Żona zastrzelonego Dariusza S. zeznaje

520460c2d1ae7.jpg

12 grudnia, podczas trzeciej rozprawy w procesie 43-letniego Mariusza W., emerytowanego funkcjonariusza policji, oskarżonego m.in. o zabójstwo 52-letniego Dariusza S., biznesmena spod Ciechanowa, przesłuchiwano w obecności biegłego psychologa, Jolantę Sz., żonę zabitego.

 

12-grudnia, w trakcie kolejnej rozprawy w procesie Mariusza W.,  udało się przesłuchać tylko Jolantę Sz., żonę zamordowanego Dariusza S. Kobieta była przesłuchiwana w obecności biegłej psycholog, Krystyny Pilch. Żona Dariusza S., od listopada 2010 roku boryka się z problemami psychicznymi i od tamtej pory jest pod stałą opieką lekarza. Podczas zeznań, Jolanta Sz. była poddenerwowana, nie mogła się skupić i dość chaotycznie odpowiadała na zadawane pytania. Nie pamiętała dokładnie wszystkich szczegółów z feralnych dni i trudno jej było przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz widziała swego nieżyjącego małżonka. Sędzia prowadzący tę sprawę, Piotr Janiszewski, wielokrotnie pytał Jolantę Sz., czy jest w stanie zeznawać? Pomimo złego samopoczucia, Jolanta Sz. wyrażała na to zgodę. Na rozprawie odczytano wszystkie protokoły z przesłuchań m.in z legionowskiej prokuratury i z ciechanowskiej policji, a małżonka ofiary w większości potwierdziła złożone przez siebie w 2011r. zeznania.

Miała być na tym spotkaniu
Jolanta Sz. jest jednym z ważniejszych świadków w sprawie makabrycznego mordu w okolicach Kałuszyna. Przed sądem zeznała, że to głównie jej mąż, czyli Dariusz S. zajmował się sprawami finansowymi, związanymi z wynajmem lokali w Legionowie i że 11 lutego 2011r. na godz. 18 umówił się w wynajmowanym sklepie w Legionowie z oskarżonym Mariuszem W. w sprawie odbioru reszty zaległego czynszu i duplikatów faktur. Według Jolanty Sz., wcześniej jej mąż dzwonił do Mariusza W. celem upomnienia go o zapłatę a ponadto 8 lutego 2011r. spotkał się z nim w tej sprawie. Według zeznań oskarżonego, 8 lutego 2011r. przekazał on Dariuszowi S. większą część zaległego czynszu najmu, a na przekazanie reszty zaległości umówili się na 11 lutego 2011r. Z kolei, Jolanta Sz. twierdzi, że jej mąż po powrocie do domu w dniu 8 lutego 2011r. nie mówił, że otrzymał jakąkolwiek kwotę od oskarżonego. Wspomniał jedynie, że Mariusz W. zapłaci zaległy czynsz z lekkim opóźnieniem, bo w okolicach 20 lutego 2011r. Żona zamordowanego Dariusza S., przed stołecznym sądem mówiła także, że małżonek napomknął jej, że Mariusz W. polecił im biznesmena, który poważnie miał być zainteresowany wynajmem ich lokali na co najmniej 10 lat i że 11 lutego 2011r., oskarżony i zabity mieli się z nim spotkać w interesach w okolicach Skrzeszewa. Kim jest tajemniczy biznesmen z okolic Skrzeszewa, jak do tej pory nie udało się ustalić. Jolanta Sz. twierdzi, że ostatni raz widziała żywego małżonka 11 lutego 2011r. ok. godz. 16. Niepokoić o niego zaczęła się dopiero wieczorem, kiedy długo nie wracał do domu, a jego telefon był wyłączony. Nad ranem, 12 lutego 2011r. rozmawiała przez telefon z Mariuszem W., ale on oświadczył, że dzień wcześniej nie był umówiony na żadne spotkanie z biznesmenem ze Skrzeszewa. Oskarżony w powyższej rozmowie dodał, że dał Dariuszowi S. wszystkie zaległe pieniądze za lutowy czynsz najmu i duplikaty faktur. Poradził jej także, żeby zgłosiła zaginięcie Dariusza S. na policję, co też Jolanta Sz. uczyniła na ciechanowskim posterunku. Dopóki nie znaleziono ciała jej męża, zgłosiła jego zaginięcie także do Fundacji Itaka oraz korzystała z pomocy jasnowidza, który twierdził, że Dariusz S. żyje. Mariusza W. spotkała dopiero w momencie znalezienia na ul. Myśliborskiej na warszawskiej Białołęce, auta Dariusza S., którym feralnym popołudniem 11 lutego 2011r. wyjechał z domu. Jolanta Sz. miała zapasowe kluczyki do samochodu i została wezwana przez policję celem jego rozpoznania. Auto stało zamknięte, a na miejscu oprócz innych policjantów spotkała także oskarżonego.

