Sekrety wieliszewskiego TBS-u

TBS

Wieliszewski TBS czyli Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Albo rozwinięcie skrótu – Trojanowski, Borzewski, Szczodrowski, jak – nieoficjalnie mówi się na aferę w Wieliszewie. Tego, co dzieje się osiedlu TBS na tyłach zakładu Wodociągu Północnego dość mają wszyscy – zarówno mieszkańcy, nowy prezes spółki, jak i wójt gminy Paweł Kownacki.


W Wieliszewie jest teraz naprawdę gorąco. I to nie tylko za sprawą upałów, które uraczyły nas w ostatnie dni wakacji. Poruszenie w Wieliszewie wzbudził wywiad z nowym prezesem spółki, który został opublikowany na naszych łamach. Wkrótce po jego publikacji zgłosili się do nas mieszkańcy. Wstrząśnięci wypowiedziami nowego prezesa Towarzystwa Budownictwa Społecznego, postanowili pokazać, że mają dość traktowania ich spraw po macoszemu i nie zgadzają się na zapowiedziane przez niego w wywiadzie podwyżki. Mało tego – oczekują, że w końcu dowiedzą się, co działo się z ich pieniędzmi przez ostatnie 8 lat.

Nowy prezes
Kadencja byłego prezesa TBS-u Andrzeja Szczodrowskiego skończyła się 31 marca 2012 roku. W wyniku konkursu, ogłoszonego przez Radę Nadzorczą spółki, od kwietnia stanowisko objął Wojciech Piątkowski. W rozmowie z nami jako swoje atuty wymieniał głównie doświadczenie na podobnym stanowisku w Nasielsku. Tam był prezesem Nasielskiego Budownictwa Mieszkaniowego. Podobno z poprzednią posadą rozstał się wskutek różnicy poglądów między nim a wójtem gminy Nasielsk. Po objęciu stanowiska w Wieliszewie nawet mieszkańcy osiedla współczuli Piątkowskiemu, wiedząc jak trudna i złożona jest sytuacja spółki. Podobno sam prezes mówił, że gdyby wiedział, co go czeka – nigdy nie przyjąłby tej posady.

Porządki
To, co Piątkowski zastał w wieliszewskim TBS-ie wołało o pomstę do nieba. Prezes sytuację, którą zastał nazywa eufemicznie trudną. Mówi, że nie mógł spokojnie przejść obok tego, co zobaczył w dokumentach. Do podsumowania poprzednich dwóch lat i trzech miesięcy z zakresu działalności Zarządu TBS, analizy przychodów i kosztów postanowił powołać niezależnego doradcę finansowego. Ten w ramach kontroli zewnętrznej podsumował działania spółki wykazując szereg nieprawidłowości w jej działaniu. Efektem jego pracy był raport, który przedstawił Radzie Nadzorczej. Ta dwukrotnie wzywała do złożenia wyjaśnień były zarząd spółki – byłego prezesa Andrzeja Szczodrowskiego i byłego kierownika  Józefa Borzewskiego. Po tym Rada Nadzorcza uznała za zasadne skierowanie sprawy do organów ścigania. 20 sierpnia Prokuratura Rejonowa w Legionowie wszczęła śledztwo. Na razie nie chce ujawniać żadnych szczegółów. Jest za wcześnie, by mówić na temat tej sprawy. Gromadzimy dokumentację i cały czas przesłuchujemy świadków. Dla dobra śledztwa nie mogę zdradzić kogo i na jaką okoliczność mówi Katarzyna Ryniewicz-Smela, zastępca Prokuratora Rejonowego w Legionowie. Po zapoznaniu z materiałem dowodowym prokurator podejmie decyzję odnośnie ewentualnego powołania biegłych w tej sprawie i dalszego postępowania dodaje.

