Nieporęt. Akcja okazała się nieporozumieniem? Służby szukały mężczyzny przez 5 godzin

Dzika_plaza_05

fot. arch. GP

Wczorajsza akcja ratownicza na Jeziorze Zegrzyńskim okazała się najprawdopodobniej grubym nieporozumieniem. Mężczyzna, którego przez kilka godzin szukały wszystkie służby i plażowicze, bezpiecznie opuścił plażę.

Wczoraj, przed godziną 16 ratownicy z Legionowskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego otrzymali zgłoszenie od jednej z plażowiczek, że przebywający z nią i ich dzieckiem na plaży mężczyzna poszedł do wody po piłkę i do tej pory nie wrócił. Na Dzikiej Plaży wszczęto alarm. Na miejsce wezwano kolejnych ratowników, straż pożarną, policję i straż gminną.

 

 

 

Bardzo szybko udało się zebrać grupę osób i utworzono łańcuch życia, aby sprawdzić czy ciało mężczyzny nie znajduje się w najpłytszej wodzie. Niczego nie znaleziono. Pod wodę wysłano nurków z LWOPR, którzy sprawdzali teren pomiędzy Dziką Plażą a molem. W tym samym czasie na miejsce zdarzenia wezwano specjalistyczny oddział z sonarem oraz dodatkowych nurków.

W trakcie sprawdzania dna Jeziora Zegrzyńskiego ustalono dwa miejsca, w których potencjalnie mogło znajdować się ciało. Oba wskazania zostały zweryfikowane przez nurka. W żadnym z nich nie było poszukiwanego.

Kolejną rzeczą, którą analizowano, był monitoring. Tutaj okazało się, że mężczyzna bezpiecznie, samodzielnie oddalił się z plaży. Służbom nie udało się z nim skontaktować. Z plaży zniknęła także zgłaszająca zaginięcie osoba, na miejscu nie zostały pozostawione także żadne rzeczy.

Zarówno straż pożarna jak i policja uznały zgłoszenie za alarm fałszywy w dobrej wierze. Łącznie działania ratownicze na Dzikiej Plaży w Nieporęcie trwały 5 godzin i 28 minut.