Rozmowa z dyrektor programową Polsko-Amerykańskiej Fundacja Wolności

fot.Anna-Liminowicz

W misji Fundacji napisano m.in., że ma ona działać na rzecz umacniania demokracji i społeczeństwa obywatelskiego

Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności powstała ze środków pozostałych po Polsko-Amerykańskim Funduszu Przedsiębiorczości, który promował rozwój przedsiębiorczości w latach 90′ minionego stulecia. Fundusz dążył do tworzenia osobom przedsiębiorczym warunków rozwoju, zapewniał pomoc szkoleniową i wstępny kapitał. O działaniach Fundacji rozmawiamy z dyrektor programową, p. Renatą Koźlicką-Glińską.

 

W misji Fundacji napisano m.in., że ma ona działać na rzecz umacniania demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. To kojarzy się bardziej z prawem i praworządnością niż z seniorami, czy w ogóle osobami starszymi. Skąd zainteresowanie tą właśnie grupą społeczną?

Fundacja powstała z podwójną intencją: ma dzielić się polskimi doświadczeniami w zakresie transformacji i integracji europejskiej z krajami na wschód od Polski i przyczyniać  się do konsolidacji efektów polskich przemian. To pojęcie pojemne, bo jest w tym i gospodarka rynkowa, i demokracja, i społeczeństwo obywatelskie. I 15 lat temu skonkretyzowaliśmy to tak, że będziemy się koncentrować na środowiskach i grupach, które wymagały szczególnego wsparcia w procesie transformacji, a więc grupach z terenów wiejskich i małych miast. W szczególności w zakresie wyrównywania szans edukacyjnych. Chodzi nam też o budowę kapitału społecznego, który w Polsce ciągle jest słaby. Czyli z jednej strony pobudzanie aspiracji rozwojowych i umiejętności wspólnej pracy, a z drugiej rozwiązywanie odziedziczonych problemów społecznych. Nacisk na umiejętność współpracy w celu rozwiązywania lokalnych problemów, czy pobudzania aspiracji rozwojowych w lokalnych społecznościach było – jak się okazało – czymś bardzo wartościowym.

Ale wciąż nie ma w tym osób starszych.

Zgoda – seniorzy pojawili się tutaj trochę nietypowo. Kiedy jednak zaczęliśmy myśleć o rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, gdzie wszystkie grupy społeczne mają szansę udziału, wypowiadania się, partycypacji społecznej, aktywności, takiego prawdziwego „obywatelstwa”, doszliśmy do osób starszych, bo nie ma żywego społeczeństwa, nie ma pełnego życia społecznego bez tej grupy osób. Nie ma społeczeństwa obywatelskiego bez osób starszych. Oni nie powinni tylko siedzieć w domach i ograniczać aktywność do oglądania telewizji. Dobrze by było, aby byli aktywni jako obywatele. Wyszliśmy od Uniwersytetów Trzeciego Wieku. I to się powiodło – one zaczęły się rozwijać, promieniować, aktywizować ludzi. I to był nasz sztandarowy projekt na pewnym etapie. Na ofertę edukacyjną seniorzy aktywnie odpowiedzieli, zaczęli przychodzić, aktywnie uczestniczyć w zajęciach, być ze sobą, przyjęli ofertę edukacyjną.

Uniwersytety pojawiły się zatem u was we właściwym miejscu i we właściwym czasie.

Okazało się, że oni mogą zacząć aktywizować te „nasze” środowiska poza aglomeracjami, a to co nam przedstawiły, te inicjatywy były bardzo ciekawe. Był to splot okoliczności, ale on jednocześnie pokazuje nasz sposób myślenia – chodzi nam o aktywizację i udział w społeczeństwie obywatelskim osób starszych. Zaczęliśmy od finansowania UTW, a od 2008 r. realizujemy projekt „Seniorzy w akcji”, powierzony do realizacji Towarzystwu Inicjatyw Twórczych „ę”. Odeszliśmy od finansowania kursów i wykładów na uniwersytetach. To było dobre na początku tego ruchu, ale teraz położyliśmy akcent na promowanie postaw społecznych seniorów. A to jest coś więcej.

