Motorowodniactwo: Będzie szybciej. Jakub Rochnowski z nowymi wyzwaniami w nowej klasie sportowej

2018_Chodziez_wynik

Od nowego sezonu Jakub Rochnowski będzie startował w klasie sportowej GT30 (fot. arch. własne)

Woda, duże prędkości i adrenalina – w tych trzech słowach opisana jest pasja młodego mieszkańca powiatu legionowskiego 15-letniego Jakuba Rochnowskiego, od 2015 roku Mistrza Polski w sportach motorowodnych w kategorii młodzieżowej GT15, jedynego polskiego finalistę Mistrzostw Europy i Świata.

 

Od 6. roku życia trenujesz pływanie wyczynowe, byłeś licencjonowanym zawodnikiem kilku klubów sportowych, obecnie UKS „Delfin”, kiedy narodził się pomysł, aby do tej niewątpliwie wymagającej intensywnych treningów dyscypliny sportu dołączyć jeszcze tę „ekstremalną” – sporty motorowodne?

W 2015 roku towarzyszyłem mojemu tacie w szkoleniu na patent sternika motorowodnego, które odbywało się w Zegrzu. Tam poznałem Pana Józefa Przybyła prezesa WKS „Zegrze” (Wojskowego Klubu Sportowego), który zachęcił mnie do spróbowania swoich sił właśnie w tym sporcie. Wtedy za namową Pana Józefa pojechałem z tatą, jako obserwator, na eliminacje Mistrzostw Polski, które odbywały się w Myśliborzu. Ta adrenalina, emocje towarzyszące zawodnikom i cała atmosfera zawodów spowodowały, że bardzo mi się to spodobało. Traf chciał, że niebawem miało się odbyć w Zegrzu szkolenie pozwalające otrzymać patent zawodniczy. Wziąłem w nim udział i po zaliczeniu wszystkich testów, dokładnie w dniu swoich 10. urodzin, otrzymałem licencję i oficjalnie zostałem zawodnikiem klubu WKS „Zegrze”.

Czy otrzymanie licencji zawodniczej wystarczyło, aby na poważnie rozpocząć przygodę z tym sportem?

 Nie całkowicie. Był to jeden z elementów pozwalających na starty. Teraz, konieczne było skompletowanie niezbędnego sprzętu, tj. kadłuba, silnika i śruby, odpowiedniego stroju spełniającego surowe wymagania i certyfikaty. Mój pierwszy “bolid” był „taką składanką” z podzespołów, które udało się pozyskać przy wsparciu klubu. Kosztowało nas to dużo pracy, żeby doprowadzić sprzęt, który lata świetności miał już dawno za sobą, do stanu używalności.  Ale byliśmy zdeterminowani i udało się. Potrzebne były także treningi, które regularnie przeprowadzaliśmy na jeziorze Zegrzyńskim. Musiałem nauczyć się zachowania na torze wodnym, techniki wchodzenia w zakręty i wychodzenia z nich, oraz opanować manewry, które pozwalają uzyskać przewagę nad konkurentem. Jednak dopiero realna rywalizacja nauczyła mnie „zwyciężać”.

 

 

Kiedy zacząłeś startować w „Mistrzostwach Polski”?

Jakub: Już w tym samym roku 2015 po raz pierwszy wziąłem udział w eliminacjach Mistrzostw Polski, które odbyły się w Skulsku. Byłem wtedy najmłodszym zawodnikiem. Miałem zaledwie 10 lat. Pamiętam, że startowali ze mną dużo starsi koledzy, 15 i 16-latkowie, którzy podśmiewali się trochę z mojego wieku i niedoświadczenia. Jakie było ich zdziwienie, gdy już podczas tych moich pierwszych zawodów udało mi się ich pokonać. Sukces swój powtórzyłem podczas dwóch kolejnych eliminacji we Włocławku oraz Chełmży, uzyskując tym samym po raz pierwszy tytuł Mistrza Polski. Zwycięstwo to pozwoliło mi awansować do kadry narodowej.

Awans do kadry narodowej pozwolił Ci po raz pierwszy wziąć udział, wraz z polską reprezentacją motorowodniaków, w Mistrzostwach Świata odbywających się w 2016 roku w Tallinie w Estonii. Jakie były twoje wrażenia z uczestnictwa w  zawodach rangi światowej?

Byłem jedynym polskim zawodnikiem w kategorii GT15 podczas tych mistrzostw. To co pamiętam to bardzo miła i wręcz serdeczna atmosfera zawodów i uczestników, a jednocześnie czuło się napięcie i “ducha” sportowej rywalizacji. W moich pierwszych mistrzostwach rangi światowej było ponad 30 zawodników z różnych krajów. Nie udało mi się odnieść sukcesu ale uczestnictwo w Mistrzostwach Świata otworzyło nam oczy i pozwoliło wyciągnąć wnioski z kondycji tej młodzieżowej kategorii sportu motorowodnego w Polsce. Motorowodniacy, przeważnie Ci z krajów bałtyckich jak Łotwa i Estonia, byli na innym poziomie zaawansowania i przygotowania technicznego. Pamiętam, że byłem jednym z nielicznych zawodników, którzy nie posiadali elektrycznego rozrusznika, co powodowało pewne utrudnienie. Mianowicie, uruchamianie ręczne trochę nas opóźniało na starcie. Wielką rolę odgrywał tu refleks i opanowanie osoby, która wypuszczała zawodnika, w tym wypadku mojego taty. Pamiętam, że mój tata bardzo dobrze sobie z tym radził, jednak trudno jest człowiekowi pokonać nowoczesną technikę. Nasze spostrzeżenia i doświadczenia nabyte podczas zawodów międzynarodowych wykazały, że aby osiągać sukces na arenie międzynarodowej niezbędna jest inwestycja w sprzęt – począwszy od wymiany kadłuba łódki, zakończywszy na śrubie.

