Inne oblicza łączności wojskowej

golebie-wojsko

W powszechnym mniemaniu łączność wojskowa to „od zawsze” radiostacje, wozy dowodzenia, radiolinie, aparatownie i najmniej spektakularny rodzaj łączności czyli łączność przewodowa. Przy okazji szukania materiałów do artykułów i strony internetowej napotkałem wiele informacji, które pokazały że to nie do końca tak było.
Wiele lat temu, a zwłaszcza w okresie międzywojennym wiele niespotykanych dzisiaj rzeczy wspomagało ówczesny system łączności. Kilka najciekawszych chcę przedstawić w tym artykule. Nie wiem, czy na miejscu jest słowo „rzeczy” bo również o zwierzętach będzie tu mowa.
Właśnie od zwierząt chciałbym zacząć.

Psy w wojsku

pies-wojsko

Pies z wózkiem amunicyjnym, pies z wózkiem kablowym, pies meldunkowy, ps z jukami na gołębie

pies-wojsko-2

2. Pies z jukami na gołębie

Na początek kila zdań o najlepszym przyjacielu człowieka czyli psie. Psy od zawsze towarzyszyły żołnierzom na polu walki, tak jest do dzisiaj, najlepiej wiedzą o tym saperzy. Ale w tym artykule chcę przedstawić psy w innej roli, jako psy meldunkowe.
Psy meldunkowe były najpopularniejszą formą wykorzystywania potencjału psów na polu walki. Używano ich zarówno w wojsku jak i KOP. Zaliczano je do pomocniczych środków łączności i zamierzano je wykorzystać wszędzie tam, gdzie istniały problemy z nawiązaniem łączności przewodowej, szczególnie podczas marszu ubezpieczonego lub w terenie pod obstrzałem oraz w terenie niedostępnym. W 1937 roku wydano Zarządzenie dowódcy wojsk łączności wprowadzające psy do armii. W pierwszej kolejności wprowadzono psy meldunkowe. W przypadku psów meldunkowych miały one służyć do przenoszenia meldunków oraz drobnych części zaopatrzenia: żywności, amunicji, środków opatrunkowych i sprzętu łączności.
Zasadniczą jednostką organizacyjną psów meldunkowych był patrol, w skład którego wchodzili: przewodnik, pomocnik przewodnika i dwa psy. Jak wynika z cytowanego zarządzenia, łącznie do oddziałów piechoty Wojska Polskiego zamierzano wprowadzić 400 psów meldunkowych.
Cytat z Przeglądu Technicznego nr 8 z 1928 roku autorstwa kpt. Władysława Wilczyńskiego: „Pies meldunkowy, jako środek łączności, zajmuje dzisiaj niepoślednie miejsce. Będąc mało widocznym w terenie, dzięki specyficznemu kolorowi sierści i stosunkowo niewielkim wymiarom, pies może służyć jako doskonały, pomocniczy środek łączności w rejonie oddziałów czołowych, aż do dowództwa pułku włącznie. Szczególniej pożytecznem jest użycie psa w ostatnich fazach walki, pod silnym ogniem nieprzyjaciela, gdy linii telefonicznej założyć nie można, inne środki telefoniczne zawiodą, a goniec (żołnierz) musi być zaoszczędzony. Pies w zupełności zastąpi gońca, a nawet jest niekiedy użyteczniejszy, posiadając większą szybkością ruchu, oraz większą zdolność pokonywania przeszkód terenowych. Pies może być użytecznym nie tylko w walce, ale także w czasie marszu kolumny pomiędzy jej poszczególnemi członami. Pies przynosi meldunki w specjalnej tulei, przymocowanej do jego obroży lub zawieszonej u szyi na rzemyku.”
Cytat z Instrukcji Łączności dla Podchorążych z 1924 roku: „Pies meldunkowy wymaga specjalnej tresury i surowej dyscypliny, przyczem wyzyskuje się jego cechę charakterystyczną tj. przywiązanie się do pana. Może on przebiec pod ogniem w ciągu 12 – tu minut do 5km. Odległość, na jaką się wysyła, nie powinna przekraczać więcej jak 2km. Wydajność tego środka jednak często zawodzi, gdyż żołnierze samo najczęściej psują psy, głaszcząc je i karmiąc. Ponadto pies ulega łatwo bojaźni, zwłaszcza przed pociskami i wysłany, często kryje się po lejach od granatów. Mimo to może on oddać bardzo wielkie zasługi dla łączności w strefie czołowej, miedzy pierwszą linią, a Dowództwem kompanii, kompanią, a baonem, punktem obserwacyjnym artylerii, a baterią artylerii.”

