Wieliszew. Na zlecenie „Wód Polskich” rozebrano bobrowe tamy. Urzędnicy nie mieli zezwoleń a część prac wykonano na terenie oznaczonym jako rezerwat

In a grove on a small river, ice melts.

fot. adobe.stock

Jak informuje stowarzyszenie Nasz Bóbr w połowie stycznia br. w pobliżu rezerwatu przyrody „Wieliszewskie Łęgi” pojawiły się koparki, które rozebrały trzy tamy bobrów. Jedna z nich miała znajdować się na terenie samego rezerwatu. Członkowie stowarzyszenia Nasz Bóbr interweniowali na miejscu, wzywając policję. Okazało się, że operatorzy koparek wykonywali prace na zlecenie Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Czy doszło w tej sytuacji do złamania prawa i prac na terenie rezerwatu przyrody? Jak zapewniają członkowie stowarzyszenia Nasz Bóbr sprawa została zgłoszona do prokuratury. Do całej sprawy odniosły się również Wody Polskie.

 

 

Jak opisuje w swoim wpisie w mediach społecznościowych z 18 stycznia br. stowarzyszenie Nasz Bóbr pierwsze niepokojące sygnały o tym, że coś niedobrego może dziać się na terenie rezerwatu Wieliszewskie Łęgi pojawiły się 17 stycznia wraz z ciężkimi koparkami w pobliżu terenu rezerwatu. Zauważył je jeden z “bobrowniczych” stowarzyszenia Nasz Bóbr. – Trafił na stado żółtych koparek pasących się na łące w bliskiej odległości Rezerwatu „Wieliszewskie Łęgi”. Koparki piły wodę z potoków, a z ich brzegów, pełnymi łyżkami wybierały i żarły rośliny i muł. Żarły nawet tamy bobrowe. Jak się okazało jedna z koparek postanowiła zeżreć tamę w samym już rezerwacie. – czytamy.

 

 

Stowarzyszeniu udało się ustalić, że prace były wykonywane na tym terenie na zlecenie Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Kilku członków stowarzyszenia Nasz Bóbr przybyło w to miejsce następnego dnia (18 stycznia) rano i tam starali się uświadomić kierowców sprzętu budowlanego, że działają prawdopodobnie na terenie chronionego prawem rezerwatu, jednak na niewiele się to zdało i ciężki sprzęt ruszył z pracami dalej. – Mimo że operatorzy zostali powiadomieni, że łamią prawo, to rozjechali się po terenie i przystąpili do kontynuowania dewastacji. Żadna z osób z Wód Polskich w terenie się nie zjawiła. Namierzyliśmy więc wszystkie pracujące koparki i jeszcze raz wskazaliśmy kierowcom jakie przepisy prawa łamią. Zadzwoniliśmy do RDOŚ powiadomić ich, że w rezerwacie (obszarze, którym zarządzają) zostały dokonane czynności zagrożone wysokimi sankcjami. Niestety RDOŚ posiada tylko jeden samochód na województwo mazowieckie i inspektora swojego na miejsce nie wyślą. Nawet nie powiadomią policji, dopóki my nie zgłosimy im tego na piśmie. – przekazuje stowarzyszenie Nasz Bóbr.

Na miejscu interweniowała policja

O całym zdarzeniu powiadomiona została policja z Wieliszewa. Mundurowi na miejscu pojawili się dość szybko. Funkcjonariusze mieli zostać poinformowani przez jedną z osób obsługujących ciężki sprzęt, że robotnicy mają wszystkie zgody na prace, a odpowiednie dokumenty są w Wodach Polskich. Policjanci zostali również poinformowani telefonicznie przez Wody Polskie, że mają oni zgody na prowadzenie wszystkich niezbędnych pozwoleń i zapraszają przedstawicieli stowarzyszenia do siebie, jeżeli chcieliby oni je zobaczyć.

