Powiat. Mieszkasz w bloku? I tak zapłacisz podatek od deszczu! Rząd szykuje spore zmiany

boiska3

Osiedle Sobieskiego w Legionowie po opadach deszczu, fot. GP (archiwum)

Od 1 stycznia 2022r. podatek od deszczu w kwocie szacowanej na nawet 840 zł rocznie mają płacić również mieszkańcy bloków – takie m. in. rozwiązania przewiduje przygotowany przez resort gospodarki wodnej i żeglugi śródlądowej projekt nowelizacji prawa wodnego. Rozszerzenie grona płatników tego podatku ma zniechęcać do betonowania gruntów i służyć inwestycjom przeciwdziałającym suszy.

Im więcej betonu, tym wyższy podatek od deszczu

Projekt nowelizacji prawa wodnego zakłada 20-krotne zwiększenie grona płatników podatku od deszczu, a uzyskane w ten sposób pieniądze rządzący chcą przeznaczyć na inwestycje przeciwdziałające suszy. Nowe przepisy są obecnie konsultowane, zaś ich autorzy chcą, aby zaczęły one obowiązywać 1 stycznia 2022r. Obecnie płatnikami podatku od deszczu są właściciele liczących przeszło 3,5 tys. m² działek – są to głównie właściciele dużych fabryk oraz galerii handlowych. Po 1 stycznia 2022r. grono tych osób ma się zwiększyć i objąć właścicieli mierzących powyżej 600 m² nieruchomości. Założenia podatku od deszczu są dość proste – im większa powierzchnia działki jest zabudowana – a przez to zablokowana jest naturalna retencja – tym większą opłatę będzie musiał ponieść jej właściciel. Jako zabudowa traktowane mają być wszystkie budynki stojące na danej nieruchomości, a także znajdujące się w jej obrębie chodniki, dojazdy i parkingi. Tym samym znowelizowany podatek od deszczu może dotknąć tysiące właścicieli domów jednorodzinnych, wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, szkół, czy też szpitali.

 

 

W blokach nawet 840 zł rocznie

Podatek od deszczu uderzy też w mieszkańców blokowisk – jego wysokość uzależniona zostanie od sposobu zabudowy. Im więcej betonu i mniej przestrzeni zielonej tym będzie on wyższy. W blokach jego wysokość ma być dzielona przez liczbę znajdujących się w nich mieszkań. Eksperci szacują, że mieszkańcy nowych bloków, które budowano kosztem powierzchni biologicznie czynnej będą płacić nawet do 840 zł rocznie. Z kolei ci mieszkający w blokach postawionych jeszcze w minionej epoce będą musieli się liczyć z dodatkowymi opłatami rzędu do nawet 700 zł rocznie. Do propozycji rządzących dotyczących obciążenia podatkiem od deszczu mieszkańców spółdzielni mieszkaniowych na łamach serwisu internetowego biznesinfo.pl dość krytycznie odniósł się ostatnio Szymon Rosiak, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej (SMLW) w Legionowie. – Mamy 9 tys. członków, z czego 6 tys. w wieku emerytalnym. Dla nich każda złotówka się liczy. Przez pandemię koszty poszybowały w górę, o czym jakoś rząd zapomina – powiedział temu medium.

Szkoły i szpitale też będą płacić

Nowy podatek od deszczu mają również płacić prowadzone zazwyczaj przez samorządy instytucje publiczne takie jak szkoły czy też szpitale. Związek Miast Polskich (ZMP) bardzo krytycznie ocenił ten pomysł, szacując, że przeciętna szkoła z boiskiem, placem zabaw i parkingiem po 1 stycznia 2022r. będzie musiała zapłacić aż 90 tys. zł rocznie.

Im więcej złapiesz deszczówki, tym mniejszy podatek zapłacisz

Właściciele domków jednorodzinnych na działkach o powierzchni ponad 600 m² także będą obciążeni podatkiem od deszczu. Eksperci szacują, że w przypadku takich nieruchomości podatek ten może kształtować się w kwocie nawet 900 zł rocznie. Ta grupa płatników – w przeciwieństwie do tej mieszkającej w blokach – będzie miała jednak znacznie więcej możliwości zaoszczędzenia. Wystarczy, że będzie prowadzić retencję i magazynować wodę opadową np. w beczkach na deszczówkę. Projekt specustawy wprowadza bowiem trzy stawki tego podatku, które mają być uzależnione od ilości magazynowanej deszczówki. Ci, którzy będą magazynować jej najwięcej mają płacić 45 groszy za 1 m², zaś ci, którzy w ogóle nie będą tego robić aż 1,50 zł za 1 m².

Samorządy poborcami nowej taksy

Projekt nowelizacji prawa wodnego zakłada, że za pobór podatku od deszczu odpowiadać będą samorządy. To właśnie na ich barki ma spaść obowiązek inwentaryzacji działek i wyliczenia wysokości tego podatku. Te – ustami Marka Wójcika ze ZMP – głośno sprzeciwiają się tym rozwiązaniom, twierdząc, że nowy podatek wcale nie pomoże z betonowaniem przestrzeni, a będzie jedynie dodatkowym utrapieniem dla podatników. Mimo że to samorządy będą wyliczały i pobierały podatek od deszczu od swoich mieszkańców, to i tak większość, bo aż 75 procent tych pieniędzy ma trafiać na konto Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Ta raptem 25-procentowa reszta ma zaś zostawać w budżetach samorządowych i być w 80 procentach wydatkowana na inwestycje służące rozwojowi retencji wód opadowych na swoim terenie.

Walka z suszą, czy łatanie dziury w budżecie państwa?

20-krotne zwiększenie grona płatników podatku od deszczu ma zasilać budżet Polski kwotami rzędu około 180 mln zł rocznie. Te pieniądze mają być zaś wydane na walkę z suszą. Czy rzeczywiście tak się stanie? Wielu polityków już teraz ma co do tego wątpliwości. Ich zdaniem wpływy z rozszerzonego podatku deszczowego posłużą po prostu łataniu dziury w krajowym budżecie.