Gołębie

Jeśli mówimy o zwierzętach to nie można zapomnieć o gołębiach. Jak się okazuje one też miały swój udział w działaniach bojowych. W latach trzydziestych zorganizowano stacje gołębi pocztowych we Lwowie, Krakowie, Toruniu, Warszawie i Zegrzu. Zaprojektowano i sukcesywnie wprowadzano na wyposażenie specjalny gołębnik polowy wzór 27, który mógł pomieścić od 60 do 150 gołębi. Zaprzężony był w czterokonny zaprzęg, a łączny ciężar wynosił 1,2 tony. Przy pomocy gołębia zamierzano przesyłać małe szkice, plany, rysunki oraz filmy i fotografie. Telegramy umieszczano w tulejkach o średnicy od 3 do 9 mm wykonanych z aluminium i szczelnie zamkniętych, przymocowanych do jednej z nóg ptaka, natomiast filmy, fotografie i szkice – w specjalnych kieszeniach gumowych. na grzbiecie lub brzuchu gołębia.
Ściśle z gołębiami był związany przedmiot, o którym teraz zamierzam wspomnieć. Jest to klatka przeciwgazowa dla gołębi.
Klatka przeciwgazowa wz.1928 służyła do przetrzymywania gołębi pocztowych w czasie zagrożenia atakiem gazowym. Klatka wz.28 była konstrukcją polską i używano jej aż do 1939 r. Klatkę nosiło się na piersiach. Przenoszono w niej łącznie 4-ry gołębie. Klatka składała się z dwóch komór, tj. z komory właściwej, w której przebywały gołębie oraz komory meldunkowej, w której gołąb był wyposażany w meldunek i przez rurkę meldunkową wysyłany do lotu. W czasie alarmu gazowego, żołnierz zakładał swoją maskę przeciwgazową, a następnie zamykał drzwiczki klatki i wkładał ręce w rękawice w klatce. Drugi żołnierz uszczelniał klatkę.

Tarcze sygnalizacyjne

Tarcze sygnalizacyjne stanowiły tzw. pomocniczy środek łączności w Wojsku Polskim, obok aparatów sygnalizacyjnych i wszelkich innych środków sygnalizacji ręcznej. Tarcze funkcjonowały w WP prawdopodobnie od połowy lat dwudziestych. Wiadomo, iż w 1933 roku wprowadzono nowy ich typ, który różnił się od poprzednich prawdopodobnie materiałem wykonania. Tarcz sygnalizacyjnych używano wszędzie tam, gdzie istniały problemy łączności przewodowej, spowodowane przemarszem wojska, na postoju, czy pod silnym ostrzałem artylerii lub trudno dostępnym. Używać ich mogły wszelkie rodzaje broni, ze względu na ich poręczność, prócz kawalerii. Jednym z ograniczeń była odległość odbiorcy i pora nocna. Tarcze stosowano w piechocie na poziomie pułku. Dysponował nimi oficer łączności sztabu, jako jednym ze środków. Nosił je pluton łączności. Tarcze były też częścią sprzętu patroli łączności z lotnikiem, a ich personel miał specjalne przeszkolenie pod tym względem.

Do nadawania znaków posługiwano się tarczami przepisowymi – 50×60 cm, jedna strona biała, druga czerwona. Tkaninę rozpinało się i usztywniało przy pomocy dwu krzyżujących się, ruchomych listewek drewnianych. W środku tarcza miała okrągłe wycięcie, które umożliwiało trzymanie jej podczas sygnalizowania. Całość umieszczona była w futerale brezentowym o wymiarach 778x95x50 mm i ciężarze 0,77 kg. Kolorów tarczy używało się w zależności od tła na którym była ustawiona stacja.

Aparaty sygnalizacji świetlnej

aparat-sygnalizacji-swietlnej

Aparat sygnalizacji świetlnej ze zbiorów Muzeum WP

Kolejnym pomocniczym środkiem łączności były aparaty sygnalizacji świetlnej, które stosowało się tam, gdzie niemożliwe było nawiązanie łączności przewodowej lub radiowej. Były mniej skuteczne i bardziej czasochłonne, ale tańsze i o charakterze zapasowym. Aparaty były przeznaczone do korespondencji przy pomocy znaków świetlnych nadawanych alfabetem Morse’a. Nie był to środek wyłącznie stosowany w polskiej armii. Był powszechny w łączności I wojny światowej, a w czasie II wojny stosowany jako pomocniczy, szczególnie przez siły morskie.
Pierwszy typ aparatu sygnalizacji świetlnej trafił do łączności WP w nieokreślonym czasie. Prawdopodobnie jeszcze na początku lat dwudziestych. Była to dosyć prymitywna konstrukcja oznaczona jako Aparat S.D. Pojawiają się informację, że mogła to być konstrukcja zaborcza.
W 1928 roku wprowadzono już aparaty sygnalizacyjne polskiej produkcji. Oznaczono je jako ASB 28, lub ASB wz. 28. Jego zasięg przy całkowicie otwartej przysłonie i w sprzyjających warunkach atmosferycznych wynosił: w dzień 6 km, w nocy 8km. Aparaty unowocześniano w pierwszej połowie lat trzydziestych, po tym jak dowiodły swojej skuteczności. Do WP trafiły wtedy aparaty „ASS 31” (w 1931 roku), a w roku 1933 wyprodukowano „ASS 33”. Nie udało się ustalić, ile wyprodukowano takich aparatów, ani ile posiadało ich WP.
W zależności od ukształtowania terenu, warunków atmosferycznych i pory dnia zasięg skutecznej pracy aparatu wynosił od kilku do kilkunastu kilometrów. Urządzenie było używane m.in. przez żołnierzy Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich w czasie walk w Norwegii w 1940 roku. Urządzenie składało się z następujących elementów: reflektora osadzonego na trójnogu, prądnicy oraz klucza.

