Mieszkaniec kontra przedsiębiorca

52045b00a95e6.jpg

Na dwóch sąsiadujących działkach trwa cicha wojna między sąsiadami. Jeden z właścicieli skarży się, że przed oknami ma skład budowlany. Drugi tłumaczy, że płaci podatki i jego działalność nie jest uciążliwa. Konflikt trafił do urzędu gminy. Ta jednak nie chce być mediatorem w tej sprawie.


31 lipca br. na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej została oddalona skarga mieszkańców ulicy Oleńki na nienależyte wykonywanie przez burmistrza Serocka uchwały Rady Miejskiej. Sprawę, która wywołuje wiele kontrowersji w środowisku serockim, opisywaliśmy już na łamach gazety. Uczestniczyliśmy w obradach komisji, kiedy radni udali się na wizję lokalną. Mieszkańcy ulicy Oleńki kupili dom w Serocku jakieś 2 lata temu. Ich marzeniem była ucieczka z Warszawy, od zgiełku miasta i wychowywanie dzieci w zacisznym miejscu. Nie spodziewali się, że przed ich posesją powstanie skład budowlany. Nadmierny hałas, opary lakierów i okropny widok z okien domu stał się przyczyną próśb o interwencję do Urzędu Miasta Serock.

Żadnych składów
Skarżący powoływali się na uchwałę ustanawiającą plan zagospodarowania przestrzennego dla tego rejonu. Oprócz zabudowy mieszkaniowej dopuszczone są tam usługi nieuciążliwe. Na terenach mieszkaniowo-usługowych wyklucza się m.in. lokalizację usług lakierniczych, blacharskich, transportowych, motoryzacyjnych, drukarskich, baz, składów i magazynów rzemiosła produkcyjnego oraz innych obiektów przeznaczonych na działalność gospodarczą uciążliwą dla otoczenia oraz budowę i rozbudowę istniejących zakładów produkcyjnych. Jednak urząd nie chce zakwalifikować tej działalności jako uciążliwej.

Odesłani do sądu
Jak pisze burmistrz Sylwester Sokolnicki w wyjaśnieniach do przewodniczącego Artura Borkowskiego, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie przewiduje sankcji za niezgodne z przeznaczeniem korzystanie z nieruchomości. Według niego nie ma żadnych instrumentów prawnych nakazujących zaprzestanie naruszeń. Sugeruje, że właściwym adresem jest instytucja mająca kompetencje, czyli organ nadzoru budowlanego pod warunkiem, że nieruchomość jest przedmiotem inwestycji budowlanej. Jeśli pan Łoniewski rzeczywiście narusza zasady współżycia społecznego, skarżący powinni zwrócić się na drogę cywilno-prawną.

Komisja Rewizyjna oddala skargę
31 lipca br. radni na tej podstawie oddalili skargę mieszkańców ulicy Oleńki. Niemniej jednak kilkoro radnych miało dużo wątpliwości, co do podjętej decyzji i głosowali przeciwko. Radna Justyna Matuszewska oraz Stanisław Krzyczkowski po rozmowie z obiema stronami bronili właścicieli domów. Matuszewska stwierdziła, że burmistrz nie zgłosił problemu innym organom i nie wyczerpał wszystkich możliwości rozwiązania tego konfliktu. Krzyczkowski był oburzony, że urząd dopuścił powstanie takich usług na terenie mieszkalnym. Radny Rafał Tyka zwrócił uwagę, że według przepisów o samorządach gminnych, gospodarzem terenu odpowiadającym za porządek jest burmistrz. – Inni nie będą chcieli się tam budować – mówił podczas dyskusji.

Gmina nie chce
Sekretarz Tadeusz Kanownik zwrócił uwagę, że w tej sprawie radni muszą skupić się na dwóch pytaniach: czy burmistrz zrobił coś, czego nie powinien oraz czy czegoś nie zrobił. Twierdził też, że likwidacja możliwości na tym terenie powstawania usług, oznacza np. brak sklepów. Uciążliwość zaś musi zamykać się w granicach działki. – Interwencje gminy zwykle szkodzą w takich sprawach – tłumaczył, dlaczego w podobnych sytuacjach, przy kłótniach sąsiedzkich, lepiej by problem trafił do sądu. Równie zachowawczy był Artur Borkowski, który podczas sesji tego samego dnia mówił do radnych: – Nie zawsze można znaleźć złoty środek.

Krytyka radnych
Zdecydowanie krytycznie oceniła decyzję Komisji Rewizyjnej Grażyna Woźnicka. Zwróciła uwagę, że osoby skarżące nie zostały zaproszone na komisję. Czego można się spodziewać, kiedy przedsiębiorca został uprzedzony o wizycie mówiła o posprzątanej działce i braku stwierdzenia problemów podczas wizji lokalnej. Ponieważ w uzasadnieniu decyzji nie było informacji, co zrobił burmistrz w tej sprawie, prosiła by burmistrz odniósł się do tego, jakie gmina poczyniła kroki.

Sam ma uciążliwego sąsiada
Ja nie wiem, co powiedzieć. Robicie sąd nad burmistrzem, a teraz wychodzi liberalne podejście co do planów zagospodarowania – tłumaczył Sylwester Sokolnicki. Według niego podobne problemy powstają, kiedy urzędnicy po presją samych mieszkańców takie zapisy wprowadzają. Mówił, że nie jest to jedyna skarga, jaka trafiała do gminy. Często są to konflikty sąsiedzkie, ludzie skarżą się np. na rolników. To są dla większości miejsca pracy – tłumaczył burmistrz, dlaczego staje w obronie przedsiębiorców. Sam mieszkam przy sąsiedzie, który prowadzi usługi kamieniarskie, ale akceptuję to, bo ten człowiek ciężko pracuje by zapewnić byt swojej rodzinie.

Skarga odrzucona
Wypowiedź burmistrza nie zadowoliła Rafała Tyka, który głośno mówił o swoich wątpliwościach. Równie wzburzona była Grażyna Woźnicka. Poprosiłam o zabranie głosu burmistrza. Z tego uzasadnienia nie wynika, że pan burmistrz poczynił jakieś działania – radna zasugerowała, że informacja o bezsilności burmistrza oraz brak głosu mieszkańców może być podstawą do późniejszego podważenia tych ustaleń. – Uważam, że komisja nienależycie wykonała swoje zadanie, a miała przedstawić rzetelne stanowisko. Radna złożyła wniosek, by skarga ponownie wróciła do prac komisji. W wyniku głosowania wniosek radnej Woźnickiej upadł. Mieszkańcom ulicy Oleńki w walce z przedsiębiorcom pozostała droga sądowa. Wobec negatywnej decyzji, sprawę zaskarżyli do SKO.

Iw