Poświąteczne odchudzanie

5204684b952ea.jpg

Po tłustych i obfitych świątecznych posiłkach czas na odchudzanie i narzucenie bardziej rygorystycznej diety, która pozwoli nie tylko wrócić do przedświątecznego rozmiaru, ale także pomoże pozbyć się nadmiaru krążącego w naszej krwi cholesterolu. Dobrze jest więc po świętach na 2 – 3 tygodnie przejść na dietę wegańską z ograniczeniem tłuszczu, tzw. dieta Ornisha.

 

Dieta ta jest zalecana szczególnie osobom z podwyższonym stężeniem cholesterolu, miażdżycą, chorobą wieńcową, cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym, a także przy niektórych chorobach nowotworowych. Długotrwale stosowana umożliwia odstawienie leków obniżających cholesterol i ciśnienie (oczywiście po konsultacji z lekarzem). Jej kluczem do sukcesu jest znikoma ilość tłuszczu – ok. 5 razy mniej niż zwykle spożywamy. Takie ograniczenie jest możliwe tylko w przypadku eliminacji mięsa, nabiału i dodatku jakiegokolwiek tłuszczu (olej, masło, margaryna). Drugim bardzo ważnym powodem, dla którego ta dieta działa, jest bardzo wysoka zawartość błonnika, przeciwutleniaczy i potasu.

Nawet jeśli nie dotyczą Was wymienione powyżej choroby, z powodzeniem możecie ją zastosować także w celu poświątecznego oczyszczenia organizmu.

Podstawą tej diety są warzywa – powinniśmy dziennie zjadać je w ilości minimum 700g, z czego ok. 150g powinny stanowić surowe warzywa liściaste (szpinak, sałata) oraz kapusta, a w ilości minimum 400g powinny zjadać gotowane warzywa kapustne (brokuły, kalafior, kapusta) i inne zielone jarzyny (fasolka szparagowa, szparagi), dopełnieniem są pozostałe warzywa (pomidory, papryka, marchew, buraki itp.). W przypadku warzyw obowiązuje zasada – im więcej, tym lepiej. Nie działa to jednak tak samo, jeśli chodzi o owoce – one powinny być spożywane w ilości 500g, ale nie więcej! Należy je jeść w postaci całych owoców, ale nie soków. Bardzo polecane są truskawki, jagody, maliny, porzeczka oraz jabłka i cytrusy.

Źródłem pełnowartościowego białka i żelaza w tej diecie są nasiona roślin strączkowych (fasola, soja, soczewica, ciecierzyca, groch) – codziennie powinniśmy zjadać ok. 120g tych nasion, tj. ok. 1,5 szklanki po ugotowaniu. Sporadycznie, 1 – 2 razy w tygodniu, możemy zamiast nasion strączkowych zjadać ryby lub pierś z kurczaka czy indyka.

Źródło magnezu, cynku, żelaza oraz skrobi stanowią kasze (gryczana, jęczmienna, jaglana, ryż brązowy, amarantus czy komosa ryżowa), których powinniśmy dziennie zjadać ok. 50g przed ugotowaniem, czyli ok. 1 szklanki po ugotowaniu. Dodatkowym produktem zbożowym są płatki (owsiane, jęczmienne, żytnie) w ilości 3 łyżek (40g). Możemy je stosować zamienne z 2 kromkami chleba razowego (70g).

Aby dieta pokrywała zapotrzebowanie na wapń, należy ją codziennie urozmaicać o 1,5 szklanki mleka sojowego oraz 50g sera tofu. Dozwolonym źródłem tłuszczu (poza mlekiem roślinnym i tofu) są orzechy (migdały, włoskie, brazylijskie) i pestki (dyni, słonecznika), ale można jest zjadać w ilości nie większej niż 2 łyżki dziennie (40g). Wskazane jest także dodawanie do posiłków codziennie 1 łyżki siemienia lnianego.

Co jest zakazane?

Całkowicie zakazany jest dodatek oleju, masła czy margaryny. Więcej nawet – z powodu zawartości tłuszczu i cholesterolu zakazany jest również nabiał (sery, jogurty, śmietana, mleko krowie), jaja i mięso. Tylko przy tak rygorystycznym ograniczeniu ilości spożywanego tłuszczu dieta ta ma swój sens – wtedy organizm zmuszony jest do sięgania po swoje rezerwy tłuszczu i cholesterolu, dzięki czemu zostają „nadtrawiane” złogi cholesterolu w naszych naczyniach krwionośnych.

Bezwzględnie wykluczyć należy również cukier, słodycze, miód, słodkie napoje, białą mąkę, białe pieczywo, sól oraz alkohol.

Taka dieta niewątpliwie wywoła rewolucję w waszej kuchni, na talerzu i w życiu. Nie jest ona łatwa, wymaga więcej czasu i co najdziwniejsze – posiłki są ogromne i często bardzo trudne do zjedzenia w takich ilościach. Patrząc na taką ilość jedzenia, możemy wątpić, że po tym w ogóle schudniemy. Wręcz nasuwa się obawa, że doprowadzi to do przyrostu wagi. Nie ma jednak powodów do niepokoju – posiłki są wielkie, bo nie zawierają tłuszczu, który jest najbardziej kaloryczny. To za sprawą warzyw dania są gigantyczne, ale niskokaloryczne (1 duży brokuł, o wadze 0,5 kg to zaledwie 135 kcal – tyle co jeden mały batonik).

Dietetyk, mgr Katarzyna Foszner

www.dieta-nawynos.pl

 width=