Przykładny mąż

Dariusz S. był niepijącym alkoholikiem. Na pytanie adwokat Mariusza W., czy wiedziała jakie jej mąż ma zainteresowania i czy interesuje się innymi kobietami, Jolanta Sz. odpowiedziała, że nie ma takiej wiedzy i nigdy nie podejrzewała męża o zdradę. Dariusz S. faktycznie prowadził firmę zarejestrowaną na Jolantę Sz. Zajmował się głównie sprawami księgowymi i finansowymi. Miał udzielone ze strony Jolanty wszelkie pełnomocnictwa do dysponowania nieruchomościami, oprócz ich sprzedaży. Czasami Jolanta Sz. uczestniczyła w spotkaniach biznesowych męża. Lokale w Legionowie od 2003r., Jolanta Sz. wraz z mężem, wynajmowali Teresie W., żonie oskarżonego. Według Jolanty Sz., ich wzajemne stosunki były poprawne, ale nie była to zażyła znajomość. Sprawy firmy Teresy W. w rzeczywistości prowadził jej mąż, Mariusz W. Oprócz spornego czynszu za luty 2011r., gdzie pieniądze miały być przekazane zabitemu Dariuszowi S., bez pokwitowania i nikt ich do tej pory nie widział, małżeństwu W. raczej nie zdarzały się opóźnienia i raczej na czas opłacali czynsz najmu, głównie przelewami.

Poszlakowy proces

Od 12 października br. trwa poszlakowy proces w sprawie makabrycznego mordu w okolicach Kałuszyna przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga. Byłemu komendantowi KP z warszawskiej Białołęki, Mariuszowi W. zarzucono m.in., że 11 lutego 2011r., działając umyślnie, zabił z policyjnej broni P-64 Dariusza S., strzelając do niego co najmniej 4 razy – 2 razy w głowę i 2 razy w plecy – a następnie podpalił zwłoki w celu zatarcia śladów. Nie ma bezpośrednich świadków zabójstwa i nie wiadomo, gdzie dokładnie doszło do zbrodni. Najważniejszymi poszlakami w sprawie są m.in. fragmenty ściółki z miejsca znalezienia zwłok, odnalezione na butach Mariusza W. oraz broń policyjna P-64, pochodząca z KP Białołęka, z której oddano mordercze strzały. Jako motywy zbrodni, prokuratura wskazuje problemy finansowe Mariusza W., który faktycznie zajmował się firmą swojej żony, która podnajmowała lokale usługowe w Legionowie, od żony zabitego. Sam podejrzany Mariusz W. od początku śledztwa nie przyznaje się do zabójstwa i jak dotychczas skorzystał z prawa odmowy odpowiedzi na pytania i składania wyjaśnień. Przyznał się jedynie do sfałszowania protokołu zdania broni służbowej oraz do nakłaniania swojego kolegi 41-letniego Piotra M. do składania fałszywych zeznań. Jeśli sąd uzna, że ciąg poszlak wskazuje, iż to oskarżony zabił Dariusza S., byłemu policjantowi grozi nawet dożywocie.

Jest jeszcze 59 świadków do przesłuchania

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, na ostatniej rozprawie w dniu 12 grudnia, przedłużył areszt tymczasowy dla Mariusza W. do 24 marca 2013r., zaś w samym procesie zamierza przesłuchać jeszcze 59 świadków, w tym kilku funkcjonariuszy policji z białołęckiej KP. Póki co, rozprawy rozplanowane są do końca marca 2013r. i będą odbywać się mniej więcej 2 razy w miesiącu. Kolejna rozprawa sądowa odbędzie się 9 stycznia 2013r.

ms