Kłamcy? Spryciarze? – poszło jak po maśle

52045b5f276db.jpg

Czy to możliwe by prezydenci Legionowa celowo wprowadzili radnych w błąd, po to by sprzedać atrakcyjny teren deweloperowi? Niektórzy radni czują się oszukani. Sami sobie są winni – można tak podsumować stanowisko UML, kiedy okazało się, że obietnic prezydenta nie da się wprowadzić w życie.


23 kwietnia 2012 roku na posiedzeniu Komisji Rozwoju Miasta w siedzibie Straży Miejskiej odbyło się posiedzenie, na którym prezydent Chrzanowski przedstawił po raz pierwszy radnym projekt uchwały zezwalającej na sprzedaż dwóch działek położonych przy zbiegu ulic Mickiewicza, Jagiellońskiej i Kazimierza Wielkiego. Powierzchnia łączna tego terenu to ok. 15 200 m2. – Chcemy zobowiązać przyszłego inwestora, by w części usługowej, parterowej wybudował pomieszczenia przeznaczone na usługi publiczne. Chcemy w ten sposób rozwiązać problem lokalowy naszej biblioteki miejskiej i powiatowej. To taka informacja dla państwa, jeśli chodzi o przyszłe warunki ewentualnego przetargu na zbycie tej nieruchomości – przekonywał radnych Lucjan Chrzanowski. – Ten element musi się pojawić w ogłoszeniu przetargu i później w akcie notarialnym przy zbywaniu tej nieruchomości na rzecz przyszłego nabywcy – mówił prezydent Chrzanowski.

Teatr na sesji
Prezydent Smogorzewski prezentując projekt uchwały i namawiając radnych do głosowania za uchwałą, podczas sesji 25 kwietnia 2012 roku, zaznaczył że powstanie nowoczesnej biblioteki to kluczowy element dotyczący tej uchwały. – Proponujemy wysokiej radzie, by zgodziła się na sprzedaż tej nieruchomości, ale w warunkach przetargu będzie zobowiązanie przyszłego nabywcy, zabezpieczone ustanowieniem hipoteki na tej nieruchomości dotyczące wybudowania i przekazania gminie około 1000 m2 powierzchni na parterze na potrzeby biblioteki miejsko-powiatowej – przedstawiał radnym sytuację prezydent Roman Smogorzewski. Zachwalał dobrą lokalizację ze względu na bliskość Muzeum Historycznego i nowej sali wystawienniczej. Zwrócił uwagę na duże potrzeby finansowe gminy. Partnerstwo publiczno-prywatne miało być receptą na powstanie biblioteki. – Zachęcam do odwagi i mądrości – mówił Roman Smogorzewski. – To trochę nie po kolei – protestował radny Smuniewski. Prosił o przeniesienie dyskusji na inny termin. Z powodu dużych wątpliwości radni dwukrotnie poprosili o wycofanie projektu uchwały. – Od momentu podjęcia decyzji o sprzedaży mija 4-5 miesięcy – uspokajał prezydent Smogorzewski radnych. Zapewnił, że czasu na dyskusje jest dużo. Zaprzeczył, że powodem sprzedaży jest zły stan finansowy gminy. Po ogłoszonej 20-minutowej przerwy i rozmowach w kuluarach, 18 radnych przekonanych przez prezydenta głosowało za sprzedażą. Tylko PIS konsekwentnie był przeciwny tej uchwale.

Złamane obietnice
Niestety w uchwale XX/250/2012 ani w uzasadnieniu do niej, nie znalazło się już ani jedno słowo z obietnic, którymi karmieni byli radni. W protokołach komisji i samej sesji brak niektórych wypowiedzi. Podobnie w ogłoszeniu o przetargu, który odbędzie się 19 października, brak adnotacji o dodatkowych warunkach. UML potwierdził informację, że w przyszłej umowie z deweloperem nie znajdzie się zapis nakazujący im przeznaczenie pomieszczeń w najniżej kondygnacji budynku na bibliotekę – media tekę. – Po konsultacjach z prawnikami okazało się, że nawet gdybyśmy zapis o przyszłym przeznaczeniu części budynku umieścili w umowie czy akcie notarialnym, deweloper nie musiałby się do niego zastosować, a gmina nie miałaby środków prawnych na jego wyegzekwowanie. Proszę pamiętać, że mamy wolny rynek kupuje Pani działkę, lecz co Pani z nią zrobi zależy tylko od Pani i miejscowego planu zagospodarowania. Działka mogłaby stać pusta przez wiele lat – tłumaczy przyczyny złamania obietnic Kierownik Referatu Marketingu Anna Szczepłek.

Radni sami sobie winni
Zapytaliśmy UML czy prezydenci Smogorzewski i Chrzanowski informując radnych na komisji i sesji o warunkach przetargu mieli świadomość, że takiej możliwości nie będzie – mówiąc wprost – czy okłamali radnych? Dlaczego informacja o domniemanej ekspertyzie prawników (o braku możliwości podpisania w/w aktów notarialnych) wypłynęła dopiero po podjęciu uchwały przez radnych? – Odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi: Nie – odpowiada Anna Szczepłek. – Na drugie pytanie powinni odpowiedzieć radni, którzy zdecydowali się przyjąć uchwałę na kwietniowej sesji. Radni nie podjęli decyzji o przełożeniu głosowania po przeprowadzeniu niezbędnych konsultacji prawnych czy też po utworzeniu zespołu, zdecydowali się wyrazić zgodę na sprzedaż tej działki od razu.

Uchwała ważna czy nieważna?
Obecnie UML wypiera się, że prezydenci deklarowali przed radnymi, że w budynkach dewelopera znajdzie się miejsce na bibliotekę. Według urzędników to był tylko jeden z pomysłów na zagospodarowanie tej nieruchomości na cele społeczne. Brak też skruchy jeśli chodzi o umyślne lub nieumyślnie wprowadzenie radnych w błąd. Nasuwa się pytanie, czy taka uchwała jest ważna. Radni decydowali bowiem bazując na innej niż w tej chwili wiedzy. – W momencie głosowania radni wiedzieli, że powstanie zespół, który zadecyduje o przyszłym przeznaczeniu części nieruchomości. Nie było przesądzone przyszłe przeznaczenie nieruchomości. Radni mieli możliwość niepodjęcia uchwały bądź przesunięcia terminu głosowania na kolejną sesję – mówi Anna Szczepłek. – Nie skorzystali z tej możliwości. Uchwała jest zgodna z prawem, gdyż jej treść nie zawierała żadnych dodatkowych warunków sprzedaży i radni mieli tego pełną świadomość podczas głosowania, w związku z tym nie ma podstaw do podważenia ich decyzji. Podstawą do unieważnienia uchwały byłaby jej niezgodność z prawem, a tak nie jest w tym przypadku. Legalność uchwały nie została także zakwestionowana przez Wojewodę – uważa Anna Szczepłek.

Prezydent Roman Smogorzewski po raz kolejny okazał się niezwykle sprytny i skuteczny. Czy musiał się jednak posunąć do kłamstwa? Dlaczego prezydenci żarliwie zapewniali o możliwościach porozumienia się z przyszłym inwestorem, skoro nie mieli do tego żadnych podstaw prawnych? Czy teraz radni będą uważniej przysłuchiwać się każdej deklaracji prezydenta? Przecież nie chodzi o samą sprzedaż i późniejsze przeznaczenie działki, chodzi o fakt okłamywania wybranych przez Legionowian Radnych.

iw