z lekarzem. Ta rola teź jest ograniczona przepisami. Dyspozytor musi ocenić sytuację czy ambulans musi jechać w pierwszej kolejności do tego pacjenta, czy pacjent ten moźe chwile poczekać na inny zespół. Spójna informacja o pacjencie, rzeczowy wywiad zebrany przez dyspozytora to jest połowa sukcesu.

Kto podejmuje decyzję, gdzie skierować pacjenta, którego przejął zespół ratowniczy? Do jakich szpitali trafiają mieszkańcy powiatu?

W kaźdym zespole jest tzw. kierownik zespołu. W zespołach specjalistycznych jest to lekarz systemu, w zespołach podstawowych jest to pielęgniarka systemu bądż ratownik medyczny. Zespół podstawowy składa się z 3 osób. Lider grupy zbiera wywiad i wskazuje, w jaki sposób pacjent powinien być zaopatrzony, w jaki sposób powinien być przygotowany do transportu. On określa, czego ten pacjent potrzebuje, czy będzie to szpital wysokospecjalistyczny, czy szpital dziecięcy. Pacjenci najczęściej trafiają do szpitala w Nowym Dworze Mazowieckim, do Szpitala Bródnowskiego, do szpitala na ul. Niekłańskiej oraz na Bielany (chirurgia dziecięca). Są równieź takie przypadki, gdzie na przykład pacjenci psychiatryczni trafiają do szpitala do Tworek. Wtedy zespół jest wyłączony na dwie godziny, bowiem tyle zajmuje transport chorego.

Czy są takie przypadki odmowy przyjęcia pacjenta w szpitalu?

Jeśli jest taka sytuacja, dyspozytor kontaktuje się z koordynatorem i melduje o zaistniałej sytuacji. Jednak SOR muszą zdawać sobie sprawę, źe spoczywa na nich duźa odpowiedzialność. Sama ustawa o ratownictwie medycznym mówi, źe odmowa nie jest podstawą nieudzielenia tego świadczenia. Pacjent powinien być zbadany przez lekarza i dopiero wtedy moźe lekarz odmówić przyjęcia.

Czy są problemy z przyjmowaniem pacjentów do szpitali?

Wielokrotnie przeprowadzałem na ten temat rozmowy ze starostą powiatu. Dotyczyły one problemów z przyjmowaniem naszych pacjentów. Rejon Warszawy północnej bardzo się rozrasta, mieszkańców przybywa i szpitale są coraz to mniej wydolne. Pełnomocnik wojewody stwierdził, źe część pacjentów z naszego powiatu moźe trafiać do szpitala w Nowym Dworze. W tym momencie nagle pojawił się problem. Dzisiaj ratownik ma takie umiejętności diagnostyczne, źe moźe określić stan pacjenta i skierować go do szpitala, którego potrzebuje. Natomiast dyspozytor przy pomocy koordynatora medycznego województwa określa wyrażnie, do którego szpitala pacjent ma trafić i informuje o tym ten szpital. W czerwcu tego roku na zjeżdzie z wiaduktu zdarzył się wypadek, w którym było poszkodowanych 5 osób.  Dyspozytor włączył do akcji koordynatora, źeby określił gdzie są miejsca, źeby przyjąć tych pacjentów. Jest to konieczne, by uniknąć sytuacji, gdy do jednego oddziału ratunkowego trafiła naraz 3 pacjentów w stanie cięźkim. Liczba personelu jest ograniczona i ludzie nie są w stanie wszystkimi ofiarami wypadku się zająć.

Wielu mieszkańców twierdzi, ze najbardziej potrzebną inwestycją w Legionowie jest szpital lub chociaź dyźur chirurgiczny.