W grupie siła
Poprzedni zarząd spółki zwoływał zebrania, w których brali udział mieszkańcy. Jednak według nich żadne problemy nie zostały rozwiązane. Zmęczeni brakiem możliwości porozumienia się z zarządem wiosną ubiegłego roku sami postanowili założyć stowarzyszenie w obronie swoich interesów. Indywidualnie żadne z nas nie mogło dojść do porozumienia z władzami spółki – dlatego postanowiliśmy zawiązać stowarzyszenie zwykłe, bez opłat. Uznaliśmy, że skoro jako ludzie nie mamy szans na wysłuchanie, to będziemy działać – mówi Edyta Krupcińska, przedstawicielka mieszkańców. Do stowarzyszenia wyznaczono po dwie osoby z każdego bloku do kontaktu z mieszkańcami. Stowarzyszenie powstało nie do walki, ale do współpracy z zarządem spółki – podkreślają jego członkowie.

Dziura w płocie
Współpraca zarówno z wójtem Wieliszewa Pawłem Kownackiem, jak i ówczesnym prezesem Andrzejem Szczodrowskim na początku przynosiła oczekiwane, przez mieszkańców osiedla, efekty. Ogrodzono płot wokół sklepu, z którego korzystali nie tylko lokatorzy, ale i plażowicze, którzy szukając skrótu niejednokrotnie dziurawili ogrodzenie. Nie czuliśmy się bezpiecznie. Ludzie z plaży często pod wpływem alkoholu zakłócali porządek, sikali, rozrzucali śmiecie i butelki. Baliśmy się o nasze dzieci, bo po osiedlu kręciło się dużo obcych mówią mieszkańcy. Przeprowadzili rozmowy z zarządem spółki i przedstawili im dwa projekty ogrodzenia. Jeden wygrał. W celu poprawienia bezpieczeństwa udało się także zamontować ogrodzenie wokół osiedla i bramę wjazdową na pilota dla każdego z mieszkańców osiedla. Na tym jednak zakończyła się owocna współpraca.

Fundusz remontowy
Funduszu remontowego w składzie czynszu wcześniej nie było, bo bloki były nowe. Z biegiem lat TBS jednak niszczeje. Na terenie ponad 5000 m2 osiedla poza budynkami mieszkalnymi stoją dwa, opuszczone budynki gospodarcze. Wybite okna, smród, odrapane, walące się ściany. Mieszkańcy pozbawieni piwnic, urządzili w jednym z nich prowizoryczną wózkarnię – trzymają tam motory, wózki, rowery. W drugim, gospodarz osiedla hoduje gołębie.

Podwyżki
Nowy prezes spółki wkrótce po objęciu stanowiska spotkał się z mieszkańcami. Poinformował ich o tym, jakie ma plany, że zrobił rozeznanie w tym, co dzieje się w spółce i ostrzegł ich o nadchodzących podwyżkach, które czekają ich od 1 grudnia. Mieszkańcom powiedział, że wyniosą około 2 zł. Tłumaczył, że przez ostanie lata nic nie było zrobione i teraz trzeba na nowo zebrać pieniądze i je rozdysponować. To tak, jakby dwa razy zapłacić za to samo. Już raz zapłaciliśmy, to nie nasza wina, że te pieniądze były źle zainwestowane – żalą się mieszkańcy. Podwyżka ma wynieść 2,40 zł/m2 – około złotówki ma pójść na fundusz remontowy, około 1,40 zł na administrację. Po podwyżkach za około 55 m2 w mieszkaniu w TBS-ie czynsz wyniesie ok 1142 zł + rachunki. Mój brat w Legionowie za mieszkanie 64 m2, czteropokojowe z kuchnią płaci mniej, niż ja za kawalerkę 39 m2. Ceny warszawskie, warunki wiejskie – mówi jeden z mieszkańców. Na tłumaczenia Piątkowskiego, że podwyżek nie było od lat i po nich ceny za metr kwadratowy będą zbliżone do cen mieszkań w innych TBS – ach odpowiadają, że ceny na pewno tak, ale nie standard. Boją się, że to pierwsze i nie ostatnie podwyżki nowego prezesa.

