Geodeci kontra starostwo. Komornik zajął 700 tys. zł z konta starostwa

starostwo-powiatowe-legionowo_02

Starostwo Powiatowe w Legionowie, fot. GP/kg (archiwum)

Firma „Usługi Geodezyjno-Kartograficzne Marian Piętka, Rafał Piętka” za okres od 2000 do 2009 roku wywalczyła zwrot nienależnie pobranych opłat w wysokości ponad 600 tys zł. Wyrok zapadł w czerwcu. Tymczasem we wrześniu z konta starostwa „zniknęła” suma prawie 700 tys. zł.

Pobieranie opłat

W Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej w Legionowie firmy geodezyjne musiały ponosić opłaty za tzw. czynności geodezyjne. Według starostwa nie pobierano tych opłat po to, żeby „zarobić”, ale dlatego, że starostwo było do tego zobligowane przepisami prawa. Jak podaje starostwo, ustawodawca w prawie Geodezyjnym i Kartograficznym ustanowił generalną zasadę odpłatności za korzystanie z zasobu geodezyjnego. Zdaniem Rafała Piętki to nie jest cała prawda. Według niego od 1999 r. do dnia 12 lipca 2014 r. w Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej w Legionowie, poza administracyjnymi opłatami geodezyjnymi, nakładanymi na podstawie przepisów rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 2004 r., w sposób bezprawny pobierane były tzw. dodatkowe opłaty geodezyjne. Dotyczyły one kopii materiałów geodezyjnych oraz aktualizowania mapy zasadniczej. – Opłaty te naliczane były na podstawie cenników wprowadzanych zarządzeniami Starosty Legionowskiego i służyły finansowaniu zasobu geodezyjnego, jak też administracji geodezyjnej i kartograficznej. Cenniki te przewidywały zresztą drakońskie wręcz opłaty za wydawane materiały nie tylko dla przedsiębiorców, ale także wszystkich osób fizycznych – mówi Piętka.

Niejednoznaczność?

Stanowisko starostwa jest takie, iż mimo tego że przepisy prawa mówią o udostępnianiu zasobu geodezyjnego za opłatą, ustawodawca nie zadbał o stworzenie przepisów wykonawczych, umożliwiających pełne wcielenie tej zasady w życie. – Już pięć lat temu informowaliśmy administrację rządową, że w przepisach jest błąd i coś z tym trzeba zrobić – mówi starosta Jan Grabiec. Starosta twierdzi, iż zdawano sobie sprawę, że podstawa prawna nie jest wystarczająca, opłaty trzeba było pobierać. – Jeśli stałoby się inaczej, starostwu groziła sankcja za naruszenie dyscypliny finansów publicznych – mówi. Z takim przedstawieniem sprawy nie zgadza się Rafał Piętka, jak też reprezentujący go w spornej sprawie radca prawny Ewa Prejs. – Przepisy ustawy Prawo geodezyjne i kartograficzne istotnie stwierdzały, że udostępnianie materiałów z zasobu geodezyjnego jest odpłatne. Wysokość opłat za czynności geodezyjne została ustalona przez Ministra Infrastruktury w rozporządzeniu wykonawczym do ustawy. W systemie prawa nie obowiązywał żaden przepis prawa, który pozwalałby staroście na wydanie zarządzenia w sprawie zakwestionowanych opłat. Takie działanie organu administracji wymaga wyraźnego upoważnienia i to rangi ustawowej, które w tym przypadku staroście nie zostało udzielone. Stanowisko takie, właśnie w tej sprawie, zajął również sąd administracyjny w Warszawie. Kompetencja do działania w tym przedmiocie przysługiwała wyłącznie ministrowi. Ponadto wysokość opłat została ustalona w rozporządzeniu jako ryczałt za całość informacji i materiałów niezbędnych do wykonania zgłaszanych prac, co tym bardziej czyni żądanie zapłaty dodatkowych opłat za sporządzanie kopii nieuprawnionym – wyjaśnia radca prawny. Podważa również opinię, że zaniechanie pobierania opłat miałoby naruszyć dyscyplinę finansów publicznych. – Skoro już pięć lat wcześniej starosta dostrzegał problem i występował do Ministerstwa o podjęcie działań legislacyjnych, dlaczego nadal pobierał opłaty na podstawie bezprawnie wydanego przez siebie zarządzenia? Wystarczyło przecież je uchylić (wycofać z obrotu prawnego), do czego akurat starosta był uprawniony, a o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych nie byłoby mowy – mówi oburzona całą sytuacją prawniczka. – Dziś nie trzeba byłoby tych opłat zwracać – dodaje.

