Jabłonna. Co z systemem fotowoltaicznym przy Domu Ogrodnika?

marcin-mizgalski

Marcin Mizgalski (fot. GP/am)

W ostatnim miesiącu na działce za pocztą, tuż przy Domu Ogrodnika, rozpoczęto budowę instalacji fotowoltaicznej. Projekt realizuje Marcin Mizgalski prowadzący firmę „Atom Group” z siedzibą w Chotomowie. Nie jest jednak jeszcze przesądzone, że inwestycja zostanie skończona.

 

Fotowoltaika to niezwykle innowacyjna dziedzina nauki, która zajmuje się przetwarzaniem światła słonecznego na energię elektryczną. Technologie te rozwijają się na świecie w zawrotnym tempie, a państwa, takie jak Chiny czy Niemcy, inwestują w nie krocie. W Polsce ze względu na utrudnienia prawne i polityczne (głównie silne lobby węglowe) rozwija się ona bardzo wolno i w bardzo ograniczonym stopniu. Wobec tego udział energii elektrycznej pozyskanej ze słońca w bilansie energetycznym kraju jest bardzo niski.

Pasjonat energii ze słońca

Marcin Mizgalski to przedsiębiorca, który określa siebie mianem lokalnego aktywisty. Jest gorącym orędownikiem energii odnawialnej, prowadzi, zajmującą się tą tematyką, działalność biznesową. Mieszkaniec Chotomowa pozyskał już na ten cel szereg środków europejskich, czego efektem jest m. in. instalacja fotowoltaiczna ustawiona w jego ogrodzie. Urządzenia są na tyle innowacyjne, że przyjeżdżają je oglądać delegacje z najróżniejszych zakątków kraju. Jak się okazało, Marcin Mizgalski i zarządzane przez niego przedsiębiorstwo miało plan, by na podobną instalację pozyskać środki z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

300 tys. dotacji

Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że dostanę pieniądze z ARiMR-u – mówi Marcin Mizgalski. Pieniądze ku swojemu zaskoczeniu jednak otrzymał i to nie małe. Łącznie 300 tys. zł. Mizgalski otrzymał dofinansowanie na elektrownię, którą miałby powstać na jego działce. W międzyczasie jednak z innych środków europejskich udało mu się wybudować wspomnianą już wcześniej instalację fotowoltaiczną. Kolejnej nie potrzebował, bo jak mówi, już ma nadprodukcję energii elektrycznej. – Dotacji zwyczajnie szkoda, walczyłem o nią prawie 3 lata, więc teraz odpuścić to jak zmarnować ten czas. Więc wymyśliłem, że instalację pokazową można postawić przy Domu Ogrodnika i złożyłem wniosek do ARiMR o zmianę lokalizacji. Ta się zgodziła, tylko poprosiła o tytuł prawny do nowej lokalizacji – opowiada Marcin Mizgalski. 21 października podpisał umowę z ARiMR-em na dotację. Porozumiał się z gminą Jabłonna w sprawie użyczenia działki znajdującej się tuż obok Domu Ogrodnika w Jabłonnie. Jeszcze w listopadzie zaczął zwozić na nią sprzęt. Jak twierdzi, musiał, bo jednym z warunków otrzymania dotacji z ARiMR-u było ukończenie projektu do końca 2014 roku.  Każda chwila była na wagę złota. 1 grudnia, dzień  po przegranych wyborach samorządowych, wójt Olga Muniak podpisała z Mizgalskim umowę na użyczenie terenu.

Użyczenie

Tutaj, w całej dość złożonej historii, trzeba się na chwilę zatrzymać i wyjaśnić, czym jest umowa użyczenia. Jest to taka forma udostępnienia mienia, w której udostępniająca strona nie czerpie z tego tytułu żadnych bezpośrednich korzyści majątkowych. Ponadto wobec braku szczegółowych regulacji, jak to ma miejsce w przypadku najmu czy dzierżawy, przy zawieraniu tego typu umowy nie ma konieczności informowania o tym Rady Gminy. Prawnicy jednak podkreślają, że pożądane jest, aby rada brała udział w takim procesie decyzyjnym podobnie jak np. w przypadku dłuższej niż trzy lata umowy najmu czy dzierżawy, gdzie jest to wymagane. W tym przypadku  wszystko toczyło się bez udziału radnych. Do czasu.

Warunki

Olga Muniak podpisała umowę użyczenia działki na 3 miesiące. Udało nam się uzyskać do niej dostęp. W tekście umowy jest pomyłka parafowana tylko przez Olgę Muniak.  Pierwotnie wpisany w niej był okres użyczenia na 10 lat. „10 lat zostało zastąpiona – „3 m-ce”. Pomyłki mają jednak prawo się zdarzać. Wracając do tematu 3 miesiące to za mało, aby otrzymać dofinansowanie. – Trzeba w pierwszej kolejności uzyskać zgodę na tzw. techniczną trwałość projektu. Należy zapewnić, że pieniądze zostaną przeznaczone na projekt, który przetrwa 5 lat – mówi Marcin Mizgalski. Wystąpił więc do nowej Rady Gminy z wnioskiem o użyczenie gruntu na okres pięciu lat. Przygotowano projekt uchwały.

Sekret

Projekt uchwały przedstawiony na sesji dnia 9 grudnia  nie został przedstawiony komisjom (wtedy jeszcze nie były ustalone), dlatego wielu radnych uważa, że uchwała trafiła na radę  „wbrew przyjętym zasadom”.  Teren, którego dotyczy projekt uchwały, na którym już zostały umieszczone elementy, do których zostały przymocowane ogniwa fotowoltaiczne, znajduje się na części działki oznaczonej w ewidencji gruntów numerem 666/14, położonej przy ul. Modlińskiej 102.  Przeznaczenie podstawowe tego terenu określone w planie zagospodarowania przestrzennego to: pod tereny usług sportu i rekreacji. Przeznaczenie uzupełniające mówi o tym, że działka może również służyć pod zabudowę usługową, w tym budynki handlu i gastronomii z wyjątkiem centrów i hal targowych. Podczas procedowania nad projektem uchwały głos zabrał radny Tomasz Wodzyński. – To miejsce nie jest przeznaczone pod małą elektrownię, miało ono służyć przede wszystkim małym dzieciom – mówił. Potwierdza to rzecznik gminy Jabłonna Michał Smoliński: – Zgodnie ze wstępną koncepcją zagospodarowania terenu przy Gminnym Centrum Kultury i Sportu w Jabłonnie na terenie, o który Pani pyta, miało powstać mini boisko do piłki nożnej, chodnik umożliwiający przejście na teren GCKiS oraz ustawione elementy placu zabaw dla dzieci. Wcześniejsze koncepcje zakładały, że w tym miejscu powstaną wiaty oraz teren rekreacyjny. Żadna z tych koncepcji nie została jednak przyjęta jako ostateczna – tłumaczy rzecznik.

Nie cały teren

Ważną kwestią jest to, że projekt uchwały zakłada użyczenie tylko części działki, o której mowa. – Umiejscowienie na tym terenie instalacji, które produkują prąd, nie zajmuje nawet w 10% wielkości terenu, więc nie ingerujemy w jego przeznaczenie. Ponadto są to konstrukcje tymczasowe – przekonywał podczas sesji Marcin Mizgalski. Rzeczywiście nie cała działka jest brana pod uwagę. Powierzchnia, która może zostać przedmiotem użyczenia, wynosi 0,1900 ha, natomiast cała działka to 0,7543 ha. Jest to jednak nieco ponad 25% tego gruntu (dokładnie 25,189%).

Realne zyski krótkookresowe

Jakie korzyści, jeżeli nie bezpośrednio finansowe, może z tej współpracy uzyskać gmina Jabłonna? Niewątpliwie zyskiem dla gminy jest promocja energii odnawialnej. Na sesji 9 grudnia wspomniano również o innej korzyści. – Jest takie założenie, aby energia wpłynęła również do Domu Ogrodnika nieodpłatnie – mówił na sesji Tomasz Góralski, kierownik Wydziału Geodezji Urzędu Gminy Jabłonna, z czego można wywnioskować, że prąd wytworzony przez firmę Mizgalskiego trafi do Domu Ogrodnika. Podczas sesji radny Zieliński wypowiedział zdanie, które także potwierdza, że takie są plany. – Dom Ogrodnika energię będzie miał taniej – mówił Zieliński. Również Mizgalski  umotywował lokalizację systemu fotowoltaicznego na tym właśnie terenie, tym, że Dom Ogrodnika wydaje w ciągu roku 130 – 150 tys. zł na prąd elektryczny. Powiedział, że obniżenie rachunków o 21 tys. jest warte tego „ zamieszania”.  W projekcie uchwały nie ma ani słowa o tym, że wytworzony przez instalację prąd zostanie przekazany gminie, za to jest pięć podpunktów mówiących o tym, z jakimi zobowiązaniami musi się liczyć gmina Jabłonna, wyrażając zgodę na użyczenie gruntu.

Co dalej?

Póki co na wniosek radnego  Pawła Krajewskiego sprawa trafiła do komisji rozwoju. Propozycję tę poparł wójt Jarosław Chodorski. Radni 11 głosami „za” zdecydowali o zasadności ponownego jej rozpatrzenia, będzie procedowana 22 grudnia, w dniu ukazania się tego wydania Gazety Powiatowej.  Marcin Mizgalski deklaruje zrozumienie dla tej decyzji, lecz jednocześnie przyznaje, że  powoduje to trudną dla niego sytuację w relacjach z  ARiMR-em.

Decyzja Rady

Decyzja w sprawie użyczenia działki  pod instalację fotowltaiczną zostanie podjęta przez Radę Gminy. Przeciwni realizacji inwestycji w tej lokalizacji są mieszkańcy Jabłonny reprezentowani przez radę sołecką i sołtys Agatę Linder (o tym TUTAJ). Zwolennikami są osoby popierające innowacyjność, a także „energetyczni pragmatycy”. Przypomnijmy, że Polska przyjęła dyrektywę, której celem jest osiągnięcie w Unii Europejskiej 20-procentowego udziału energii odnawialnej do 2020 roku. Starania każdego, kto idzie w tym kierunku (mimo niedoskonałości), powinny być docenione. Być może nowy wójt i nowa rada znajdą rozwiązanie, które pozwoli na połączenie tych interesów.

Podziel się tą informacją ze znajomymi

Facebook
Google+

komentarze: 164

  1. Szkoda tylko, że to wszystko działo „na przełomie zmiany wójtów”, jakby „za plecami” wyborców, bo tak to wygląda. Jestem jak najbardziej za innowacyjnością i trzymam kciuki za Pana Mizgalskiego, ale jestem bardzo zły, że w miejscu, gdzie poprzednia Pani Wójt obiecała naszym dzieciom boisko, jednocześnie na szybko podpisała umowę użyczenia, w dodatku dzień po przegranej II turze wyborów, stawiając w niedogodnej sytuacji nowego wójta, nową radę, wyborców i Pana Mizgalskiego.

    • Nie do końca się z panem zgodzę co do przerzucania całej odpowiedzialności za powstały „Zonk” na panią Muniak. Pan Marcin jako doświadczony przedsiębiorca („pozyskał już na ten cel szereg środków europejskich”) również powinien był sobie zdawać sprawę z ryzyka, z jakim wiąże się utrzymywanie sprawy użyczenia w tajemnicy przed Radą. Mnie osobiście najbardziej śmieszy kwestia zmiany okresu użyczenia z 10 lat na 3 m-ce. Ktoś tu chyba naprawdę do końca miał złudzenia że wygra wybory. 🙂

      • Bzdura: sprawa nie była utrzymywana w żadnej tajemnicy, komentarz dot. kalendarza jest poniżej, projekt jest w grze od 3 lat, wiec klejenie tego z wyborami jest spiskowa teoria dziejów 🙂

  2. Ksiaze Myszkin – wyszlo szydlo z worka:)

  3. Ha ha ha ha! A więc to jest obiecany prezent świąteczny!
    Ostatni dowcip wójt Olgi Muniak 😀
    Obawiam się że jednak „No pasaran” (to tak między nami – „aktywistami”) panie Marcinie kochany 😉
    Btw. – w treści artykułu jest nieścisłość: instalacje „foto…cośtam” stoją NA DZIAŁCE pana Marcina – nazywanie „ogrodem” wysianego trawą (z tego co kojarzę: pastewną 😉 ) kawałka parceli to obraza dla miejscowych jardinierów.

  4. Ogniwa fotowoltaniczne na działce w centrum miejscowości, na dodatek użyczonej prywatnemu przedsiębiorcy za darmo. Do tego umowa użyczenia na 10 lat, przekreślona w ostatniej chwili na 3 miesiące. W tle dofinansowanie 300 tyś na działkę, której nie ma. Teraz nie dziwię się, ze w całym powiecie huczy o tym co się wyprawia w Jabłonnie.

