Ciekawe światło na funkcjonowanie gospodarki leśnej rzucają dokumenty dotyczące obrotu materiałem nasiennym w Nadleśnictwie Pomiechówek.
O ile bowiem współczesne regulacje wydają się być w tym zakresie restrykcyjne (chodzi o wymogi regionalizacji nasiennej, która w trosce o zachowanie lokalnych genotypów ogranicza swobodę rozprzestrzeniania materiału nasiennego), o tyle w latach 20. i 30. XX w. nasionami gospodarowano dość swobodnie. Jak pokazują dokumenty, nadleśnictwa w obrębie warszawskiej dyrekcji LP najpierw raportowały o spodziewanym urodzaju i zapotrzebowaniu na nasiona drzew (i krzewów), a dyrekcja w oparciu o te dane przygotowywała rozdzielnik. Wskazywał on, która jednostka w razie potrzeby winna przesłać której określony materiał nasienny. Od 1934 r., kiedy weszło w życie zarządzenie dyrektora naczelnego LP wyznaczające osiem okręgów nasiennych dla sosny, przemieszczanie nasion tego gatunku zaczęło podlegać regulacjom (zaznaczmy, że w lasach prywatnych w tym względzie nadal panowała swoboda). Nadleśnictwo Pomiechówek znalazło się wówczas w regionie mazowieckim.
I tak w 1936 r. do Pomiechówka trafiło 41,8 kg nasion sosny z Nadleśnictwa Łącki i 6 kg świerka z Nadleśnictwa Lipno. Rok później sprowadzono 2 kg nasion lipy z Garwolina, 2 kg jaworu z Paruszowic (Śląsk) i 6 kg grabu z Leszczydołu (Puszcza Biała).
Dokumenty pokazują także, że transfer nasion w okolice Pomiechówka odbywał się także ze znacznie bardziej odległych okolic. Np. w 1935 r. niemal wszystkie nadleśnictwa warszawskiej DLP otrzymały nasiona świerkowe (ok. 400 kg) z… Małopolski Wschodniej. 3 kg świerka, które dotarło do Pomiechówka pochodziło z Nadleśnictwa Cerkowna, z okolic ukraińskiego dziś Bolechowa. Podobną sytuację można było obserwować dekadę wcześniej. DLP zamówiła wówczas 500 ha żołędzi z Wołynia, z terenu DLP w Łucku. W tym przypadku do Nadleśnictwa Pomiechówek miało trafić aż 130 hl nasion dębu.
Nasiona zebrane na terenie Nadleśnictwa Pomiechówek rozsyłano także do innych nadleśnictw. W 1934 r. przeszło pół tony żołędzi rozdysponowano pomiędzy nadleśnictwa Węglowice, Glinna, Regny i Lubień. Rok wcześniej tutejszy jawor (5 kg) został wysłany do… Wisły. To górskie nadleśnictwo wchodziło wówczas w obręb tej samej co Pomiechówek dyrekcji LP w Warszawie.
W latach 30. obrotowi podlegały także nasiona gatunków introdukowanych. W 1937 r. Nadleśnictwo Pomiechówek zakupiło 200 kg dębu czerwonego w warszawskiej Spółdzielni Leśników, trudniącą się zaopatrzeniem nadleśnictw w specjalistyczny sprzęt, materiały i środki produkcji.
Natomiast na terenie Nadleśnictwa Pomiechówek musiały w tamtym czasie. znajdować dojrzałe drzewostany sosen smołowej i Banksa. W 1933 r. pewne ilości nasion obu tych gatunków, w sumie 17 kg, jednostka oferowała innym nadleśnictwom (prócz tego w ofercie znalazło się 55 kg nasion sosny pospolitej i niemal 4 tony żołędzi dębu szypułkowego).
Wiemy także, że do ok. 1934 r. przy leśnictwie Szczypiorno funkcjonowała wyłuszczarnia nasion. W latach 1931–33 łuszczyła corocznie po ok. 145 kg nasion sosny. W dwóch sezonach, 1932–33 łuszczono także świerk (średnio 12,5 kg). Wiemy, że w połowie lat 20. wyłuszczarnia świadczyła usługi na rzecz innych jednostek. Jednak dekadę później nadleśniczy nie widział większego sensu jej funkcjonowania, m.in. z uwagi na słabą bazę nasienną. Jako drzewostany, które warto było brać pod uwagę przy zbiorze szyszek wytypowanych zostało 104 ha V–VII klas wieku, z których w bieżącej podówczas dekadzie miało zostać wycięte 34 ha. W 1937 r. w nadleśnictwie nie było już wyłuszczarni (1).
