200 litrów kwasu azotowego wyciekło w Serocku

52046661a1409.jpg

Około 200 litrów kwasu azotowego wyciekło z ciężarówki w obrębie ulic Wyzwolenia i Miłosza w Serocku. Niebezpieczne chemikalia były przewożone bez odpowiedniego zabezpieczenia.

 

W poniedziałek do hotelu, położonego przy ul. Miłosza w Serocku, kurier miał dostarczyć przesyłkę. Nieopodal celu zatrzymał się, gdy wysiadł z auta, poczuł silny chemiczny zapach kwasu. Zobaczył też, wyciekającą z samochodu ciecz. Otworzył ładownię auta i spostrzegł, że z jednej z przesyłek silnie sączy się bliżej niezidentyfikowana, żrąca ciecz. Mężczyzna bez chwili zawahania zadzwonił na straż pożarną.

200 litrów wyciekło
11 marca, tuż po godzinie 13, na miejscu zdarzenia pojawiła się jednostka z OSP. Dostrzegając, że sytuacja wygląda bardzo niebezpiecznie, o godzinie 13.46 na miejsce wysłane zostały jednostki PSP z Legionowa. Po ocenie sytuacji wykryto, że w przewożonym zbiorniku prawdopodobnie znajduje się kwas azotowy, oraz że obcowanie z nim jest szczególnie niebezpiecznie, postanowiono zaordynować pomoc z Warszawy. Na miejscu pojawiła się grupa specjalistyczna, która po przeprowadzeniu badań, potwierdziła przypuszczenia legionowskich strażaków. W międzyczasie rozpoczęto już neutralizację tej bardzo niebezpiecznej cieczy. Dzięki zakupowi, dokonanemu na prośbę jednostki PSP z Legionowa, strażacy posypali kwas dużą ilością wapna. W sumie zużyto go 250 kg. Niebezpieczny materiał zbierano i zabezpieczano w beczkach. Potem całość także posypywano wapnem. Według służb, obecnych na miejscu zdarzenia, z pełnego zbiornika o pojemności 1m3 (1000 litrów) na ulice Wyzwolenia i Czesława Miłosza wyciekło w sumie około 200 litrów kwasu azotowego.

Długa akcja
Akcja strażaków trwała bardzo długo, głównie dlatego, że firma, która była właścicielem kwasu, nie dysponowała niezbędnym do jego transportu pojemnikiem. Na miejscu przez długi czas oczekiwano na dowóz zbiornika z Nasielska. Około godziny 18.00 rozpoczęto przepompowywanie trującej cieczy. Dzięki sprawnej akcji strażaków a także korzystnym warunkom pogodowym (zmarznięta ziemia zablokowała przepływ cieczy do wnętrza gleby i utrzymała ją na powierzchni, skąd była zbierana przez strażaków), uniknięto wielkiej tragedii.

Nieodpowiedzialny transport
Kurier przewożący kwas, najprawdopodobniej nie wiedział, jaki ma ładunek. Prawdopodobnie też firma nie mogła świadczyć usług transportu materiałów niebezpiecznych (auto nie miało chociażby wymaganych przez prawo oznaczeń). Na miejsce zdarzenia wezwana została policja, sprawa najprawdopodobniej znajdzie swój finał w sądzie.

/der/