  5. Panie Marcinie! My, mieszkańcy gminy Jabłonna, w związku z zaistniałymi wydarzeniami wzywamy pana w tym miejscu do jasnej deklaracji: czy bardziej pan jest aktywistą – czy przedsiębiorcą?
    🙂

    • Panie Marcinie wywołuję Pana do tablicy, przy której bardzo często można było Pan zauważyć, a od pewnego znamiennego czasu nie, proszę o przedstawienie roli pańskiego przedsiębiorstwa i roli innych podmiotów uwikłanych w tę sprawę. Jak ja to postrzegam to ogniwa te będą bardziej eksperymentem, z którego mogą skorzystać z jednej strony przedsiębiorca, z drugiej gmina (konkretniej Dom Ogrodnika). Nic zdrożnego o ile warunki są dobrze poukładane. Teren jest dość duży i można sporo na nim zmieścić i nie przesadzajmy z tym uszczupleniem funkcji sportowo-rekreacyjnych, kiedy obecnie zamontowane urządzenie nie są tak mocno wykorzystywane. Najłatwiej powiedzieć nie, dodać jak to dzieci będą pokrzywdzone.

      • Nie ma mnie, bo od połowy grudnia jestem w innej strefie czasowej i nie mam internetu non-stop, wiec może dlatego? 🙂 Teraz powaznie: instalacje łącznie zajmą 230 m2 i nie bedą miały wpływu na przeznaczenie terenu („krzywda dzieci” to wymysły jednej konkretnej mieszkanki Jablonny). Instalacja ma charakter pokazowy, jest obwarowana szeregiem ograniczeń w umówię dotacji i jakkolwiek ja występuje w niej jako przedsiębiorca (warunek kwalifikacji dotacji), to nie będę miał z niej korzyści (bo nie taki jest jej cel). Mechanika dotacji to jest 400 stron dokumentacji, jaka napisałem przez ostatnie 3 lata, wiec proszę darować, ale komentarze pod artykułem to nie jest dobra forma do „skracania o co chodzi”. Ujmę to tak: spośród blisko setki wniosków o dotacje na OZE przeszedł tylko moj, wiec teraz teraz oddawanie sprawy „w ręce specjalistów” (wypowiedz jednego z radnych) jest lekko groteskowy 🙂 I szerzej: w Sejmie jest wlasnie głosowana Ustawa o OZE, zawierająca m.in. moje poprawki, to znacznie bardziej kompleksowa sytuacja, niż komentującym sie zdaje; dość dodać, ze insynuacje komentujących w ani jednym zdaniu nie stykają sie z rzeczywistością – jeśli mieszkańcy tego nie chcą bądź nie rozumieją, to nie będę z siebie robił Konopielki 🙂

        • Chciałem jak najprostszej odpowiedzi, bo nie mam ochoty, z racji wrodzonego lenistwa, przekopywać się przez stosy dokumentów. Proszę więc mnie sprostować jeśli coś pokręcę.
          Projekt ma charakter pokazowy (ja to ujmuje – eksperymentalny, na jedno wychodzi) celem upowszechnienia idei „odnawialnych źródeł energii” (cóż za kretyńskie określenie – nie ma czegoś takiego, energia się nie odnawia, może to co najwyżej najwyżej nazwać „odnawialnych źródeł energii uźytkowej.” Dlatego też uzyskał finansowanie publiczne.
          Do tego niezbędne było aby podmiotem występującym był przedsiębiorca. Drugim warunkiem niezbędnym było posiadanie tytułu prawnego do nieruchomości. Dobrze widzianym (?) było aby faktycznym beneficjentem był podmiot publiczny (Dom Ogrodnika – gmina). Występujący przedsiębiorca działa w tym momencie na zasadzie „non for profit.” Interes publiczny wygląda więc następująco. Gmina formalnie użyczając 230 m2 nieruchomości, uzyskując oszczędności w poborze energii elektrycznej dla swojego obiektu w szacowanej wysokości ponad 20.000 zł miesięcznie uzyskuje rentę miesięczną z 1 m2 w wysokości ok. 87 zł. nie angażując w część materialną inwestycji ani złotówki. Alternatywą są formy społecznego wykorzystania terenu – krzaki i syf lub enigmatyczne tereny sportowo-rekreacyjne, które i tak mogą powstać, a 230 m2 nic im nie zaszkodzi. Wymagają one zaangażowania finansowego i utrzymania też finansowego. Można lubić lub nie Pana Marcina, ale jak powiedziałby każdy mafioso strzelając w łeb swojemu pacjentowi ” wybacz, ja cię nawet bardzo lubię, ale to jest interes.”

          • Gdyby lustra były wcześniej można by wsadzić to-to na dach. Ale dach jeszcze wcześniej dostał dofinansowanie i w momencie projektu nic nie zapowiadało luster. Teraz przez 5 lat nie można ruszyć dachu.
            Rachunki GCKiS za energię przytoczone na Komisji Oświaty: 385 000 zł/rok. to o 300 000 za dużo.

        • Tak, z grubsza tak to wyglada (chylę czoła, jest Pan czwarta osoba w Gminie, która zrozumiała zarys „kto niby bedzie zarabiał te kokosy”). Nie wiem czy ja jestem tym mafioso czy tez proszącym sie o kulkę, ale tak – tak to wyglada 🙂 I boje sie powiedzieć, co jest trescia dotacji na 600k, bo to dopiero bedzie rozpalać umysły komentatorów, gdy treść dotacji unijnej jest częścią większej układanki z NFOŚ (ten scenariusz zakłada montaz finansowy z trzech rożnych programów) 😀

          • Proszę wtrętu o mafioso nie brać do siebie. Chodziło mi tylko o dobitne zobrazowanie rozdziału interesu od emocji. W kraju, w którym Pan aktualnie przebywa jest to bardzo podkreślane, dlatego między innymi, jeśli nie przede wszystkim, odstajemy od niego gospodarczo w sposób okrutny.

          • gospodarczo chyba nie odstajemy jakoś szczególnie (oczywiście – rozmiar ma znaczenie), ale DRAMATYCZNIE różni nas podejście do dobra wspólnego i kwestia zaufania społecznego; to tematy na zupełnie inne rozmowy 🙂

    • Czytać chłopie nie umiesz ze zrozumieniem? To nie są pieniądze na działkę, tylko na całą inwestycję. Inwestycja jest jak rozumiem dla Ciebie „Zorro” i innych mieszkańców? Prywaciarz tylko ją wykona, bo się na tym zna i pozyskał dla miasta pieniądze na zrealizowanie darmowego światełka dla ciemnogrodu Jabłonna?

  6. to zwyczajnie skrajne działanie na niekorzyść gminy i mieszkańców Jabłonny przez Olgę Muniak, jak można taki teren przeznaczony na rekreację dla mieszkańców w pobliżu osiedla Rajska Jabłoń po przegranych wyborach oddać za darmo w ręce prywatne ot skandal. Sprawa nigdy nie była przedmiotem żadnych negoocjacji społecznych to najzwyczajnie w świecie przekęt

  7. Warto komentującym pare rzeczy sprostować: nie ma mowy o „oddawaniu w prywatne ręce” czy „ukrywaniu”, polecam najpierw przeczytać umowę a dopiero potem komentować. Bycie przedsiębiorca nie wyklucza bycia aktywista, to naprawde proste 🙂 dofinansowanie nie jest działke a na instalacje demonstracyjna (wychodzi brak wiedzy i o dotacjach, i o tym konkretnym projekcie). Ryzyko wprowadzania dotacji na styku z samorządem jest dla mnie oczywiste, myśle ze mój przykład bedzie ostrzeżeniem dla następnych chętnych do dzielenia sie własnymi inwestycjami z Gminą. Na koniec odniosę sie do terminów, bo to widzę zbudza najwiecej emocji: pierwsze rozmowy o tym terenie zaczęły sie jeszcze w lecie 2014, z udziałem urzędników UG Jablonna. Potem instytucja pośrednicząca (ARiMR) zamilkła na pare miesięcy (z przyczyn losowych). Mam pare innych projektów na głowie, wiec spisałem na straty, sadzać, ze niewiele z niego wyniknie (czego dowodem może byc fakt, ze kupiłem bilety do USA na grudzień). Nagle Agencja , pod koniec października, obudziła sie, ze jednak chce podpisać umowę i czy jestem zainteresowany, ale czas realizacji jest tylko do końca roku. Miałem do wyboru – odpuścić te pieniądze, albo przekierować do samorządu (bo swoje trackery juz postawiłem, fani „pastewnej trawy” widza je codziennie). W tle sa wybory (bez znaczenia dla projektu), wiec wójt Muniak podpisuje umowę użyczenia, ale tylko na 3 miesiące, mówiąc: „resztę musi pan ustalić z nowym wójtem”. Dla mnie to zbyt krótko (unia ma wymóg „technicznej trwałości projektu, min. 5 lat), stad moj wniosek do Rady Gminy o dłuższy czas użyczenia. Finalnie jesteśmy dzis: siedzę na Florydzie z rodzina, w Jablonnie Agata Lindner wydzwania po redakcjach, jakie to zło dzieje sie Gminie a wielcy orędownicy tego projektu dzis wyciągają jakieś mapy z boiskiem, na które w budżecie Gminy nie ma nawet złotówki (i o którymraczyli mi powiedzieć dopiero teraz. Najbardziej pragmatyczna Unia mówi: „OK., przedłużymy panu terminy, niech sie pan z nimi nie szarpie, nie chcą, to nie. Nam sie projekt nadal podoba, niech pan znajdzie inna Gminę”. I wychodzi na to, ze tak zrobię, zarówno z obecnym projektem, jak i następnym (kolejne 600k + VAT). Mnie to nie bedzie bolec – nie ma chęci to trudno, jest w powiecie gmina czekająca na odmowę Jablonny.

  8. Chęci może i by były, tylko od początku trzeba było się inaczej do tego zabrać. 😉 Ja obstawiam że fakt utrzymywania przedsięwzięcia w sekrecie wynikał z pana (i w mniejszym stopniu – O.M.) strachu że cześć Rady (konkretnie grono osób których IQ od dawna pan wyśmiewał) skutecznie – choćby tylko na złość panu – zablokuje projekt. Rozumowanie prawidłowe tylko sposób działania… jakby rodem z Piongjangu. Ostatnie wydarzenia pokazują jasno że tam to dopiero są „aktywiści”.
    Ps. Przypadkowo posiadam ogrodzony i niewykorzystany plac w gminie Jabłonna (lokalizacja? w zasięgu pańskiego drona 😉 ) z pierwotnym przeznaczeniem na ogródek przydomowy – w razie gdyby pan był „przyparty do muru” możemy ponegocjować użyczenie 😉

    • Nie, nie można było tego zrobić inaczej a to z jeszcze innego powodu: dla mnie dotacje to jedynie działalność uboczna. Zawodowo zajmuje sie czym innym i akurat od początku pazdziernika mocno przybyło mi absorbujących zleceń, które chciałem pozamykać przed wyjazdem. Nie było tez żadnej tajemnicy, bo projekt uzgadniałem w Urzędzie pół roku wcześniej, nie tylko z Olga Muniak. Rada w tym czy innym składzie może odmówić zgody i juz, to ich prawo. To nie zatrzyma realizacji a jedynie spowoduje, ze nie bedzie ona pracować na korzyść Gminy, tylko tyle. A nie, nie tylko to – z perspektywy wakacji, na jakich jestem, myśle ze odmowa Rady Gminy powoduje zmianę kierunku mojego myślenia i cała ta sytuacja wzmocni moj pomysł komu powinna służyć na instalacja. Działka w zasięgu drona? Zawsze chętnie, musze tylko zerknąć, czy znowu komuś nie bedzie to przeszkadzać „BO NIE” 🙂 Niektórych radnych gminy krytykuje od lat, co nie przeszkadza mi w działaniu dla Gminy (to z kolei jest najbardziej krytykowane przez osoby, które dla Gmińy nie robią absolutnie nic). Gdyby sołtys Jablonny włożyła tyle energii w kampanie wyborcza co w protest przeciwko OZE dla Gminy, to zostałaby wójtem 😉 Mamy wiec swoją lokalna specyfikę i trzeba z tym żyć; będziemy wyjątkowi w skali Europy. Oto bowiem jest Gmina, co odrzuciła instalacje produkująca prąd z OZE, dostając całość na gotowo i za free. Byc może obecny poziom dotacji w Gminie ma głębsze podłoże a zerowe zaufanie społeczne trwałe uplasuje nas w ogonie? Bo nawet cieżko pracują pani od dotacji nie da rady przełamać niechęci, maminych inwestycjami z funduszu sołeckiego? Nie wiem tego. Jako mieszkaniec nie chciałbym, by populizm mówił, co ma byc dla Gminy dobre a co złe, ale jako przedsiębiorca pójdę tam, gdzie warunki do działania bedą lepsze. Wiec mnie te dotacje nie przepadną, ja po prostu postawie je gdzie indziej a następni przedsiębiorcy (z żyłka do lokalnej aktywności), wyciągną wnioski sami.

