Nadleśnictwo Jabłonna-Nieporęt 1944-1947 (cz.2). Straty wojenne

monografia

Pamiętamy, jak znaczne spustoszenie przyniosła na obszarze dzisiejszego nadleśnictwa I wojna światowa. Lata kolejnej wojny okazały się bodaj jeszcze bardziej niszczycielskie. W sierpniu 1945 r. nadleśniczy Pietkiewicz podsumowywał straty, jakie przyniosła kilkuletnia okupacja i działania wojenne. Wynik tego rachunku był porażający. Łączna wartość wszystkich zniszczeń przekraczała kwotę 14 mln zł.

Straty wynikały głównie z masowych wyrębów. Jak podliczono, całkowicie wyciętych zostało 1767 ha, a z lasami, które określano mianem „przerąbanych” ta wielkość rosła o dalsze przeszło 1000 ha. Gdy więc zestawić powierzchnię 2739 ha wyciętych lub nadmiernie przerzedzonych drzewostanów z ogólną powierzchnią nadleśnictwa (8887,04 ha wg stanu na 1948 r.) taki bilans wygląda tragicznie (1).

Późniejsze, trudne do zweryfikowania dane, wskazują, że przez dziewięć lat między 1 września 1939 r. a 1 października 1948 r. wyrąbano i zniszczono… 423,3 tys. m3 drewna! Ta ogromna wielkość miała stanowić ok. 165% całkowitego zapasu na pniu wg stanu na 1948 r. Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, zważywszy na to, że roczny etat użytkowania w latach powojennych wynosił w Jabłonnie ledwie kilka tysięcy metrów sześciennych.

W wyniku działań frontowych mechanicznie uszkodzone drzewostany wydzielały posusz w bardzo znacznych ilościach, tak że przez pierwsze lata po wyzwoleniu czynności eksploatacyjne w nadleśnictwie, poza usuwaniem płazowin, ograniczały się prawie wyłącznie do użytków przygodnych – odnotowywali autorzy planu urządzenia lasu z 1956 r.

 

 

Do bilansu szkód w drzewostanach należy włączyć także inne zjawiska. Znaczne rozrzedzenie drzewostanów poskutkowało poważnymi problemami ze strony przypłaszczka granatka, owada chętnie zasiedlającego odsłonięte, nasłonecznione pnie sosen (przy okazji wspomnijmy, że innym problemem pierwszych lat powojennych było masowe występowania skośnika tuzinka, żerującego na młodszych sosnach).

Problemem o charakterze ekonomicznym była słaba jakość pozyskiwanego drewna. W sposób plądrowniczy wycięto drzewa co większych rozmiarów, cenniejsze. Drzewa, które pozostały, nierzadko było naszpikowane odłamkami artyleryjskimi, ale także dosyć usęcznione, gdyż rosły rzadko i były gałęziste. Dlatego w pierwszych latach po wojnie nadleśnictwo nie było w stanie zaoferować cenniejszych sortymentów drzewnych (2).

Wojna uczyniła też niemałe straty w zwierzostanie. Doraźna ocena wskazywała, że całkowitej zagładzie uległo stado danieli, hodowanych przez Potockich, oraz bażanty. Bardzo silnie przetrzebione zostały sarny (spadek pogłowia z 560 do 15 osobników). Przestały funkcjonować dwie bażantarnie, zniszczone zostały paśniki w lasach i celowo założone remizy (3).

Już jednak w 1948 r. część terenów podlegała dzierżawie łowieckiej. Dzierżawcami były dwa koła łowieckie: Ponowa (3186 ha) i Mewa (946 ha). Co ciekawe trzecim dzierżawcą była osoba fizyczna – generał dywizji Gustaw Paszkiewicz. Ten ówczesny dowódca Warszawskiego Okręgu Wojskowego w 1948 r. nie pojawił się jednak na polowaniu i nie opłacał dzierżawy (4).

Jako straty zaliczono także okupacyjne żywicowanie na powierzchni 60 ha (efektem było pozyskanie 30 tys. kg żywicy). Wreszcie do sumy strat wliczano wartość drewna, które zostało w czasie wojennym rozkradzione – 160 tys. zł warte było 4200 m3 drewna użytkowego oraz 6800 mp opału (5).
Organizacja nadleśnictwa

Nie wiemy, jak wyglądał początkowy podział na leśnictwa. Niemniej we wrześniu 1946 r., na zasadzie zarządzenia dyrekcji, nadleśnictwo liczące wówczas 8912,24 ha zostało podzielone na sześć leśnictw i 28 obchodów gajowych. Podział ten przedstawiał się następująco:

Kempiste – 1428,58 ha, 5 obchodów,

Nieporęt – 1547,59 ha, 5 obchodów,

Jabłonna – 1130,34 ha, 4 obchody,

Bagno – 1146,85 ha, 5 obchodów,

Góra – 1499,35 ha, 4 obchody,

Czarna Struga – 1427,50 ha, 5 obchodów (6).

