W odrodzonej Polsce nadleśnictwo rozpoczęło gospodarowanie mając w stanie posiadania ok. 2000 ha, tj. obszarów pozbawionych drzewostanu. Halizny w tak znacznym areale (patrz zamieszczone niżej zestawienie) to przede wszystkim obszary wylesione przez Rosjan na potrzeby militarne, związane z funkcjonowaniem twierdzy modlińskiej, o czym pisaliśmy wcześniej.
Do tego dochodziły widoczne w lasach efekty rabunkowej eksploatacji lasów przez Niemców. Ogromny obszar do zalesienia i odnowienia przez lata determinował gospodarkę jednostki, a efekty militarnych determinant były dostrzegalne w krajobrazie jeszcze wiele lat po zakończeniu I wojny światowej. Tym bardziej, że wprowadzanie drzewostanów na ogołocone zręby przerwała wojna polsko-bolszewicka.
W październiku 1926 r. sporządzone zostało zestawienie, które pokazuje postęp w pracy nad przywracaniem lasów. Halizny zajmowały wówczas 719 ha, tzw. „zręby po okupancie” 103,6 ha, zaś nieodnowione z nieznanych przyczyn zręby wycięte w latach 1919-26 – 81,4 ha.
Dokumenty wskazują, że w latach 1915-18 najwięcej zrębów, bo aż 208 ha, powstało w leśnictwie Naruszewo-Kępa (1).
Gospodarka drewnem
Nadleśnictwo Pomiechówek z jednej strony cechowała konieczność przywrócenia roślinności leśnej na ogromnych obszarach, z drugiej – niewielkie możliwości pozyskania drewna (rzędu 6–7 tys. m3) oraz trudności z jego sprzedażą.
Najwcześniejsze informacje dotyczące pozyskania drewna pochodzą z roku 1925/26, kiedy założono zręby na powierzchni 21 ha, zaś całkowite użytkowanie wyniosło ok. 7 tys. m3. Co charakterystyczne, pozyskane wówczas drewno było słabej jakości – aż 5774 mp stanowił opał (drewno tzw. użytkowe 1377 m3). Sprzedaż idzie bardzo słabo – raportował nadleśniczy, gdyż sprzedano zaledwie 576 m3 użytkowego i 2382 mp opału (plus z minionych lat 31 m3 drewna użytkowego i 1574 mp opałowego). Kupowali jedynie okoliczni chłopi, którzy przedstawiają słabą siłę nabywczą (2).
Do 1932 r., kiedy nadleśnictwo nie zostało jeszcze objęte definitywnym urządzaniem, etat cięć wyznaczała DLP w Warszawie. Jak wynika z wniosku cięć na rok gospodarczy 1928/29 użytkowanie rębne planowano na 19,26 ha w rozmiarze 6723 m3. Użytkowanie przedrębne zaś zaledwie na 13,5 ha. Wniosek cięć na rok 1930/31 zapowiadał 6135 m3 użytków rębnych. Użytkowanie przedrębne miało objąć 160 ha i wraz planowanymi użytkami przygodnymi dać dodatkowe 707 m3 surowca drzewnego (3).
Na rok 1932/33 projektowano do pozyskania 6440 m3, z czego 2967 m3 miało stanowić drewno użytkowe. Była to w znacznej mierze sosna (48%) i dąb. Inne gatunki to brzoza – 80 m3 i olsza – ledwie 8,5 m3. Dąb był przy tym dość słabej jakości – wady, jak sęki, krzywizny i mursz miały występować w ok. 30% drzew. Opał trafiał w znacznej części (500 m3) to potrzeby realizacji deputatów opałowych dla pracowników. Z planu wynikało, że ok. 2/3 drewna użytkowego miało zostać sprzedane na rynku wewnętrznym, reszta: 500 m3 sosny i 200 m3 dębu na rynki hurtowe dalsze, a 300 m3 dębu do przerobu na progi kolejowe.
Wydawać by się mogło, że znaczne ilości drewna konsumować mógł chłonny rynek stolicy i okolicznych miast, ale okazuje się, że był on znakomicie zaopatrywany z innych okolic, również w węgiel. Drewno wycięte w lasach Pomiechówka kupowali niemal wyłącznie okoliczni rolnicy (sporo drewna opałowego trafiało także na potrzeby miejscowej administracji, w 1932 r. ok. 40%). Nawet jednak i o nich konkurowali z państwowym nadleśnictwem właściciele majątków ziemskich – Jabłonny i Strzembowa, ale przede wszystkim właściciele składów drzewnych w Nowym Dworze, dokąd drogą wodną docierały tanie materiały drzewne spławiane z Kresów. Nadleśnictwo nie zawarło żadnych umów hurtowych, tak popularnych w latach międzywojnia (4).