    • Panie Marcinie Mizgalski, zapraszam Pana do Wołomina. Wygrany projekt Budżetu Obywatelskiego czeka na realizację. Gdyby tak połączyć Pana pomysł z tym projektem, który przewiduje podświetlenie fotowoltaiczne, wyszłoby super fajne przedsięwzięcie. Więc zrealizujmy to razem. Czekamy na takich Dobrodziejów jak Pan. Będę się z Panem kontaktować w najbliższym czasie. Zadzwonię do firmy
      Pozdrawiam

  9. Ma pan dar przekonywania („bajania” też – ale to inny temat 😉 ), nie powiem. Jednak nie ma co ukrywać – sytuacja jest hmm… zła: pan jest tam, a my tu, posiedzenie już za 20 minut… co robić, co robić… może telemost jakiś? Panie Fekalisto, a może, jako ten co w mig się w tym wszystkim zorientował, wziąłby pan na swoje barki przedstawienie stanu rzeczy członkom komisji? Intuicja mówi mi że nie jest pan w gminie postacią zupełnie anonimową 😉

    • Radni, Wójt, a nawet Agata Lindner – wszyscy oni mają do mnie nr telefonu, Skype, mail etc. Z całego tego grona jedynie część Radnych dzwoniła, by doprecyzować / zrozumieć zapisy umowy dotacyjnej (część z nich była nawet bardzo dociekliwa). Agata była zajęta kolędowaniem przeciw, Wójt (mimo jego deklaracji woli rozmowy) poświęcił na rozmowę telefoniczną jedną minutę. Nie ma się co obrażać, warunki zastana są takie a nie inne; dla mnie ta sytuacja nie jest zła, by to jest jedynie chwilowy kryzys, z którego trzeba wyjść. A jeśli opcji jest parę – trzeba wybrać najlepszą już nie dla Gminy (która zdaje się być na „nie, bo nie”), ale dla mnie – osoby, która podpisuje odpowiedzialność za ten projekt swoim nazwiskiem.

  10. Ps. Pan Marcin to jednak urodzony marketingowiec – w każdym poście niby mimochodem zamieszcza zdanie odwołujące sie do mechanizmu wywołania poczucia zagrożenta stratą rzekomo niepowtarzalnej okazji 😉

    • nie, to jedyne negatywne emocje podpowiadają panu te niby moje „knowania” 🙂 Z punktu widzenia Gminy brak korzyści to przecież żadne zagrożenie a dla mnie to wyłącznie pragmatyka decyzji – czy warto pakować się w taką układankę, skoro na samym początku jest tak pod górkę?

      • Bardzo pana polubiłem, miły panie Marcinie.
        Ale: „amicus Plato, sed magis amica veritas” – nie uwierzyłem panu 🙂

      • To bez znaczenia; nie znamy się a dla mnie więc taka wiara nie jest mi potrzebna. Teraz ważniejszy jest ocean za oknem, radość moich dzieci, kopiących w piasku i wczorajszy mecz Miami Dolphins. Decyzja Rady i układanka „co kto rozumie i czego się doszukuje” jest niczym wobec tego, nie ma to dla mnie wartości; wrócę do sytuacji po powrocie 🙂 („Vita brevis, ars longa” 🙂 )

      • Ależ Kapitanie mój, Kapitanie – zawsze warto, wszak życie to ciąg zmagań i, czasem małych, czasem dużych (oby szlachetnych 😉 ) dramatów. Nie jest łatwe, ale też i my – że zacytuje mojego mistrza – łatwi wcale nie jesteśmy.

        • powyższy komentarz odnosi się do pańskiego postu z godz. 15.58 (czasu CET rzecz jasna 😉 )

  11. Panie Marcinie, Panie Latający Cholendrze, czytelnicy… wszystko rozbija się o informację, a raczej jej brak. Gdyby było powszechnie wiadomo tyle ile trzeba (bez wchodzenia w szczegóły techniczne) o co chodzi w tym użyczeniu, że ma do niego dojść, że ma być w miejscu, w którym gmina obiecała w czerwcu 2014 boisko – myślę, że było by mniej czepliwych i argumentów w stylu „nie bo nie”… I mówimy tu o powszechnej informacji, do której nie trzeba się specjalnie dokopywać, bo dokopią się tylko Ci, którzy chcą ją wykorzystać, często w konkretnym celu… Wszystko rozbija się o brak informacji, która jak wiemy jest gorsza od złych informacji… nikt nie snuł by wtedy domysłów, bo wszystko byłoby wiadome…

    • Zgadza się. I tu chyba można nawet wskazać na braki w marketingu. Na tym forum to już chyba wszystko wiemy.

      • Zgadza się. My tu wszyscy doskonale widzimy że „forumowy marketing” to juź krzyk rozpaczy. Mimo wszystko życzę naszemu zbawcy (byc może niedoszłemu) udanego tripu. Rejsu znaczy.

        • rejsu? czyżby Cholender wiedział coś, o czym nie wiem ja? To taki dobry przykład jak to fakty swoje a opinie – swoje. Spadam na plażę 🙂

    • Wszystko racja, jednak patrząc szerzej jest tak: ja ma pracę w centrum W-wy, codziennie od 8:00 do 18:00 i część wieczorów też. Fizycznie niemożliwością było od momentu podpisania umowy z ARiMR przeprowadzić „akcji informacyjnej” (przypomnę: na wszystko miałem 3 tygodnie w szczycie wyborczym). Organ samorządu o umowie wiedział, współtworzył ten tekst od wakacji. Teraz okazuje się, że te same osoby mówią coś o boisku. To żaden spisek z po prostu polityka, cytując jedno z urzędników UG: „z darmowego prądu zrobiła się polityka”. No to co można więcej dodać? 🙂 Miałem tego nie dotykać, ale powiem tak: na tym terenie pracowała wynajęta przeze mnie koparka. Każda osoba, która mówi o boisku w tym miejscu, nie ma pełnej świadomości, ile nakładów potrzeba, żeby cokolwiek sensownego chciało tam rosnąć (nawet gdyby miałaby być to zwykła „pastewna” trawa). Miast tego mieszkańcy wolą podniecać się historią o „kapitaliście, co zagraża dzieciom”? Oki-doki, dla mnie nie ma problemu 🙂

      • Rzeczywiście grunt tu trudny. Kiedyś ludność wybierała z tych okolic glinę do piecy

  12. Tak jak nie zgadzam się z Marcinem w wielu sprawach tak tu w pełni. Przytyk o zdolnościach marketingowych to ruszenie oczywistej oczywistości, zważywszy na Jego biografię. To tak jak mieć pretensję do ryby, że pływa. Trudno zaprzeczyć faktowi, że dotacja pójdzie, gdzie indziej i okażemy się frajerami. To żaden bajer marketingowy. Obawiam się jednak, że uruchomiono takie emocje i demony, iż będzie trudno to przeprowadzić, aczkolwiek trudności są do pokonywania.

  13. Ten pan to doskonale wie – zagrał „va bank” i teraz łudzi się że tłumacząc się po niewczasie na forum (hłe, hłe) zdoła wywrzeć wpływ na wynik głosowania 🙂

  14. że moje wypowiedzi tutaj mają coś zmienić? Wątpię. To jedynie stopklatka, mająca zainteresowanym pokazać jak jest i jak podejmowane są decyzje. Decyzja jest w rękach Rady, poza dostarczeniem dokumentów, kopii umów, projektów nie podejmowałem żadnych innych prób nacisku (no tak, na propozycję rozmowy odpowiedziałem telefonem do Wójta, ale z rozmowy kompletnie nic nie wyniknęło), więc wszystkie uczestniczące w tym osoby mogą same ocenić ten mój „nacisk” 🙂

  15. Hmm
    powiem tak pomysł może nie jest zły ale miejsce tak.
    dlaczego mamy psuć landschaft ogniwami, nie można było wystąpić do właściciela krzaków przy obwodnicy o zgodę. Dodam ze kilkakrotnie otrzymywaniem info z UG na temat przeznaczenia działki. Jeśli sposób zawarcia umowy był faktycznie tak tajemniczy to warto sprawę przebadać pod kątem umocowania wojta oraz innym

    • Czy ten landschaft jest taki urokliwy?

    • kompleksowość / złożoność projektów unijnych polega na tym, że w trakcie pisania dotacji oraz tzw „bronienia projektu”beneficjent (osoba otrzymująca pieniądze) ma wystarczającą ilość czasu na przemyślenie wszystkich „za” i „przeciw”. Spędzając nad dotacją kilkaset godzin beneficjent (w tym przypadku ja) ma w głowie odpowiedzi na wszystkie pytania. Więc przeniesienie instalacji jest możliwe dosłownie wszędzie, jednak pytanie kto sfinansuje wtedy łącze do Domu Ogrodnika stawia taką propozycję w kategoriach science-fiction. A łącze to jest niebanalne, po pozwalające przenieść do 25 kW. Czy solary w formie trackerów szpecą – nie wiem, każdy gust jest inny, zwrócę uwagę na prawdziwy cel tej instalacji: demonstracja technologii, pozwalająca Kowalskim zrozumieć jak to działa, że nie gryzie i że „nie szkodzi dzieciom” (ten argument to już mnie bawi, daję słowo 🙂 ). Jakkolwiek – sprawa jest pozamiatana, dzisiejsza Komisja ds Rozwoju nie wyraziła zgody na instalację, więc czas posprzątać zabawki i zając się swoimi interesami a nie Gminy 🙂

  16. Dupa tam z Marcina a nie pijar. Może swoim adwersarzom po batony latać.
    Komisje opiniują budżet 2015. Wszyscy do wyborów szli z kanalizacją na sztandarach, w budżecie proponują 50 gr. na kanalizację a całe energia skierowana na zasr.ne 3 lustra.

    • 🙂 tak, racja, słowo „kanalizacja” okazała się niczym słońce prosto w oczy – nikt nic nie widzi, ważne że pada słowo „kanaliza”. Trackery nagle okazały się wiodącym tematem (słusznie), a jednocześnie nikt nie zauważył, ile kasy w budżecie jest na słynną kanalizację. Komisja ds. Rozwoju wykazała swoją przydatność? Wykazała. Więc nie ma problemu 🙂

      • A jeszcze niedawno twierdziliście z nutką arogancji: że jak szkoła będzie śmierdziała farbą to OM wygra w cuglach. Po raz kolejny myliliście się.

  17. Unia i jej dziwactwa w zakresie energii odnawialnej proszę tylko spojrzeć na liczby dofinansowanie 300.000zł pewnie jeszcze trochę Pan Marcin dołożył i jaki byłby efekt zmniejszenie rachunków o 21.000zł co przez 10 lat daje 210.000zł czyli i tak utopiliśmy najmniej 90.000zł a to z naszych podatków wszystkie wydziwienia typu kolektory słoneczne i ogniwa są na ten moment nie opłacalne bo są drogie traktowane jak jakaś nowość czy obliczył ktoś jak mu się zwrócą kolektory nawet jak zainwestował tylko 5.000zł bo resztę dofinansowała gmina ? Dopóki ceny nie będą niższe to nikt nie powinien tego brać zbojkotować te lobby niby ekologów. Ceny w Stanach Zjednoczonych czy Chinach to 1/4 tego co u nas ktoś na tym zarabia i to nie mało (zestaw kolektor plus zasobnik na okres letni to kosz około 100$ tak 400-500zł i mamy ciepłą wodę od czerwca do września bo i tak w pozostałych miesiącach kolektory nie działają mimo że na zebraniach naobiecują w styczniu ciepłą wodę -a prości ludzie myśleli że będą mieć ciepłą wodę nawet jak księżyc świeci-autentyczne opowieści dawno się tak nie uśmiałam)

    • To popularny i błędny tok myślenia, więc może podpowiem (bo też ilość bzdur nieźle się piętrzy a będą to czytać zainteresowani): zdaje się, że Pani Żaneta nie wie dokładnie, co wchodzi w zakres mojej dotacji, to raz (całe te szacunki są o kant tyłka potłuc). Dwa to Gmina niczego nie dofinansowała (chyba nie zrozumiała Pani nic z artykułu). Trzy to całe rozumowanie dot. „niby ekologów” nie trzyma się kupy: dla przykładu ceny i w Chinach, i w USA nie odbiegają od cen w Polsce. Cztery to zdaje się Pani mylić kolektory słoneczne do CWU (Ciepłej Wody Użytkowej) z panelami słonecznymi PV (produkujące energię elektryczną). Kolektory słoneczne, wbrew temu co Pani opowiada, w Chotomowie działają od połowy marca do połowy października (przynajmniej u mnie, przez ostatnie 12 lat). Pięć – proszę sobie wyobrazić w jakże odległych od nas Niemczech to jednak działa; ilość instalacji domowych przekroczyła tam już 4,6 mln domów (my, zapewne, jesteśmy w innym miejscu na globusie, nieprawdaż?) Poza tym cała reszta reszta się zgada (czyli jedynie zdanie z księżycem). Głupot o cenie zasobnika o kolektora nie chce mi się komentować, to po prostu żałosne ssanie z palucha. Więc jakby to powiedzieć… no trochę głupoty Pani pisze. Uśmiech, jakkolwiek wskazany, nie świadczy o Pani wiedzy na ten temat zbyt dobrze 🙂

      • Nie piszę o dotacji z gminy dotacja z czego by nie była jest z naszych podatków tylko proszę mi wytłumaczyć jaki jest sens takiej inwestycji kiedy prosty czas zwrotu jest tak długi. Dodatkowo proszę wytłumaczyć ile energii potrzeba na wyprodukowanie 300.000zł są to podatki ludzi którzy pracują w zakładach które produkują co2 jeżdżą do pracy samochodami i okaże się że ilość co2 będzie wyższa niż ekologia tej inwestycji. Co do kolektorów to wiem co to jest i odróżniam je od ogniw PV tylko jeśli mamy działać ekologicznie to też popatrzmy na stosunek inwestycji do zysków. Ja u siebie nie założyłam kolektorów dofinansowanych np. przez gminę 4.000zł jest to kwota która starczy na podgrzewanie wody przez 13lat-licząc że kolektor zapewnia zapotrzebowanie na cwu w 40% czyli przez około 5 miesięcy miesięczny koszt ogrzewania ekogroszkiem 5worków *12zł daje nam 60zł czyli rocznie zamiast kolektora 300zł i tu jest problem bo po kilku latach padają różne rzeczy pompy elektronika itd więc koszta rosną a czas zwrotu się wydłuża. Ekologiczne działanie to jak sobie sama zrobiłam kolektory płaskie z szyb z odzysku i wężownicy wszystko podłączone do obiegu pieca a ciepła woda od czerwca do września- koszt całej inwestycji 300zł zapraszam do obejrzenia

