Powiat. Rodzice gotują dla nich piekło. Dzieci wyrywane z rąk

dziecko-krzyk

fot. Sharon Mollerus / IWoman / CC BY

Legionowskie szkoły i przedszkola coraz częściej stają się polem walk rozstających się rodziców, którzy nie potrafią porozumieć się w kwestii opieki nad swoimi dziećmi. Nierzadko okazuje się też, że w tych najostrzejszych konfliktach niezbędna jest interwencja rodzinnego sądu rejonowego.
Wszystko przez wyroki sądów rodzinnych?

Na wokandach sądów rodzinnych najczęściej lądują sprawy tych dzieci, w stosunku do których zasady opieki rodzicielskiej nie zostały jeszcze prawomocnie uregulowane, bo ich rodzice nie potrafią porozumieć się w tym względzie. Z uwagi na ciągnące się latami procesy sądowe, walki rodziców o opiekę nad dziećmi coraz częściej toczone są za szkolnymi murami. Poważne braki w orzecznictwie rodzinnym sądów są zmorą współczesnych czasów. Problem ten dotyka już nie tylko samych rozstających się rodziców, ale coraz częściej także i pedagogów szkolnych. – Wyroki powierzające opiekę nad dzieckiem jednemu rodzicowi, bez ustalenia kontaktów z nim zachowującemu pełnię praw drugiemu, niestety nie należą do rzadkości – mówią pedagodzy z legionowskich placówek szkolno-wychowawczych, którzy już nie raz stawali się świadkami tych niekompletnych orzeczeń sądowych. Wielu z nich potwierdza, że w ich konsekwencji za lokalnymi szkolno-przedszkolnymi murami coraz częściej dochodzi do wręcz dantejskich scen wyrywania sobie dzieci z rąk przez nieprzebierających w środkach skłóconych rodziców.

Jakie spory rozwiązują na szkolnych korytarzach?

Zgoda obojga rodziców potrzebna jest zawsze wtedy, gdy chodzi o istotne sprawy dziecka np. zmianę imienia, nazwiska, obywatelstwa, miejsca pobytu, czy też wyjazdu za granicę. Jeśli w którejś z tych spraw rodzice nie mogą dojść do porozumienia, decyzję podejmuje sąd, co niestety coraz częściej wymaga coraz więcej czasu. Przeciągające się przed sądami procesy coraz częściej przenoszą się na szkolne korytarze, gdzie te priorytetowe istotne sprawy dzieci usuwają się de facto w cień. Górę biorą zaś rodzicielskie wzajemne urazy, poczucie krzywdy, wściekłość, chęć zemsty i upokorzenia, a nieraz nawet i próby szantażu.

Szkoły przychodzą z odsieczą

W tych najostrzejszych i przeciągających się „szkolnych” konfliktach rodzicielskich z odsieczą przychodzą pracujący w tych placówkach pedagodzy np. składając do sądu rejonowego wniosek o wgląd w sytuację rodzinną dziecka. Sąd wówczas bada sytuację dziecka w miejscu jego zamieszkania i w zależności od poczynionych ustaleń podejmuje odpowiednie kroki. Często też określa wtedy dotąd nieuregulowane między rodzicami kwestie opieki nad dziećmi. – W zeszłym roku jeden z konfliktów rodzicielskich tego typu ostygł przynajmniej na terenie mojej szkoły dopiero po interwencji sądu rodzinnego. W wyniku złożonego wówczas wniosku, sąd szczegółowo uregulował zasady opieki rodzicielskiej nad jednym z moich uczniów – wyjaśnia Dorota Kuchta, dyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego (ZSP) nr 2 przy ulicy Jagiellońskiej 67 w Legionowie. – Z mocno manifestowanym na terenie szkoły brakiem porozumienia między rodzicami w kwestii opieki nad dzieckiem spotkaliśmy się również i w tym roku. Jeśli rodzice nie opanują swoich emocji i nadal będą toczyć wojnę o dziecko na szkolnych korytarzach i na oczach innych uczniów, prawdopodobnie znów wystąpię do legionowskiego sądu rodzinnego z podobnym wnioskiem – zapowiedziała szefowa placówki.

Rodzicielski egoizm w statystykach

Bezlitosne statystyki pokazują, że rozwodzimy się na potęgę, a rozstania są dla dzieci traumą większą, niż śmierć jednego z rodziców i naznaczają je do końca życia. Ponad połowa zeszłorocznych interwencji Rzecznika Praw Dziecka dotyczyła spraw, w których dzieci stały się kartami przetargowymi w rozwodowych sporach rodzicielskich, a gwarantujące ich prawidłowy rozwój emocjonalny prawo do kontaktów z obojgiem rodziców zostało przez ich własnych rodzicieli w brutalny sposób pogwałcone. Włączając dzieci w swój konflikt i nakłaniając je do opowiedzenia się po jednej stronie, rodzice demolują bowiem ich delikatną i dopiero rozwijającą się psychikę.

Ranisz mnie, kiedy szydzisz z mojego taty!

Zdaniem fachowców rodzice „grając” własnymi pociechami pogłębiają ich cierpienie, zmuszają do kłamstw i ukrywania prawdziwych uczuć. – Konflikt lojalności, utrata zaufania i brak oparcia w dorosłych, powodują, że dzieci często uciekają w zachowania destrukcyjne, a niekiedy w zaburzenia emocjonalne. Pojawić się u nich wówczas mogą zaburzenia mowy, osłabienie odporności i choroby, zarówno somatyczne, jak i psychosomatyczne. Zdarzają się lęki nocne i niepokój przed niemal każdą, niekoniecznie zagrażającą sytuacją – psychologowie ostrzegają na każdym kroku, apelując zarazem do skłóconych rodziców o przynajmniej poprawne stosunki przy rozstaniach. Ręczą, że dzieci szybciej pogodzą się z szokiem, jakim jest dla nich rozwód, czy też mniej formalne rozstanie rodziców.