Trzeba sobie zdać z tego sprawę, źe obsługa pacjentów w ramach urazów jest moźliwa jedynie w ramach świadczeń izby przyjęć lub szpitalnego oddziału ratunkowego. Źeby powstał SOR [Szpitalny Oddział Ratunkowy – przyp. red.] muszą być podstawowe oddziały takie jak interna, chirurgia, anestezjologia [rozporządzenie Ministra Zdrowia – przyp. red.]. Nie da się tego zrobić w ramach dzisiejszej umowy, czyli ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Ta kwota, którą proponuje fundusz za punkt rozliczeniowy (około 9 zł) jest niepowaźna. Dla przykładu, jeśli pierwsza wizyta pacjenta to 9 punktów czyli 81 zł za świadczenie – to z tej kwoty trzeba zapłacić wszystko, czyli sprzęt, koszty pośrednie i bezpośrednie, opłacić lekarza, pielęgniarkę, obsługę RTG, obsługę pomocniczą, do tego dochodzą materiały jednorazowego uźytku i dodatkowy sprzęt. Dziś SOR-y są finansowane w dawce dobowej, a to kwota zaczynająca się od 6000 do 12000 zł, więc finansowo to się inaczej przekłada. Takie placówki muszą być tworzone przy szpitalach. Zaś izba przyjęć jest mniej opłacalną placówką. 

Stać nas na szpital? Czy utrzymanie go będzie przekraczać moźliwości powiatu?

Oddziały tanie skazują jednostkę na zadłuźenie. Jeśli juź szpital, to taki, który ma w swojej strukturze równieź oddziały przynoszące korzyści finansowe. Moźna się rozejrzeć w rejonie, jakie powstają placówki niepubliczne. Proszę mi wskazać placówkę niepubliczną typowo komercyjną, załoźoną przez osobę prywatną, jakąś spółkę typu „LuxMed”. Czy mają w swojej strukturze takie oddziały jak neurologię, internę, anestezjologię?  Jeśli mają anestezjologię, to ograniczoną tylko do tego źeby wykonywać procedury, które są opłacalne, czyli chirurgia, ortopedia, okulistyka. To jest przykład na nierówne traktowanie podmiotów, bo od publicznych podmiotów oczekuje się, źe będą miały odziały te, które są nieopłacalne i generują duźe koszty. Natomiast pozwala się na niepublicznym na tworzenie takich świadczeń, które przynoszą im duźe korzyści finansowe, a nie nakłada się im obowiązku przyjmowania innych pacjentów. Otwierają się na przykład oddziały chirurgii jednego dnia, gdzie proste zabiegi wykonuje się podczas kilku godzin. To dobry sposób na szybką kasę. Najwaźniejsze jest to, by zbudować szpital, który będzie dawał korzyści społeczeństwu. Jeśli trafi tam pacjent w stanie cięźkim i zostanie zdiagnozowany, przejdzie przez blok operacyjny, zostanie zoperowany. Z drugiej strony przyjdzie pacjent z zaćmą, czy na wycięcie wyrostka i teź skorzysta z tych świadczeń. Będzie to więc korzystne dla szpitala pod względem finansowym i będzie moźna utrzymać te wydziały.

Na co nas stać: na nowy szpital czy tylko kawałek szpitala – skrzydło w Nowym Dworze?

To nie jest pytanie do mnie. Szanse są duźe. Znam sporo mniejsze powiaty, które rewelacyjnie działają ze szpitalami. Jeśli zaś chodzi o budowę skrzydła… Jeśli dzisiaj są problemy z oddaniem pacjenta legionowskiego i twierdzi się, źe nie powinni trafiać do Nowego Dworu, to co będzie póżniej? Wybudujemy skrzydło, a kto nam da gwarancję, źe nasi pacjenci będą tam przyjmowani? Być moźe moźliwe jest rozwiązanie, które zapewniałoby nas, iź pacjent legionowski zostanie tam przyjęty. Ale nie wyobraźam sobie, by ktoś byłby w stanie to zagwarantować. Ja uwaźam, źe jeśli mieć samochód to własny, a nie wypoźyczony.

Dlaczego nasze władze niechętnie się wypowiadają na temat szpitala?

