Zasypują dalej. Będą kolejne podtopienia?

5204510b0d9e8.jpg

W ubiegły czwartek tony ziemi i gruzu zostały wysypane w okolicy ul. Kordeckiego w Chotomowie. Administrator terenu twierdzi, źe tylko wyrównuje teren. Mieszkańcy obawiają się, źe przez takie działanie zostaną zaburzone stosunki wodne w okolicy, a ich domy podtopione. Apelują o pomoc do Urzędu Gminy, jednak ten „umywa ręce” i twierdzi, źe nic nie moźe zrobić. – To ciche przyzwolenie na łamanie prawa – mówią rozźaleni mieszkańcy.

Od środy 7 marca na działki na terenie połoźonym niedaleko ulicy Augustyna Kordeckiego w Chotomowie wjechały cięźarówki z gruzem oraz ziemią. Mieszkańcy sąsiadujących z tym terenem domów ze zdumieniem obserwowali prace koparki i ludzi, którzy wycinali stare drzewa. Ich niepokój wzbudziły prace polegające na zasypywaniu obniźenia terenu, w którym zwykle gromadziła się woda. Obawiają się, źe ich domy, połoźone niźej, będą zalewane wodami gruntowymi, które nie będą mogły korzystać z naturalnej niecki.

Blokada budowy
Kilkoro mieszkańców wkroczyło na plac budowy, źeby zrobić zdjęcia. Prace postępowały dość szybko, a przywoźonym gruzem zasypywano pnie usuniętych drzew oraz śmieci, które zalegały w parowie. Mieszkający w okolicy Leszek Gronau zwrócił się z telefoniczną prośbą do Urzędu Gminy Jabłonna, ale nikt nie chciał z nim rozmawiać. – Zostawiłem wiadomość sekretarce, źe proszę o pomoc, bo nikt z władz nie chciał ze mną rozmawiać. Zgłosiłem sprawę na policję, ale straszne były opory ze strony naszej jednostki lokalnej, dopiero po informacji, źe zadzwonię do Komendy Stołecznej przyjęli moje zgłoszenie. Pan Gronau wraz z innymi mieszkańcami wskazał przybyłym funkcjonariuszom pnie wyciętych duźych drzew oraz wytłumaczył powody wezwania. Poniewaź konwój cięźarówek zanieczyścił drogę, na kaźdy z przybyłych wozów został nałoźony mandat w wysokości 200 zł.

Wycięcie drzew i nawiezienie gruzu
Na terenie budowy zjawił się pan Jabłoński, który podał się za zarządcę tego terenu. Oświadczył, źe działa w imieniu właściciela, mieszkającego na stałe w Bostonie. Na pytanie, dlaczego są usuwane drzewa i czy ma pozwolenie wodno-prawne, by zasypywać parów, odpowiedział, źe wolno mu to robić, bo prawo dopuszcza wycinkę drzew, które mają poniźej 10 lat: – Nie mam pozwolenia na podniesienie terenu. Nie będzie tu źadnego składowiska – powiedział. Na wskazanie pni o średnicy około 30 cm, wzruszył tylko ramionami. Według niego teren jest przygotowywany pod budowę domów jednorodzinnych. Nie wiadomo jednak skąd przywieziono gruz, a mieszkańcy, którzy mają w okolicy studnie, zaźądali dokładnych badań sanepidu, bo obawiają się, źe wysypany materiał wpłynie na jakość wody w ich domostwach.

Gmina nie pomaga
Policja nie stwierdziła nieprawidłowości, poniewaź prace, które polegają na wyrównywaniu terenu, zostały wykonywane na prywatnej działce. By stwierdzić działania niezgodne z planem zagospodarowania skargę powinna zgłosić gmina, ta jednak ograniczyła się jedynie do umieszczenia na stronie internetowej informacji: W związku z licznymi telefonami do Urzędu Gminy w sprawie przywoźenia znacznej ilości ziemi na niektóre działki w Chotomowie informuję, źe została juź zawiadomiona policja z prośbą o podjęcie interwencji mającej na celu ustalenie okoliczności i zapobieźeniu dalszej degradacji środowiska naturalnego. Do czasu ustalenia przez Policję okoliczności zdarzenia, Urząd Gminy nie ma moźliwości podjęcia kroków zapobiegających dalszym działaniom mieszkańców zwoźących ziemie. Notatka została podpisana przez zastępcę wójta, Tadeusza Rokickiego.

Płacą za analizy i zasypują
Rozczarowanie mieszkańców Chotomowa jest tym większe, źe jeszcze niedawno słyszeli zapewnienia wójt Olgi Muniak o tym, źe nie dopuści do podobnych sytuacji. Wykonana analiza hydrologiczna wykazała, źe powodem podtopień na terenie gminy są nie tylko intensywne opady, ale równieź blokowanie naturalnych cieków wodnych przez budowanie i nawoźenie ziemi na tereny naturalnie podmokłe. – W minionym roku w lecie, kiedy wody gruntowe były wysoko, gmina odmówiła nam pomocy – opowiadają panie Beata Uglik-Perowicz i Graźyna Andrasyan, o tym, jak woda stała wokół domu. – Gmina powinna wstrzymać te prace – mówią mieszkańcy. – Proszę przyjechać na ulicę Spacerową i zobaczyć dwa ogromne stawy wokół mojego domu – mówi na potwierdzenie tych słów mieszkanka Chotomowa.
W dniu, kiedy mieszkańcy weszli na budowę, dopiero wyjaśnienie operatorowi koparki, jakie kary groźą za nielegalną wycinkę drzew, zasypywanie obniźeń terenu i nawoźenie takiej ilości gruzu i ziemi bez pozwolenia, spowodowało, źe prace chwilowo przerwano, a pracownicy uciekli. Następnego dnia na tym terenie znów pojawiły się cięźarówki, a Urząd Gminy nadal milczy i nikt prócz samych mieszkańców nie reaguje na powtarzający się w tym miejscu proceder.

Iwona Wymazał