Plantacje wierzby koszykarskiej
Między rokiem 1925 a 1929 w nadleśnictwie powstały plantacje wierzby koszykarskiej. Sadzonki, najprawdopodobniej w 1925 r. w liczbie 300 tys. szt., sprowadzone zostały ze specjalistycznej uprawy z Puław. Wiemy, że w 1931 r. na terenie leśnictwa Szczypiorno znajdowało się co najmniej 12 ha takich upraw założonych w latach 1929–31. Była to niemała inwestycja, obliczona na wiele lat. Jej koszty wyniosły 37 tys. zł, podczas gdy w 1931 r. udało się pozyskać 44 m3 wikliny za kwotę jedyni 808 zł. W roku 1932/33 Nadleśnictwo miało do zaoferowania 112,5 m3 wikliny.
Przychody mogły pojawiać się także ze sprzedaży sztobrów (sadzonek), które jednostka próbowała zbyć w tym samym roku – Salix americana (Nicholsoni purpurescens). Być może nabywcą był Sejmik Wojewódzki, któremu nadleśnictwo wydzierżawiło 0,2 ha na założenie własnej szkółki wiklinowej. Na potrzeby dozoru plantacji wierzbowych zatrudniano jedną osobę (2).
Żywicowanie
Pozyskanie żywicy w Nadleśnictwie Pomiechówek rozpoczęto ok. roku 1928. Dyrekcja LP w Warszawie wytypowała wówczas 16 nadleśnictw do hurtowej sprzedaży żywicy, w sumie ponad 250 ton, choć bez Pomiechówka. Niemniej wniosek żywicowania z tego roku, prawdopodobnie pierwszy lub jeden z pierwszych, zakładał pozyskanie przeszło 1,5 tony żywicy w trzech leśnictwach. Po analizie DLP poleciła jednak poniechać żywicowania w leśnictwie Naruszewo-Kępa z uwagi na zbyt wysokie koszty i nieodpowiedni dobór powierzchni „co mogłoby narazić Skarb Państwa na straty” – czytamy.
W szybkim tempie pozyskanie żywicy rosło. Wniosek na 1929 r. opiewał już na 2,2 tony i został znacznie przekroczony. Do 20 września w leśnictwie Kolonia pozyskało 1,5 tony, a w Szczypiornie 3,3 tony. Przy czym kadra narzekała na wadliwą konstrukcję narzędzi, które należało we własnym zakresie modyfikować dla zwiększenia wydajności. W 1932 r. pozyskanie żywicy sięgnęło 5 ton(3).
Polowania
Wg danych z 1928 r. tereny administrowane przez nadleśnictwo zostały pod względem łowieckim podzielone na kilka kategorii: administracyjne, gdzie polowania organizowało samo nadleśnictwo (938 ha), wyłączone z polowań mateczniki (598 ha), tereny wydzierżawione do polowań (425 ha) i przeznaczone do wydzierżawienia (490 ha) oraz tereny reprezentacyjne (1335 ha).
Dzierżawa, o której mowa wyżej, została zawarta w lipcu 1928 r. z Łowieckim Towarzystwem Skarbowców z Warszawy. Towarzystwo opłaciło wówczas 300 zł kaucji i 215 zł rocznej tenuty (jej wysokość odpowiadała cenie 43 szt. zajęcy). Dla Towarzystwa była to pożądana lokalizacja, bowiem posiadało w dzierżawie także sąsiednie tereny rolne, należące do państwowego majątku Góra-Trzciany. Warto wspomnieć, że koło było zobowiązane do trzykrotnego, co dwa lata, wypuszczenia na dzierżawionych terenach 6 samic zajęcy oraz corocznie trzech tzw. sztam bażancich (kogut plus 3–5 kur). Umowa zawierała także cały szereg zaleceń dotyczących dokarmiania zimowego, umieszczania lizawek, kruszenia stwardniałej pokrywy śnieżnej itp. Określało dozwolone sposoby polować i okresy ochronne.
Rozkłady na polowaniach w okolicach Pomiechówka nie były szczególnie imponujące. I tak 7 stycznia 1928 r. podczas polowania administracyjnego w leśnictwie Kolonia 13 myśliwych w 11 miotach strzeliło 16 zajęcy i dwa lisy. Tydzień później polowano w osiem osób, a na rozkładzie legło osiem zajęcy.