Trudności ze sprzedażą drewna wspominano w dokumentach wielokrotnie. W 1930 r. nadleśniczy Marszycki pisał: Popyt na rynku drzewnym tak hurtowym, jak detalicznym bardzo mały. Podaż duża, zwłaszcza z lasów prywatnych po cenach ok. 25% niższych od rządowych. Nadleśnictwo spodziewa się pozbyć posiadany remanent, za wyjątkiem drewna przeznaczonego na serwitut (1070,90 m3). Nadleśnictwo sprzedało w ostatnim czasie pewne ilości drewna detalicznie w drodze akwizycji przy pomocy personelu nadleśnictwa i przypuszcza, że jedynie tą drogą będzie można pozbyć się dalsze partie. Stosowanie zniżek na drzewo gorszej jakości będzie posiadało dużą wartość przy transakcjach.
Co ciekawe, drewno z Pomiechówka miało być droższe nie tylko niż te z okolicznych dóbr prywatnych. Okazuje się, że drewno spławiane wodą, a nawet transportowane koleją, a pochodzące z innych nadleśnictw państwowych, mogło być o 30% tańsze. Skutkiem tej konkurencji wzajemnej – uskarżał się nadleśniczy – jest niemożliwość pozbycia się tutejszego drewna użytkowego nawet w średnich partiach, gdyż już przy ilości jednego wagonu drewno zostaje sprowadzone z innych Dyrekcji, przy czym loco stacja odbiorcza kalkuluje się po cenie opału wg cen tutejszych. W dodatku drewno sprowadzone stanowi pod względem jakości wyższą klasę.
Nadleśniczy pokusił się o wart zacytowania wniosek nt. krajowej polityki drzewnej, która miała wpływać na kłopoty w jego jednostce. Jego zdaniem wysokiej jakości drewno z nadleśnictw we wschodniej części kraju, zamiast trafiać na eksport, konkurowało z dość jakościowo przeciętnym surowcem z lasów podwarszawskich. Toteż zakupami w Pomiechówku mieli być zainteresowani tylko lokalni nabywcy, którzy zamieszkując blisko zrębów, mieli łatwość wyboru drewna lub byli przynagleni koniecznością kupna. Z tego tytułu w nadleśnictwie dochodziło więc, jak to określał nadleśniczy, parokrotnego przeszacowania tegoż za bezcen.
Nadleśniczemu chodziło o kilkakrotne obniżanie cen w stosunku do cennika, który rokrocznie podlegał aprobacie DLP.
Wobec wskazanych trudności, nadleśnictwo starało się aktywnie poszukiwać nabywców. Jednym ze sposobów zainteresowania kupujących było oferowanie surowca do sprzedaży ratalnej, zarówno większym nabywcom przemysłowym, jak też indywidualnym osobom. W tym celu starano się aktywnie zainteresować kupujących taką formą sprzedaży. W 1929 r. z nadleśnictwa prosiło Urząd Miasta Nasielska o rozkolportowanie wśród ludności informacji o sprzedaży ratalnej. Niewątpliwie w okresie międzywojennego kryzysu, na którym szczególnie ucierpiała chłopska warstwa polskiego społeczeństwa, była to pewna forma pomocy dla najuboższych. Podobne oferty kierowane były do samorządów. Kwiecień 1932 r.: Nadleśnictwo posiada większe ilości drewna użytkowego i opałowego, które mogłoby sprzedać instytucjom komunalnym i społecznym na bardzo dogodnych warunkach, rozkładając spłaty nawet do dwóch lat. Dalej następowała instrukcja, by gminy chcące skorzystać z oferty uchwaliły zakup na posiedzeniu rady i zabezpieczyły środki.
Jak świadczą dokumenty, wydawanie drewna „na spłaty” musiało być stosunkowo popularne. Np. między 1 października 1929 r. a 30 kwietnia 1930 r. za gotówkę sprzedano 515 m3 drewna i nieco tylko mniej, 450 m3, na kredyt. Jak mogła wyglądać oferta kredytowa, pokazuje jedna z zachowanych umów sprzedaży, zawarta w marcu 1931 r. z Berkiem Zilbertalem, właścicielem tartaku w Nowym Dworze. 7200 zł, jakie miał do zapłacenia ten nabywca 300 m3 tartacznej sosny, rozłożono na 10 równych i co najważniejsze nieoprocentowanych rat, płatnych do połowy września 1931 r.
