Powiat. Nie żyje 53-letni paralotniarz, który spadł na pola

lpr_19-773x515

Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (LPR), fot. Piotr Mostowiec (archiwum GP)

Do tragicznego w skutkach wypadku lotniczego doszło na granicy powiatów legionowskiego i wołomińskiego. 53-letni paralotniarz z niewiadomych jak dotąd przyczyn spadł na pola w miejscowości Łąki. Obrażenia ciała okazały się tak bardzo poważne, że medykom nie udało się uratować życia temu mężczyźnie.

Interweniowali legionowscy strażacy

W minioną sobotę (13 października br.) popołudniu na granicy powiatów legionowskiego i wołomińskiego doszło do tragicznego w skutkach wypadku lotniczego. 53-letni warszawiak, który leciał paralotnią z niewiadomych jak dotąd przyczyn spadł na pola. O wypadku powiadomiono legionowskich strażaków, którzy w rejonie ulicy Konika Polnego w miejscowości Łąki w gminie Radzymin prowadzili działania ratunkowe. Na miejscu byli również strażacy z Wołomina, medycy z pogotowia ratunkowego, w tym z tego lotniczego oraz policjanci z Wołomina.

 

Komisja do spraw badania wypadków lotniczych

Obrażenia ciała, których doznał 53-letni paralotniarz, okazały się tak poważne, że medykom nie udało się uratować mu życia. Nad ustaleniem wszystkich okoliczności tego wypadku lotniczego pracują obecnie mundurowi z Komisariatu Policji (KP) w Radzyminie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej (PR) w Wołominie. – Przyczyny tego wypadku ustali komisja do spraw badania wypadków lotniczych. Ponadto ciało denata poddane zostanie sekcji, która ustali bezpośrednią przyczynę jego zgonu – mówi asp. szt. Tomasz Sitek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji (KPP) w Wołominie. Z relacji śledczych wynika, że w pobliżu miejsca tego zdarzenia, ani nie rosły żadne wysokie drzewa, ani też nie stały żadne słupy, o które to obiekty paralotniarz mógłby się zahaczyć, zaś w wyniku tego spaść na ziemię. Niewykluczone jest również, że 53-letni warszawiak mógł zasłabnąć w powietrzu, zaś jego złe samopoczucie mogło się przyczynić do upadku paralotni, którą podróżował.