Problem w tym, że UTW gromadzą określoną część, tych ciekawszych, aktywniejszych, śmielszych seniorów. Ale większość w nowej sytuacji – na emeryturach i rentach – czuje się nieswojo, są wycofani, nie przystąpią do waszych projektów, nie wiedzą o nich, nie wiedzą, gdzie szukać informacji, są wykluczeni. Są obok. Co z nimi?. Jak ich obudzić?

Na początku ograniczaliśmy się do pasji ludzi, pojedynczych indywidualności, a teraz program rozwija się w projektach społecznych. Oczekujemy, że pasjonaci będą mieli oparcie w organizacji. Człowiek z pasją powinien mieć organizację pozarządową, żeby nie był sam, żeby nie był indywidualistą, żeby poruszał się w środowisku tworzącym społeczeństwo obywatelskie, żeby przyciągał innych. Ci nieśmiali też nas interesują. W odróżnieniu do ministerstw i instytucji państwa nie musimy ustalać rygorystycznie warunków brzegowych. Chcemy docierać do wszystkich – biernych, zamkniętych w sobie. Ale przy ograniczonych możliwościach zdecydowanie zależy nam na dotarciu do tej „milczącej większości”, wejść do tej dziury, w której są ukryci. Powoli coś w tej sprawie robimy. Można powiedzieć, że Program „Seniorzy w akcji” ma dwa cele. Pierwszy to efekt promocyjny – staramy się promować konkretne osoby i pomysły, by pokazać tym nieaktywnym, że bardzo niewiele trzeba, by zrobić coś dobrego w swojej miejscowości – wystarczy pasja, wystarczy zainteresowanie ogrodnictwem, wystarczy, że ktoś jest złotą rączką Drugi to wsparcie realizacji projektów przez osoby, które nie mają doświadczenia, ale mają wiele energii i pomysłów, które mogą też innych seniorów wyciągnąć z domów.

Jest jeszcze jednak kategoria seniorów sprawnych fizycznie i intelektualnie, którzy chcieliby dorobić do niskiej emerytury. Pod względem aktywności gospodarczej osób 55+ jesteśmy w ogonie Europy. Macie dla nich ofertę?

To jest domena polityki Państwa. Jedyne, co możemy zrobić, to zaangażowanie osób w nasze projekty, co ośmiela ich do aktywności, która może prowadzić także do aktywności na polu gospodarczym.  Te projekty społeczne często się nieoczekiwanie rozkręcają i nie tracąc nic z wartości, które legły u podstaw tej aktywności, oprócz tworzenia kapitału społecznego, zaczynają przyczyniać się do wzrostu PKB. Np. osoby na emeryturze odkrywają całą gamę projektów społecznych, które zaczynają z powodzeniem realizować. Dla niektórych ogromnym doświadczeniem może być odkrycie po 60-tce innych pól aktywności.

Trudną grupą w grupie seniorów są mężczyźni.

Fakt. W ośmiu edycjach programu większość stanowią kobiety. Nie znaleźliśmy dotąd dobrej formuły, by ożywić mężczyzn. To rodzynki. Panom jest chyba trudniej wyjść z domu, gorzej im idzie w relacjach innych niż zawodowe.

Czy ministerstwo zna wasze programy, współpracujecie w tej dziedzinie?

Ministerstwo realizuje program ASOS (rządowy program na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych) i chyba niespecjalnie interesuje się takimi małymi projektami. TIT „ę” przekazuje doświadczenia i wnioski płynące z realizacji naszych projektów, ale zdaje się, że to jest wciąż na etapie konsultacji. W programie rządowym jest ok. 20 mln zł rocznie, my przy tym dysponujemy groszami. Jesteśmy pchełką, ale pchełką bardzo żywotną.

Dziękuję za rozmowę.

Tomasz Uchman