„Pro Vobis” już nie chce czynić dobra? Rezygnują z działki przy Warszawskiej

pro-vobis-warszawska

Działka o powierzchni 1,15 tys. m² przy ul. Warszawskiej 11 w Legionowie (fot. GP/kg)

Stowarzyszenie „Pro Vobis” już nie chce czynić dobra pod legionowskim wiaduktem. – Uchwała wyrażająca zgodę na bezprzetargową 30-letnią dzierżawę działki przy ulicy Warszawskiej 11 w Legionowie na rzecz tej organizacji, prawdopodobnie na następnej sesji zostanie anulowana – oznajmił prezydent Roman Smogorzewski na forum legionowskiej rady w minioną środę (28 stycznia).

Anulują zgodę w lutym?

Przypomnijmy. Legionowscy radni 29 października 2014r. niemal jednomyślnie zgodzili się na bezprzetargową 30-letnią dzierżawę ponad 1,15 tys. m² zabudowanej miejskiej działki przy ulicy Warszawskiej 11 na rzecz działającego od kwietnia 2014r. stowarzyszenia „Pro Vobis”. Narastające od co najmniej września 2014r. kontrowersje wokół słuszności i „praworządności” tej decyzji prawdopodobnie finalnie zaprzepaściły jej realizację, przynajmniej w tym przyjętym przez władze kształcie. 28 stycznia br. na forum legionowskiej rady, prezydent Roman Smogorzewski przekazał bowiem informację, że stowarzyszenie chce wycofać się z przedmiotowej dzierżawy. Wtrącił ponadto, że konieczne będzie anulowanie podjętej w tej sprawie uchwały oraz że nastąpi to prawdopodobnie już podczas najbliższej, zaplanowanej na 25 lutego miejskiej sesji.

Przeliczyli się?

O rezygnacji stowarzyszenia „Pro Vobis” z prowadzenia dobroczynnej działalności na leżącym vis-à-vis dawnej stacji „Polmozbyt” pod wiaduktem kolejowym w Legionowie gruncie oficjalnie przesądziły poniekąd koszty związane z jej uruchomieniem pod tym konkretnym adresem. Jak wyjaśniał prezydent Roman Smogorzewski podczas ostatniej sesji legionowskiej rady (28 stycznia) koszty te, w tym te związane z kapitalnym remontem stojących na tym gruncie budynków, notabene nie przedstawiających obecnie żadnej większej wartości rynkowej, okazały się bowiem wyższe od tych pierwotnie szacowanych przez szefostwo organizacji.

Zaszkodziły „wścibskie” media?

Według prezydenckich wyjaśnień do wycofania się „Pro Vobis” z dzierżawy w dużej mierze przyczyniła się także publiczna krytyka przedmiotowej uchwały i dość „lekkomyślnie” usankcjonowanej w niej „hojności” władz oraz doszukiwanie się lokalnych mediów „dziury w całym” lub jak kto woli „drugiego dna” w motywach przyświecających jej podjęciu. Zdaniem prezydenta Romana Smogorzewskiego, uruchomieniu Centrum Integracji Społecznej (CIS) pod tym adresem z pewnością nie pomogły też wątpliwości zgłaszane na forum rady przez niektórych „nieufnych” i „zbyt ostrożnych” legionowskich radnych.

Zakwestionowała „praworządność” dobra

Całkiem spory udział w zaprzepaszczeniu dobroczynnej działalności „Pro Vobis” we wskazanej lokalizacji ma także jedna z legionowianek Anna Szawlińska dopatrując się w przedmiotowej uchwale kilku naruszających interesy i prawa większości legionowian nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem miasta. 25 listopada 2014r. formalnie i oficjalnie wezwała władze do ich usunięcia. Wśród głównych zarzutów przez nią wysuniętych znalazły się wówczas m. in. jawne marnotrawienie publicznego mienia, sprzeczne z obowiązującym prawem ogłoszenie o sprzedaży działki, a następnie zaopiniowanie przedmiotowej uchwały przez niekompetentną komisję i niezweryfikowanie niepodpisanych i w dodatku mocno intencyjnych merytoryczno-finansowych dokumentów, obrazujących krótką, bo tylko nieco ponad półroczną działalność stowarzyszenia „Pro Vobis”.

„Wetknęła nos” w nie swój interes

Zbadanie wytkniętych przez Annę Szawlińską błędów uchwałodawczych, legionowska rada zleciła komisji rewizyjnej. W jej kuluarach skonfrontowano je z aktualnymi przepisami ogólnymi i szczegółowymi miejscowymi, zaś do stanowiska wypracowanego w tej sprawie 2 stycznia, przychylili się legionowscy radni podczas ubiegłotygodniowej sesji (28 stycznia). Najogólniej mówiąc, legionowskie władze odmówiły wprowadzenia sugerowanych przez Annę Szawlińską zmian w przedmiotowej uchwale, ponieważ w swych zarzutach nie wykazała ona istotnego naruszenia swojego interesu prawnego. Uznano, że mieszkanka nie może domagać się ochrony prawnej, ponieważ nie ma ku temu żadnych formalno-prawnych podstaw. Innymi słowy, odmówiono jej „statusu strony” w przedmiotowej sprawie.

Zaskarży uchwałę?

Jak tylko pisemne uzasadnienie stanowiska legionowskiej rady w tej sprawie trafi do rąk skarżącej mieszkanki, zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym z 1990r., w ciągu następnych 30 dni będzie ona mogła zaskarżyć je w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym (WSA) w Warszawie. – Chciałabym skorzystać z tego uprawnienia – zapowiedziała tymczasem Anna Szawlińska poproszona o krótki komentarz w tej sprawie.