        • 🙂
          Wreszcie głos rozsądku! I to od… kobiety (dobrze że Korwin tego nie widzi bo by zawału jeszcze dostał 😉 ). Pozdrawiam pani Żaneto, nie dajmy się technokratom! 🙂

        • tu nie chodzi o to żeby się komuś nie dać Pan Marcin coś robi czym się fascynuje/interesuje społeczeństwo jest ekologiczne bo jest to w modzie jednak kasę można na tym tłuc niezłą i to mnie strasznie denerwuje. Co innego gdyby ktoś coś wymyślił opatentował,bo zrobienie instalacji (jej kupienie) nie jest problemem ale wymyślenie czegoś dla ludzi taniego i ekonomicznego to już problem. Podobnie jest z pojazdami hybrydowymi czemu tak drogie bo ekologiczne (niby) tendencja, że jeśli coś jest ekologiczne to jest droższe. Co do cen w Polsce ktoś robi na tym niezły interes bo sama doświadczyłam że ogniwa PV są połowę tańsze w USA nawet z przesyłką

        • błąd. dotacje na fotowoltaikę nie pochodzą z podatków, z miejsca widać, że nie ma Pani o tym pojęcia a wiedzę czerpie jedynie z gazet. Gdyby szukała Pani informacji, już dawno udowodniono, że w ujęciu CO2 fotowoltaika, wiatraki czy biomasa mają saldo dodatnie, to też są podstawy wiedzy o OZE. Jeśli wszystko przelicza Pani na worki ekogroszku, to nie mamy o czym rozmawiać, bo to jest poziom przedszkolaka, który zwala koszty na innych (oraz swoich bliskich, np. zdrowotne). Wie Pani, że Legionowo jest ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całym woj. mazowieckim w ujęciu PM2.5 i PM10? A wie Pani skąd się to bierze? Ano właśnie z Pani „eko”-groszków, proszę sprawdzić też inną opcję, może palenie śmieciami będzie tańsze? Na koniec – czyta Pani moje wypowiedzi bez zrozumienia: od kwietnia do października jest nieco więcej miesięcy, niż cztery, taka też jest jakość reszty argumentacji (o „padającej elektronice” zwykle opowiadają mało rozgarnięci monterzy). Aha, no i proszę wkleić linka do tej instalacji za 300 zł, chętnie obejrzę; zawsze marzyłem by poznać twórcę perpetum mobile 🙂

        • Do ogrzania 1m3 wody potrzeba 220 MJ.
          „Ekogroszek to 22 MJ/kg
          Po uwzględnieniu wszystkich współczynników sprawności: spalania, regulacji, przesyłu itp, jeżeli przyjmiemy sprawność 65% to super hiper instalacja.
          Policzmy skromnie 22 m3 na osobę na rok CWU daje 340 kg ekogroszku na osobę. Dalej skromnie po 900 zł za tonę daje 300 zł na osobę.
          Od maja do października włącznie, kocioł mam wyłączony – 10 m2 solarów.
          Przedwczoraj wyłączyłem kocioł i wczoraj na wieczór z solarów (cały dzień pełne zachmurzenie) na buforze miałem 16 st. C. Czyli do podgrzania do 55 st. potrzebowałem już tylko 163 MJ/m3. Przeliczając na ekogroszek nie 15,3 kg a 11,3 kg.
          Pompy obiegowe psują się szybciej na kotłach z ekogroszkiem niż na solarach. Trzeba też brać pod uwagę, że instalacja sprzed 12 lat to inna technologia niż obecnie – jak z telefonami. Trzeba pilnować „dobrodzieja” montażystę od składu glikolu po najmniejszy zaworek.
          Każdy powinien liczyć sobie sam co mu pasuje.
          Nie jestem ślepym entuzjastą „energii odnawialnej” – trzeba dokładnie liczyć i dostosować cały system, cały budynek i wszystkie instalacje, żeby osiągnąć efekt i PILNOWAĆ żeby nie poślizgnąć się na zwykłej glicerynie.

          • Wszystko się zgadza z wyjątkiem ceny ceny węgla która obecnie kosztuje 540zł (tanipopal.pl). Podsumowując nie jestem przeciwniczką OZE bo to jest potrzebne dla dobra przyszłych pokoleń jednak problemem są względy finansowe czyli ogromne koszta instalacji w porównaniu do zysków p.Marcin pisze o Niemczech owszem tam tych instalacji jest sporo strefa klimatyczna taka sama jednak z małym wyjątkiem Niemiec zarabia 3 razy więcej a koszta instalacji i energii są podobne. Co do finansowania to pośrednio idzie z naszych podatków bo nikt nie dodrukuje 300.000zł aby dać na tą inwestycję. Sama inwestycja po ilu latach się zwróci? Już mamy przykład w Borowej Górze w IMiGW kilka milionów zarasta krzakami. Tu tylko mi chodzi o kwestię że wszystkie rzeczy które mają na celu chronić nasze środowisko są drogie kolejny przykład oświetlenie LED niby wytworzenie tańsze a jest 3 razy droższe od standardowych świetlówek dla czego? bo ktoś robi na tym biznes zamiast wspierać środowisko. Jeśli chodzi o moją instalację solarną to jest to 100mb węża na czarnej płycie przykryte szybami oraz termostat załączający pompę gdy t>50*C i cała filozofia może sprawność gorsza ale działa i kosztowało 300zł, dodatkowo mam powietrzny wymiennik gruntowy nazwa poważna al to tylko kilka mb rur kanalizacyjnych pod ziemią koszt 400zł a latem chłodniej a zimą wstępnie podgrzane powietrze i takie rozwiązania powinny być propagowane dla szarego Kowalskiego

          • osoba, która jara „eko”groszek w piecu nie powinna wypowiadać się o ochronie środowiska, to pewne. Zarzucanie, że producenci żarówkę LED zarabiają, zamiast wspierać środowisko jest dowodem na brak zrozumienia po co to wszystko się dzieję, nie wiem, czy jest sens dalszej rozmowy, skoro GWC też kosztowało 400 zł, po prostu same cuda 🙂

          • Jarałam peletem ale jest jeden mały problem nie może stać na dworze (pleśnieje) oraz cena która jest nieadekwatna do jakości (jest droższy od węgla) a powinien kosztować 200-300zł/t bo jest tworzony z odpadów produkcyjnych w przetwarzaniu drewna a ktoś chce na tym zarobić zamiast promować ekologię. Ostatnie pytanie do Pana jaki jest prosty czas zwrotu Pańskiej planowanej inwestycji w tym koszta (projekty pozwolenia robocizna, podatki) oraz zyski (jakie PV jaka sprawność ile rocznie będzie z tego kW ) bo mi się wydaje że poniżej 20lat to nie zejdziemy więc możemy to traktować jako dobrą zabawę. Pozdrawiam życzę Wesołych Świąt oraz dużych zysków słonecznych w nadchodzącym 2015r.

          • to się Pani zdziwi, moje instalacje mają IRR=25-30% 🙂 Cała magia w tym, że o opłacalności nie decyduje wydajność/efektywność technologii a poprawnie zrealizowany montaż finansowy.

        • Magia to jest IRR a dla prostego ludu to prosty okres zwrotu np zamontowałem ogniwa za 300.000zł rocznie mam darmowego prądu za 50.000zł więc po 6 latach inwestycja zaczyna zarabiać a w IRR mamy tyle zmiennych i gdybanie co będzie z cenami, finansowaniem itp. A dla zwykłego Kowalskiego który wyłoży gotówkę chce wiedzieć za ile mu się to zwróci i zacznie zarabiać.

          • prosty lud nie zainteresował się korzyściami, tylko uznali, że nie. No to co mam niby tłumaczyć? 🙂 Zwykły Kowalski nie zdążył się dowiedzieć o co chodzi, causa finita 🙂

          • Zwykły Kowalski powinien się zatem przeprowadzić do wieżowca i czerpać ciepło z kaloryfera.

  18. „Pomyłki mają jednak prawo się zdarzać. ” Oczywiście pomyłka z 3 lat na 3 miesiące jest pomyłką. Z 10 lat na 3 miesiące niekoniecznie.

  19. A może dogadać się ze szkołą na Targowej? Jest w szkole profil technik urządzeń i systemów energetyki odnawialnej. Piękna pomoc naukowa do oglądania, a i prąd w szkole się przyda. Dach płaski to można i na nim się rozstawić z instalacją..

  20. Drodzy Państwo, o co ta afera… Jako lekarz Agaty muszę Państwu wyjaśnić, że wszystko przez specyficzne rozumienie niektórych słów przez Agatę, która ma tylko podstawowe wykształcenie. Otóż słowo FOTOWOLTAIKA rozumie jako FIUTOWULKANIKA i obawia się tych erupcji, erekcji… itd. Również słowa CEKS rozumie jako SEKS, dlatego z taką namiętnością podchodzi do tych tematów i ich rozliczania.

  21. tak, tak czepiajcie się Agaty i wszystkich innych bzdur. Takie przedstawianie „faktów” nazywa się oszustwem. Zamiast wyjaśnić, czy na instalację potrzeba 200 m2 czy 2000 m2, czy umowę podpisano na 10 lat czy na 100 dni państwo rozprawia o kJ. A kto rozumie co oznacza ta jednostka? kilkoro piszących? A może warto zadać pytanie o istniejącą „instalację” przy szkole? Czyja ona jest.

    No właśnie: czyja i na jakich warunkach udostępniono teren?

    A skoro „cały” Urząd wiedział o negocjacjach i umowie z „przedsiębiorcą” to dlaczego nadal nic nie wiadomo?

  22. 🙂 to nawet zabawne. Wszystkie pytania powinien pan zaadresować do odpowiednich podmiotów. Dzięki temu dołączy pan do zainteresowanych co już wiedzą i nagle cały „spisek” wyparuje z głowy (podpowiem: wszystkie te informacje są też dostępne na stronie UG). Rację mieli pracownicy UG, co mówili: „nie warto, ludzie nie zrozumieją a na koniec uszyją panu buty”. Konopielka, raz za razem 🙂

  23. Link poproszę. Choćby bez kropek i bez HaTeTePów, bo jakoś nie widzę………….. Nie widzę, bo średnio wiem gdzie szukać… A już się wysiliłem i zacząłem szukać…. a mało kto się wysili…. wiec póki co potwierdzam to co ludzie piszą, zero informacji = wiadomo jak to wygląda, proszę więc nie mieć pretensji to „ciemnego” ludu jak to Pan ich określa.

    • Raczej nie masz czego szukać. Cały ten deal miał być cichą zapłatą za usługi PR-owe w czasie ostatnich miesięcy. Jednak usługi te okazały się na tyle wątpliwej jakości, że Oleńka nie przedłużyła swojego miłościwego nam panowania. Co ciekawe, „zainteresowane podmioty” na ostatniej sesji stwierdziły, że o żadnych negocjacjach nie słyszały. Więc ktoś tu kłamie. Ja nie mam wątpliwości kto.

      • No, no, no, nieźle – dawaj dalej, jestem ciekaw co tak płodna wyobraźnia może jeszcze wyprodukować 🙂 jesteś Jacek lepszy od ciemnego luda, bo oni to zwyczajnie są wodzeni za nos przez lokalnych pieczeniarzy. Ale ty jesteś wybitny, ty sam produkujesz alternatywną rzeczywistość i kleisz ją w spiskowe wątki. Co jeszcze wytropiłeś? Sprawdziłeś kto podpisał zezwolenia? 🙂

        • Zadaję proste pytanie: kto podpisał zezwolenia?

        • a sprawdź sobie sam, jest w tym pewien spisek 🙂

          • Wiedziałem, że nie odpowiesz. To tylko potwierdza, że mieliśmy do czynienia ze szwindelkiem lokalnego cwaniaczka.

          • już ci pisałem, bierz się do pisania książek jemiole 🙂

  24. „Ludu ciemny zapal światło” – czyjeż to może być motto?

    • Poza celem. Najbliższy czas będzie wokoło „Opium des Volkes” (wg. Zur Kritik der Hegelschen Rechtsphilosophie. Einleitung) 🙂

      • Czyli, że faktycznie żadnego linku na stronie UG nie ma?

        • Przecież napisałem ci, że nie masz czego szukać. To wszystko to jest Marcinkowa zasłona dymna.

          • poszuka wydawcy dla tych swoich fantazji, widać zapotrzebowanie jest, więc przynajmniej na tym zarobisz 🙂

  25. No nie mogę, radny nie był karany, radna nie zrywała banerów, Grzybek z Garbaczewskim są wini suszy i gradobicia na Madagaskarze. Alkoholicy budują najlepsze szkoły, Mizgal wie wszystko najlepiej i rozdaje truckery za darmo, a świnie latają jak jaskółki. Szkoda czasu na dyskusje z tym gościem. Na szczęście widać światełko w tunelu. Po paru tygodniach niepewności sprawy przybierają niespodziewanie pozytywny obrót. Radni zgodnym chórem (minus jeden, ale ten zawsze jest przeciw) odrzucili cwaniackie pomysły finansowania przez gminę mocno zagmatwanych interesów elektrycznych. Przewodniczący komisji oświaty zagłosował nawet sam przeciw sobie, bo w czasie jednej z komisji był za truckerami. Do pełni szczęścia brakuje mi nakazu usunięcia bałaganu, który pozostał po przygotowaniach do ustawienia „łapaczy słońca” – najlepiej, żeby gmina posprzątała i wystawiła rachunek winnemu! A przy okazji życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku i rozkwitu naszej biednej gminy.

