Artur Borkowski: linia kolejowa może być dobrym rozwiązaniem, nowa droga – północnym szlakiem

burmistrz Artur Borkowski

Burmistrz Artur Borkowski (fot. archiwum własne)

 

Na terenie gminy Serock prawdopodobnie zostaną zaprojektowane drogi dojazdowe do Centralnego Portu Komunikacyjnego. Burmistrz Miasta i Gminy Serock, Artur Borkowski stoi na stanowisku, że projekt jest w bardzo wstępnym etapie i na razie należy z uwagą obserwować i pozyskiwać informacje.

W odróżnieniu od samorządowców pozostałych gmin z terenu powiatu chętnie widziałby na swoim terenie nową linię kolejową, ale taką, która będzie dobrym rozwiązaniem zarówno dla mieszkańców jak i dla gminy z uwzględnieniem jej charakteru. O transporcie i przyszłości gminy z burmistrzem Arturem Borkowskim rozmawiał Krzysztof Grodek.

 

 

10 lutego spółka Centralny Port Komunikacyjny (CPK) przedstawiła projekt obwodnicy Warszawy. Droga ma przebiegać przez teren gminy Serock. Zaproponowane warianty położenia arterii budzą protesty mieszkańców gminy.

Ludzie szukają lokalizacji dla realizacji swoich marzeń życiowych na terenie naszej gminy. Prowadzimy bardzo aktywne działania w celu pozyskania inwestorów do naszej strefy gospodarczej. Korespondujemy z wieloma podmiotami, aby chciały do nas przyjść i sprawić, że da się tu mieszkać i pracować, a nie szukać swoich szans w Warszawie, czy za granicami kraju. Przechodząc do tematu, o który Pan zapytał, to widząc różne zagrożenia wynikające z proponowanych tras, upatrujemy w tym projekcie szansy rozwoju. Problematyczny jest sposób poprowadzenia tych konsultacji przez CPK. Z mojej wiedzy wynika, że jest to wstęp wstępów do realizacji tego planu.

Gdy dajemy ludziom do konsultacji 5 kilometrowy korytarz, którego oś przebiega niemal przez środek gminy, to każdy z mieszkańców ma prawo się obawiać, że go to dotknie.

 

Każdy z nich boi się, że może stracić dorobek swojego życia, albo będzie musiał drastycznie zmieniać swoje plany na przyszłość.

Ta metoda konsultacji faktycznie nikomu nie służy i zdaje się, że została nie do końca przemyślana. Pojawiają się zarzuty, że my jako samorząd, czy ja jako burmistrz, na ten temat się nie wypowiedzieliśmy. Świadomie tego nie zrobiliśmy, bo najpierw chcieliśmy pozyskać więcej informacji na temat tych planów, ich realności. Rozmawiałem z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, która będzie odpowiedzialna za budowę. U nich tego tematu na tę chwilę jeszcze w ogóle nie ma. Dążymy do tego, by spotkać się z kimś, kto usiądzie z nami przy planach, uwzględni aktualny stan sieci osadniczej, uwarunkowania środowiskowe i zaproponuje realne, a nie hipotetyczne warianty.

 

Minister Horała poinformował, że analizy i konsultacje przed publikacją tych 5 kilometrowych kanałów odbyły się na szczeblu wojewódzkim, a wkrótce prowadzone będą dalej na szczeblu gminnym.

Takie deklaracje i my otrzymaliśmy, nawet półformalnie poinformowano nas, że tych konsultacji odbędzie się kilka, i to z poziomu operacyjnego, nie politycznego. Ja się tego ściśle trzymam i będę próbował to wyegzekwować. Będę chciał, by w tych konsultacjach uczestniczyli mieszkańcy i projektanci, tak aby bezpośrednio obie strony mogły przekazać swoje uwagi.

 

A czy jest podany jakiś plan działania? Kiedy plany poszczególnych tras zostaną definitywnie ustalone?

Jest podany przez CPK ogólny harmonogram, który zaprezentowaliśmy mieszkańcom na spotkaniu 2 marca. Realizacja zaplanowana została na 10 lat. Jej początek przyjęto na rok 2019, a w mojej ocenie ona jeszcze na dobre nie ruszyła. Mamy więc już roczne opóźnienie. Ważne jest, żeby ten projekt nie został zdominowany przez emocje politycznie, bo one w żaden sposób nie pomagają.

 

Czym Pana zdaniem powinniśmy kierować się przy decyzjach dotyczących tego projektu?

