Powiat. Tradycje bartnicze i pszczelnicze na ziemi serockiej

20190618_125241

Produkcja miodu, fot. GP (archiwum)

O tradycjach bartniczych i pszczelniczych na ziemi serockiej opowiada dr Sławomir Jakubczak, autor wielu publikacji dotyczących historii Serocka.

Cenimy dziś miód jako ważny produkt w naturalnej diecie człowieka, nie zawsze pamiętając jak miód i wosk były bardzo cennymi towarami w dawnych wiekach. Jednym z głównych miejsc ich wytwarzania w Polsce były mazowieckie puszcze, w tym i te w bezpośrednim sąsiedztwie Serocka. Świadczą o tym przekazy źródłowe i onomastyka, bo przecież na obrzeżach Puszczy Białej są stare nazwy związane z tym zajęciem – Barcice i Bartodzieje. Funkcjonowanie bartnictwa regulowały statuty mazowieckie księcia Janusza I z 1401 r. , przewidujące m. in. terminy zajęć bartników. Ważnym terminem jest dzień św. Wojciecha (23 kwietnia), w którym bartnicy, czyli ludzie zajmujący się barciami dokonywali zapłaty daniny dla pana i w którym odbywały się rugi bartne, czyli zebranie wszystkich bartników z danej ziemi.

Z okolic Serocka najstarsze przekazy pochodzą z terenów leżących po drugiej stronie Narwi. W 1477 r. prawo przewozu na Narwi w Serocku otrzymał podkomorzy zakroczymski Jan z Radzymina (późniejszy kasztelan warszawski) 1481-1499 który wcześniej, w 1474 r. otrzymał od księcia Bolesława 16 włók lasów i błot pomiędzy Nieporętem, Rynia i Słupnem wraz z barciami z obowiązkiem spłacenia książęcych bartników. Był to cenny dla bartnictwa obszar co potwierdza wystąpienie już w 1424 r. starosty bartnego Wawrzyńca z Nieporętu. W źródłach z XV w. są też informacje o rozliczeniach w miodzie, a więc potwierdzające rozwinięte bartnictwo w Ryni należącej do parafii Zegrze oraz w Załubicach należących do parafii serockiej.

Rozliczenia w naturze, z tym że nie w miodzie ale w wosku stosowano w serockim cechu rybaków i retmanów. Odejście z cechu, opuszczenie miasta lub kara za popełnione niektóre wykroczenia wobec wspólnoty lub jej członków wymagało złożenia 1-2 wrębów, a przy poważniejszych przypadkach kamienia wosku.

W prawobrzeżnej części ziemi serockiej słyszymy o problemach z barciami przy wycince borów na spław gdański, a o pasiekach przy działach rodzinnych. Przedstawiciel niezbyt zamożnej szlachty Józef Pniewski z Wólki Zaleskiej, w swoim testamencie sporządzonym 28 listopada 1792 r. poczynił ważną dyspozycję w sprawie swojej pasieki. Liczyła ona 40 uli i miała ona być w dożywotnim posiadaniu jego żony Marianny z Gzowskich, ale każdej z 5 córek zapisał po 2 ule,” aby z tych ulów pszczół użytek corocznie miały”. Starszemu synowi Florianowi Pniewskiemu zapisał 6 uli. Młodszy syn Jan, uczeń szkół pułtuskich miał pozostać pod opieką matki, a później przejąć schedę po ojcu, a więc i pasiekę. Ostatecznie ten młodszy syn Jan Tomasz Pniewski (1776-1858) wybrał drogę kariery duchownej, wpisując się na trwałe q historię Pułtuska, jako długoletni proboszcz kolegiaty i dziekan kapituły pułtuskiej oraz kanonik płockiej kapituły katedralnej. Z czasem rola domowych pasiek malała, bo 80 lat później w sąsiednim Powielinie należącym do Józefa Szpakowskiego pasieka liczyła tylko już 13 uli, w tym 10 pustych

W samym mieście Serocku pasiekę miał z reguły każdy proboszcz. Przekaz wizytacji biskupiej z 1817 r. podaje, że ówczesny proboszcz serocki ksiądz Tomasz Erdman miał „pszczół pniów 2”. Pod koniec tego wieku było pewnie podobnie, co ilustruje opisane niżej zdarzenie.

