Nadleśnictwo Jabłonna-Nieporęt 1944-1947

monografia_nadlesnictwa

Nowy ustrój polityczny po II wojnie światowej wprowadzał ogromne zmiany społeczne i gospodarcze. W leśnictwie największe znaczenie miały dwa dekrety wydane przez Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego jeszcze w 1944 r., przed ostatecznym zakończeniem wojny.

Pierwszy to dekret o reformie rolnej, który zdecydował o tym, że na obszarze dzisiejszego Nadleśnictwa Jabłonna upaństwowieniu uległy wszystkie majątki ziemskie – w tym należące do nich lasy – o powierzchni przekraczającej 50 ha. Dzieła nacjonalizacji dopełnił dekret z 12 grudnia 1944 r. o przejęciu niektórych lasów na własność Skarbu Państwa. W praktyce mógł on dotyczyć obiektów leśnych, które co prawda nie zostały znacjonalizowane w oparciu o normę 50 ha, ale same w sobie przekraczały areał 25 ha.

Grunty rolne przejęte na mocy dekretu PKWN nowa władza przeznaczała na ogół do parcelacji i rozdysponowywała pomiędzy okolicznych rolników lub też tworzyła państwowe gospodarstwa rolne. Lasy trafiały w zasób istniejących lub nowo utworzonych państwowych nadleśnictw. Lasy Państwowe przejmowały lasy wraz z istniejącą infrastrukturą – osadami leśnymi, specjalistycznymi zakładami, sprzętem. Zwykle także „przejmowały” kadrę, zatrudniając w państwowych nadleśnictwach dotychczasową służbę leśną majątków prywatnych.

Upaństwowione lasy dóbr Jabłonna i Nieporęt, należące wcześniej do hrabiów Potockich, stanowiły zrąb państwowego Nadleśnictwa Jabłonna-Nieporęt. Pierwsza, dwuczłonowa nazwa jednostki, mogła odzwierciedlać odrębność obu kompleksów ziemskich w dobrach właścicieli Jabłonny. Były to największe kompleksy leśne nadleśnictwa, tj. uroczyska Czarna Struga, Kąty Węgierskie, Jabłonna, Bagno oraz pomniejsze Białobrzegi i Ludwisin. Grunty tej proweniencji stanowiły co najmniej połowę terenów administrowanych przez państwowe nadleśnictwo i w 1955 r. obejmowały 4455,84 ha.

Materiały z lat 50. wskazują, że ówczesna jednostka Lasów Państwowych w ok. 90% składała się z lasów przejętych na podstawie dekretów PKWN, nie tylko od Potockich. Na 29 uroczysk, którymi zarządzało w 1955 r. nadleśnictwo, taką genezę miało 20 uroczysk. Warto jednak zauważyć, że stan posiadania nadleśnictwa do 1967 r., tj. drugiej rewizji urządzania, nie był stabilny.

Kilka lat mogło trwać ostateczne przejęcie zarządu nad upaństwowionymi lasami. Jeszcze w styczniu 1947 r. nadleśnictwo prosiło o definitywne załatwienie sprawy przekazania uroczyska Trzciany (grunty państwowe przed wojną). Bez tego niemożliwe były jakiekolwiek prace. Dopiero w 1949 r. do nadleśnictwa zostało włączone 784,72 ha z majątku Poniatów (całość 958,65 ha) oraz 112,91 ha z majątku Klucz. Ale jeszcze w następnym roku trwał podział gruntów pomiędzy Lasy Państwowe a Państwowe Gospodarstwo Rolne (1).

Grunty były również przekazywane, w tym do innych nadleśnictw, i przyjmowane w zarząd. Najprawdopodobniej w przypadku niektórych obiektów leśnych decyzje o tym, jaka państwowa instytucja będzie nimi zarządzać, zmieniały się.