Polska żyje w dużym stopniu z przepływów logistycznych. To jest potencjalne bogactwo, z którego jako gmina powinniśmy skorzystać. Warszawa coraz bardziej się korkuje. Trasa Armii Krajowej to, w ocenie GDDKiA, najbardziej zagęszczony szlak w Europie. Potrzebuje obwodnicy, bo główne trasy w mieście są niewydolne. Do tej pory dziwię się, że Serock ma obwodnicę, a Legionowo czy inne duże miasta nie. To dla mnie przejaw błędnego planowania przestrzeni.

Za 15 lat wszystkie istniejące obecnie w okolicy drogi będą niewystarczające. Już teraz w szczycie komunikacyjnym mamy problem, aby przebić się do Warszawy przez Legionowo czy Nieporęt, a samochodów będzie tylko przybywać. Już teraz musimy się zastanowić, co z tym fantem zrobić. Myślę, że racjonalnie poprowadzone inwestycje nie dość, że są konieczne, to są szansą dla naszego terenu.

 

A jak obejrzał Pan te poszczególne warianty, to które z nich są kompletnie nie do zaakceptowania?

Gdyby okazało się, że pokazane warianty zostały formalnie gdzieś wrysowane i staną się przedmiotem do realnej dyskusji, to wariant, który tnie gminę na pół (najbardziej południowy – przyp. red) wydaje się bardzo trudny do zaakceptowania. Odnoszę się do tego na spokojnie, bo powtarzam, jesteśmy na bardzo wstępnym etapie realizacji tej inwestycji.

Co do wariantu północnego, to wiem, że na tym szlaku też są ludzie, którzy mają swoje życiowe interesy, nieruchomości. Może to, co powiem, będzie trochę cyniczne, ale takiego ukształtowania tego szlaku, aby on się nie ocierał o osady ludzkie nie da się poprowadzić. Myślę, że będzie niezwykle ciężko namówić drogowców do ominięcia mostu w Wierzbicy i chyba dobrze byłoby, gdyby ta trasa dalej biegła szlakiem drogi krajowej, bo tam wszystkie niedogodności wynikające z ruchu tranzytowego już są. Ja wiem, że ci ludzie mimo wszystko będą mieli dodatkowe problemy i moją rolą jest negocjować takie rozwiązania, aby tych problemów było jak najmniej. To wszystko wymaga jednak merytorycznej dyskusji na etapie projektowym. Proszę pamiętać, że poza decyzjami w naszej gminie, przebieg trasy trzeba będzie uzgodnić z sąsiadami.

 

A odbyły się już z nimi jakieś rozmowy?

Tak na poważnie, to nic się jeszcze nie odbyło. Dla mnie w ogóle ta dyskusja odbywa się 20 lat za późno. Wszyscy, którzy chcieliby szukać korzyści politycznych, a funkcjonują w polityce lokalnej i ponadlokalnej od lat, powinni uderzyć się w pierś i zadać sobie pytanie, czy nie lepiej było wtedy te korytarze wyznaczyć, zaplanować. Teraz ma to być zrobione trybem specustawy, która omija nasze planowanie przestrzenne.

Z perspektywy Serocka w obecnej sytuacji musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką rolę w przyszłości będziemy pełnili. Mamy szansę stać się rozwiniętym, samodzielnym gospodarczo ośrodkiem. Rola Legionowa w perspektywie 20 lat będzie się zmieniała, stanie się ono prawdopodobnie częścią Warszawy. Pytanie, czy my znajdziemy niszę dla siebie, czy też zostaniemy zmarginalizowani. Ludzie mogą, ale nie muszą w tych kategoriach tego rozpatrywać, to dylematy burmistrza i Rady Miejskiej.

 

Podczas spotkania z mieszkańcami poinformowaliście, że obecnie w dokumentach planistycznych gminy przewidziano liczbę mieszkańców na 100 tys. Mieszkańcy chyba wybrali już kierunek, w którym chcą iść – domy i osiedla. Czy to mimo wszystko nie stoi w sprzeczności z brakiem dużej drogi, którą można szybko dojechać do pracy do Warszawy, albo ze stworzeniem strefy ekonomicznej, w której znalazłyby się etaty dla obecnych i przyszłych mieszkańców gminy?

Dlatego zaplanowaliśmy te 70 ha strefy ekonomicznej przy obwodnicy. Obecnie obserwujemy ciekawe zjawisko. Kiedyś opłacało się wybudować duży zakład pracy po zachodniej stronie Wisły i wozić ludzi do pracy z np. z Przasnysza. Dziś przedsiębiorcy już wiedzą, że teraz zakłady pracy trzeba lokować tam, gdzie jest siła robocza. Musimy odpowiedzieć sobie zatem na pytanie, czy my jakoś się w tym pozycjonujemy.