Warto przytoczyć także informacje nt. stanu zwierzyny. W 1928 r. szacowano, że na terenach nadleśnictwa bytują 32 sarny, 480 zajęcy i 92 kuropatwy. Obszerniejsze dane z 1930 r. mówią o 52 sarnach, 245 zającach, 24 lisach, aż 600 kuropatwach i co ciekawe – występowaniu cietrzewi (6 osobników). Warto przy tym zwrócić uwagę, że ani w 1928, ani w 1930 r. nie wymieniano ani jeleni, ani dzików. W planie pozyskania na ten sezon pojawiło się: 5 sarn, 118 zający 118, 14 lisów i 380 kuropatw. Podsumowane na koniec sezonu 1928/29 dochody z łowiectwa, traktowanego jako dział ubocznego użytkowania lasu, wyniosły 395 zł (4).
Pożary
Bliskość linii kolejowej w dwudziestoleciu międzywojennym oznaczała dla nadleśnictwa istotne korzyści, choćby z uwagi na większe możliwości zbytu drewna. Z drugiej strony jednak w czasach, gdy wagony ciągnęły opalane węglem lokomotywy parowe istotnie rosło zagrożenie pożarowe. Przy tym nie były to przypadki jednostkowe i zdarzały się rokrocznie. 22 lipca 1928 r. od iskry parowozu pociągu jadącego na trasie do Mławy zapaliła się ściółka leśna. Spłonęło jedynie ok. 0,16 ha ściółki tylko dlatego, że w akcji gaśniczej uczestniczyła rodzina gajowego Rogalińskiego i ludzie ze wsi Psuckie-Pieńki.
Upalnym latem 1930 r. takich przypadków było tak dużo, że nadleśnictwo prosiło DLP o interwencję w tej sprawie w dyrekcji Polskich Kolei Państwowych. W uroczysku Trzciany, między Chotomowem a Nowym Dworem, w dniach 16–26 czerwca ogień pojawiał się aż 18 razy! Nadleśniczy ustanowił nawet dyżury przy linii kolejowej i tylko dzięki temu udawało się szybko i skutecznie gasić – spaleniu ulegały co najwyższej trawy. Do 1 lipca miało miejsce kilkadziesiąt podobnych przypadków. Tego dnia jednak dozorujący leśnicy nie zdołali w porę opanować żywiołu, który zniszczył 5,46 ha upraw.
Stałe zaangażowanie leśników przy dozorowaniu linii kolejowej odciągało ich od dozoru innych obszarów, co wykorzystywali okoliczni złodzieje. Narastał problem kradzieży drewna.
Nadleśnictwo upatrywało ratunku w wykonaniu pasów ochronnych. Stąd w 1930 r. do dyrekcji trafił dodatkowy wniosek cięć, niezbędnych dla wykonania pasów przeciwpożarowych (5).
Ochrona lasu
Niestety bardzo niewiele możemy powiedzieć nt. ochrony lasu. Zachowane materiały są nader skąpe i dotyczą wyłącznie lat 1927–29. Na ich podstawie można jednak wnioskować, że przynajmniej w tym okresie pomiechowskim lasom nie doskwierały szkodliwe owady. I tak w 1927 r. podczas jesiennych poszukiwań pierwotnych szkodników sosny w ściółce znajdowano wyłącznie pojedyncze (2–3) poczwarki boreczników i tylko w dwóch na 22 próby znalezione zostały po cztery gąsienice barczatki sosnówki. Podobnie niewielką liczbę poczwarek boreczników, nazywanych wówczas trądem sosnowym, znajdowano w grudniu 1929 r. Zachował się także wypełniony formularz z obserwacją rójki chrabąszczy w 1929 r. Ze słów „żaden gatunek nie latał masowo” (ch. majowy i kasztanowiec) oraz informacji, że pędraki chrabąszczy powodowały jedynie 0,5% wypadów na uprawach możemy wnioskować o braku problemów z tym rodzajem owadów. To istotne informacje – bowiem następstwem nadmiernej eksploatacji lasów w latach I wojny światowej w wielu miejscach kraju był wzmożony problem występowania chrabąszczy i pierwotnych szkodników sosny6.