    • trackery, jemiole . Jeśli już chcesz to swoje bajanie ciągnąć, przynajmniej rób to bez błędów 🙂

      • Cwaniaczek zrobił się nerwowy, bo nie udało się przepchnąć geszefciku na radzie gminy. Nawet hotline z USA do „uczciwie pracującego przedsiębiorcy i innowacyjnego radnego” nic nie pomógł. I całe to lizanie tyłka nowo wybranym radnym poszło psu na budę.

      • Nerwowy? Bynajmniej 🙂 Unia nadal dobrze mi płaci (także za edukację głąbów, co komentują bez zrozumienia 🙂 )

  26. Panu Mizgalskiemu nie pomogło także zatrudnienie przy montowaniu trackerów niekaranego radnego. Chociaż ten ostatni chyba najlepiej na tym całym interesie wyszedł. Teraz może się okazać, że zarobi podwójnie. Przy demontażu.

  27. Czy to aby nie ten sam radny co to zmienił zdanie przy ponownym głosowaniu w sprawie użyczenia działki? (jak pisał w sąsiednim wątku pan Juliusz) Może świadomie skalkulował tę voltę aby… zarobić 2 razy 😀

  28. Skoro tak, to czyja jest ta fotowoltalika przy szkole?

  29. Jeśli dobrze policzyłem to powyższe pytanie zadał pan (pod trzema różnymi nickami 😉 ) już dziś przynajmniej 4 razy. Spokojnie, gwarantuję panu że jutro z rana pracownicy UG zasiądą przed komp… to jest… zasiądą do pracy i udzielą odpowiedzi, a może nawet pchną dyskusję na nowe tory?

  30. Już zasypiałem, gdy w ostatnim przebłysku jawy przyszło mi do głowy szatańskie podejrzenie: słuchajcie, a może pan Marcin zrobił był „geszeft” kosztem gminy *) i teraz… za nasze pieniądze na tej Florydzie bawi?
    Może jego „praca w centrum” o której co i rusz niby mimochodem 😉 przypomina to w rzeczywistości przykrywka, a prawdziwą kasę trzepie właśnie na nas? Może nie z uczciwej pracy lecz dzięki kombinatorstwu stać go na te wizyty – niedawno a Australii, teraz znów czytamy że… Olaboga! W USA? To nie jest normalne!
    Nie wiem czy to wszystko prawda, czy może to tylko wymysł umysłu skołatanego nadmiarem wydarzeń i skołowanego lekturą po wielokroć sprzecznych opinii w tutejszych dyskusjach, ale – jak znam życie – żadnej możliwości nie można wykluczać. Jedno jest pewne: zapowiada się noc bezsenna, a tymczasem jutro rano trzeba do pracy. Najgorsze że przełożony (nowy od grudnia – kuriozalna postać, warta odrębnego wątku, a może nawet kilku) to zdaje się, pomimo pozorów serdeczności, straszna „piła”: nie znosi spóźnień, z odrazą patrzy na ledwie dwudniowy zarost i najgorsze – w garniturze każe pracować. Jakby tego było mało, mimo że sam jest człowiekiem „z ulicy” (wygrał rekrutację – że tak się wyrażę), z poza branży, od początku mądrzy się jakim to on nie był „menadżerem”. Najśmieszniej jest wtedy, gdy czasem podczas spotkania z podległymi pracownikami (twierdzi że nas… szkoli) odbiera telefon związany z poprzednio wykonywanym zajęciem i… nieudolnie próbuje maskować umawianie się z klientem na spotkanie w celu realizacji zlecenia. Co za naiwność – przecież i tak wszyscy kumają o czym mowa! 🙂 Ciekawe jak długo się u nas utrzyma…

    —-
    *) trackery, rondo, szkoła, progi zwalniające, kto wie co jeszcze (podobno zasilane słońcem eko-foto-radary na obwodnicy lada chwila ma instalować…)

    • Łaskawco, ogól się rano, załóż garnitur, broń boże nie spóźnij się do pracy i pokłoń się bardzo nisko szefowi „z ulicy”! Po powrocie z pracy zadzwoń do Mizgala, zaproponuj mu swoją działkę pod trackery i ciesz się życiem.
      PS. Jeżeli dla ciebie wyjazd za granicę jest szczytem luksusu, to gratuluję!

      • Łaskawco, awitaminoza D powoduje złe funkcjonowanie układu nerwowego, widać słońce potrzebne jest nie tylko trackerom, ale też tobie 🙂 PS. cieczy mnie, że przyswajasz, a działka pod trackery już jest 🙂

    • bardzo słuszny kierunek myślenia – „żadnej możliwości nie można wykluczać” 🙂

    • Mizgalski? czy to na pewno polskie nazwisko?

    • Ta fotowoltanika to z wywodów Latającego Cholendra istna żyła złota. To chyba jakiś współczesny kamień filozoficzny – światło w naszym zachmurzonym, zwłaszcza ostatnio, klimacie w złoto zamienia i pozwala po kontynentach skakać i tam mocniejszego słońca zażywać!

  31. Panie Jacusiu, szczytem luksusu (i prestiżu) byłyby właśnie te trackery na działce 😉 Ale niestety jak czytam wszytkie zabiegi na nic. Już po wszystkim, już za późno. 🙁

  32. „Edukowanie innych” to kompleks lat minionych, kompleks który niestety ciągle trwa . „Studia” w niedzielno-wieczorowej szkółce lansu i bansu. Po tym trudno zagrzać miejsce w firmach (średnio 1,5 roku). Z charakterkiem „wszystko wiedzącego” o stosungu per noga do współpracowników nie jest łatwo zjednać sobie ludzi , a wyniesiona ze szkółek niedzielnych „wiedza” nie pozwalała na rozwinięcie szkrzydeł i trza rozpychać się rękami i nogami, żeby mieć na chleb. Wrodzona zdolność do bajdużenia, spuchnięte ego i ciągła buta zdaniem innych problemy z psychą) to efekt działań w internecie. Autopromocja, samozwańczy aktywizm, a co gorszee potępianie ludzi, wychwalanie zleceniodawców (choć kiepskich z założenia), stawianie dwój i odsyłanie do szkół, o których się marzyło, to kompleks i efekt gwarantowany. Szkoda poświęcać czas takim zachowaniom.

  33. Czy umowa z Gminą określa kto zapłaci za przywrócenie terenu do stanu sprzed budowy?
    Ile Gmina zapłaci za wyprodukowany prąd?
    Ps. czyli Myszkin kupił kolejnego psiaczka, tym razem za garść kostek. Hau, hau Pieseczku.

  34. Hi hi hi… klasyczny przypadek „braku zrozumienia” 😀

  35. No i Agatka utarła nosa Marcinkowi. Chamstwo jednak nie popłaca.

  36. hy, hy, mili moi, ale jakoś nie zauważyliście, że nadal kręci wami właśnie Agata, takich to macie „przodowników”. Cała reszta komentarzy to wyłącznie przymiotniki autorstwa frustratów; nie daje to pola do dyskusji (i jakoś znajomo zalatuje to tanim bazarem) 🙂

    • hy, hy, mój miły, jakoś nie zauważyłeś, ale nikt z radnych nie poparł geszeftu „lokalnego aktywisty”. Gdy Marcinkowi brakuje argumentów (co zdarza się bardzo często) to pojawiają „przymiotniki frustratów” i brakuje „pola do dyskusji”. Koleżko, zabieraj swój złom z placu i do widzenia.

      • dam radę, nowa lokalizacja już uzgodniona, bujacie się z frustratami nadal 🙂

  37. Na razie bujamy się z takim frustratem jak ty. Kiedy doprowadzisz publiczny plac do porządku, aktywisto?

  38. W to i owo wyczytałem że prace związane z instalacją trackerów zostały ponoć rozpoczęte bez uprzedniego uzyskania niezbędnych uzgodnień i decyzji w starostwie, niektórzy twierdzą nawet że absencja pana Marcina na forum (pozorna – bo jak go znam to z pewnością czyta na bieżąco 😉 ) wynika z przyjętej przezeń strategii pt „o Boże, niech ta sprawa w końcu przyschnie!”. Inni twierdzą że to na nic bo pani Lindner nie przepuści takiej okazji i juź konsultuje możliwość podjęcia odpowiednich działań przez organy nadzoru i kontroli (ktoś ponoć widział ją jak w papierniczym koło szkoły nabyła ostatnio gruby skoroszyt z najlepszego gatunku skaju, na którym czerwonym mazakiem napisała wielkimi bukwami: CBA). Osobiście uważam jednak że cała sprawa nie jest warta takiego rabanu. Pan Marcin jest wszak „teflonowy” – z całą pewnością wybrnąłby obronną ręką i z tych tarapatów.

  39. Mancinku czy ty chłopcze naprawde zapominasz że ty jestes największym frustratem, zawsze byłeś i z każdym krokim to udowadniasz? Bazar to ty uprawiasz ze swoimi zabawkami którymi chcesz uszćzęśliwić wszystkich mieszkańców. To tak jak kiedys na wsi chodzili i wciskali tumbak czyli sztuczne złoto. To nie wioska frajerów nie znajdziesz. Zrozum że jak ktoś będzie zainteresowany tymi zabawkami to sam pójdzie do kiosku i je kupi. Nie potrzebuje naganiaczy i załatwiania za plecami miszkańców. Nazywasz się samozwaczym aktywistą i sam chcesz w trąbę zrobić miszkańców? Odpuść chłopie bo nie da się ciebie czytać. Czy ty nie widziśz że taki sposób zachowania to tandetna odpustowa propaganda?

  40. Ludziska, jacy Wy durni jesteście. Pan Mizgalski pozyskał dla Was pieniądze na światło w ciemnościach i nie powinno być takie ważne czy oświetli tym ośrodek sportowy, czy działkę przy drodze. Ważne, że będzie oświetlał posesję publiczną a nie prywatną. Dla Was nie warto się starać o dofinansowanie. Jakieś polityczne przepychanki w tle. Jeśli panele podwiesi się w górze i np. konstrukcją będą zaplanowane wiaty na boisku sportowym, gdy da się to połączyć, to czemu miało by nie zafunkcjonować oświetlenie???. To prawda, że rychło czekają nas kolejne rozbiory Polski. Polacy nie umieją się porozumieć i nie widzą wspólnego interesu. Każdy z Was podejrzewa i dopatruje się cudzych interesów i najchętniej będzie przeszkadzał w powstawaniu czegokolwiek. Zawistne beznadziejne towarzystwo – „Polaczki”. Nie warto dla Was nic robić. Niech ciemniaki siedzą w ciemnościach, bo żadna fotowoltaika im rozumu nie oświeci. Ot duraki. Nawet nie chciało mi się przeczytać tych Waszych wypowiedzi do końca z powodu, bo głupota głupotę przeganiała. Jestem z Wołomina, zainteresowałam się tematem przypadkiem. Fotowoltaikę będę stosowała przy własnej posesji. Pana Marcina Mizgalskiego, zaproszę, by zaprojektował i napisał do ARiMR-u w sprawie mojej i publicznej jednocześnie. Dziwne ludziska mieszkają w Legionowie. Nie chcą 300 tyś. dofinansowania na to by mieć darmową energię np. dla tego Domu Ogrodnika, który wydaje ok 150 tyś. w roku na energię. CIEMNOTA i straszna głupota !!!! HA HA HA
    Albert Einstein:
    Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej.

    • Polecam, wybitny fachowiec. Przez kilka miesięcy nie orientował się, że płaci za prąd oddawany do PGE. Może go od razu poproś, aby się do tego twojego Wołomina przeprowadził i wam tam życie organizował. I nie wypisuj bzdur, że załatwił dofinansowanie dla gminy, bo załatwił je dla siebie i tylko był na tyle cwany, że próbował wepchnąć się na publiczną działkę. Ciekawe, że jakoś nikt nie widział tej cudownej umowy z gminą.
      PS. Sugeruję również zaproszenie jakiegoś polonisty do pomocy w pisaniu postów, bo z poprawną polszczyzną to u ciebie słabiutko.

  41. Muszę sprostować i przeprosić mieszkańców Legionowa, bo te DZIWAKI, co światełka darmowego nie chcą, to są z Jabłonnej. Jabłonna „Ciemnogrodem” stoi.
    Siedzą w domach po zmroku i światełko im nie potrzebne.
    Wstają ze słonkiem i idą spać ze słonkiem Ha ha i hi hi ha. Warto Was obśmiać.
    Młode pokolenie chyba od Was ucieknie, bo społecznie to najlepiej Wam wychodzą kłótnie, taka wojenka „Domowa”.

    • Nie „Jabłonnej” tylko „Jabłonny”, oświecona panienko.