Rozwój budownictwa mieszkaniowego powoduje, że z przestrzeni wypychani są przedsiębiorcy. Za przykład może służyć tu Dębe, do którego przeniosły się firmy z Legionowa, z uwagi na uciążliwość dla swoich sąsiadów. A kto pracuje w tych zakładach? Nasi mieszkańcy. Gdy zbudowana zostanie obwodnica Warszawy, naturalnie wokół niej powstaną nowe zakłady pracy. Swoją część mieszkalno-rekreacyjną mamy bliżej Jeziora Zegrzyńskiego a centrum i obrzeża możemy zagospodarować w inny sposób. Pytanie, czy będziemy umieli połączyć te interesy. Wnika to zresztą z od lat obowiązujących planów zagospodarowania gminy.

 

 

 

 

Mieszkańcy boją się wprowadzenia na teren gminy przemysłu ciężkiego, trującego środowisko naturalne.

Nikt nie chce tu budować „Huty Serock”, chcemy te cele realizować przez współpracę z Uniwersytetem Warszawskim, Politechniką Gdańską czy kilkoma innymi, ciekawymi uczelniami, by zrobić tu miejsce np. dla rozwoju start-upów. Dzisiaj, oprócz wielkich projektów tras drogowych typu Via Carpatia, czy CPK, materializuje się idea europejskiej autostrady cyfrowej. Nie widzę najmniejszego powodu, żebyśmy przynajmniej nie spróbowali się w tym koncepcie znaleźć. Mamy teren, bliskość wojskowych ośrodków badawczych, musimy spróbować, bo dzisiaj rozstrzygamy, czy Polacy nadal będą jeździli po Europie i świecie szukając pracy, czy tutaj da się stworzyć taką rzeczywistość, która zaspokoi ich potrzeby.

 

Obecnie przez Polskę przejeżdża w celach biznesowych 80 mln osób, 20 mln turystycznie. Te liczby mogą tylko rosnąć. Czy my nie widzimy, że jesteśmy realnym centrum Europy? Czy ze wschodu na zachód, czy z południa na północ, przez Polskę jest najkrócej i to jest wielka szansa dla naszego kraju.

Nie każdy z mieszkańców patrzy na gminę przez pryzmat biznesu. Część chce, żeby przeważały walory turystyczne i rekreacyjne.

10 lat temu toczyła się dyskusja na temat obwodnicy Serocka. Pytam mieszkańców, czy ktoś sobie obecnie wyobraża to miejsce bez tego szlaku komunikacyjnego? Czy ktoś chciałby wrócić do tych czasów, gdy jadąc do nas stało się w korku od mostu w Zegrzu? Wielu z tych mieszkańców, którzy chcą utrzymania rekreacyjnego charakteru gminy pochodzi i wciąż jest mocno związana z Warszawą. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jeżeli wciąż chcemy bazować na stolicy, to czy kanał komunikacyjny łączący nas Warszawą nie musi być wydajny?

 

Tę funkcję może pełnić kolej. W Wieliszewie, Nieporęcie i Legionowie mamy poważne protesty w sprawie zaproponowanego przebiegu trasy kolejowej nr 20.

Przy okazji dyskusji na temat trasy S10 celowo otworzyliśmy temat planów kolei abstrahujących od kolei planowanej w ramach CPK. W ubiegłym roku wystosowaliśmy pisma do naszych sąsiadów z Pułtuska, Makowa Mazowieckiego i Przasnysza, abyśmy podjęli wspólny front w sprawie budowy torów. Spotkało się to z pozytywnym odzewem. W najbliższy piątek mam spotkanie w Makowie Mazowieckim, docierają do mnie sygnały, że zainteresowane współpracą są samorządy mazurskie, bo jest szansa, że ta linia może być poprowadzona aż do nich. Rozmawiamy z Wodami Polskimi, aby realnie pomyśleć nad stworzeniem stałego szlaku wodnego Warszawa – Serock – Mazury.

Dlaczego ja to robię, dlaczego o tym myślę? Serock generalnie istnieje dlatego, że był na szlaku. Pytanie, czy my mamy w ogóle szansę z niego zejść? Do czego nas to zaprowadzi? Na dziś musimy myśleć w mojej ocenie nie o tym, czy mamy tę inwestycję kolejową czy drogową zrealizować, ale jak to zrobić najmniejszym kosztem społecznym i środowiskowym.