 

 

To jaki jest teraz twój obecny bolid?

Obecnie pływam na kadłubie POVVAT robionym z włókna węglowego na specjalne zamówienie w Estonii, kraju, którego zawodnicy od kilku lat są liderami w tym sporcie. Po odbiór łodzi pojechaliśmy z tatą aż do Tartu, aby producent, mógł dostosować bolid pod moje konkretne oczekiwania. Materiał łodzi daje jej lekkość i sztywność, co jest bardzo ważne aby uzyskać przewagę nad konkurencją. Zakupiliśmy też kilka kompletów śrub napędowych produkowanych w Estonii i Norwegii. Były to olbrzymie inwestycje finansowe poniesione w większości przez moich rodziców. Za co im dziękuję. To właśnie na tym sprzęcie pływam od dwóch lat, osiągając obecne sukcesy i poprawiając swoje wyniki z roku na rok.

Czyli Twój zespół i team to głównie rodzice?

Oj tak, nawet oficjalnie tworzymy “TEAM87” gdzie 87 to mój numer startowy. Tata w zespole jest mechanikiem, mama motywuje i zabezpiecza nasze przedsięwzięcia od strony logistycznej. Bez tego wsparcia nic bym nie osiągnął, a na pewno nie tak wiele. Rodzice poświęcają mojej pasji bardzo dużo swojego wolnego czasu. Razem jeździmy na zawody, które odbywają się w weekendy i tworzymy zgrany zespół.

A jakie według Ciebie powinny być idealne cechy charakteryzujące zawodnika sportów motorowodnych?

W tej konkurencji, jak w większości sportów motorowych, obok nabytych umiejętności bardzo potrzebna jest odwaga, wola walki i twardy, silny charakter.  Emocje pojawiające się podczas startów są tak wielkie, że powodują „błędy”, które eliminują zawodnika z biegów już na samym początku. Zbyt wczesny start powoduje, że zawodnik, który nie wytrzymał presji otrzymuje „karę”, którą jest dodatkowe okrążenie, a w kolejnym biegu doliczone dodatkowe opóźniające start sekundy. Zazwyczaj taki zawodnik nie ma już szans, aby nadrobić tę stratę w kolejnych biegach. Bolesne w skutkach jest także uderzenie przez zawodnika w boję, których nie raz doświadczyłem oraz nieprawidłowe zachowanie na wodzie podczas pojawienia się sytuacji zagrożenia, czyli żółtej lub czerwonej flagi. Dlatego tak ważna jest koncentracja i maksymalne skupienie się na tym co jest do zrobienia, czyli jak najszybszym i prawidłowym pokonaniu dystansu. Umiejętność zachowania spokoju i kontrolowanie emocji – to są cechy, które powinien posiadać każdy zawodnik.

 

 

Co daje Ci ten sport i jakie są Twoje plany na nadchodzący sezon?

 Możliwość startów w zawodach motorowodnych daje mi niesamowitą satysfakcję i okazję do sprawdzenia siebie. Poza tym uwielbiam atmosferę panującą podczas zgrupowania przed zawodami, ryki silników w „DEPO” czyli parku maszyn, unoszący się zapach paliwa i zaciekłe prace mechaników w namiotach, usiłujących poprawić ostatnie detale, aby zwiększyć szanse na zwycięstwo. Zawody to także doskonała okazja, aby spotkać się ze znajomymi, z którymi nie widzieliśmy się prawie rok, tymi z Polski i tymi zza granicy. Na wodzie jesteśmy rywalami, ale w DEPO – przyjaciółmi, tak to powinno właśnie działać.

Moje plany motorowodne na 2020 rok są bardzo ambitne. W związku z ukończeniem przeze mnie 14 roku życia zmieniam klasę startową na „dorosłą” GT30. Jest to bardzo podobna kategoria do GT15, z tą różnicą, że silniki to fabryczne motory o mocy 30 KM (stąd nazwa). Ograniczenia wiekowe dla pilotów to ukończone 14 lat. Górnej granicy nie ma. Klasa GT30 to wyścigi z prędkościami powyżej 100 km/h. Decyzja o zmianie kategorii wiązała się z zakupem nowego silnika oraz osprzętu. Czeka nas teraz dużo pracy z dostosowaniem łódki do nowych wyzwań. Mam bowiem zamiar reprezentować motorowodny „Team Poland” podczas Mistrzostw Europy w GT30 odbywających się w dniach 27-28 czerwca 2020 na Litwie oraz Mistrzostw Świata w GT30 odbywających się w dniach 10-12 lipca 2020 na Łotwie. Oczywiście wezmę też udział we wszystkich eliminacjach Mistrzostw Polski w klasie GT30 odbywających się w Polsce, a pierwsze zaplanowane są już w długi weekend majowy w Trzciance. Wszystkich zainteresowanych moimi wynikami sportowymi zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebooku: https://www.facebook.com/jakubrochnowski/

 

Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.