Inne grunty w zarządzie nadleśnictwa miały następującą genezę (stan na 1955 r.):

– byłe dobra Kędzierskich – 440,73 (ur. Poddębe),

– byłe dobra Grocholskich – 630,80 ha (ur. Poniatów),

– byłe dobra Szybalskich – 48,49 ha (ur. Szybalin)

– byłe dobra Marii Dąbrowskiej – 140,85 (ur. Aleksandrów),

– byłe dobra Szperlinga – 46,50 ha (ur. Nowopol),

– prywatne w obrębie Warszawy – 122,39 ha (ur. Białołęka, Dąbrówka i Henryków)

– inne byłe dobra prywatne – 543,24 ha (ur. Wincentowo, Łosie, Radzyminek, Radzyminek II, Klucz, Buchnik, Skrzeszew)

W zarządzie nadleśnictwa znajdowały się także przedwojenne grunty państwowe:

– z Nadleśnictwa Pomiechówek – 492,24 ha (ur. Kałuszyn, Trzciany, Dębina),

– państwowego gospodarstwa „Agril” – 138, 55 ha (ur. Kadzielnia i Księża Góra)

– z nadleśnictw Drewnica i Tłuszcz – 241,73 ha (2).

Nadleśnictwo w początkach istnienia objęło także w zarząd trzyhektarowy plac potartaczny w Zegrzu (3).

Jak wiemy na mocy dekretu o reformie rolnej państwo przejęło cały majątek Jabłonna, wraz z pałacem, zabudowaniami administracji i folwarku. Naturalną koleją rzeczy siedzibę nadleśnictwa ulokowano w budynku, gdzie mieściło się nadleśnictwo Potockich. Do nadleśnictwa należał tu plac o powierzchni 0,82 ha.

Nie znamy dokładnych okoliczności ani daty, kiedy Nadleśnictwo Jabłonna-Nieporęt rozpoczęło działalność. Być może stało się to 19 października 1944 r. (dekret o reformie rolnej wydano 6 września). Od tej daty rozpoczynał się okres raportowania w pierwszym sprawozdaniu rachunkowym i podsumowanie pierwszego, niepełnego roku działalności4. W najstarszym zachowanym miesięcznym sprawozdaniu nadleśniczego, sporządzonym 2 lutego 1945 r., mowa jest natomiast o tym, że zarząd nadleśnictwa wprowadził się do obiektów przejętych od Potockich na początku lutego 1945 r., po przesunięciu się linii frontu (5). Z relacji Mieczysława Lasockiego, jednego z pierwszych leśniczych, wynika, że nadleśnictwo rozpoczęło oficjalną działalność 1 stycznia 1945 r6. Wcześniej jego siedziba znajdowała się w Markach (7).

Pierwszym nadleśniczym został już w 1944 r. inż. Kazimierz Pietkiewicz (8). Z pewnością nadleśnictwo zatrudniło co najmniej część danych pracowników dóbr Potockich. Byli to m.in.: Józef Wymętowski, Franciszek Pogorzelski, Aleksander Rembelski, Władysław Wójcik czy Aleksander Suska, który zmarł w 1947 r., przepracowawszy na jednym stanowisku 47 lat.

Jak wiemy, jesienią 1944 r. z okolic Jabłonny wysiedlono mieszkańców. Taki los dotknął też pracowników nadleśnictwa, którzy po ustąpieniu frontu wracali do dawnego miejsca pracy. Takie koleje losu spotkały Marka Piechowskiego, kasjera nadleśnictwa. Do Jabłonny wrócił piechotą, a wszystko co posiadał to odzież, którą miał na sobie. Podobną drogę odbył wspomniany wyżej Mieczysław Lasocki, od 1939 r. leśniczy leśnictwa Bagno. Skompletowanie całej kadry zajęło kilka miesięcy. Dopiero w czerwcu 1945 r. nadleśniczy mógł napisać w raporcie, że obsada jest pełna, planując w ciągu miesiąca zatrudnić ostatnich czterech gajowych (9).

Spośród pierwszych pracowników po wojnie znamy także leśniczych Eugeniusza Sikorskiego i Władysława Krajewskiego, zmarłych w 1947 r. Dodajmy, że w tym roku pracę w Jabłonnie rozpoczął leśniczy Emil Teysler oraz adiunkt Włodzimierz Gwoździłło (w 1948 r. adiunktem był już Lucjan Krajewski, zaś sekretarzem Józef Borowik) (10).

Warto wspomnieć, że leśnicy zatrudnieni w dobrach Potockich, a następnie kontynuujący pracę w państwowym nadleśnictwie, otrzymywali emerytury naliczane również za okres przepracowany w lasach prywatnych. Dotyczyło to również wypłaty emerytur rodzinom zmarłych leśników, tzw. pensji wdowich bądź sierocych (11).