Wraz upaństwowionymi lasami nadleśnictwo objęło w zarząd również osady i zabudowania służby leśnej. Jak wiemy siedzibę nadleśnictwa ulokowano w budynku zarządu lasów Potockich w Jabłonnie. Znalazły się tam również mieszkania dla części pracowników. Nadleśnictwo wprowadziło się tu na początku lutego 1945 r (7).

Sam budynek, choć zniszczony, posiadał udogodnienia niespotykane na ówczesnej prowincji. Był zelektryfikowany oraz wyposażony w instalację kanalizacyjną i wodną, zasilaną ze studni na dziedzińcu. Przed wojną wodę pompowano, z użyciem silnika spalinowego, do zbiornika na górnej kondygnacji, skąd była rozprowadzana grawitacyjnie. Po wojnie jednak zbiornik na wodę trzeba było napełniać przy pomocy pompy ręcznej, czym zajmowali się co niedziela odkomenderowywani do nadleśnictwa dwaj niemieccy jeńcy lub więźniowie.

Prąd do siedziby nadleśnictwa doprowadzono w 1947 r. z elektrowni w Legionowie. Nie obywało się jednak bez trudności. W 1948 r. pracownicy biura uskarżali się na notoryczne problemy z oświetleniem. W roku ubiegłym po długich staraniach i dość znacznym kosztem doprowadzona została elektryczność do tutejszego Urzędu i mieszkań pracowników. W ciągu ubiegłej zimy korzystanie ze światła było prawie niemożliwe z powodu spadku napięcia do 100 V i niżej, tak iż nawet żarówki na napięcie 120 V paliły się ciemno, normalne zaś miały jedynie żarzące się czerwone druciki bez żadnego światła.

Nadleśnictwo prosiło o doprowadzenie mocniejszych przewodów i ograniczenie stosowania przez pracowników elektrowni prądu do gotowania i ogrzewania mieszkań. Nie starczało go wówczas leśnikom (8).

Wiemy też, że działania wojenne spowodowały ogromne zniszczenia wśród leśniczówek i gajówek. W czerwcu 1945 r. nadleśniczy Pietkiewicz pisał, że bez doraźnych remontów ani jeden budynek służbowy od Modlina po Radzymin nie nadawał się do zamieszkania bez naprawy.

Zatrzymanie frontu w połowie nadleśnictwa od lipca 1944 r. do połowy stycznia 1945 r. zniszczyło doszczętnie 85% budynków, resztę zaś od 20 do 70% – charakteryzowano sytuację. Nadleśnictwo bardzo szybko przystąpiło do odbudowy mieszkań na osadach leśnych. Pierwsze prace rozpoczęły się już w 1945 r. Oprócz problemów finansowych, problemem był też brak rąk do pracy – fachowcy murarze, cieśle i inni byli zatrudnieni przy odbudowie Warszawy. Podawali w zw. z tym odległe terminy i wysokie ceny, które dyktował popyt na prace budowlane w odbudowującej się stolicy.

Leśniczówki i gajówki były jednak bardzo potrzebne, bo jak odnotował nadleśniczy nt. okolic Legionowa: brak tych budynków, siedziba leśniczego i gajowego w wynajętych i b. niedogodnie położonych miejscach powoduje ogromne straty skarbu z powodu defraudacji codziennie popełnianych przez większość mieszkańców Legjonowa zamieszkałych bezpośrednio przy lesie na tzw. Bukowcu rozparcelowanym przez b. właściciela dóbr z lasu.

Właśnie dla ochrony lasów dotychczasowe leśnictwa miały być w przyszłości rozdzielone na mniejsze. Ten plan nie mógł być zrealizowany z uwagi na brak lokali mieszkalnych dla służby leśnej. W ocenie nadleśniczego w 1946 r. brak było 8 leśniczówek i 8 gajówek dla uzyskania optymalnej struktury.

