Serock. Batalion Dowodzenia Wojsk Obrony Terytorialnej u kombatantów z okazji 81 rocznicy przemianowania ZWZ w AK

image_6483441-13

14 lutego 1942 roku weszła w życie decyzja o przemianowaniu ZWZ na AK. Od tego dnia w okupowanym kraju Związek stawał się podziemnym Wojskiem Polskim, a wszystkie niepodległościowe organizacje wojskowe powinny zostać podporządkowane jego dowódcy. Armia Krajowa została zbrojnym ramieniem Polskiego Państwa Podziemnego podporządkowanym konstytucyjnym władzom Rzeczypospolitej na uchodźctwie, armią ochotniczą jednoczącą wszelkie grupy społeczne i organizacje.

Doskonale znany jest nam heroizm, poświęcenie, odwaga, prawość i patriotyzm żołnierzy Armii Krajowej. Cechy, które teraz dla nas są wzorem do naśladowania i kierunkiem, w jakim chcemy zmierzać wiedząc, że to jedyna właściwa droga dla każdego Polaka. Lata mijają i naszym obowiązkiem i zaszczytem jest kultywowanie tych wartości, oraz pamięć o ludziach, którym zawdzięczamy naszą Polskość, a którzy oddali nam i Ojczyźnie tak wiele z siebie.

 

W ostatni poniedziałek w przededniu tego święta reprezentacja żołnierzy Batalionu Dowodzenia Wojsk Obrony Terytorialnej w imieniu własnym, jak i Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej miała ogromną przyjemność i bezwzględnie wielki zaszczyt odwiedzić  prawdziwych bohaterów tamtych dni, którzy oprócz tego, że oddali  siebie, aby Polska była wolna, to też pomimo cierpień i ciężaru tamtych czasów są fantastycznymi, jakże ciepłymi i wciąż uśmiechniętymi ludźmi, z którymi każda spędzona chwila jest naprawdę bezcennym skarbem.  Dzień zaczęliśmy wraz z Panią Anną Lewak, sekretarzem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej od wizyty u kpt Tadeusza Sochy ps. „Dąb”, żołnierza 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty. Mieliśmy okazję słuchać opowieści o jakże ciężkich przejściach Pana kapitana, jednocześnie widząc na jego twarzy szczery uśmiech i niesłabnącą energię bijącą od niego. Trzykrotnie ranny i cudem ocalały, jednak wciąż wielki sercem i duchem popijając z nami herbatę, zarażał uśmiechem. Wspaniały człowiek, z którym czasu nigdy nie zapomnimy i mamy nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz.

Następnie udaliśmy się do Pana Stanisława Majewskiego ps. „Stach”, harcerza Szarych Szeregów, który w momencie wybuchu Powstania Warszawskiego miał 15 lat. Ugościł nas z niesamowitą energią, wręcz nakazując wypicie z nim zielonej herbaty i oczywiście nieodzownym ptasim mleczkiem. Kolejna godzina nawet nie wiadomo, kiedy minęła w tak znakomitym towarzystwie na ciepłej i jakże przyjemnej rozmowie m.in. wspominając jego wizytę na wrześniowej przysiędze żołnierzy naszego batalionu, co sprawiło, że opuszczaliśmy mieszkanie Pana Stanisława z uśmiechami na twarzy.

Kolejnym przystankiem na naszej drodze była siedziba Związku Powstańców Warszawskich na ul. Długiej. Tam umówieni byliśmy na spotkanie z wiceprezesem Prezydium Zarząd ZPW Panem Jerzym Mindziukiewiczem, który był żołnierzem zgrupowania „Chrobry II”. Pan Jerzy jak zawsze uśmiechnięty i pełen entuzjazmu wraz ze swoim przyjacielem Panem Jerzym Substykiem przyjęli nas w swoim biurze, gdzie oczywiście od razu została podana herbata i ciastka. Oprócz opowieści, żartów i ciepłych pozdrowień dla naszego dowódcy rozmawialiśmy też o wdrożeniu planu na to, aby z kultywacją idei powstańczych wyjść do młodzieży i zarazić ją duchem patriotyzmu i działaniem dla dobra Ojczyzny.

 

 

Ostatnim przystankiem na naszej drodze była wizyta u Pana pułkownika Leonarda Kapiszewskiego, który od dawna jest bliski naszemu batalionowi i niejednokrotnie mieliśmy już okazję gościć go w naszej jednostce. Pan pułkownik w jakże ciepły, a jednocześnie stanowczy sposób przekazywał nam jak ważne jest kształtowanie młodych pokoleń w duchu patriotyzmu i moralności, aby ten świat był lepszy.