Dodać należy, że nadleśnictwo przejęło z dóbr Jabłonna również tartak, ma którego wyposażeniu znajdował się trak marki Blume, piła tarczowa oraz warsztat mechaniczny i kolejka obsługująca transport w obrębie placu tartacznego (450 mb toru i 12 wózków). Tartak był jednak dokumentnie zniszczony (w ocenie nadleśniczego uszkodzenia sięgały 100%)(12). W maju 1945 r. trak został przekazany do tartaku Dalekie, dziś na terenie Nadleśnictwa Wyszków (13).

Całkowicie zrujnowana była też ciężarowa skoda, znajdująca się na wyposażeniu nadleśnictwa. Za to do dyspozycji pozostawały pojazdy konne: wolant, wóz, dwie bryczki i tzw. linijka, dawniej służące zapewne do polowań. W stosunkowo niezłym stanie przetrwało ruchome wyposażenie nadleśnictwa. W jego skład wchodziły dwie maszyny do pisania, elektryczny arytmometr, wagi, niwelator i dość liczne narzędzia ręczne (14).

Trudne początki

Sytuację nadleśnictwa tuż po zakończeniu wojny dobrze oddaje treść protokołu inspekcyjnego, jaki spisano 25 kwietnia 1945 r. Zacytujmy obszerniej fragmenty tego ważnego dokumentu: Lasy Nadleśnictwa Nieporęt, wskutek walk trwających przez pół roku i przebiegającego przez nie frontu, są w 50% zniszczone. Całe drzewostany zostały wycięte, pozostawiono w lesie blisko metrowej wysokości pnie i wierzchy ściętych drzew. Z reszty drzew porobiono bunkry i zasieki. Poza tym lasy te są na ¾ powierzchni zaminowane i wskutek tego niedostępne. Taki stan lasów, o ile nie nastąpi uprzątnięcie ich w najbliższym czasie, grozi inwazją owadów szkodliwych i wielkim niebezpieczeństwem pożarów leśnych. Gaszenie pożarów w warunkach, kiedy las jest zaminowany i w lesie tym leży mnóstwo amunicji rozrzuconej, jest nie do pomyślenia (15).

Bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych w lasach znajdowało się mnóstwo materiałów wybuchowych, pocisków, min, bomb lotniczych i in. W maju 1945 r. nad rozminowywaniem terenu pracowały dwie drużyny. Do oczyszczenia saperskiego pozostawało już tylko samo leśnictwo Jabłonna – w ¾ wciąż zaminowane i niebezpieczne. Liczne wypadki oraz bardzo silne detonacje przy czterech pożarach, które już miały miejsce w tym leśnictwie, z tego dwa od min wysadzanych przez żołnierzy wyrabiających drewno, świadczą, iż rozminowywanie dokonywane chaotycznie w kilku miejscach parokrotnie zostało wykonane zostało niestarannie – raportował nadleśniczy. Zresztą dowódcy oddziałów minerów stwierdzają sami, że pojedyncze miny pomimo rozminowania zasadniczego (zdjęcie pól minowych po kilka tysięcy sztuk) możliwe są na tym terenie wszędzie (16).

Obecność min w lasach miała być przyczyną, która w 1945 r. powodowała brak chętnych do pracy. Nie były to obawy na wyrost. W listopadzie, w lesie na terenie leśnictwa Jabłonna, na minę wjechał samochód wojskowy. Ta eksplozja nie była pierwszym tego typu przypadkiem. Zagrożona była też służba leśna: gajowy Leszczyński z leśnictwa Góra na terenie swego obchodu w lesie Poniatów wszedł na minę i cudem uniknął śmierci, odnosząc tylko dwie rany głowy, relacjonował w listopadzie 1945 r. nadleśniczy (17).

Niebezpieczny depozyt miał być również jedną z przyczyn podwyższonego zagrożenia pożarowego. Faktycznie do 1948 r. na terenie nadleśnictwa wybuchło ok. 30 pożarów, które pochłonęły 160 ha lasu (18).

