Wielkie równanie w Kątach Węgierskich

52045bcab2bf3.jpg

Mieszkańcy Kątów Węgierskich alarmują o kolejnych zasypkach terenów przy ulicy Bagiennej. Tym razem ziemia jest wywożona na działki przy ulicy Wałowej. Tak jak poprzednio, zaniepokojeni sąsiedzi mają wątpliwości, co do pochodzenia ziemi i protestują przeciwko drastycznemu podnoszeniu poziomu gruntu.

Leszek Malik, jeden z mieszkańców Kątów Węgierskich tłumaczy, że odkąd właściciel działki przy Wałowej rozpoczął prace budowlane na tym terenie, samochody ciężarowe rozjeżdżają ulice, na których jest ograniczenie tonażu i stary zakaz wjazdu. Tylko podczas 30-minutowej rozmowy z mieszkańcem, na działkę przy Wałowej przyjechało ponad 15 załadowanych po brzegi wywrotek. Na miejsce przyjechała Straż Gminna, która widząc łamanie przepisów, nie podjęła żadnych działań, poza sporządzeniem notatki służbowej.

1,5 metra ziemi
Rozjeżdżanie dróg to nie jedyne obawy okolicznych mieszkańców. – To przecież około 1,5 metra – pokazuje wysokość nawiezionej na działkę ziemi Lech Malik. – Jeśli on (inwestor – przyp.red) wyrówna ten teren jak zapowiada, to przy najbliższej ulewie, woda spłynie na naszą stronę. Nie wiem co on tu nawiózł. Niektórzy mieszkańcy mają własne studnie i boją się, co się przedostanie do wód gruntowych i co będą pili – mówi Lech Malik zaniepokojony zapachem ziemi nawożonej na działki. Takie same obawy mają mieszkańcy posesji leżącej bezpośrednio przy zasypywanej działce, państwo Kolasińscy.

Obawy sąsiadów

Grzegorz Kolasiński wraz z żoną martwią się o przyszłość drogi między działkami. – Jeśli sąsiad podniesie teren, jak zapowiada, to będziemy tonąć po kostki w błocie – mówi i wskazuje domy po drugiej stronie ul. Wałowej, zbudowane kilka lat temu, także po podwyższeniu wysokości działki.

Prawo właściciela
Teren, na który nawożona jest ziemia należy do rodziny Beaty Kostro, sołtys Kątów. Obecny na działce jeden z współwłaścicieli nieruchomości Wiesław Kostro twierdzi, że nie ma nic złego, w tym co robi: – Mieć swoje i nie można się pobudować, bo jest za niski teren? Zgłaszałem to do urzędu i mam pozwolenie. Była wczoraj policja i pytali po co i na co. Policja nie ma nic do tego. Najwyżej do kierowców. Nawożą normalną ziemię i wyrównują teren, bo jest tu obniżenie terenu. Proszę iść zapytać sołtysa, to moja synowa – mówił właściciel działki, który jest zdania, że całe zamieszanie to niepotrzebne sianie paniki. Stwierdził, że wzmożone zainteresowanie jego działaniem zapewne jest spowodowane wydarzeniami z poprzedniego miesiąca, gdy na pobliską działkę nawieziono ziemię o silnie drażniącym zapachu. – To był bardzo ładny zapach, a ziemi pochodziła z Polfy Tarchmin – mówi jeden z kierowców. – Wie pani jak to jest, jeden policjant gania, a do drugiego wozimy. Wozimy do jednego policjanta do Izabelina do Woli Aleksandra na zakazie, a jak do rolnika normalnego to wielki problem jest – opisywał podobne sytuacje i kłopoty kierowców.

Działania urzędu
Sołtys powinien nas bronić, ale ona jest właścicielką tej działki – mówi Grzegorz Kolasiński. Kierownik Działu Ochrony Środowiska i Rolnictwa Dariusz Wróbel przyjął zgłoszenie od mieszkańców. To już druga taka sprawa w Kątach Węgierskich. Urząd sprawdzi, jakie odpady zostały nawiezione na działki oraz jakie spowodowało to zmiany stosunków wodnych na tym terenie. Kierownik Wróbel otrzymał już dokumentację dotyczącą kart odpadów od firmy budowlanej, jednak zamierza je skonfrontować z wynikami badań przeprowadzonymi przez WIOŚ.

Ostrożnie, ale pomogą
Jak udało nam się ustalić w UG Nieporęt, ziemia użyta do wyrównywania działek przy Bagiennej pochodziła z dwóch inwestycji prowadzonych w Warszawie, przy ulicach Inflandzkiej i Ostrorogiej. Urzędnicy zamierzają monitorować sprawę jednak zastrzegają, że wykazanie naruszeń prawa wodnego może okazać się trudne.

Iwona Wymazał