Nasza Historia: Kontrola w serockim magistracie

Bez nazwy-1

W 1850 r. Komisja Rządowa do Spraw Wewnętrznych i Duchownych Królestwa Polskiego wysłała kontrolera do serockiego magistratu. Gziński sprawdził stan kasy miejskiej oraz różne aspekty funkcjonowania miasta. Inspekcja nie wypadła najlepiej.

Kontrola przeprowadzona od 4 (16) do 8 (20) lipca 1850 r. zaczęła się od spotkania z burmistrzem Łuczyckim oraz kasjerem Krzyczkowskim. Po okazaniu upoważnienia otwarto skrzynię z księgami rachunkowymi, gotowizną w kwocie 69 rubli i 92 kopiejek oraz różnymi kwitami finansowymi na kwotę 2257 rubli i 24 kopiejek. Z ksiąg rachunkowych wynikało, że bieżące przychody miejskie i pozostałości z lat minionych wyniosły ogółem 1734 ruble i 24 kopiejki, największe pochodziły z dzierżaw – 233 ruble i 12 kopiejek. Wydatki w 1850 r. (do połowy roku) i zaległości z lat minionych wyniosły 405 rubli i 30 kopiejek, największe były przeznaczone na pensje i materiały piśmiennicze – 285 rubli.

Kontroler nie miał uwag do stanu kasy miejskiej i prowadzenia ksiąg rachunkowych. W wyniku kontroli ustalono jednak, że mimo, że ostatnio poprawiła się ściągalność podatków, to na przychody z opłaty brukowej, targowej i propinacyjnej były bardzo niskie. Burmistrz tłumaczył, że powodem tego jest konkurencja – jarmarki odbywające się co cztery tygodnie w pobliskim Popowie Kościelnym. Wyjaśnił, że to powoduje „odpłynięcie” handlowców i nabywców na tamtejszy plac targowy. Łuczycki dodał, że do Popowa przybywa wielu kramarzy, i że powstały tam liczne szynki. Przedstawił kontrolerowi kopie skarg w tej sprawie jakie kierował do naczelnika powiatu pułtuskiego. Gziński zasugerował potem w swoim raporcie pokontrolnym, żeby władze wyższego szczebla zajęły się tą sprawą i wręcz zabroniły organizowania jarmarków w Popowie.

W dalszej części kontroler zajął się sprawami związanymi z kwaterowaniem wojska w mieście. Rząd gubernialny z reguły terminowo zwracał mieszkańcom koszty związane z kwaterowaniem żołnierzy, ale zdarzały się też skargi, które wnieśli między innymi: Lejman Rozynowicz – nie otrzymał zapłaty za kwaterowanie żołnierzy z czterdziestoma końmi, oraz kowale Lejzer Litwinowicz i Szmul Kolnicki – skarżyli się, że często kuli konie wojskowe, za co im nie płacono. Chojnacka miała kwit na kwaterowanie 1 feldfebla a musiała gościć 4-5 żołnierzy. Szmul Silberstein kwaterował w 1849 r. od 6 do 15 żołnierzy i nie otrzymał zapłaty.

Następnie Gziński zamierzał przeprowadzić sprawdzenie dokumentacji transportu i nadzoru włóczęgów, ale okazało się, że nie ma odpowiedniej dokumentacji. Burmistrz tłumaczył, że została w całości wysłana do rządu gubernialnego.

Kolejnym obszarem kontroli było zabezpieczenie przeciwpożarowe. W mieście były dwie sikawki, ale zepsute oraz zaledwie trzy beczki do rozwożenia wody. Innych narzędzi wymaganych przepisami nie było. Do kontrolera zgłosił Andrzej Kindelski, którego dom nad Narwią spłonął, bo w mieście nie było odpowiedniego sprzętu do ratowania. Gizyński zganił to wszystko w raporcie pisząc, że mało byli i są troskliwi [władze miejskie] o bezpieczeństwo miasta od pożaru, które składa się ze 188 domów wszystkich prawie drewnianych. Do kontrolera trafiły też skargi mieszkańców na brak stróża nocnego, który powinien patrolować miasto nocą i patrzeć czy gdzieś nie wybuchł pożar. Okazało się, że w budżecie miasta zabezpieczono 30 rubli na utrzymanie stróża, ale burmistrz przeznaczył te pieniądze na utrzymanie swojego służącego.

 

Dwie pierwsze strony raportu z kontroli rządowej w Serocku w 1850 r. (AGAD, KRSW, z. 191, sygn. 4679):

Następnie Gziński zajął się kontrolą bruków miejskich (o aferze z brukiem pisaliśmy w poprzednim numerze „Naszej Historii”).  Kontroler w zasadzie potwierdził wszystkie zauważone wcześniej usterki tej inwestycji – fatalną jakość wykonania i brak odwodnienia. Ostrą skargę wniósł do niego proboszcz narzekając na to, że inżynier powiatowy Frejer nadzorujący budowę, ignorował jego wnioski dotyczące prac na ulicy Farnej. W ramach kontroli została wykonana także lustracja ulic i stojących przy nich domostw. Gziński  stwierdził, że ostatnio powstały cztery domy wybudowane przez Szlabę Geldendorfa,  Stanisława Szabelskiego, Ankla Filkensteina i Jakowa Friedmana. W jego opinii zostały one postawione niezgodnie z obowiązującymi przepisami budowlanymi.

Raport pokontrolny trafił do Komisji Spraw Wewnętrznych i Duchownych Królestwa Polskiego. Nie był jednak gwoździem do trumny burmistrza Józefa Łuczyckiego – mimo afery z brukiem i niezbyt pozytywnego raportu z kontroli rządził jeszcze w mieście osiem lat, a potem zastąpił go Leon Majewski.

Mirosław Pakuła

Ważniejsze źródła:

  1. AGAD, KRSW, z. 191, sygn. 4679.