 

Czy ma Pan przeanalizowane, jak ta linia kolejowa i sam model tego transportu kolejowego mógłby wyglądać na terenie gminy Serock?

Jeśli jest taka możliwość techniczna to rozważałbym poprowadzenie równoległego szlaku do DK61. Będzie to bardzo trudne do zrealizowania i dlatego chciałem to ludziom powiedzieć już teraz. Jest to wielka szansa i nasza wielka ambicja. Dzięki kolei mieszkaniec Serocka będzie mógł dojechać do Warszawy w 45 minut. To pociągnie za sobą rozwój budownictwa, a to jest przecież ważnym celem dla naszych mieszkańców. Ja wiem, że to będzie trudne politycznie i zarówno ja, jak i Rada poniesiemy tego koszty. My nie chcemy tylko przeczekać tych 5 lat kadencji, ale podjąć wyzwanie i pewne ryzyko, by zrobić dla Serocka coś, co będzie dla niego szansą na kolejne 100 lat. Gdy w XIX wieku wytyczono szlak DK61, to my do dzisiaj kurczowo się tego trzymamy i rozszerzamy go tylko o kilka metrów. Jestem przekonany, że realizacja wizji zrównoważonego, ale dynamicznego rozwoju Gminy, jest możliwa. Musimy rozmawiać z mieszkańcami na ten temat.

 

Konstruktywne podejście jest ważne. Taka linia kolejowa, niezależnie czy budowana w ramach CPK, czy samodzielnie byłaby wielką szansą i zmianą dla całego północnego Mazowsza.

Jak się „wyjmie” Warszawę z Mazowsza, to lądujemy w jednym z najmniej zamożnych regionów w Polsce a tym samym w Europie. Musimy wziąć na siebie ciężar rozwoju tego terenu, musimy to zrobić jako klasa polityczna, również ta samorządowa. Jeśli tak się nie stanie, staniemy przed ryzykiem zaprzepaszczenia realnych szans i możliwości.

 

Linia kolejowa na północ przechodziłaby najprawdopodobniej przez Legionowo. Przy okazji konsultacji w sprawie CPK tamtejsi radni od Koalicji Obywatelskiej po Prawo i Sprawiedliwość, z wyjątkiem dwóch radnych niezrzeszonych, zaprotestowało przeciwko budowie kolejnego toru przechodzącego przez miasto. Nie boi się Pan konfliktu z tamtejszymi samorządowcami?

Nie bardzo to rozumiem, bo budowa kolejnego toru pozwoli w mojej ocenie na uruchomienie większej liczby pociągów aglomeracyjnych. Już teraz ludzie proszą, o dłuższe składy, ale to jest niemożliwe, m.in. ze względu na określoną długość peronów. Sprawę może rozwiązać tylko więcej kursów. A do tego potrzebujemy rozbudowy infrastruktury.

 

Czy uważa Pan, że ta linia szybkiej kolei może pojechać przez Serock, pod warunkiem że powstaną także tory dla kolei aglomeracyjnej?

Spróbujmy taką możliwość rozważyć. Wydaje mi się, że będzie to rozwiązanie prorozwojowe dla wszystkich. Rozbudowa infrastruktury o nowe tory z perspektywy wszystkich mieszkańców powiatu, może wyjść tylko na dobre, bo jeśli tylko wydłużymy trasy pociągów do Serocka, to dla mieszkańców Wieliszewa i Legionowa stanie się to problemem, z uwagi na przepełnione wagony.

 

Myśli Pan, że uda się wypracować wspólne stanowisko?

Myślę, że będzie to trudne. Czasami warto zastanowić się nad motywacjami, czy są one merytoryczne, czy tylko polityczne i czy warto wkładać trud w przekonywanie drugiej strony. Proszę jednak pamiętać, że to jest moje zdanie na 5 marca 2020 roku (wtedy odbyła się rozmowa – przyp. red.) i jestem gotów je zrewidować pod wpływem argumentów innych stron.

 

Wszystkie gminy z powiatu legionowskiego podjęły już uchwały w sprawie CPK. Czy stanowisko takie wyrazi też Rada Miasta w Serocku.

Wygenerowanie sprzeciwu nie byłoby trudne, ale pewnie niewiele by wniosło poza gestem w kierunku naszych zaniepokojonych mieszkańców. To niekoniecznie jest mój cel. Moim zdaniem wystarczy stanowisko burmistrza przedstawione i zaakceptowane przez radnych. Czy zwołana zostanie sesja nadzwyczajna, by podjąć uchwałę – to już zależy od radnych. Musimy zachować spokój, bo to jest maraton a nie sprint.