Standard
Głównym powodem niezadowolenia mieszkańców jest standard nie tylko mieszkań, w których żyją, ale całego osiedla. Oburza ich fakt, że od 2003 roku nie było założonego funduszu remontowego, który powstać ma dopiero po grudniowych podwyżkach. Nie było przeglądów, malowania, elewacji. Mieszkańcy skarżą się na wilgoć powodującą grzyba. Boli ich fakt, że nowy prezes zaraz po objęciu przez siebie stanowiska wyremontował sobie swój gabinet. Kto za to zapłacił? Jeżeli gmina, to ok. Ale jeżeli to my z naszych pieniędzy mamy utrzymywać kolejnego prezesa, nie zgadzamy się na to mówią mieszkańcy wieliszewskiego osiedla. I choć wójt  Kownacki być może stara się, to nic nie zmienia faktu, że mieszkańcy żyją w brudzie na walącym się osiedlu. W mieszkaniach bez piwnic, bez pomieszczeń gospodarczych. Nieoficjalnie wiadomo, że gospodarz wieliszewskiego osiedla zarabia ok 4000 zł. Do jego obowiązków należy utrzymywanie terenu osiedla w porządku. Mieszkańcy zgodnie twierdzą, że zajmuje się nim tylko na papierze. Półtora roku czekałem na wymianę żarówki przy furtce. W końcu sam ją wymieniłem – mówi jeden z nich. Narzekają, że czystość nie jest utrzymywana. Mieszkamy w slamsach, a płacimy jak za sanatorium – zgodnie się żalą. Sami dbają o czystość osiedla, sami zbili prowizoryczne ławki koło boiska, gdzie dzieci spędzają wieczory. Na całym osiedlu nie ma ani jednej ławki, bo jak opowiadają mieszkańcy. – Gospodarz powiedział, że ławek nie będzie, bo ławeczki tworzą ploteczki. Narzekają na brak miejsca, gdzie matki z dzieckiem mogłyby spokojnie i bezpiecznie wyjść na spacer. Ze swoimi pociechami wychodzą po prostu przed bloki, gdzie chodzą dookoła samochodów z wózkami. Nazywają to „spacerniakiem”. Pac zabaw, który stoi na osiedlu od momentu oddania nie przeszedł kontroli technicznej. Problemem jest bezpieczeństwo z powodu bliskości z plażą. Imprezują, rozbijają butelki, hałasują i piją. A my mamy małe dzieci – mówi jedna z mieszkanek.

Oczekiwania
Chcemy, żeby zarząd rozliczył się z nami z tego, co robił z naszymi pieniędzmi przez ostatnie osiem lat – mówią członkowie stowarzyszenia lokatorów TBS. Mieszkańcy oczekują udostępnienia protokołów odbioru mieszkań i sprawdzenia zgodności standardów. Na podwyżki się nie godzą. Wraz z wiadomością o nich otrzymali informację o trzymiesięcznym wypowiedzeniu. Mamy trzy miesiące. Albo płacimy, albo się wynosimy – mówią. Wynieść się nie wyniosą, bo nie mają gdzie. Zapłacić też nie mają zamiaru. Chcą poznać ludzi, którzy dysponują ich pieniędzmi. Kto jest w Radzie Nadzorczej? Chcemy zobaczyć tych ludzi. Czy ktoś poza Pawłem (Kownackim – wójtem. przyp. red.) widział kiedykolwiek to osiedle? pytają. Mieszkańcy 110 mieszkań przypominają, że chcą współpracy a nie walki.

Co dalej?
Wszyscy są zgodni, co to tego, że w TBS-ie źle się dzieje. Wójt Kownacki przyznaje, że na naprawę kilkuletnich zaniedbań w spółce potrzebuje czasu. Kiedyś sam mieszkał na tym osiedlu.   Z jego gniazdek też kiedyś wychodził lód – przypominają mieszkańcy.

Katarzyna Śmierciak