W lasach nadleśnictwa i ziemiankach na terenie lasów znajduje się obecnie 10 tys. m3 użytku i 50 tys. m3 opału o wartości ok. 20 mln zł. Jeżeli wykorzystanie tego drewna dla potrzeb Warszawy będzie możliwe, to prace personelu nadleśnictwa będzie 10-krotnie zwiększona jak normalnie – notował nadleśniczy w 1946 r. Dalej zauważał jednak, że ta sytuacja wymagać będzie zatrudnienia rzeszy robotników i zapewnienia im mieszkań. A tych nie sposób również wynająć, bo na wsiach zniszczeniu uległo 90% zabudowy. To duży problem, bo nawet dla gajowych nie udaje się nic wynająć i ci muszą mieszkać w bunkrach.

W końcu 1946 r. nadleśnictwo miało na stanie m.in. leśniczówki: Góra, Dąbkowizna, Czarna Struga, Nieporęt oraz gajówki: Rozrzutek, Benjaminów, Czarna Struga, Ciemne, Rajszew, Poniatów, Choszczówka, Izabelin, Kałuszyn, Trzciany, Czernice, Biel9. Część mieszkań miało charakter tymczasowy. Np. leśniczówkę leśnictwa Kempiste urządzono w domu letniskowym w byłym folwarku majątku Dąbkowizna. W takim domku prócz leśniczy zamieszkiwali jeszcze dwaj gajowi.

W 1947 r. zbudowano już nową leśniczówkę w Nieporęcie i kilka kolejnych gajówek (Kontrewers, Łyse-Góry, Czernice, Izabelin, Bagno). Te pierwsze domki dla gajowych miały charakter prowizoryczny. W przyszłości, po opanowaniu najbardziej palących problemów mieszkaniowych, obok miały stanąć normalne domy. Dotychczasowe tanie i niewielkie chatki planowano wówczas zamienić na budynki gospodarcze (10).
Gospodarka

Dopiero w latach 1947-48 leśnicy przystąpili do zakładania zrębów, ale przede wszystkim na płazowinach. Ogółem do 1948 r. nadleśnictwo pozyskało 54,7 tys. m3 drewna, w tym 18,6 tys. m3 drewna użytkowego oraz 25,7 tys. m3 opału. Drewno użytkowe od początku zasilało odbudowującą się gospodarkę. Spośród drewna użytkowego już w pierwszych czterech latach działalności nadleśnictwo wyrobiło 3600 m3 kopalniaka, 5,5 tys. podkładów kolejowych, 3600 słupów telefonicznych oraz 3000 m3 tzw. szpicpali, które używano do wznoszenia mostów w Warszawie i Nowym Dworze. Na odbudowę okolicznych wsi przeznaczonych zostało 4000 m3 (11).

W 1947 r. znaczne – jak na możliwości Nadleśnictwa Jabłonna – ilości drewna wysyłano w ramach akcji odbudowy kraju do Warszawy. Mimo doraźnych ustaleń i przydziałów na poszczególne powiaty, w tym dla ludności odbudowującej domy i zabudowania gospodarcze, Warszawa miała priorytet. W marcu 1947 r. mieszkańcy okolicy złożyli zamówienia na kupno 1500 m3 drewna budulcowego i choć realizowano pozyskanie, wszystko trafiało do stolicy. Powodowało to zrozumiałe rozgoryczenie w okolicy (12).

Wiosną 1946 r. zebrano pierwsze szyszki sosnowe – kilka ton – by pozyskiwać z nich nasiona. Do Jabłonnny dotarły sadzonki z Nadleśnictwa Chojnów oraz wypożyczone kostury. Dzięki temu udało się zalesić ok. 100 ha gruntów. Tempo było jednak niezadawalające. Również z uwagi na niewystarczający areał gruntów przygotowanych do zalesień i odnowień. Wynikało to z niedostatku ludzi do pracy oraz braku sprzętu mechanicznego.

Ogromne potrzeby odnowieniowe i zalesieniowe skutkowały koniecznością sprowadzania nasion z innych okolic. Jesienią 1946 r. do Jabłonny dotarło 20 ton żołędzi z Wielkopolski i 7 ton z niedalekiego Nadleśnictwa Węgrów.

Dodatkowe kłopoty sprawiała organizacja pracy w obrębie dyrekcji. Gdy w październiku 1946 r. robotnicy w Jabłonnie rozpoczęli pracę przy przygotowaniu gleby i poprawkach za 80 zł/dzień, po tygodniu w sąsiednim nadleśnictwie za tę samą robotę zaczęto płacić 150 zł. Podniósł się bunt, zerwano umowy i ledwie udało się uprosić ludzi na nowych warunkach, po podwyżce do 120 zł.