Nie do kieszeni starosty

Zdaniem starosty pobierane kwoty nie przyczyniały się do zwiększenia zasobów finansowych starostwa. Jednym słowem brakuje motywu, dla którego z rozmysłem miałby łamać prawo. Pieniądze pobierane od firm geodezyjnych trafiały, zgodnie z ówczesnymi przepisami, do Krajowego, Wojewódzkiego i Powiatowego Funduszu Gospodarki Zasobem Geodezyjnym i Kartograficznym. Środki PFGZGiK obligatoryjnie przeznaczane były z kolei na aktualizację i utrzymanie państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego będącego własnością Skarbu Państwa. Potwierdza to pełnomocnik Rafała Piętki. – Sąd powszechny uznał, że wzbogacony jest Skarb Państwa, bo kwoty bezprawnie pobrane zostały przeznaczone na państwowy zasób geodezyjny i kartograficzny – mówi. Nieco inne spojrzenie na tę sprawę ma Rafał Piętka. Jego zdaniem starosta jednak w ten sposób „wygenerował sobie dodatkowe źródło dochodu”, którym mógł dysponować. Pieniądze na obsługę zasobu były przeznaczane również na pensje i premie dla pracowników go obsługujących.
Trudno jednak uwierzyć, aby dla wyższych pensji pracowników obsługujących zasób starosta celowo pobierał nienależne opłaty wbrew prawu.

Nie jedyny

Starostwo w Legionowie stwierdziło, że nie jest wyjątkiem. – (…) Starosta Legionowski nie był jedynym organem, który wydał zarządzenia dotyczące opłat za sporządzenie kopii materiałów geodezyjnych znajdujących się w prowadzonym przez siebie zasobie geodezyjnym. Zarządzenia tego rodzaju były wydawane przez wszystkich starostów w całym kraju. Co więcej ogromna większość starostów do niedawna pobierała sporne opłaty na podstawie tych zarządzeń – informuje rzecznik starostwa Joanna Kajdanowicz. – Stwierdzenie „wszyscy” zdecydowanie nie jest zgodne z prawdą – protestuje Rafał Piętka. Temat jest mu bliski również z racji jego doświadczenia jako Prezesa Geodezyjnej Izby Gospodarczej zrzeszającej przedsiębiorców geodezyjnych. Twierdzi on, że takie zarządzenia wydano tylko w niektórych powiatach. – Kiedy rozpoczęła się dyskusja nad podstawą prawną do takiego działania, większość starostów zaniechała ich pobierania lub też zmniejszono ich wysokość. Przykładem jest powiat warszawski zachodni. W tym przypadku było inaczej, Starosta Legionowski nie zaprzestał bezprawnego pobierania opłat, nawet jak sąd administracyjny stwierdził w prawomocnym wyroku, że takie działanie w sposób rażący narusza przepisy prawa. Takie postępowanie wręcz szokuje – mówi Piętka.

Na drodze sądowej

Z uwagi na to, że przepisy prawa zawierają luki, wielu przedsiębiorców prowadzących firmy geodezyjne postanowiło wystąpić na drogę sądową. Tak też było w przypadku jednego z właścicieli firmy z powiatu legionowskiego, który, jak informuje starosta, już pięć lat temu zaczął wnosić sprawy do sądu. – Zakres powództwa obejmował opłaty pobrane w okresie od 2000 do 2009 roku. – W konsekwencji sąd uznał, że przepisy rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 19.02.2004r. w sprawie wysokości opłat za czynności geodezyjne i kartograficzne oraz udzielanie informacji, a także za wykonywanie wyrysów i wypisów z operatu ewidencyjnego były wadliwe, bowiem nie zawierały wyraźnej podstawy prawnej do wydania zarządzeń, określających wysokość opłat za sporządzenie kopii materiałów PODGiK i wykonywanie innych czynności przez pracowników ośrodka. W tych okolicznościach, uiszczone przez powodów opłaty, w braku wyraźnego upoważnienia do ich pobierania, uznano za świadczenia nienależne, które podlegają zwrotowi – informuje rzecznik powiatu. – Wyrok w tej sprawie zapadł 4 czerwca 2014 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie zasądził kwotę 681.691,80 zł od Skarbu Państwa – dodaje Joanna Kajdanowicz. – Tu niestety starostwo znowu mija się z prawdą – protestuje Rafał Piętka. Jego zdaniem ani sąd powszechny, ani sąd administracyjny nie stwierdziły wadliwości ww. rozporządzenia Ministra Infrastruktury. – Sądy te natomiast jednoznacznie stwierdziły, że wadliwe były zarządzenia wydane przez starostę i dlatego właśnie pobrane na ich podstawie opłaty trzeba zwrócić – mówi. Zdanie Piętki wyraźnie różni się od zdania starosty Jana Grabca.Naszym zdaniem są podstawy do wniesienia w tej sprawie kasacji i uchylenia tego wyroku, ale decyzje podejmuje suwerennie Prokuratura Generalna reprezentująca Skarb Państwa – mówi starosta.