Przedstawiciel stowarzyszenia Nasz Bóbr nie odpuścili i udali się siedziby Wód Polskich. – Usiedliśmy do stołu, wysłuchaliśmy krótkiego wykładu o terenie zalewowym na którym są prowadzone prace i przedstawiliśmy naszą wersję. Okazało się, że ŻADNEJ zgody Wody Polskie nie posiadały. Rzekoma ostatnia decyzja wygasła w grudniu 2022, a nowej nie posiadają. Na prace w rezerwacie oczywiście również żadnej zgody nie posiadali. W obecnej sytuacji prace nie mogły być kontynuowane. Pracownik Wód Polskich zadzwonił jeszcze przy nas do podwykonawców i ich praca została wstrzymana! – informuje Nasz Bóbr.

Nasz Bóbr zapowiada dalsze przyglądanie się sprawie, natomiast Wody Polskie miały zapewnić o chęci współpracy. – Po krótkiej wymianie zdań zostaliśmy zapewnieni, że Wody Polskie chcą współpracować. Wyrazili chęć współpracy w zakresie wypracowania i wprowadzenia alternatywnych metod działań w tym miejscu. Czy zatem w Wieliszewie zamiast niszczenia tam, Wody Polskie będą montować rury przelewowe, a przepusty będą zabezpieczane koszami, aby bobry ich nie zapychały? Zobaczymy. Na razie będziemy się przyglądać i co ważne Wody Polskie również wiedzą, że się im przyglądamy. Tak łatwo następnym razem nie wykonają prac dewastacyjnych. – przekazało stowarzyszenie.

Sprawa zgłoszona do prokuratury

Stowarzyszenie Nasz Bóbr nie zamierzało odpuścić całej sprawy i 30 stycznia poinformowało o zawiadomieniu prokuratury. – Zgodnie z zapowiedzią skompletowaliśmy wszystkie potrzebne dokumenty i złożyliśmy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia wykroczenia oraz przestępstwa przez Wody Polskie. Nie będziemy tolerować niszczenia przyrody i zawsze będziemy dążyć do ukarania winnych. Zawsze będziemy stać na straży naszego środowiska i walczyć o jego ochronę. Taki jest nasz obowiązek jako organizacji zajmującej się ochroną przyrody i będziemy go realizować z determinacją.

Pełną relacje z wydarzeń, które miały miejsce 17 i 18 stycznia w pobliżu rezerwatu Wieliszewskie Łęgi można znaleźć na portalu społecznościowym stowarzyszenia Nasz Bóbr pod TYM adresem. Znaleźć tam można również obszerne opisy dotyczące przyrody jak również innych akcji prowadzonych przez stowarzyszenie.

Co na to wszystko Wody Polskie i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska?

– Celem prac nie było niszczenie tam bobrowych, a prowadzenie prac utrzymaniowych na urządzeniach wodnych, co wiążę się również z rozbiórką tam bobrowych. Działania te nakłada na PGW WP Ustawa Prawo wodne art. 227. Prace zostały przeniesione na inny odcinek. Nie prowadzono działań na terenie rezerwatu, a na sąsiedniej działce nie wchodzącej w skład rezerwatu. Sprawa jest procedowana. – poinformowało portal TVN Warszawa biuro prasowe Wód Polskich.

Portalowi udało się również uzyskać komentarz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w tej sprawie. – W okresie prowadzonych w styczniu br. prac na tym terenie, nie obowiązywało żadne zezwolenie na odstępstwo od zakazów w stosunku do bobra europejskiego, nie byliśmy także informowani o zamiarze przystąpienia do tego typu działań. – przekazała rzeczniczka RDOŚ w Warszawie Agata Antonowicz. Dodała również, że Wody Polskie (Zarząd Zlewni w Dębem) uzyskały zezwolenie na wielokrotne ręczne usuwanie tam bobra europejskiego na rowach melioracyjnych Jeziora Zegrzyńskiego w terminie do dnia 31 grudnia 2022 r.

RDOŚ wystąpiła do Wód Polskich z prośbą o przedstawienie całej sytuacji, a szczególnie informacji czy prace prowadzone były na terenie rezerwatu przyrody Wieliszewskie Łęgi i czy realizowane były działania zmierzające do rozbiórki tam bobrowych.