Jako rozwiązanie sytuacji braku rąk do pracy nadleśnictwo domagało się w dyrekcji zgody na zastosowanie całkowicie wolnorynkowych stawek za pracę w lesie. Konkurencyjność warszawskiego rynku pracy była w kolejnych dekadach stałym problemem.

Jednak wprowadzenie wyższych stawek rynkowych za pracę nie poszło w parze z podwyżką cen drewna, które był sprzedawane po cenach sztywnych, urzędowych. To powodowało deficyt nadleśnictwa.

Inny problem nadleśniczy zgłosił na konferencji w Starostwie Powiatowym. Była to: Konieczność ukrócenia pędzenia bimbru, jako plagi społecznej, wpływającej na demoralizację robotnika (13).

Jak świadczą dokumenty, w pierwszych latach powojennych prócz pozyskania drewna nadleśnictwo czerpało skromny dochód z użytków ubocznych. Między październikiem 1946 r. a lutym 1947 r. sprzedano 187 mp ściółki leśnej, 70 fur lodu i 3 tony siana. W okresie wiosennym i letnim natomiast odbywał się odpłatny wypas bydła. Latem i jesienią pobierano opłaty za prawo zbioru jagód i grzybów, ale także chrustu i żołędzi. Niewielkie dochody dawała również sprzedaż odstrzałów zwierzyny, wykonywanych przez kadrę nadleśnictwa – lisów i zajęcy (14).

Mimo trudności wczesnych lat powojennych już w 1947 r. nadleśnictwo wróciło do popularnej przedwojennej akcji Święta Lasu. Zorganizowano ją w ostatnich dniach kwietnia. 26 kwietnia w Nowym Dworze uroczystości rozpoczęła msza w kościele parafialnym, w której uczestniczyły szkoły, harcerze i młodzież z organizacji ludowej „Wici”. Łącznie do lasu wybrało się aż 1500 osób! Na miejscu, w uroczysku Kadzielnia, odbywały się śpiewy, wykłady, w szczególności o potrzebie odbudowy lasów po zniszczeniach wojennych, oraz pokaz sadzenia drzew.

Każdy z leśniczych spotykał się z dziećmi i młodzieżą, które w liczbie ok. 3000-4000 wybrały się na wycieczki do lasu. Część, ok. 250 uczniów, została przywieziona samochodami z Warszawy. Miały miejsce pogadanki nt. roli lasu i zadrzewień, wysadzano drzewa wzdłuż dróg i innych obiektów liniowych (15).

Potężne potrzeby zalesieniowe i odnowieniowe powodowały, że nadleśnictwo musiało założyć znaczną ilość szkółek. Do 1948 r. było ich już 3 ha, a kolejne, które miały powstać, dawały łączną powierzchnię bliską 6,5 ha. Nadleśniczy spodziewał się, że szkółki mogłyby dać materiał sadzeniowy nawet na 600 ha rocznie. W 1949 r. powierzchnia szkółek sięgnęła jednak 8 ha, co w kolejnym roku miało dać nawet 1,3 mln sadzonek, w części przeznaczonych na grunty prywatne (16).

Należy jednak wspomnieć o zjawiskach pogodowych, jakie miały miejsce w 1947 r. Mróz zniszczył znaczną część żołędzi przechowywanych w dołach (jesienią 1946 r. nadleśnictwo otrzymało 6 ton żołędzi z nadleśnictwa Węgrów, 20 ton z terenu poznańskiej Dyrekcji Lasów Państwowych i we własnym zakresie zebrało 3,5 tony). W marcu natomiast miała miejsce powódź. Woda przerwała wały na Wiśle i zerwała most na Narwi. Pod wodą znalazła się część lasów, w tym szkółki leśne (17).

Za to w kolejnych miesiącach wystąpiła susza, wniwecz obracając pierwsze wysiłki zmierzające do odtworzenia zniszczonych lasów. Zamarło ok. 60% sadzonek w szkółkach, zaś na założonych wiosną uprawach przepadło 30-80% drzewek. Sadzonki nie pochodziły jedynie ze szkółek. Jesienią tego roku leśnicy wykopali ok. 125 tys. sztuk brzozy i 45 tys. sztuk klonu z nalotów naturalnych.