  42. Zapraszamy Pana Marcina Mizgalskiego do zamieszkania w Wołominie, będzie nam bardzo miło.
    A do Pana Jacka:
    panie (małą literą) Jacku jest pan po Wacku? Taki z pana wykształciuch, jak ze mnie panienka. Nie chce się wciągnąć w te chłopskie zaciętości, które pan toczy w obronie Jabłonny miłości??? Jabłonny – głupio brzmi, ale niech panu będzie. Z Jabłonny zła energia bije, może porazić lecz nie oświecić. Ha ha hi hi hi.
    Trzy głowy Polaków tworzą? ale co tworzą? Ziejącego ogniem i grozą smoka – Bazyliszka.

    Proszę się panie Jacku nie silić na odp., bo już tu mnie nie będzie, nie przeczytam. I tylko niech pan się dobrze zastanowi. Czy jak ktoś się jąka, to nie ma prawa głosu? Wszyscy mogą się tutaj wypowiadać i proszę nie poprawiać i nie szydzić. Zabierać tylko głos w sprawie a nie na temat pisowni. KAŻDY kto choć trochę umie pisać, a taka jest tu forma wypowiedzi, może zabrać głos. Nie dajcie się ludzie zaszczuć przez takie osoby jak pan (z małej litery) Jacek.

    • Będę poprawiał i będę szydził. Chociaż faktycznie, jest to bełkot, który trudno komentować. Na marginesie, to ciekawe, być pouczanym o zakazie szydzenia przez autorkę postu o „beznadziejnych Polaczkach”.

  43. W Jabłonnie sie paliło oponami śmieciami i innym badziewiem. Naród niezwyczajny nowoczesnej technologii. Trzeba stopniowo wprowadzać. A tu od razu nam i jeszcze taki Mizgalski, co nie dość, że nie nasz, to pewnie Żyd i pedał i komuch. I widziałem go w oryginalnych butach chyba firmy puma, a mógłby normalnie jak każdy w filcach i kufajce wystąpić.

    • Po czym poznałeś, że oryginalne? Do nóg mu padłeś?

      • Sam mówiłeś, że dał Ci używane, bo kuboty Ci się wytarły na wylot

  44. W butach puma? Znaczy fryc. 😉

  45. Wróciłam tu, po przemyśleniu dodam. Faktycznie może niektórzy z Was poczuli się przeze mnie urażeni. Gdy pierwszym postem zabrałam głos w sprawie, od razu odezwał się Pan Jacek i taki ferment wprowadził, że aż miałam pianę na pysku, by mu wulgarnie nie odpowiedzieć. Dałam się wciągnąć w tą niemiłą, namaszczoną jadem zazdrości i zawiści (małomiasteczkową) atmosferę. Nazwałam nas Polaków Polaczkami, bo to oddaje charakter tej dziwnej przypadłości. Zachowujecie się jak pies ogrodnika. Sami czegoś nie robicie i innym nie dacie zrobić. Zastanówmy się chwilę…. Są pieniądze z UE na sprzęt/urządzenie fotovoltaikę, by oświecić Wam „coś”. Nie czytałam umowy z urzędem, ale zapewne jest coś na rzeczy, bo pewnym osobom (mieszkańcom) bardzo nie leży, fakt, że prawdopodobnie (i nie dziwne, bo jest autorem projektu) jest tam zapis, że instalację podłączy firma Pana Marcina Mizgalskiego. Moje zapytanie brzmi: Co jest tutaj kością niezgody? a) plac na którym będzie stało urządzenie? (nie sądzę, bo urządzenie można zamocować wyżej a nawet z tego zrobić dach wiaty, która Wam jest potrzebna), b) czy to, że robocizna wykonania dzieła jest kilka razy droższa niż gdzie indziej i dlatego koszty instalacji i urządzenia mimo dopłaty z UE 300 000 zł są nieopłacalne?, c) czy może serwisowanie tego urządzenia będzie drogie i Wy obywatele nie chcecie kosztów?, d) czy że energia będzie oświetlała reklamę firmy Pana Mizgalskiego?. Znajdzie problem. Rozpiszcie, jak to się zwykle robi, analizę. Wypiszcie, co jest po stronie korzyści a co po stronie strat. Postronny człowiek, który tu zaglądnie i przeczyta dyskusje mieszkańców, że nie chcą darmowego oświetlenia i pieniędzy z UE, przeżywa pewien szok. Wygląda to tak: UE daje kasę a mieszkańcy Jabłonny jej nie chcą? Dlaczego? Naprawdę proszę mnie oświecić, bo jestem nieoświeconą panienką. Z natury człowiek, jak mu coś dają nie odmawia. Gdyby mi dawali np. samochód a ja musiałabym ponieść wiadome koszty utrzymania tego samochodu, to uwierzcie, mimo, że nie miałabym prawa jazdy, samochód bym przyjęła. Czy Wy Polacy jesteście inni niż ja? A segregacja rasowa i taki brak tolerancji z Waszej strony, to mnie trochę obrzydza. Wy, czyli każdy z Was z osobna, też możecie być przebiegli, mądrzy, zapobiegliwi. Nie zazdrośćcie innym, którzy potrafią, ZAWSZE „PATRZAJCIE” SWEGO INTERESU, CZY WAM SIĘ OPŁACA. Wy zachowujecie się jak ten pracownik, co przychodzi do pracy, godzi się, że wykona za ustaloną kwotę swoją pracę, a następnie zaczyna dociekać ile zarobi na tym jego szef. Jeśli nie chcesz być pracownikiem, bądź szefem. Jeśli nie umiesz być szefem, to Twoja strata i musisz się pogodzić z faktem, że nie nadajesz się na szefa. Możesz całe życie poszukiwać dogodnej opcji, że mimo, że nie nadajesz się na szefa, będziesz ze swojej pracy i dochodów zadowolony. Wracając do urządzenia fotowoltaicznego. Opłaca się bierzcie, nie opłaca nie bierzcie. Jeśli interes wychodzi, że opłaca się ale jest na plus dopiero po pięciu latach (czyli jak umowa się skończy) a w tym czasie nic nie dopłacacie do tego interesu to też weźcie, bo od przybytku głowa nie boli. Będzie oświetlać w nocy Urząd. Pan Mizgalski, może zaproponować Wam inną konstrukcję tej płachty i pewnie nie koniecznie na nodze – totemie. Pozdrawiam i życzę byście doszli w tej dyskusji do porozumienia. Mieszkańców zachęcam, by poszli do urzędu i zapoznali się z umową w tej sprawie, lub wystąpili o upublicznienie, bo chcecie na ten temat podyskutować, czyli „konsultować”. Obecnie to modne sformułowanie „konsultacje społeczne” .

    • Ledwo, ale jednak przebrnąłem przez ten bełkot. Powtarzam, jeżeli tak ci się podoba ten interes, to sobie go zamów razem z jego autorem do Wołomina. No, a w wolnej chwili zetrzyj pianę z pyska, bo kobieta z pianą brzydko wygląda.
      PS. Ten złom w nocy nic nie będzie oświetlać, bo wtedy jest ciemno.

  46. Czego to ludzie nie robią aby „przykryć” niewygodne wątki 😉

    • W tym przypadku muszę się z tobą zgodzić w stu procentach.

  47. Ej, dawajcie dalej, proszę. Zawsze fascynowały mnie materiały o ciemnogrodzie, lemingach i zawiści. Tutaj jest gotowej treści na dobrą rozprawkę.

    Podsumowując:
    – Marcin składa kilka wniosków o dotację;
    – Marcinowi wypala za dużo wniosków o dotację;
    – Marcin zamiast wpisać się w grono zbolałych zawistników (znanych również jako „mieszkańcy Jabłonny”, z zapewne jakimiś wyjątkami potwierdzającymi regułę) i postawić sobie na działce trzeci tracker, postanawia zrobić coś nie tylko dla siebie, ale też dla tzw. wszystkich, w tym dla zbolałych zawistników;
    – Zbolali zawistnicy stwierdzili, że skarcą Marcina za swój głupi występek niebycia zbolałym zawistnikem, gdyż no jak on śmiał się tak wywyższyć no…;
    – Skarcenie wyszło tak, że gmina i majątek gminy (które to rzeczy zbolali zawistnicy zabawnie traktują na potrzeby głupich argumentów praktycznie jako „swój majątek”) efektywnie stracił inwestycję 300k PLN za którą płaci cały kraj (tudzież jak kto woli, tzw. „unia”) – więc zbolali zawistnicy są w tyłku podwójnie; nie dość, że przerobili samych siebie, to jeszcze mogli uszczknąć reszcie Polski trochę kasy i przepuścili taką okazję!
    – Marcin projekt za 300k wykona gdzie indziej. Zysk dla zbolałych zawistników: 0 PLN.

    Saldo:
    Marcin: nauczka i doświadczenie życiowe (bezcenne); samego projektu nie liczę, bo przecież to nie dzięki zbolałym zawistnikom zostanie wykonany – lokalizacja jest wtórna.
    Zbolali zawistnicy: Przynajmniej -20k PLN potencjalnych oszczędności na rachunkach za prąd, sława na cały kraj.

    Coś przekręciłem?

    PS. Taka zabawna kwestia ostatnio się ciągle potwierdza… Wiecie czym się różni Niemiec od Polaka? Niemiec robi wszystko, by mieć lepiej niż sąsiad. Polak robi wszystko, by sąsiad miał od niego gorzej. Panie Marcinie, proszę więcej nie zachowywać się jak Niemiec. Proszę być Polakiem… 😉

    • Ciekawe, że wszyscy „obrońcy” lokalnego aktywisty posługują się frazeologią żywcem wziętą z jego postów. Zdumiewający przypadek.

  48. No proszę, pani też to zauważyła?

    • Ślepy by zauważył. „Aktywista” pisze posty we własnej obronie. Słaba PR-owska sztuczka. Rzecz w tym, że nie potrafi pokonać ograniczeń swojego słownictwa i wyjść poza ubogi zestaw oklepanych zwrotów. Szkoda, że „Paweł” nie zaproponował jeszcze doszkalania z logiki tym co nie zatrybili. Żałosne.

  49. Nienie. To zupełnie nie jest ciekawe. Ciekawe jest to, że jak się uderzy w stół, to nożyce się odzywają. Jeszcze ciekawsze jest to, że w poście w którym nie ma ani jednego zdania broniącego Pana Marcina, a w którym za to jest mnóstwo zdań wyśmiewających cechy większości autorów tu zgromadzonych, ludzie doszukują się obrony Pana Marcina 🙂 – otóż moi drodzy nie, nie bronię Pana Marcina, bo i przed czym niby miałbym go bronić? Moim zdaniem obronił się doskonale sam, acz część wycieczek osobistych była zbędna. Podziwiam jedynie wasz spryt i przebiegłość. Trzeba być bardzo sprytnym i przebiegłym, żeby „obronić się” przed inwestycją za którą się nie płaci i zrobić to z pobudek typu ‚bo zarobi na niej ten zły wstrętny „prywaciarz”‚, lub, co jeszcze głupsze, „bo to wałek poprzedniej władzy”… No tak, bo przecież władza nigdy z założenia nie może zrobić nic dobrego; tylko co teraz z aktualną władzą? Przecież to ona ten temat ukręciła, a pamiętajmy, że władza nie może zrobić nic dobrego… Patologia. Zły Pan Marcin pisząc projekt lata temu nie wyliczył, że wypadnie w okolicy wyborów. Panie Marcinie, jak mógł Pan nie wiedzieć, że to jest wada na poziomie butów bez cholewy? To przynajmniej tak, jak by Pan o panelach fotowoltaicznych zapomniał w projekcie.

    Zapewniam, że nie mam nic wspólnego z Panem Marcinem. Jestem osobą całkowicie na zewnątrz tej sytuacji – nie mieszkam nawet w okolicy, a trafiłem tu z face’a; oczywiście nie jestem bezstronny, gdyż trzymam stronę Pana Marcina od tych kilku godzin, ale bynajmniej nie w celach obronnych. Zawsze będę trzymał stronę człowieka samodzielnie myślącego, który wykazał się jakimś dorobkiem intelektualnym i zawsze będę piętnował zachowania rodem ze średniowiecza, gdzie banda zdalnie sterowanych wieśniaków niepojmująca sprawy i nie rozumiejąca co się dzieje na wszelki wypadek łapie za widły. Niestety ludzie tego pokroju mają w tym kraju jedną istotną przewagę: liczebną, co w połączeniu z inną przykrą cechą, tj. podatnością na manipulację przez ludzi mądrzejszych (lub głośniej krzyczących), powoduje właśnie takie kwiatki jak ten tu opisany 🙁

    ALE, te dwa posty dały mi ponownie do myślenia… Ciekawe z czego wynika to szukanie dziury w całym, szukanie drugiego dna, podstępu… Przecież jak ktoś jawnie i wprost nie gnoi choćby werbalnie Pana Marcina, to musi to być sam Pan Marcin… Może warto byłoby przyjrzeć się przeciwnej stronie barykady, czy to oby nie jedna osoba? 😉 – no ale nie, to niemożliwe. Znaczna część osób tu piszących robi to w stylu „chłop oderwany granatem od pługa”, a tego nie da się tak dobrze symulować… Ci ludzie na serio myślą, że coś wygrali — „no, pozbierałeś zabawki, to teraz jeszcze posprzątaj”, heh. Żenada – poziom dresa, który zawinął komuś komórkę i jeszcze każe sobie buty wylizać. Jedynie Latający Cholender jest na swój sposób unikalny; wygląda na to, że wie, że wyszło słabo, ale personalnie nie lubi Pana Marcina — czyżby sąsiad? 😉

    PS. Niestety nie dostaję żadnych powiadomień o nowych komentarzach, więc jeżeli nie będę odpisywał na dalsze wyssane z palca insynuacje typu „kolejne wcielenie lokalnego aktywisty”, uprzejmie proszę o nie traktowanie tego jako zwycięstwo 🙂

    • Jedno pytanie. Czy widziałeś umowę „aktywisty” z gminą dotyczącą 10-letniego bezpłatnego użyczenia
      działki?

