Legionowski policjant podejrzany o mord w Kałuszynie

520443193e7bb.jpg

Mariusz W. – były zastępca komendanta powiatowego policji w Legionowie został tymczasowo aresztowany po zarzutem zamordowania Dariusza S., ciechanowskiego biznesmena, którego ciało znaleziono w lesie w Kałuszynie.

 


O znalezieniu zwłok w lesie w Kałuszynie poinformowaliśmy juź 16 marca w naszym serwisie internetowym www.gazetapowiatowa.pl, kiedy pies jednego z mieszkańców przyniósł na podwórko ludzką rękę. Od razu rozpoczęły się poszukiwania, które trwały przez dwa dni. Być moźe policjanci nie odnależliby zwłok, gdyby w piątek nie trafili na nie poszukiwacze militariów. Jak się okazało, naleźały do Dariusza S., ciechanowskiego biznesmena, który prowadził interesy w Legionowie. Śledczy, idąc tropem działalności właściciela kilku lokali handlowo-usługowych w naszym mieście, trafili na informację o powiązaniach biznesowych z Mariuszem W. – byłym policjantem legionowskiego garnizonu, aktualnie pełniącym funkcję komendanta w komisariacie w Białołęce. Jednym z głównych powodów zainteresowania się śledczych Mariuszem W. było dokonane na jego zlecenie sprawdzenia samochodu Dariusza S. w policyjnej bazie danych. Miało to miejsce juź po śmierci biznesmena. Według relacji Gazety Wyborczej, po tym ustaleniu Mariusz W. stał się głównym podejrzanym w sprawie, a śledztwo nabrało tempa. Z relacji pozyskanego przez policjantów świadka okazało się, źe policjant mógł być ostatnią osobą, która widziała przedsiębiorcę przed śmiercią. Ich spotkanie miało dotyczyć spłaty długu, jaki urósł za wynajem lokalu pod sklep prowadzony przez źonę policjanta.

Niestety nadal nie ma pewności jak mogło dojść do zabójstwa. Według relacji policjantów tuź po odnalezieniu zwłok, nic nie wskazywało na to, źe do morderstwa mogło dojść w Kałuszynie. W głowie Dariusza S. śledczy znależli otwory po dwóch kulach. Zwłoki męźczyzny najprawdopodobniej zostały przywiezione na miejsce w bagaźniku auta, ułoźone w parowie, polane paliwem i podpalone. Póżniej ciało porozrywały zwierzęta leśne i psy.

W czwartek Mariusz W. został zatrzymany, razem z nim jego znajomy Piotr M., który wcześniej dawał mu alibi. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, M. był sąsiadem Mariusza W. w Sikorach. Najpierw potwierdził, źe w czasie gdy mogło dojść do zabójstwa widział policjanta, gdy jednak zorientował się o jaką sprawę moźe chodzić, sam zgłosił się na policję. Wkrótce potem w domu policjanta zabezpieczono pistolet, który jest sprawdzany jako domniemane narzędzie przestępstwa.

W sobotę Sąd Okręgowy Warszawa – Praga podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu Mariusza W. na 3 miesiące. Komendant otrzymał zarzut morderstwa.

Mariusz W. ma 42 lata. Karierę policyjną zaczął na Bielanach w latach 2006-2008, pełnił funkcję zastępcy komendanta powiatowego policji w Legionowie, póżniej pracował w Ursusie, skąd trafił do pracy w komisariacie na Białołęce. Ukończył Administrację w Wyźszej Szkole Policji w Szczytnie a takźe Pedagogikę na Wyźszej Szkole Humanistycznej. W ubiegłym roku z ramienia Porozumienia Samorządowego startował w wyborach samorządowych do Rady Miasta z okręgu numer 4. Uzyskał 89 głosów i nie dostał się do rady.

Porozumienie Samorządowe, do którego naleźał Mariusz W. wydało oświadczenie, w którym odcięło się od Mariusza W. i podjęło decyzję o niekomentowaniu sprawy. – Trzecie miejsce na liście to wcale nie jest Bóg wie co. Trzeba było jakoś skompletować te listy, nam się to udało. W. nie pełnił źadnej funkcji w Porozumieniu, ale był obecny w Legionowie od lat, to nie był człowiek znikąd. Wiele osób go znało. To na pewno tragedia dla niego i rodziny. Nawet jeśli nie popełnił tej zbrodni, to w mieście jest skończony – powiedział prosząc o anonimowość jeden z członków Porozumienia Samorządowego.

To dla mnie szok, nigdy bym się tego po nim nie spodziewał. Miła aparycja, do tego w kontaktach z nami zawsze grzeczny – mówi jeden z lokalnych polityków niezwiązanych z Porozumieniem Samorządowym.

Generalnie wszyscy w komendzie są w szoku, wszyscy znali go od lat i nikt w to do końca nie wierzy, chociaź faktycznie dowody są twarde. Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Nie mam słów, by określić to co ten człowiek zrobił – powiedział nam jeden z pracujących w czasie słuźby Mariusza W. w Legionowie policjant.

 

KG.