Boją się, poniewaź jest to duźa odpowiedzialność. Znam szpital z kontraktem na 44 mln zł w podobnej wielkości pod względem ludności powiecie, który ma zadłuźenie wysokości 38 mln zł. Dobry gospodarz by na to nie pozwolił. Trzeba wzorować się na sukcesach i uczyć na błędach podmiotów. Trzeba szukać takich rozwiązań, które by umoźliwiały funkcjonowanie szpitala. Na pewno taka budowa to duźa inwestycja, ale moźna się zastanowić czy nie wejść w partnerstwo publiczno-prywatne z jakimś podmiotem. Ale teź wejście z takim partnerem  dawałoby szanse na bezpieczeństwo naszym mieszkańcom.

Jakie są marzenia dyrektora SPZLO?

Chciałbym doczekać nowej straźnicy, jednak największym marzeniem jest szpital. Moim pomysłem byłby tutaj szpital ginekologiczno-połoźniczy. Po przeanalizowaniu liczby mieszkańców, stwierdzam, źe mamy tu bardzo duźe potrzeby. Obecnie mieszkańcy korzystają z okolicznych szpitali, ale pojawia się kolejny zgrzyt, bowiem telefonując dowiadujemy się, źe ginekologia i połoźnictwo jest tam zablokowane. Dzisiaj ludzie szukają na własną rękę miejsc, gdzie mogą rodzić.

Niektóre kobiety w ciąźy czekają do ostatniej chwili, źeby szpital nie mógł im odmówić pomocy. Czy to jakiś sposób na miejsce w najbliźszym szpitalu?

Niestety nie jest to do końca tak proste. Były przypadki, źe w momencie, kiedy nie była to ciąźa zagroźona, szukano innych miejsc i pacjentki były odsyłane aź za Warszawę. Bum demograficzny jest bardzo duźy. Liczyliśmy ile porodów w powiecie mogłoby być w ciągu jednego dnia. Pięć porodów na dzień to duźo. Braliśmy teź pod uwagę perspektywę przyszłe lata. Wiadomo ile dzieci się juź urodziło oraz ile jest kobiet, ile potencjalnie nowych mieszkańców przyjdzie na świat. Ta poprzeczka utrzymuje się ciągle wysoko. Nasz powiat i gminy są bardzo młode. To jedyne miejsce przy stolicy, które moźe się jeszcze rozwinąć, gdzie jeszcze ten czas dojazdu do pracy nie jest aź tak długi. Powiat jest gęsto zaludniony i tego miejsca coraz bardziej brakuje. Pojawią się nowe domy, nowi mieszkańcy i nowi pacjenci.

Co moźe przeciętny Kowalski, który marzy o szpitalu?

Moźe prosić, wymagać i wskazywać potrzeby. Moźe warto zapytać mieszkańców, jakie inwestycje uwaźają za najpotrzebniejsze. Źałuję, źe na spotkanie w sprawie szpitala zorganizowane u Prezydenta Miasta pojawiła się tylko garstka osób. Nie moźna poprzestać na narzekaniu na słuźbę zdrowia, warto powalczyć o poprawę warunków. Władze miejscowe są wybierane przez społeczeństwo. Mieszkam tu 7 lat i widzę, źe przez ten czas bardzo duźo się zmieniło i to na dobre. Ludzie muszą źądać i wymagać pewnych rzeczy. Muszą sobie zdawać sprawę, źe to oni budują ten powiat, to miasto, tę gminę. Mają prawo uzyskać informacje dotyczące budźetu. Warto zajrzeć do Internetu, warto napisać maila do kierownika, prezydenta, źeby uzyskać potrzebne informacje i upominać się o potrzebne inwestycje. W chwili obecnej władze mogą obawiać się tematu szpitala, źeby nie zostało to odczytane jako rodzaj kiełbasy wyborczej. Wiem jedno: kaźdy z nas jest potencjalnym pacjentem, który moźe potrzebować opieki szpitalnej.

Niektórzy z nas twierdzą, źe nie ma co się upominać o szpital bo i tak się nie uda…

To tak jak z totolotkiem, jak się nie wyśle kuponu – to na pewno się nie uda. Jak się nikt nie upomni o szpital – to go zwyczajnie nie będzie…

Iwona Wymazał