Komornik się pomylił?

Zdaniem starostwa to Skarb Państwa miał wypłacić odszkodowanie w kwocie blisko 700 tys zł. Tymczasem 4 września bieżącego roku nastąpiła egzekucja tej kwoty z rachunków bankowych Starostwa Powiatowego. – Komornik zajął te pieniądze bezprawnie – mówi starosta Jan Grabiec. Starostwo tłumaczy, że w orzeczeniu, które stanowiło podstawę prowadzenia egzekucji, zobowiązanym do zapłaty nie był Powiat Legionowski, tylko Skarb Państwa, którego notabene reprezentantem jest Starosta Legionowski. Radca prawny Ewa Prejs wyjaśnia, że komornik nie zajął kwoty znajdującej się na rachunku starostwa „przez pomyłkę”, a egzekucja była przeprowadzona zgodnie z przepisami prawa. Jej zdaniem Skarb Państwa jest „bytem o charakterze abstrakcyjnym” i w analizowanych kwestiach nie działa przez swoje organy, ale jest reprezentowany przez jednostkę samorządu terytorialnego, którym jest w tym przypadku Powiat Legionowski. Pani mecenas tłumaczy, że spór sądowy nie dotyczył powiatu w tym sensie, że nie był on stroną pozwaną, co oznacza, że nie uczestniczył w fazie procedowania przed sądem powszechnym. – Był on jednak podmiotem zobowiązanym do wykonania wyroku w imieniu Skarbu Państwa, co wynika wprost z treści wyroku sądu apelacyjnego, jak też z obowiązujących przepisów prawa – wyjaśnia.

Co na to starostwo?

Skarb Państwa jest reprezentowany przez różne organy m. in. przez starostów, ale nigdy przez powiaty – stwierdza Joanna Kajdanowicz. Sprawę rozjaśnić może nieco fakt, że prawo wymaga prowadzenia także na poziomie powiatu osobnych rachunków dla środków Skarbu Państwa i dla środków samorządowych. Środki samorządowe pochodzą przede wszystkim z podatków mieszkańców. – To ogromna różnica, z których środków płacimy. Niestety komornik nie był zainteresowany powiatowymi środkami skarbu państwa, które również prowadzimy, ale bezprawnie zajął środki samorządowe – tłumaczy starosta Jan Grabiec.

Skąd te koszty?

To, że sprawa musiała zostać rozwiązana na drodze sądowej, skutkuje wysokimi kosztami. Tytułem zwrotu nienależnie pobranych opłat geodezyjnych Sąd Apelacyjny w Warszawie zasądził wyrokiem z 4 czerwca 2014 r. jedynie kwotę ok. 389 tys. zł. Należność odsetkowa wyniosła ponad 230 tys. zł. Do tego doszły wysokie koszty egzekucji wynoszące ponad 30 tys. zł.