      • Oczywiście. Przecież sam ją podpisałem jako lokalny aktywista… Żart 😉

        Czy jest w niej coś niezwykłego, szokującego i zmieniającego obraz sprawy, co zataiłeś aż do teraz, co nie zostałoby wyciągnięte w samym artykule (którego autor dotarł do tejże umowy), lub potem w komentarzach? Z racji tego, że „opozycja” wyciągała argumenty o jakości między „żenujące” a „zabawne” w skali istotności, to przypuszczam, że gdyby były lepsze — użyłaby ich.

        Ta umowa tez chyba stała się potem umową na 3 miesiące, więc po co mówić o niej jako umowie na 10 lat?

        • W artykule jest wyraźnie napisane „W projekcie uchwały nie ma ani słowa o tym, że wytworzony przez instalację prąd zostanie przekazany gminie”. No comments. End of story.

          • A komu ma kurde zostać przekazany? Gość sobie go w tyłek wieczorem będzie wsadzał i wynosił? Przewoził w wiaderkach? Zjadał? A może uziemi wyjście i będzie tym prądem karmił krety?

            Elementarna znajomość uwarunkowań prawnych sprawiłaby, że wiedziałabyś, że tego prądu nie może sprzedać nikomu innemu niż zakładowi energetycznemu. Prądem nie można handlować bez koncesji.

            Z innej beczki zapytam: a poruszone to zostało na sesji rady? Padła propozycja ‚zgoda, ale dopisujemy explicite, że instalacja zasila Dom Ogrodnika’? Na pewno nie, bo przecież elementarne zasady dobrego dziennikarstwa nakazałyby taki fakt przytoczyć, pomijając już kwestię tego, że tutejsi komentatorzy by taki nabój wystrzelili dwieście razy i próbowali dwieście pierwszy.

          • Koleżko, weź ty się przez chwilę zastanów. Najpierw pitolisz o tym, ze ktoś nie chce oszczędności w wysokości 20 tys. (notabene palcem na wodzie pisanych), a następnie twierdzisz, że tego prądu i tak nie można przekazać do Domu Ogrodnika bez koncesji. Schizofrenia?
            PS. Kwestię zasad dobrego dziennikarstwa przemilczę w obawie przed usunięciem postu.

  50. Podpowiem, bo wychodzą mi tylko obraźliwe posty jak chcę się rozpisać: SPRZEDAĆ != ZUŻYĆ NA UŻYTEK WŁASNY. Nie można sobie z elektrowni PV zrobić interesu typu ‚buduję elektrownię, podpisuję umowy na odbiór prądu z 10cioma sąsiadami’, to jest NIELEGALNE bez koncesji (ośmieliłoby zachwiać interesy grupy energetycznej, uszczupliłoby wpływy z akcyzy, normalnie same nieszczęścia. Ja bym karał za to śmiercią. Cztery razy.) – nie widzę przeciwwskazań prawnych by (jedynym) użytkownikiem był Dom Ogrodnika – zresztą kto inny tam miał by nim być? Serio, co wy sobie ludzie wyobrażaliście, że się z tym prądem tam stanie? No ale po co o tym gadać, przecież przepędziliście darmową elektrownię od dobrego wujka; kto bogatemu zabroni 🙂

    • Jaki może być „użytek własny”, skoro instalacja fotowoltaiczna należy do MM (lub jego firmy), a z prądu korzystałby Dom Ogrodnika będący gminną własnością? Coś mi się wydaję, że to faktycznie było obiecywanie Niderlandów ciemnemu (nomen omen) ludowi.

  51. Doprecyzuję pytanie. Czy w 3-miesięcznej („przeparafowanej” z 10-letniej) umowie użyczenia działki jest mowa o zasileniu Domu Ogrodnika? Czy o zasileniu tym jest mowa w projekcie uchwały rady gminy?
    Jeżeli dobrze zrozumiałem, to „lokalny aktywista” wnioskował o 1900 m2 (chociaż kilka postów wyżej mydlił oczy, tym że instalacja zajmie tylko 230 m2), na której to powierzchni oprócz dwóch trackerów miałby się znaleźć również budynek tymczasowy (z tego co wiem była mowa o nim w projekcie uchwały). Mówiąc krótko, na działce o powierzchni przeciętnej posesji mieszkalnej w okolicy „dobry wujek” promowałby w swoim tymczasowym budynku swoje panele, zaś gmina miałaby w zamian (w najlepszym wypadku, bo to nic pewnego) trochę prądu. Zakładając nawet, że byłoby to kilkanaście tysięcy rocznie (w co nie bardzo wierzę) to wyszłoby na to, że (w najlepszym razie) teren udostępniono za około 1 tys. zł miesięcznie. Bomba! Cholera, że też ten ciemny, zabobonny jabłonowski lud nie przyjął tych Niderlandów od „człowieka samodzielnie myślącego, który wykazał się jakimś dorobkiem intelektualnym”.

  52. No tak, i zamiast takich argumentów, pojawiły sie wyssane z palca pierdoły, zamiast bezdyskusyjnie uwalić temat oficjalną informacją jw.; I czy my mówimy o tym samym gościu, który z tego co się z ciekawości wywiedziałem ma już na swoim koncie wiele dokonań? Stricte społecznych? Powtórzę, bo to kluczowe: czy te wątpliwości zostały poruszone na sesji i czy Pan Marcin w odpowiedzi powiedział, że „w takim razie mam to w anusie, bujajcie się, nie robię”, czy też są to Twoje domysły/insynuacje? Bo co do jakości Twoich domysłów/insynuacji, to mamy dowód kawałek wyżej co są warte, gdy byłem okrzyknięty klonem Marcina… Ja tam czytam, że tam będzie plac zabaw, ścieżki i w ogóle, z akcentem na w ogóle. Aż się jutro przejadę w to miejsce, porobię sobie zdjęcia i zaznaczę sobie w kalendarzu, żeby się za pół roku przejechać znów na „przed i po”.

    • Przecież już robiłeś tam zdjęcia, gdy radny wylewał ci fundamenty pod żelastwo. Wprawdzie z fejsa już je cichcem usunąłeś, ale z kompa raczej ich nie wykasowałeś.

  53. No, widzę, że nerwowość odpowiedzi charakterystyczna dla „aktywisty”, więc co do klona to podtrzymuję wcześniejsze zdanie, tym bardziej, że (pewnie z racji nerwów) powróciły stare, znajome nuty (tj. sformułowania). Do kwestii opłacalności „użyczenia” nie odniosłeś się nawet słowem, więc jak rozumiem z ogólnymi wyliczeniami się zgadzasz. Po postach Wiktora pojawiło się i u mnie akademickie pytanie: zakładając, że jedynym użytkownikiem prądu „na własny użytek” miałby być Dom Ogrodnika (co, w świetle zapewnień o akcyzie itp. wydaje się co najmniej prawnie wątpliwe), to z jakiego prądu korzystałby „aktywista” do zasilania budynku tymczasowego? To przecież byłyby już dwa podmioty z „użytkiem własnym”.

  54. Chcesz, to daj znać o której będziesz pod domem ogrodnika i sobie sprawdzisz czy przypominam Pana Marcina 🙂 – ja poważnie się tam przejadę i popatrzę za jakiś czas co to się pojawi w zamian za tę elektrownię, co to miała pokrzyżować wszystkie plany. To tylko 30km. Jak za 5 lat będzie tam dalej nic ciekawego, to pośmiejemy się z niegospodarności, gdyż w takim przypadku gdyby tam stanęła taka elektrownia, to choćby Dom Ogrodnika nie ujrzał z tego nawet jednego elektronu, nadal byłoby to z zyskiem dla okolicy (wartości promocyjnej się temu nie ujmie).

    Odnośnie Twoich kwestii prądowych, to kluczowe jest to, że nie możesz na prądzie zarabiać. Jeżeli Dom Ogrodnika udostępniłby prąd z elektrowni PV Panu Marcinowi (i tylko i wyłącznie z tej elektrowni) w cenie takiej za jaką go nabywa, czyli 0,00 PLN, to chyba wszystko byłoby ok. Akcyza dotyczy sprzedaży prądu do konsumentów i jest odprowadzana przez sprzedawcę (sprzedaż wymaga koncesji) — zupełnie jak z alkoholem czy fajkami — ale gdy te fajki wyprodukujesz sobie sam na własny użytek, to żadnej akcyzy już nie ma. Jeżeli takie wyprodukowane na własny użytek fajki oddasz komuś to… nie wiem, nie jestem prawnikiem 🙂

    • Acha, czyli wyśmiewamy ciemnego luda, ale nawet nie mamy pewności, że to całe oddawanie prądu jest legalne i do przeprowadzenia. A nie dalej jak dzisiaj zafascynowany „materiałami o ciemnogrodzie, lemingach i zawiści” pisałeś o stracie inwestycji na 300k i odrzuceniu wspaniałomyślnej oferty oszczędności rzędu 20k rocznie z tytułu darmowego prądu. Teraz już spuściłeś z tonu i piszesz o sytuacji, w której gmina nie ma absolutnie nic oprócz iluzorycznej wartości promocyjnej. Ciekawe co napiszesz jutro? Na marginesie, na czym ta promocja wynikająca ze schowanych za budynkami paneli miałaby polegać?
      PS. Nie jestem idiotą, aby wystawać pod Domem Ogrodnika, zaś w moim przekonaniu w kwestii klona utwierdza mnie twoja wytrwałość w pisaniu postów około północy. Człowiek z zewnątrz nie zawracałby sobie tym głowy.

    • Pawle przestań gaworzyć, nawet jakby miało stać puste to co? Jeżeli ktoś martwi się o gospodarność to niech kupi działkę i niech na niej postawi swoje urządzenia. To jest grunt wszystkich mieszkańców, a nie jednego. Niech gospodaruje na swoim. Tylko tyle, po co bić pianę. Oferent niech kupi grunt i rządzi się na swoim, a nie cudzym.

  55. Panie Jacenty, nie przyszło panu do głowy że może po prostu pan Paweł został szczęśliwym beneficjentem faktu odrzucenia oferty pana Marcina przez gminne władze? Może jego udział w dyskusji jest pośrednim wynikiem zawartej na piśmie – zapewne opatrzonej wieloma klauzulami (tak, tak – oto cały pan Marcin!) – umowy użyczenia? (przyznam bez bicia, że gdybym to ja dostał był te trackery na działkę – nie wiedziałbym w co go całować 😉 nie mówiąc o innych dowodach wdzięczności)
    Panie Pawle, jeśli mamy uwierzyć że faktycznie jest pan odrębnym bytem i rzeczywiście wypowiada się pan bezinteresownie, bez żadnego przymusu – to koniecznie pokaż pan treść tego waszego porozumienia!

  56. Po co argumentować, udowadniać cokolwiek, skoro uchwyciłeś się jednego najmniej istotnego elementu i dobrze Ci w klapkach na oczach? 🙂 – aspekty prawne wyjaśni Ci z pewnością Pan Marcin jeśli zechce, gdyż zajmuje się tematyką profesjonalnie — oczywiście i tak będziesz dalej wiedział swoje. Jestem nie stamtąd, ale mam z tamtej okolicy pracowników, wspólnika, jak również klientów. Mimo że nie jestem okolicą żywo zainteresowany, to nie jest mi zupełnie obojętna. Interesuje mnie natomiast żywo ta tematyka, może dlatego, że mam szersze od Ciebie horyzonty i nie patrzę na fotowoltaikę tylko przez pryzmat złotówek i oszczędności na rachunkach — uważam ją, jak również wszelkie inne próby rozbicia monopolu energetycznego za przyszłość i konieczność. Tylko dlatego się tu znalazłem i może tylko dlatego zupełnie nie interesuje mnie kto miał zarabiać pierdyliony na tej elektrowni i kto najwięcej na tym zyskać, a jedynie czemu nie powstała inwestycja, która w całości była sfinansowana ze źródeł zewnętrznych, potencjalnie miała przynieść oszczędności (nikt nie udowodnił, że miało być inaczej, a nie będę trzeci raz powtarzał co sądzę o Twoich insynuacjach, patrząc w dodatku przez pryzmat tego co robisz, gdy ktoś podsuwa Ci banalny sposób na wykazanie Twojego błędu) i nie przyniosłaby żadnych długofalowych negatywnych skutków. Jedyny realny i namacalny powód jaki udało mi się ustalić jako przyczynę wymiany inwestycji z zakresu nowych technologii na kompletne nic to zacietrzewienie garstki ludzi i polityka. Ale spoko, jak 12 lat temu zaczynałem swój internetowy biznes, to ludzie też ganiali z widłami, bo przecież z tych kabli i światłowodów to samo zło promienuje, a wifi i komórki powodują bezpłodność, zabijają i ograniczają produkcję jaj i mleka. Dobrze, że tutaj chociaż problemem było „tylko” to, że ktoś będzie zarabiał kasę na „naszej działce”. Znaczy się, społeczeństwo idzie do przodu 🙂

    Odnośnie wytrwałości i północy – taka moja praca dziś, że mam dużo czasu, a przed komputerem jeszcze przynajmniej 2h 🙂 – co do bycia idiotą i wystawania — jestem dosyć punktualny, ale rozumiem; też bym nie chciał, żeby ktoś wprost mi udowodnił, że się mylę; tak zawsze można rozstrzygać wątpliwości na swoją korzyść i żyć w przekonaniu, że to na pewno był zakamuflowany Marcin. OK; okno serwisowe się zbliża, czas zająć się robotą – dobrej nocy. 🙂

    • Zwracam uwagę na podstawowy błąd logiczny przydługiego i mętnego postu powyżej: to nie ja mam udowodnić nieopłacalność dla gminy użyczenia działki (chociaż to zrobiłem), lecz to inwestor, który chce na gminnej działce prowadzić swój biznes ma przekonać radę gminy, że warto jemu, a nie komu innemu oddać na pięć lat sporą posesję (grunta gminne są ograniczone). Jak widać nie przekonał ani jednego radnego. Dla mnie sprawa jest jasna: gmina nic z tego interesu, by nie miała. Nawet nie wiadomo, czy mogłaby z tego prądu korzystać. Mało tego, jak pogodzić fakt, że strona udostępniająca nie może czerpać z tytułu użyczenia żadnych bezpośrednich korzyści majątkowych, z darmowymi dostawami prądu? Prąd to nie korzyść majątkowa? Co to wszystko ma wspólnego z rozbijaniem monopolu? Czy mamy tylko jednego dostawcę energii? Widzę, że niektórym ideologia odbiera rozum.

