Jan Grabiec: Bez manipulowania okręgami wyborczymi PiS nie zdobędzie Warszawy

Jan Grabiec Konferencja Legionowo

Poseł Jan Grabiec (fot. GP/jj)

 

Poniżej publikujemy zapis rozmowy z posłem Janem Grabcem, którą przeprowadziliśmy 27 kwietnia, dzień przed wycofaniem przez Prawo i Sprawiedliwość projektu ustawy metropolitalnej z sejmu.

 

Jak ocenia Pan konsultacje, jakie Prawo i Sprawiedliwość przeprowadziło w sprawie ustawy metropolitalnej? Politycy partii rządzącej raczej nie wychodzą dyskutować z mieszkańcami, unikają dużych spotkań. Udało się Panu uczestniczyć w jakimś spotkaniu, w którym pojawili się przedstawiciele PIS, którzy przedstawili swój projekt ustawy metropolitalnej?

Te konsultacje to kpina. Propagandowe zabiegi PiS mają tyle wspólnego z konsultacjami, co ich ustawa z metropolią. Posłowie PiS-u odmawiają udziału w spotkaniach organizowanych przez samorządy. Nie przyjechali do Legionowa na debaty przed referendum. Nie pojawiają się też w pozostałych 30 gminach, które wyraziły sprzeciw wobec ustawy. Stoiska propagandowe PiS ustawiane przez ich działaczy przed niektórymi kościołami, bez wcześniejszego podania daty i miejsca spotkania, to jedynie pic. Nikt nie uwierzy, że anonimowe ankiety zebrane pod kościołami są ważniejsze niż głos 19 tys. mieszkańców Legionowa w referendum.

Coraz więcej samorządów decyduje się na przeprowadzenie referendum w sprawie dołączenia do metropolii. Władze Legionowa ośmieliły do działania pozostałych prezydentów i burmistrzów?

Po referendum legionowskim z wynikiem 95 do 5 samorządowcy uwierzyli, że opór ma sens. Idąc za przykładem Legionowa już 21 gmin podjęło uchwały o referendum. W kolejnych kilku mieszkańcy zbierają podpisy. W naszym powiecie referenda odbędą się w Nieporęcie 14 maja i w Wieliszewie 4 czerwca. Jabłonna i Serock przyjęły stanowiska sprzeciwiające się rozwiązaniom z projektu tej ustawy.

Myśli Pan, że faktycznie w tych gminach dojdzie do głosowania? Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, poseł Beata Mazurek stwierdziła ostatnio w radiu RMF FM, że jeżeli będzie duży opór społeczny, to PiS wycofa się z projektu tej ustawy.

Politycy PiS pokazali przez 1,5 roku rządów, że realizują swoje plany „po trupach”. Zatrzymują się tylko przy masowych protestach. Tak było w przypadku czarnego protestu. Tak będzie też kiedy setki tysięcy ludzi wezmą udział w referendach. Ogromne znaczenie mają też manifestacje, dlatego wzywamy wszystkich, którzy chcą obronić niezależność swoich małych ojczyzn, do masowego udziału w Marszu Wolności 6 maja w Warszawie. Marsz rusza o 13.00 z pl. Bankowego – przed warszawskim ratuszem. Wiele samorządów podwarszawskich już zadeklarowało, że będzie to marsz w obronie wolności ich miast i gmin. 6 maja do Warszawy pojadą tysiące ludzi, ale też organizacje społeczne: przyjadą strażacy z OSP, młodzież z klubów sportowych, uniwersytety III wieku i wielu innych…

No właśnie, 26 kwietnia podczas Posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego Pan minister Mariusz Błaszczak stwierdził, że obecność samorządowców na marszu 6 maja może być przekroczeniem granicy apolityczności samorządów i dołączeniem do „opozycji totalnej”.

To bezprawny szantaż. Prawo do manifestacji to konstytucyjne prawo każdego Polaka. Manifestować mają prawo samorządowcy, ale także urzędnicy państwowi. Żaden minister nie może tego zakazać – a jeśli to zrobi, to naruszy prawo i poniesie za to prędzej czy później odpowiedzialność. Polska to nie Białoruś czy Turcja. Jeszcze nie. I nie pozwolimy na to, by ktokolwiek pozbawiał Polaków swobód obywatelskich.

Ostatnio PiS nieco ostrożniej wypowiada się także na temat ograniczenia liczby kadencji w samorządach. Z jakich powodów Pana zdaniem nastąpiła taka zmiana retoryki?

Politycy PiS wiedzą, że narazili się wielu grupom społecznym i efektem jest ich spadek notowań. Ponad 1,5 tys. lubianych i szanowanych samorządowców ma stracić prawo do brania udziału w wyborach. To nie spodoba się wielu wyborcom, ale PiS jest zdeterminowany, by te zmiany wprowadzić. Inaczej nie zdobędą pełnej władzy. Ludzie w wyborach samorządowych nie kierują się legitymacją partyjną, ale nazwiskiem i dorobkiem człowieka. A w PiSie wciąż tysiące Misiewiczów czeka na stanowiska. PiS będzie wysyłał też sygnały o wycofaniu ustawy warszawskiej, ale to tylko wybieg. Chcą przejąć władzę w Warszawie, a bez manipulowania granicami okręgów wyborczych przegrają. Dlatego nawet jeśli na chwilę się wycofają, to później będą wracać do tych projektów. Chyba że spotkają się z „ogromnymi protestami”, jak powiedziała rzecznik Mazurek. Dlatego tak ważne są kolejne referenda i masowy udział w marszu 6 maja – Marszu Wolności naszych Małych Ojczyzn.