Mogło być mniej

Należność odsetkowa wskazana w dniu wydania wyroku wynosiła 219.660,17 zł, natomiast w dniu sporządzenia przez Komornika Sądowego zawiadomienia o zajęciu rachunku bankowego już 230.483,60 zł. Oznacza to, że od czerwca do września kwota ta wzrosła o 11.000 zł. Do tego doszły koszty egzekucyjne. Zdaniem Rafała Piętki to zaniedbanie. – Starosta Legionowski nie podjął we właściwym terminie żadnych działań mających na celu uzyskanie środków pieniężnych pozwalających na dobrowolne wykonanie wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 4 czerwca 2014 r. – mówi. Pełnomocnik Piętki dodaje zaś, że jej zdaniem mógł on wystąpić do Wojewody Mazowieckiego z wnioskiem o przyznanie dotacji celowej pozwalającej na uregulowanie zobowiązań Skarbu Państwa niezwłocznie. Zdaniem Rafała Piętki zaniechanie tego działania, jest niewątpliwie działaniem na szkodę interesu publicznego. Jego zdaniem niezbędne działania zostały wykonane dopiero po zajęciu kwoty przez komornika. Piętka jako obywatel jest oburzony takim obrotem spraw. – W mojej ocenie okoliczności te powinny zostać przeanalizowane zarówno przez organy nadzoru geodezyjnego jak też rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Budzi mój niepokój, że po dziś dzień żaden z tych organów na tak dalece idące bezprawie nie zareagował. – Rzecznik prasowy starostwa Joanna Kajdanowicz informuje jednak, że starostwo zawiadomiło urząd wojewódzki niezwłocznie po uzyskaniu treści wyroku od Prokuratorii Generalnej, która reprezentowała skarb państwa w tej sprawie. Tę wersję podważa Ewa Prejs. – Być może przesłano informację o wyroku urzędowi wojewódzkiemu. Stanowisko Starostwa jest jednak mało precyzyjne. Zajęcie rachunku bankowego nastąpiło 25 sierpnia br. a nie jak podaje ono 5 września. Przed zajęciem egzekucyjnym wg informacji przekazanej przez urząd wojewódzki wniosek o stosowną dotację nie wpłynął – dodaje pełnomocnik Pana Piętki. Relacje stron są więc skrajnie różne.

Znowu do sądu

Powiat Legionowski wystąpił do sądu. Przedmiotem pozwu będzie żądanie zwrotu ściągniętej przez komornika kwoty. Starostwo nie ma wątpliwości, że zajęte niesłusznie środki pieniężne uda się odzyskać. – Bez względu na procedurę realizacji wyroku sądu bezspornym pozostaje, że środki na zaspokojenie wynikającego z wyroku sądu roszczenia będą pochodziły ze Skarbu Państwa i budżet powiatu nie odniesie uszczerbku – oświadcza rzecznik Joanna Kajdanowicz. – Być może tak będzie, ale na skutek przyznania stosownej dotacji przez wojewodę. Egzekucja został przeprowadzona w sposób zgodny z wyrokiem sądu i nadaną mu klauzulą wykonalności. Występowanie przez Powiat Legionowski o zwrot zajętej kwoty tylko wygeneruje kolejne koszty – odpowiada pełnomocnik Rafała Piętki. Do sądu wybiera się również Rafał Piętka, który tym razem zamierza dochodzić swoich praw z tytułu opłat pobranych przez starostwo w latach 2010 – 2014. W ślad za nim z drogi sądowej skorzysta na pewno wielu innych geodetów z terenu powiatu legionowskiego. Ponadto starostwo bierze pod uwagę jeszcze jedną ewentualność. – Zastrzegamy sobie jednocześnie prawo dochodzenia ewentualnego odszkodowania z tytułu zajęcia niewłaściwego konta – dodaje starosta.

Rozbieżności po raz kolejny

Nawet teraz na temat tego, czy w świetle obowiązujących aktualnie przepisów istnieją rozbieżności co do tego, czy opłaty można pobierać, czy nie. – Dopiero zmiana z lipca tego roku jednoznacznie wskazała, że firmy geodezyjne muszą drukować mapy w swoim zakresie i same ponoszą związane z tym koszty – informuje starosta Jan Grabiec. Co na to prawnik Ewa Prejs? – Sprawa jest dużo bardziej złożona – odpowiada. Jednym słowem nadal nic ostatecznie nie wiadomo.

Na zakończenie

Starosta wydaje się być pewny swojej wersji wydarzeń i faktu, że zajętą przez komornika kwotę uda się odzyskać. Podobnie swoje stanowisko podtrzymuje Rafał Piętka. Wkrótce sprawy sądowe, które rozstrzygną ostatecznie, kto ma rację. Z pewnością będziemy je śledzić i informować o niej czytelników na bieżąco.