Likwidacja serwitutów opałowych dla szkół
Spadkiem po okresie zaborczym były serwituty, które obciążały nadleśnictwo. Nadawano je na ogół na etapie realizacji ukazu uwłaszczeniowego, zapewniając dostęp do opału i innych pożytków leśnych właścicielom gospodarstw, ale także instytucjom czy parafiom. Nadleśnictwo przejęło obciążenia serwitutowe wraz z upaństwowieniem dawnych dóbr donacyjnych Gumino (po 1918 r. lasy tych dóbr znalazły się w leśnictwie Naruszewo-Kępa). W ramach uprawnienia, nadanego w 1879 r., 10 szkół powszechnych (w Płońsku, Nowym Mieście, Sochocinie, Bielach-Brzeźnicy, Boguszynie, Czerwińsku, Rębowie, Dzierzaźni, Drwałach i Bulkowie) mogło bezpłatnie otrzymywać drewno opałowe w szczapach i okrąglakach, w łącznej ilości 123,5 sążnia kubicznego (ros. miara objętości równa 5,16 m3). Na pojedyncze placówki szkolne przypadało po 9 lub 12,5 sążni.
Z dokumentów wynika, że po wybuchu I wojny światowej nie było warunków do korzystania z uprawnień. Wojenna przerwa sprawiła, że po odzyskaniu niepodległości sprawa bezpłatnego dostępu do opału nie została od razu wyjaśniona. Dozór szkolny gminy Sochocin dopiero latem 1927 r. upominał się o zaległy „deputat opałowy” za lata 1918-26 dla szkół w Sochocinie i Bielach Brzeżnicy. Za sam rok 1927 miało to być 48 m3 drewna szczapowego.
Jakkolwiek DLP poleciła likwidację serwitutów już w 1924 r., to najprawdopodobniej dopiero w 1927 r. nadleśnictwo rozpoczęło ten proces, występując z propozycją zamiany do starostów płońskiego i płockiego.
W 1929 r. pojawił się projekt, że liwidacja uprawnienia nastąpi na zasadzie jednorazowej wypłaty 30-letniej wartości drewna oraz odszkodowania, co dawało w sumie 84 lub nawet 111 tys. zł, zależnie od wysokości odszkodowania. Kwota rekompensaty za niepobrane drewno za rok 1929 r. wynosiła już jedynie 2503 zł. Część władz szkolnych przystała na taką propozycję. Np. te z powiatu płońskiego liczyły, że w drodze zamiany uprawnienia na jednorazowy wydatek większej ilości drewna uda się uzyskać środki na budowę szkoły w Płońsku.
W końcu 1929 r. zaczęto podpisywać umowy likwidacyjne, które jednak zakładały rekompensaty rzeczowe a nie gotówkowe. Wg grudniowych porozumień za zrzeczenie się uprawnienia opałowego wieś Drwały (12,5 sążnia kubicznego) otrzymała 151,66 m3 drewna tartacznego II i III klasy. Za podobne uprawnienie Rębowo otrzymało 163,35 m3 tartaczki. Jako ostatnią zawarto umowę z opornymi władzami gminnymi Mąkolina. W marcu 1931 r. przystały one na podobne warunki, tj. wydanie 159,62 m3 drewna tartacznego. Dodatkowo w każdej z umów likwidacyjnych znalazło się zobowiązanie do wydania zaległych należności w drewnie opałowym (7).
Podatki
Jakkolwiek informacje na ten temat należy uznać za poboczne, są one o tyle interesujące, że pokazują szeroki udział przedwojennego nadleśnictwa we współfinansowaniu przedsięwzięć samorządowych. Oprócz bowiem tzw. samoistnego podatku gruntowego, który opłacano tytułem posiadania gruntów, nadleśnictwo, traktowane niczym duży posiadać ziemski, wnosiło szereg innych opłat, proporcjonalnie do areału na terenie danej jednostki samorządowej. Nt. za rok 1927/28 podatek gruntowy wyniósł 1377,87 zł, a podatek za podwody wykorzystane przez gminy – 912 zł. W 1929 r. Rada Gminy Pomiechowo uchwaliła specjalny podatek na budowę szkoły w Kosewie. Nadleśnictwo zostało zobowiązane do zapłacenia 970 zł. W tym samym roku uchwalona przez tę samą radę opłata szpitalna wyniosła w przypadku nadleśnictwa 3279 zł. Do tego dochodziła jeszcze opłata szarwarkowa, którą rolnicy odpracowywali, a nadleśnictwo spłacało w gotówce (800–900 zł)(8).
Źródła:
1. APG, NNP 2, NPP 6.
2. APG, NNP 6, s. 94, 11 s. 235, 7.
3. APG, NPP 3, s. 210, 511, NPP 11.
4. APG, NPP 3.
5. APPG, NPP 4 s. 127, NPP 8 s. 200, NPP 22 s. 14.
6. APG, NPP 16.
7. APG, NPP 20.
8. APG, NPP 20. Stan posiadania.