Podczas uroczystości Bożego Ciała w Serocku w dniu 4 czerwca 1896 r. miało miejsce ciekawe zdarzenie. W chwili gdy procesja dotarła się do ostatniego ołtarza, ustawionego pod wielka lipą, ówczesny proboszcz ksiądz Jan Werner postawił Najświętszy Sakrament i zaczął czytać ewangelię do ołtarza przyleciał rój pszczół i obsiadł monstrancję. Proboszcz dokończył procesję, wniósł monstrancję z pszczołami do kościoła, udzielił rzeszy wiernych błogosławieństwa i złożył Najświętszy Sakrament do cyborium. Przez cały ten czas pszczoły siedziały spokojnie na monstrancji. Po zakończeniu uroczystości poszedł z monstrancją do pasieki i tam zgarnął rój do ula. Z tej relacji można sądzić iż ksiądz miał wiedzę jak postępować z pszczołami a wspomniana pasieka mogła do niego należeć.

Pierwsza połowa XIX w. przyniosła prawie całkowity upadek bartnictwa. Wynikało to z dwóch względów. zakazu uprawiania bartnictwa w lasach rządowych ze względu na ochronę lasów oraz rozwoju przemysłu cukrowniczego. Sytuację poprawiło pojawienie się w drugiej połowie XIX w. fachowego piśmiennictwa propagującego bardziej racjonalne, dochodowe metody hodowli pszczół. Przyjmuje się, że przeciętna wydajność jednego ula w połowie XIX w. wynosiła 4-4,5 kg miodu.

Muzeum Pszczelnicze założone w 1882 r. przez Kazimierza Lewickiego odegrało ważną rolę w rozwoju nowoczesnego pszczelarstwa. Wydawało cenne poradniku, czasopismo „Pszczoła”organizowało zimowe kursy pszczelnicze i ogrodnicze, dostarczało na zamówienie ule i przybory pszczelarskie oraz miało fachowy nadzór nad około 100 prywatnymi pasiekami. Twórca muzeum było też autorem nowych wzorów uli – ula warszawskiego i ula Dziewicy Polskiej. Jedną z aktywniejszych osób skupionych wokół Muzeum był Zygmunt Szaniawski z Zegrzynka,. od 1883 r. członek Zarządu spółki powołanej do prowadzenia tej placówki. To on w czerwcu 1887 r. rzucił pomysł powołania Towarzystwa Pszczelniczego, które mogłoby przejąć całe przedsięwzięcie nie w celu zysku, ale dla dobra rozwoju pszczelarstwa. Na zebraniu prowadzonym przez Szaniawskiego w 1900 r. Towarzystwo postanowiło utworzyć

szkolę pszczelarsko-ogrodniczą w Pszczelinie koło Brwinowa. W Towarzystwie tym Szaniawski pełnił funkcję członka komisji rewizyjnej, a swój wkład w rozwój pszczelarstwa miał przez założenie pasieki w Zegrzynku.

Przez kilkanaście laty nauczycielem w Zegrzynku Stanisław Buczkiewicz, któremu w Zygmunt Szaniawski polecił w chwilach wolnych zajmować się pasieką i pozyskiwaniem miodu. Był on osobą zasłużoną na polu oświaty ludowej, ale też jako współpracownik „Gazety Świątecznej” pisywała o sprawach Serocka, Zegrza i Zegrzynka. Podejmował też tematy z zakresu pszczelarstwa, chociażby w 1890 r. gdy jako „Pszczelarz z Zegrzynka” pytał się, jak się pozbyć mrówek w ulu. Nie wiadomo, czy po przejściu do szkoły w Maryninie dalej zajmował się pszczołami.

Na początku XX w. pszczelarze w Serocku hodowali pszczoły w ulach ramowych, kószkach i pniach. Nowe rodzaje uli nie zawsze przynosiły obfitszy zbiór. W 1902 r. miodobranie się już zakończyło się już w sierpniu, a w ocenie niektórych tak naprawdę prawie go nie było Z uli ramowych udało się co nieco miodu zebrać po 10 lipca. W lepszej sytuacji byli ci co trzymali pszczoły w starych modelach (pniach i kószkach) bo mieli dużo roi. W tym czasie pszczelarstwem w Serocku zajmowali głównie sadownicy i ogrodnicy np. rodzina Góreckich.

Sławomir Jakubczak