W kolejnym roku w czerwcu miały miejsce wyjątkową obfite opady, które dla odmiany spowodowały lokalne podtopienia, w tym na szkółkach (zalane było np. 30% lasów leśnictwa Jabłonna). Na szkółkach w leśnictwie Nieporęt i Czarna Struga woda utrzymywała się przez miesiąc, powodując całkowite straty. Przepadło co najmniej kilkaset tysięcy sadzonek (18).

Powojenne zalesianie na tak dużą skalę, w jakiej odbywało się to w Nadleśnictwie Jabłonna-Nieporęt było też okazją do podzielenia się doświadczeniami. Zrobił to nadleśniczy Kazimierz Pietkiewicz, publikując w 1951 r. dwa artykuły w „Lesie Polskim”.

Dużym wyzwaniem było zalesienie uroczyska Aleksandrów. 144 ha głównie piaszczystych nieużytków, trafiło do Jabłonny po nacjonalizacji w 1944 r. 10% powierzchni stanowiły wydmy pokryte szczątkową roślinnością. Silnie wiejący wiatr powodował unoszenie się najdrobniejszych frakcji, które miały dokuczać mieszkańcom wsi Aleksandrów. W 1946 r. zaczęli zgłaszać się do nadleśnictwa z prośbą o zalesienie wydmy, która zaczynała zagrażać wsi zasypaniem. Zalesianie trwało trzy lata, w trakcie których nadleśnictwo eksperymentowało z różnymi metodami przygotowania gleby, siewu i sadzenia. Co ciekawe najlepsze efekty na piaskach dało wysadzanie sosny z równoczesnym siewem łubinu. Łubin pozostawał na gruncie, tworząc warstwę stabilizującą piasek i użyźniającą go. Nadleśnictwo zawiodło się natomiast na wierzbie kaspijskiej, polecanej do zalesień w takich sytuacjach (19).

Nadleśnictwo miało także niebywałą okazję do doświadczeń w zakresie hodowli sadzonej brzozowych. W pierwszych latach, gdy zalesiano rocznie po kilkaset hektarów gruntów wykorzystywano rocznie 300-400 tys. sadzonek brzozowy, pozyskiwanych z nalotu. Wykopywanie, a nawet wyrywanie było bardzo kosztowne i pracochłonne. Odbijało się też na udatności odnowień. Nadleśnictwo zaczęło zakładać znaczne powierzchnie szkółek, tym bardziej, że Biuro Zalesień Warszawskiego Zespołu Miejskiego zgłaszało zapotrzebowanie na 2 mln sztuk brzozy rocznie. Uzyskało bardzo dobre wyniki w hodowli brzozy (20).

1.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 130

2.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 59. Plan urządzenia gospodarstwa leśnego Nadleśnictwa Jabłonna-Nieporęt, rok 1956, s. 26.

3.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 130. W okresie przedwojennym w dobrach Jabłonna powstały stawy, których budowa kosztowała 300 tys. zł. One również uległy zniszczeniu podczas wojny – rozkopano groblę, rozebrano stawidła i mnichy.

4.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 131, s. 42. Od kwietnia 1951 r. gen. Paszkiewicz był dyrektorem Biura Wojskowego w Ministerstwie Leśnictwa. Zmarł w 1955 r.

5.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 130. W okresie przedwojennym w dobrach Jabłonna powstały stawy, których budowa kosztowała 300 tys. zł. One również uległy zniszczeniu podczas wojny – rozkopano groblę, rozebrano stawidła i mnichy.

6.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 131, s. 86.

7.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 1. Miesięczne sprawozdania opisowe.

8.) Archiwum Nadleśnictwa Jabłonna, teczka 302/2.

9.) Archiwum Nadleśnictwa Jabłonna, sygn.. 303, budowa i utrzymanie obiektów.

10.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 4-45.

11.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 6, s. 22.

12.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s.73-74.

13.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 22-55.

14.) Tamże, s. 60-66, 89.

15.) Tamże, s. 75.

16.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 6, s. 22.

17.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 131, s. 36-37.

18.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 84, 130, 156-157.

19.) K. Pietkiewicz, Jak zalesiliśmy 144 ha podwarszawskich nieużytków, „Las Polski” nr 9/1951, s. 11-14.

20.) K. Pietkiewicz, Pomyślne wyniki w dziedzinie szkółek brzozowych na terenie nadleśnictwa Jabłonna, „Las Polski” nr 11/1951, s. 8-11.