Wobec jednak narastających trudności związanych z kryzysem kredytobiorcom niełatwo szło spłacanie należności. Na koniec roku 1931/32 170 nabywców winnych było nadleśnictwu 29 tys. zł. Rok później 116 osób zalegało ze spłatą 26 tys. zł.
Gdy w latach 1929–31 do nadleśnictwa napływały liczne podania o odroczenie spłat, ono samo rozsyłało, za pośrednictwem urzędów gminnych, szereg przynagleń o uiszczanie należności. Prawdopodobnie nienajlepsze doświadczenia ze sprzedażą ratalną wpłynęły na to, że w późniejszych latach starano się ograniczać wolumen surowca oferowanego tym trybem. Między 1 października 1932 a 30 września 1933 r. za gotówkę sprzedano 1394 m3 a na kredyt 445 m3 dr. użytkowego, zaś między 1 października 1934 a 31 sierpnia 1935 r. odpowiedni 1439 m3 a i 216 m35.
Formą pomocy materialnej świadczonej uboższej ludności była także sprzedaż drewna po cenach niższych niż rynkowe. Na przełomie lat 1920/30 do nadleśnictwa napływały prośby od inwalidów wojennych o przyznanie bonifikat przy nabywaniu drewna. Każdorazowo jednak Dyrekcja LP prosiła o wybadanie stanu majątkowego petentów. Ten obowiązek spadał na lokalnych leśniczych. Np. w styczniu 1928 r. leśniczy leśnictwa Szczypiorno objaśniał na piśmie sytuację Piotra Fabisiaka, który na wojnie poniósł 40% uszczerbek na zdrowiu. W raporcie pisał nt. stosunków rodzinnych i warunkach mieszkaniowych inwalidy, charakteryzował jego gospodarstwo. Dopiero na takiej podstawie DLP wyrażała zgodę na zastosowanie 10% zniżki (6).
Dla orientacji co do ekonomicznych podstaw Nadleśnictwa Pomiechówek przytoczmy tabelę ze sprawozdania rocznego za rok gospodarczy 1931/32. Zwróćmy uwagę, jak istotną pozycję zajmuje w niej użytkowanie uboczne. Tabela wskazuje także na obecność w nadleśnictwie tartaku, który powstał prawdopodobnie ok. 1931 r. (wysoki koszt w pozycji „przerób drewna”, 293 tys. zł, oznaczać może inwestycję). Wiemy o nim niewiele. W innym miejscu w aktach znajdujemy wzmiankę, że w 1932 r. nadleśnictwo miało przerobić 577 m3 drewna (7) oraz że w 1931 r. kilka nadleśnictw podległych warszawskiej DLP zostało zobowiązanych do dostarczenia materiałów tartych do budowy domów dla bezdomnych w Zagłębiu Dąbrowskim i w Warszawie. Z Pomiechówka do stolicy miały trafić elementy, przygotowane wg określonej specyfikacji, do budowy sześciu domów w Warszawie (8).
TABELA Przychody, koszty i zysk Nadleśnictwa Pomiechówek w roku gospodarczym 1931/32 (1 października – 30 września)
Z uwagi na odmienne niż dziś proporcje między ceną wyrobienia i sprzedaży surowca warto przytoczyć ówczesne stawki. Cena sosny tartacznej w marcu 1932 r. wynosiła zależnie od grubości: od 21 do 30 cm – 29 zł, od 31 do 40 cm – 33 zł, ponad 40 cm – 38 zł. Zaś wyróbka 1 m3 w momencie sporządzenia cennika – jedynie 1,3 zł (9). Znacznie wyższe były koszty wywozu (przy transporcie konnym, połączonego ze zrywką), choć najczęściej był to koszt po stronie nabywcy. Za transport 1m3 do 9 km nadleśnictwo płaciło 5 zł, do 15 km – 8 zł.
Wskazać także należy, że stawki za prace leśne spadły w stosunku do roku 1930/31, prawdopodobnie odzwierciedlając sytuację kryzysu gospodarczego. O ile za pozyskanie 1 m3 drewna tartacznego w sezonie 1930/31 płacono 1,8–2 zł, to rok później 1,2-1,5 zł. W przypadku 1 mp drewna opałowego okrągłego wyrabianego w stosy odpowiednio: 1,6-1,7 zł i 1,1-1,2 zł (10).
- APG, NPP 15.
- APG, NPP 18.
- APG, NPP 4, s. 95, NPP 8.
- ANJabł, Plan urządzenia lasu.
- APG, NPP 11, s. 90, 123, NPP 4, NPP 8.
- APG, NPP 8, s. 67.
- APG, NPP 11.
- APG, NPP 4.
- APG, NPP 4, s. 590
- APG, NPP 4, s. 207.