Latarnie łączności

Kolejny przedmiot, który chcę przedstawić, miałem okazję spotkać w „realu”, co więcej stałem sie jego właścicielem. Mowa jest oczywiście o latarni łączności, a właściwie latarniach.
Latarnia łączności często też nazywana lampą łączności została wprowadzona do użytku w latach 30-tych. Latarnie takie wchodziły w skład wyposażenia patrolu telefonicznego (oraz innych pododdziałów łączności). Latarnie takie produkował m.in. St. Sulikowski w Krakowie. Służyła do oświetlania stanowiska łączności oraz do jego znakowania w polu. Latarnię wykonywano z blachy cynkowej. Miała kształt prostopadłościanu, na którym nałożono kominek w formie półwalca. Całość pomalowana farbą ochronną khaki. W lampach wzór 1936 i 1937 w części przedniej umieszczono drzwiczki, z wyciętym okienkiem. Okienko miało od wewnątrz szybkę a z zewnątrz przynitowane prowadnice, w które wsuwano przesłonę. Z boków latarni wycięte litery zasuwane cynkowymi przesłonami. Po prawej stronie litera „R”, po lewej „T”. Litery te służyły do oznaczania stacji telefonicznej lub stacji radio. Przesłonę danego typu wsuwano na prawą szybkę, pozostawiając pozostałe odsłonięte. W przypadku ataku lotnika lub zagrożenia atakiem zasłaniano pozostałe szybki, znak danej stacji wsuwając na niebieską szybkę. Dookoła dolnej krawędzi otwory doprowadzające powietrze do wnętrza. Wewnątrz latarni znajduje się pojemnik na naftę oraz mosiężny palnik z pokrętłem do wysuwania knota. Na tylnej ściance zaczep do zamocowania lusterka. Z tyłu płaska kieszeń z zasłonami służącymi do zasłaniania boków i przodu latarni. U góry przynitowana rączka, wykonana z drutu z drewnianym, toczony uchwytem. W lampie wzór 1938 drzwiczki umieszczone zostały z tyłu.
Zamieszczone zdjęcia przedstawiają moje lampy już po renowacji, niestety lampa wz. 36 jest jeszcze niekompletna, brakuje jej lustra i zbiornika na naftę z palnikiem. Może z czasem uda się je pozyskać.
Dla porównania technologii wykonania zamieszczam zdjęcie lampy łączności używanej w tym okresie przez armię niemiecką. Jest to lampa bakelitowa wzór 1937, która służyła do oświetlania stanowiska pracy oraz nadawania sygnałów alfabetem Morse’a. Lampa jest kompletna. Jest to również egzemplarz z moich zbiorów.

Przekazywacz

Ostatnim omawianym elementem będzie tajemniczo brzmiący przekazywacz. Służył on do przekazywania rozkazów i meldunków załodze samolotu, które w większości nie były wyposażone w radiostacje. Komunikacja w drugą stronę była prosta, pilot zrzucał meldunek w odpowiednio oznakowanym miejscu.
Zestawy przekazywacza składały sie z trzech dwudzielnych, 5 metrowych tyczek ze specjalnymi rososzkami, trzech rękawów do wskazywania kierunku wiatru, torebek meldunkowych z naszytą biało-czerwona szachownicą, linki do zawieszania torebek i czterech prostokątnych płacht (w systemie z 1939r. jedna miała integralny pokrowiec brezentowy w który zawijano wszystkie płachty razem). Dowódca patrolu nosił torebki, linki i blok meldunkowy, tyczkowi tyczki, a płachtowy – płachty. Do przekazania meldunku tyczki rozstawiało się w dwudziestometrowym odstępie jedna od drugiej, żerdzie połączone były u wierzchołków pałąkiem w kształcie litery V bardzo rozchylonej, w ten sposób, że prosta łącząca końce jego ramion winna być ściśle prostopadła do kierunku wiatru. Meldunek przywiązany był do linki o zamkniętym obwodzie, linkę tę zawieszało się na obu końcach tak, żeby ciężarek z meldunkiem leżał na ziemi. Płachty przekazywacza wykładano po linii tyczek: jedna pomiędzy tyczkami, jedna po prawej i jedna po lewej stronie tyczek. Gdy samolot zasygnalizował gotowość do odebrania meldunku, wykładano ostatnią płachtę 90 stopni od środka linii płacht tak aby zrobić literę T wskazującą kształtem kierunek nalotu pod wiatr. Samolot obniżał lot i obserwator podejmował meldunek.
Więcej informacji na tematy poruszane w tym artykule i wiele innych ciekawych materiałów z dziedziny łączności wojskowej znajdą państwo na stronie internetowej Oddziału Zegrze Światowego Związku Polskich Żołnierzy Łączności www.szpzl-zegrze.waw.pl .

Tekst: Mieczysław Hucał
Zdjęcia: Archiwum ŚZPŻŁ