Strajk głodowy i zmiany w kontrakcie z NFZ

Protest_Głodowy_w_szpitalu_onkologicznym_w_wieliszewie_04

 

W piątek, 13 grudnia, w Mazowieckim Szpitalu Onkologicznym w Wieliszewie 15 osób podjęło strajk głodowy. Protestujący walczyli o zniesienie limitów na świadczenia onkologiczne. Akcja zakończyła się tego samego dnia, na skutek negocjacji zarządu szpitala i NFZ.

13 grudnia o godzinie 9 rano szpital w Wieliszewie pracował bez zakłóceń. Leczono jak co dzień. Do sali odwiedzin na pierwszym piętrze wypełnionej materacami i kocami weszło 15 osób. Niektórzy z nich to członkowie Stowarzyszenie na rzecz chorych na nowotwory „PACJENT JEST NAJWAŻNIEJSZY”. Przyszli z zamiarem rozpoczęcia głodówki. Chcieli sprzeciwić się ograniczeniu finansowania świadczeń onkologicznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia dla pacjentów, w tym dla tych z Mazowieckiego Szpitala Onkologicznego w Wieliszewie. – To stowarzyszenie protestuje. My nie zgodziliśmy się jedynie na podpisanie takiego kontraktu, jaki został zaproponowany przez NFZ – mówiła Justyna Świeżek, Prezes Zarządu Krajowej Fundacji Medycznej, zarządzającej wieliszewskim szpitalem. Nagle, około godziny później, strajk ostrzegawczy na prośbę władz szpitala został zawieszony, bowiem dyrekcja wieliszewskiej placówki została wezwana na rozmowy do Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ.

Kto ma szanse na przeżycie?

Protest w szpitalu w Wieliszewie został zorganizowany jako odpowiedź pacjentów na nowy kontrakt dla szpitala w Wieliszewie. – Dlaczego nasze stowarzyszenie wspiera ten szpital? Dlatego, że dyrekcja tego szpitala uważa za nieetyczne i niemoralne bawienie się w Pana Boga i leczy wszystkich pacjentów według kryteriów medycznych, według standardów europejskich, starając się podjąć to leczenie w jak najkrótszym terminie – mówił Karol Chwesiuk w imieniu stowarzyszenia. Protestujący argumentują, że leczenie onkologiczne powinno się zaczynać najpóźniej 3–4 tygodnie od zdiagnozowania raka. Według wyliczeń prezentowanych przez Karola Chwesiuka tydzień zwłoki w rozpoczęciu leczenia to 10% szans mniej na wyleczenie i około 30% większe koszty leczenia. W przypadku guza prostaty, gdy ten zostanie szybko wykryty, terapia często kończy się na prostej kosztującej kilka tysięcy operacji. Po roku, gdy guz urośnie, interwencja lekarska jest większa i wymaga usunięcia narządów i radioterapii o wartości rzędu 20 tysięcy złotych oraz chemioterapii za prawie 100 tysięcy. Według stowarzyszenia brak wczesnego leczenia jest nie tylko niekorzystny dla chorego, ale i dla NFZ–tu, które ponosi coraz większe koszty.

Znów głodują

Po godzinie 13.00 strajk głodowy wznowiono. Rozmowy dyrekcji szpitala w NFZ nie przyniosły żadnego efektu. Protestujący wrócili na materace. Byli zdeterminowani, by głodować do momentu, kiedy ktoś ujmie się za pacjentami. – Rozmowy zakończyły się fiaskiem. Nie zostało zaproponowane nic ponadto, co otrzymaliśmy jako pierwotne plany z Narodowego Funduszu Zdrowia na 2014 rok – mówiła po godzinie 13 prezes Justyna Świeżek. Jakie były warunki aneksowanego kontraktu? NFZ na 2014 określił dla szpitala limity w zakresie leczenia szpitalnego (onkologia kliniczna, chirurgia onkologiczna niższa o 30%, brachyterapia o 60%). Zwiększono za to środki na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną. Łącznie kontrakt pozostał na poziomie tego z 2013 roku. – Operacji nie wykonamy w ambulatorium – tłumaczyła prezes. – Leczymy pacjentów onkologicznych. Procedury, które są u nas realizowane są to procedury ratujące życie.

Głodówkę dedykują chorym bliskim

Mamy nadzieje, że nasza obecność jakoś zadziała na fundusz i negocjacje będą ze skutkiem pozytywnym – mówiła w trakcie protestu Anna Winogrodzka wiceprezes stowarzyszenia Pacjent Jest Najważniejszy. Niektórzy z głodujących protestowali w imieniu członków swoich rodzin i przyjaciół, bowiem ze względów zdrowotnych chorzy na raka nie mogli sami wziąć udziału w strajku. – Ja będę tu siedziała dotąd, dopóki NFZ zrozumie tych ludzi – opowiadała Magdalena Kowalewska, której bliska osoba leczy się już 2 lata w szpitalu. – To nie tylko pacjent cierpi, ale cierpi cała rodzina – mówił także protestujący Włodzimierz Stańczak.

Analizy NFZ

W piątek, 13 grudnia o 17.00 rzecznik Mazowieckiego NFZ Agnieszka Gołąbek jeszcze nie wiedziała, jak zakończą się negocjacje. – Sytuacja jest bardzo dynamiczna – komentowała. Przypominała także o rozbieżnościach związanych z realizacją kontraktu przez wieliszewską placówkę. W samym 2013 roku Mazowiecki Szpital Onkologiczny w Wieliszewie otrzymał 9 mln zł za nadwykonania. Rzeczniczka wyraziła także zaskoczenie protestem, bowiem według jej wiedzy, w tygodniu poprzedzającym strajk, władze szpitala zaakceptowały kontrakt na 2014 rok. – W stosunku do tego co pani prezes podpisała rok temu w NFZ, dzisiaj też złożyliśmy jej propozycję wyższą – mówiła rzecznik NFZ.

Nowy kontrakt

W piątek po 20 protest głodowy został przerwany. Rozmowy toczone w mazowieckim oddziale NFZ miały bardzo ostry przebieg. Około południa istniała realna groźba całkowitego rozwiązania kontraktu na usługi medyczne świadczone w placówce w Wieliszewie.

Ostatecznie dyrekcja wieliszewskiego szpitala przyjęła warunki kontraktu na 2014 zaproponowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. – Podczas spotkania NFZ zwiększył nasz kontrakt o niecałe 0,5 mln zł na poradnie przyszpitalne, nie jest to zadowalające dla szpitala onkologicznego ale cóż. Zrobiliśmy wszystko, aby pacjenci chorzy na nowotwory mieli możliwość leczenia się w naszej placówce. Dla Mazowieckiego Szpitala Onkologicznego w Wieliszewie „Pacjent jest najważniejszy” – mówi prezes Justyna Świeżek.

Protest_Głodowy_w_szpitalu_onkologicznym_w_wieliszewie_08