Legionowscy seniorzy na wczasach w Albanii

zabawa

Nie od dziś wiadomo, że legionowscy emeryci zrzeszeni w Polskim Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów, to ludzie aktywni, lubiący poznawać nowych ludzi i nowe miejsca w Polsce i w Europie. I tak w dniach 12-23 września 2019 r grupa 49 osób przebywała na wczasach w Albanii i Macedonii.
Z Legionowa wyjechaliśmy 12 września o godzinie 1 w nocy. Przejechaliśmy pół Polski, przez Katowice do Ostrawy/Czechy/,potem Bratysława na Słowacji i Węgry. Kilkakrotnie przejeżdżaliśmy Dunaj. Z Węgier pojechaliśmy do Serbii, na granicy sprawdzanie paszportów, bo wyjechaliśmy z Unii. Wieczorem dojechaliśmy do Belgradu, na nocleg w hotelu. Czekała nas gorąca kolacja i wygodne pokoje. Rano o 7 śniadanie, potem jazda przez Serbię, w kierunku miasta Nisz i dalej jedziemy do granicy z Macedonią Północną.

Przy odprawie paszportowej, gdzie kierowcy lub pilot wręczali sprawdzającym a to wodę, a to colę, a nawet kawę z cukrem i śmietanką, na ich specjalne życzenie. Na szczęście kierowcy byli przygotowani na takie żądania. Po odprawie jedziemy w stronę Skopje, które oglądamy z daleka, bo musimy szybko dojechać do granicy z Albanią. Jeszcze mamy 600 km do przejechania. Po drodze częste płatne bramki na autostradzie.

 

 

 

Wreszcie granica z Albanią, paszporty, znów coś dla sprawdzających i jedziemy dalej. Niestety, drogi w Albanii są różne. My trafiliśmy na taką gorszą, pełną zakrętów ,gdzie trudno się jechało, bo już noc nas zastała w drodze. Na miejsce dojechaliśmy w 1 nocy, zakwaterowanie, kolacja o 2 w nocy i odpoczynek.

Ale ranek i widok z balkonu zrównoważył nam trudy podróży. Było pięknie.- błękitne morze Jońskie, palmy, plaża i widoczna grecka wyspa Korfu. Kilka dni, które spędziliśmy w Sarandzie, to jedno wielkie zwiedzanie, zabawa, plażowanie i podziwianie widoków. Albania to kraina kontrastów. Mnóstwo eleganckich, nowych hoteli, a jednocześnie widać opuszczone, zrujnowane domy. Bogate sklepy, a na ulicach śmieci i bezpańskie, wychudzone psy i koty. Przepiękne widoki, plaże i czasem byle jakie drogi.
Ale dla turystów, jak wszędzie, mnóstwo atrakcji. Byliśmy na wieczorze albańskim, w zamku, położonym wysoko nad miastem. Piliśmy wino, próbowaliśmy regionalnych potraw i tańczyliśmy razem z grupą Albańczyków. Odwiedziliśmy słynne Błękitne Oko Bałkanów, gdzie woda jest rzeczywiście błękitna, byliśmy w starożytnym mieście Butrint i Gjirokaster, no i opalaliśmy się na rajskiej plaży Bora Bora w Ksamil, gdzie plaża ze złocistym piaskiem i cieplutkie morze Jońskie zachęca do relaksu. No i oczywiście odwiedziliśmy Grecję, czyli wodolotem na wyspę Korfu. Cudowne uliczki, mnóstwo turystów znów przepiękne widoki. Byliśmy w pałacu Achillesa,w którym lubiła przebywać cesarzowa Sissi. Piękny, ze wspaniałymi freskami i rzeźbami. Pogoda cały czas upalna, około 30 stopni, ale dało się wytrzymać.
Po tych kilku dniach opuszczamy Albanię i jedziemy do Macedonii, nad jezioro Ochrydzkie, gdzie będziemy dwa dni. Po drodze niesamowite widoki, góry, strome zbocza, skały, czasem widoczne schrony, zbudowane w wielu miejscach w Albanii. W Macedonii znów zakwaterowanie w hotelu kolacja, jest jeszcze wcześnie, można pospacerować i oglądać okolice. Tak mija nam dzień 9. naszych wczasów. Dzień następny to jazda do miasta Ochryda. Zwiedzamy cerkiew Św. Zofii z XI wieku, odważniejsi ruszają oglądać ruiny amfiteatru zbudowanego 2000 lat temu. Potem czas wolny na zakupy, można kupić niedrogie perły i inną biżuterię z łuski ryb morskich, bardzo ładne, próbowaliśmy tutejszego piwa i jedzenia. Niestety, czas wracać do domu.
Po drodze, jak zawsze, sprawdzanie dokumentów, łapówki dla sprawdzających, ale widocznie były wystarczające, bo nas szybko odprawiali. Z Macedonii ,przez Serbię dojechaliśmy na Węgry, gdzie w mieście Szeged był nocleg. Rano śniadanie i jedziemy do domu. Jesteśmy w Unii, więc bez kontroli, bez granic, jedziemy w coraz bardziej swojskich krajobrazach. Do Legionowa dotarliśmy późnym wieczorem, gdzie czekały stęsknione rodziny. Tak zakończyła się nasza podróż, która była trudna, ale ciekawa ,a wspomnienia pozostaną na wiele lat. Widzieliśmy 7 państw ,obejrzeliśmy z bliska lub daleka piękne miasta mijane po drodze, zobaczyliśmy kawałek różnej Europy.
Rozmawialiśmy już po powrocie z niektórymi uczestnikami tych wczasów i opinie były jak najlepsze. Oczywiście, były czasem problemy, np z autokarem, który nie był za bardzo dostosowany do tak długiej podróży, za to kierowcy byli naprawdę dobrzy. Pan pilot był doskonale przygotowany, opowiadał o historii mijanych miejsc, oglądaliśmy po drodze filmy o Węgrzech, Albanii, związane tematycznie z tym, co widzieliśmy za oknami autokaru. Ponadto sporo osób miało problemy żołądkowe, bo to zmiana jedzenia, zmiana godzin posiłków, ale wzajemnie wspomagaliśmy się w tych przypadłościach. Mimo trudów podróży, wielu godzin spędzonych w autokarze, ten wyjazd będzie na pewno dla nas wszystkich ciekawym wydarzeniem.
Ewa Narożna