      • Oh, nie zauważyłem wcześniej tego posta. Niczego nie udowodniłeś, ale skoro uważasz inaczej to nie będę już polimeryzował z tym, zwłaszcza w świetle oderwania od rzeczywistości reszty treści: dostawcę energii mamy oczywiście jednego, chyba że jesteś jakimś szczęśliwcem posiadającym do swojego budynku/mieszkania dwa kable od dwóch różnych dostawców; to by zmieniało postać rzeczy. Ten jeden dostawca posiada sieć dystrybucyjną, czesze z Ciebie kasę za korzystanie z tejże sieci dystrybucyjnej, i ta kasa to znaczna część efektywnego kosztu eksploatacji lodówki czy pralki. Często gęsto jest też sprzedawcą samej tej energii, chyba że sobie zmieniłeś sprzedawcę i zaoszczędziłeś jakiś mały kawałek całości kosztów. Zmieniłeś sprzedawcę towaru, ale dalej dostarcza go ten sam kurier, tą samą awaryjną, podatną na przeciążenia siecią. Jak można tego nie rozumieć? To o to się rozchodzi w całym tym bałaganie, a nie o jakąś parodię konkurencji, która najwyraźniej o dziwo się sprawdza w ugłaskiwaniu niektórych, będąc w rzeczywistości odpowiednikiem burzy w szklance wody.

        • Polimeryzował? Hmm, ciekawe, przypomina mi się „prymat frazy (…) nie ulega frekwencji”. Ok, przyjmijmy, że niczego nie udowodniłem. W sumie nawet nie musiałem. Powtarzam, ciężar udowodnienia, że użyczenie gruntu jest dla gminy korzystne, leży po stronie wnioskującego. On tego nie zrobił. Do tego jakoś się nie odniosłeś, ale to mnie nie dziwi. Po prostu rozpieprza to całą twoją jałową pseudo-argumentację. Gdyby gmina chciała ten kawałek gruntu komuś udostępnić, to powinna to zrobić w drodze przetargu, a nie w rezultacie mętnych kanapowych uzgodnień cwaniaczka z wójtem. Zapewniam cię, chętnych do prowadzenia działalności gospodarczej na darmowym gminnym gruncie jest cała rzesza.

  57. Panie Cholender, to jest właśnie Pański i Pańskich „sojuszników” problem… Wszędzie węszycie spiski. Tak się nie da nic zbudować. Wiem to z doświadczenia. Ba, lata temu sam tak postępowałem — ileż czasu na takie paranoje poszło. A tu najpierw byłem samym Marcinem, teraz gdy wygląda na to, że jednak nim nie jestem, to na pewno mam z nim jakiś intratny interes. Przyznam, że to trochę zabawne mieć miejsce w pierwszym rzędzie i wiedzieć, że to czego wszyscy tak ambitnie szukają zwyczajnie nieistnieje 🙂

    Czas nieubłaganie idzie do przodu, z nikim się nie licytuje i robi swoje — jest z tego powodu bardziej niż pewne, że niedługo się dowiemy czy i komu by te biedne kilka paneli zaszkodziło.

  58. „Przyznam, że to trochę zabawne mieć miejsce w pierwszym rzędzie i wiedzieć, że to czego wszyscy tak ambitnie szukają zwyczajnie nieistnieje ” – przepraszam, o czym właściwie ten wtręt, o sensie życia?

  59. Nie, o bezsensie waszych paranoi – to fajne uczucie czytać, że ktoś próbuje wmówić wszystkim (i sobie?), że 2+2=5, gdy doskonale wiesz, że opowiada baśnie. 🙂 – a gdy proponuje mu się niebieską pigułkę, by wyciągnąć go z matriksa, to obwieszcza wszem i wobec, że przecież nie jest idiotą. No nic, skoro sam główny zainteresowany nie chce już tu nawet dyskutować, to przestanę przykładać swoje ręce do wydłużania tej rolki komentarzy. Na koniec zastanówcie się, czy na pewno finał tej sprawy jest taki do końca pozytywny. Tak wewnętrznie, dla siebie. Tymczasem 🙂

    • Sam zainteresowany wie, że jest tutaj już tak skompromitowany, że nie ma co dyskutować. No, chyba że pod innym nickiem.

  60. Yh, chodziło oczywiście o czerwoną pigułkę… 😛

  61. On nie wie że jest skompromitowany , ten typ tak ma. 🙂 Od lat manipuluje mieszkańcami pokazując im że są idiotami, a on jedyny mądry :). To taki żałosny styl ludzi z głębokimi kompleksami. Sam nie potrafi nic zrobić tylko na cwaniactwie i wyrachowaniu próbuje ślizgać się. Popierając koniunkturalnie mocno uwikłanych ludzi. A jego megalomania sama go eliminuję ze społeczeństwa oraz kontaktu z ludźmi i rzeczywistością, którą niestety dawno utracił.

  62. Lanser – megaloman – cynik – geszefciarz okazał się małym człowieczkiem, jak kto woli człowieczkiem małego pokroju. Wykorzystując czyjś dorobek znów chciał się znaleźć w centrum zainteresowania i wypromować się cudzym kosztem.
    Geszefciarz zajął drugie miejsce wśród liderów lokalnego kołtuństwa, zaraz za jego guru. Order dla lokalnego kołtuna w drodze.

  63. „I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki
    Nie tknięte, z daleka pachniały mu myszki.
    Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę;
    Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę.
    Tak się i z wami dziateczki stać może;
    Od łakomstwa strzeż was Boże! „

  64. Efektem użyczenia terenu pod fotowoltaikę na placu za ośrodkiem sportu są betonowe kloce w ziemi, które straszą tam od dłuższego czasu. Jedna z gazet próbowała się dowiedzieć czy umowa podpisana przez Olgę Muniak z Marcinem Mizgalskim przewiduje przywrócenie terenu do stanu sprzed użyczenia. Okazało się, że nie da rady, „ponieważ w umowie znajduje się zapis o zakazie informowania o jej treści osób trzecich”. To ciekawe, bo podobno autorce powyższego tekstu udało się do tej umowy dotrzeć. Może byłaby ona tak łaskawa i poinformowała czytelników, co za sekretne informacje znajdują się w tym dokumencie?

    • Ciekawe, jak ten zapis w umowie ma się do Ustawy o dostępie do informacji publicznej?

      • Wystąpić do gminy z zapytaniem w trybie dostępu do informacji publicznej. Jak nie odpowiedzą, iść do sądu. Sprawa jest wygrana. Podobnie było w warszawskim ratuszu. Walczyli, walczyli, ale w końcu przegrali.

        • Dziwię się, że Karmel do tej pory nie wystąpił z takim zapytaniem. Ma chłop bogate doświadczenie w materii zapytań wszelkiej maści.

          • To raczej taki mend.owaty rys charakteru. Jedni mają naturę donosicieli inni nie.

          • W kwestii rysu charakteru, pełna zgoda.

  65. W obrębie źródeł OZE analizy wykazały, że na najniższy koszt wytworzenia 1 MWh pozwala kogeneracja biomasowa – 393 zł/ MWh. To mniej niż koszty wytworzenia energii elektrycznej z lądowej farmy wiatrowej oszacowany na 466 zł/ MWh i mniej niż koszt wytworzenia energii elektrycznej w elektrociepłowni opalanej biogazem rolniczym – 470 zł/ MWh. Większe niż w przypadku lądowych farm wiatrowych i elektrociepłowni na biogaz okazały się koszty wytwarzania prądu w małych elektrowniach wodnych – 484 zł/MWh i elektrowniach biomasowych -487 zł/ MWh. Wysoki dla warunków minionego roku okazał się szacowany koszt produkcji prądu z morskich farm wiatrowych – 713 zł/ MWh, a rekord pobiła fotowoltaika z wynikiem 1091 zł/ MWh, a jak podali autorzy głównie z uwagi na niski średni czas wykorzystania mocy zainstalowanej, bo około 1000 godzin w roku.

    (5.06.2012)

    Źródło i autor: wnp.pl (Ireneusz Chojnacki)

  66. Jeżeli ktokolwiek miał jeszcze jakieś wątpliwości co do stopnia obłudy reprezentowanego przez aktywistę, to ujawnienie umowy, zawartej między nim a Muniakową, powinno je rozwiać raz na zawsze. Przy okazji treść dokumentu zadaje kłam rozpowszechnianym przez niego twierdzeniom o tym, jak to chciał oddawać za darmo gminie prąd, a ciemny lud z widłami odrzucił jego szczodrą ofertę.

  67. poproszę o namiar

    • Wpisz sobie w google oba nazwiska plus „umowa”…

  68. ” treść dokumentu zadaje kłam rozpowszechnianym przez niego twierdzeniom o tym, jak to chciał oddawać za darmo gminie prąd” – W umowie nie stoi wszakże i to że wytworzoną energię zamierzał zapakować w walizkę i wywieźć z Jabłonny. Skoro publicznie obiecywał że odda, to ja osobiście sądzę że prawdopodobnie by słowa dotrzymał. Podsumowując: kompromitacji nie doszukałem się.

    • Zgadza się. Nic strasznego.

    • A „korekta” 10 lat na 3 miesiące to normalka, tak?

      • Normalne nie jest, ale znowu nic strasznego.

        • Odnoszę wrażenie, jakbyśmy mówili o różnych umowach. Ilu osobom w gminie bezpłatnie użyczono grunt w celu „umożliwienia rozwoju firmy i podniesienia jej konkurencyjności” oraz „na cele prowadzonej przez biorącego działalności gospodarczej”? Ilu obiecano prawo pierwokupu udostępnionej wcześniej za darmo działki? Ilu z nich zezwolono na dalsze podnajmowanie bez konieczności uzyskania zgody gminy? Żadnego prądu by nie było z trzech powodów (o czym aktywista musiał z góry doskonale wiedzieć). Po pierwsze, oddawanie gminie prądu za darmo stoi w sprzeczności z zasadą użyczenia (bezpłatnego oddania w użytkowanie). Po drugie sprzedaż prądu za symboliczne kwoty bez koncesji nie wchodzi w grę. Po trzecie skoro czegoś nie ma w umowie, to znaczy, że lepiej oddawać prąd do sieci i mieć z tego pieniądze (w końcu to działalność gospodarcza). Mówiąc krótko, ja też poproszę o darmowe 1900 metrów kwadratowych działki na działalność gospodarczą na 10 lat. Nie musi być przy Modlińskiej.

    • „Skoro publicznie obiecywał że odda, to ja osobiście sądzę że prawdopodobnie by słowa dotrzymał” Oczywiście, przecież mamy do czynienia z człowiekiem honoru.

      • Też długo śmiałem się z tego zdania. Fakt, Cholender wypisuje naiwne bzdury jak nastoletnia panienka. Jeżeli czegoś nie ma w umowie, to znaczy, że nie obowiązuje. Student pierwszego roku prawa ci to powie. Nie trzeba brać prądu w walizkę i wywozić go z Jabłonny, wystarczy go oddać do sieci. To dużo prostsze (i walizki nie trzeba kupować). Gdyby Muniakowa wygrała wybory, to nasz aktywista przez dziesięć lat mógłby – zgodnie z umową – produkować na darmowej posesji prąd oddawany do sieci po 75 gr (lub coś koło tego), zaś koło policji stałaby farma fotowoltaiczna, z której zyski szłyby tylko do jednej kieszeni.

  69. Warto zwrócić uwagę na prawo do dowolnego podnajmowania terenu (w umowie). I warto odnotować, że nasz geniusz nie miał i nie ma zamiaru zarabiać na prądzie! Mimo wszystko nie jest aż tak głupi. On zarabia na nauczaniu innych jak inwestować…
    Myszkin. Po prostu Myszkin

Dodaj komentarz