Gazeta Powiatowa zwróciła się z pytaniami do policji o interwencję w Wieliszewie w dniu 18 stycznia br. Jak poinformowała naszą redakcję w czwartek (2 lutego) komisarz Justyna Stopińska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Legionowie na miejscu interweniowali policjanci, którzy zostali poinformowani o możliwym niszczeniu terenu rezerwatu przyrody bez odpowiednich zezwoleń.

– Zadysponowani na miejsce policjanci ustalili telefon do inspektora Wód Polskich, który w rozmowie telefonicznej potwierdził, że mają pozwolenia na wykonywanie prac i jest ono do wglądu w siedzibie Wód Polskich. Taką informację przekazano zgłaszającemu, z jego zapowiedzi wynikało, że miał to osobiście sprawdzić. Obecnie nie otrzymaliśmy oficjalnego zawiadomienia w tej sprawie. Nasze działania były podejmowane wyłącznie w formie interwencji. Natomiast policjanci prowadzą w tej sprawie obecnie czynności wyjaśniające z art. 131 Ustawy o ochronie przyrody. – przekazała komisarz Justyna Stopińska.

PGW Wody Polskie wydały oficjalne oświadczenie w tej sprawie

Gazeta Powiatowa wysłała pytania do Wód Polskich w sprawie sytuacji, która miała miejsce w okolicach rezerwatu Wieliszewskie Łęgi. 1 lutego nasza redakcja została odesłana do oficjalnego oświadczenia jakie zostało opublikowane w tej sprawie przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Poniżej publikujemy oświadczenie Wód Polskich w tej sprawie z 1 lutego br.:

– W związku z opublikowanymi ostatnio w mediach artykułami, które w zniekształcony sposób przedstawiają okoliczności prac zleconych przez PGW WP oświadczamy, że pojawiające się w mediach informacje, jakoby prace utrzymaniowe zlecone przez PGW WP w przetargu firmie zewnętrznej odbywały się na terenie Rezerwatu „Wieliszewskie Łęgi” – nie są prawdą. Rezerwat „Wieliszewskie Łęgi” leży tylko w sąsiedztwie prowadzonych prac, a błędna interpretacja mogła wynikać z faktu nieprawidłowo umiejscowionych tablic informacyjnych- zamontowanych na działkach PGW WP. Dyrektor Zarządu Zlewni zwrócił się ze stosownym pismem do RDOŚ proszącym o właściwe umiejscowienie tablic. Ubolewamy nad faktem niedopatrzenia przez Pracownika PGW WP konieczności przedłużenia pozwolenia na prowadzenie rozbiórek tam bobrowych, które wygasło z końcem roku. RZGW w Warszawie administruje potężnym i szczególnie ważnym regionem wodnym Środkowej Wisły, którego powierzchnia to aż 47 249 km2. Jako zarządca odpowiadamy za stan techniczny i funkcjonowanie 764 km wałów przeciwpowodziowych chroniących obszar o powierzchni 1 483 km2, 20 410 km cieków, w tym 4,5 tys. generujących niebezpieczeństwo powodzi oraz blisko 4 000 obiektów hydrotechnicznych. Przy tak ogromnej skali działań, zdarzają się sporadycznie błędy przy pracy, nie zmieniają one jednak fundamentalnych dla naszego funkcjonowania zasad- poszanowania i empatii do środowiska naturalnego. Niemniej jednak, po stosownej analizie sprawy, wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. Przeanalizujemy także obecne procedury tak, aby w przyszłości podobne przypadki nie miały miejsca. Zapewniamy, że prowadzone prace nie przyczyniły się do trwałych szkód środowiskowych, a rozebrane tamy zostały kilka dni później odbudowane przez bobry, które wróciły w to miejsce. – przekazały Wody Polskie.

Czy postępowanie policji w tej sprawie oraz powiadomienie przez stowarzyszenie Nasz Bóbr prokuratury pozwoli wyjaśnić, czy doszło w tej sytuacji do naruszenia przepisów i prowadzenia działań na terenie rezerwatu przyrody Wieliszewskie Łęgi? Odpowiedź na to pytanie poznamy pewnie za jakiś czas. Do sprawy będziemy wracać.