Protokół z kwietnia 1945 r. charakteryzował także sytuację okolicznych wsi, które zostały zrujnowane, a liczba ludności spadła do ¼ populacji przedwojennej. Jako przykład podano gminę Nieporęt, gdzie na 18 wsi tylko w czterech ocalało po kilkanaście domów. Reszta spłonęła całkowicie. Inspektor uważał wręcz, że w obliczu ogromu zniszczeń nie ma sensu odbudowywać wsi, które gospodarowały wszak na bardzo lichych glebach poleśnych. Dawne piaszczyste pola lepiej zalesić, a mieszkańców osiedlić np. na Ziemiach Odzyskanych, uważano. Toteż na miejscowego robotnika do uprzątnięcia lasów liczyć prawie nie podobna. Prace te wykonać będą mogli jeńcy niemieccy, których w większej ilości należy przydzielić do dyspozycji administracji leśnej.

Jeńców planowano wykorzystać również do rozminowywania terenu, a do zakwaterowania wykorzystać budynki koszarów w Legionowie (19).

Znacznie gorzej miała się rzecz z zabudowaniami na osadach leśnych: Na sześć leśnictw w całym zasięgu są tylko dwa domy mieszkalne dla leśniczych, do tego zdemolowane na skutek długotrwałego kwaterowania wojska. Na 28 obchodów gajowskich jest zaledwie sześć gajówek, przeważnie bardzo zniszczonych. Poza dwoma budynkami gospodarczymi przy gajówce w lesie Ciemne nie ma przy żadnej osadzie tego rodzaju budynków. Personel nadleśnictwa mieszka częściowo w bunkrach (ziemiankach) [podkr. RZ], częściowo w mieszkaniach prywatnych.

Problemem, jaki ponownie powtórzył się na etapie zmiany władzy były masowe kradzieże drewna, których dopuszczali się mieszkańcy wyniszczonych wojną wsi. Dlatego na przełomie lutego i marca 1945 r. na terenie nadleśnictwa stacjonowała drużyna Samodzielnego Batalionu Ochrony Lasu. Uzbrojona leśna policja była w stanie przez ok. dwa tygodnie ściągnąć aż 189 tys. zł kar defraudacyjnych i należności (20).

Sporządzone kilka lat później zestawienie liczby ujawnionych przypadków defraudacji wskazuje na malejącą z czasem skalę problemu:

rok 1945/46 – 710,

rok 1946/47 – 544,

rok 1947/48 – 382,

rok 1948/49 (do 1 kwietnia 1948 r.) – 188.

O ile w pierwszych latach powojennych kradzieże miały charakter masowy i dotyczyły głównie drewna użytkowego, to w trzecim roku po wojnie nie tylko spadła ich liczba, ale też charakter. Dotyczyły przeważnie kradzieży opału, ściółki, gałęzi (21).

Kradzieże drewna były szczególnie odczuwalne na terenie leśnictwa Jabłonna, położonego w najbliższych sąsiedztwie warszawskiej Pragi. Ponieważ był to jednocześnie obszar o największych zniszczeniach wojennych, nadleśniczy latem 1947 r. postulował wręcz podział leśnictwa na dwa mniejsze, z dwiema osadami w Choszczówce i Jabłonnie. Z jednej strony poprawiłby się dozór, co zapobiegałoby kradzieżom, z drugiej to na terenie tego leśnictwa pozyskiwano rocznie ok. 60% drewna (22).

W pierwszych dwóch latach po wojnie pozyskanie w nadleśnictwie dotyczyło wyłącznie drewna leżącego w lesie, pochodzącego z wyrębów wojennych, rozbiórki bunkrów i umocnień. Prócz tego pozyskiwano drobnicę i czuby pozostałe po wyrębach. W samym 1945 r. pozyskiwano wyłącznie opał kosztem nabywców. Jak wyglądała ówczesna sytuacja, najlepiej oddadzą słowa nadleśniczego Kazimierza Pietkiewicza: Nadleśnictwo w dalszym ciągu wyróbkę prowadzi tylko kosztem nabywców, z braku robotników, a również z powodu zbyt wielkich kradzieży, które uniemożliwiają wyróbkę drewna przez nadleśnictwo. Oddziały wojskowe, które otrzymują przydziały, zabierają bezapelacyjnie każde drewno wyrobione, nie licząc się zupełnie z tym, że jest to drewno przygotowane przez inną jednostkę, względnie nawet użytek wyrobione przez jakąś firmę.

W dalszym ciągu nadleśniczy prosił dyrekcję o powtórne przysłaniu do nadleśnictwa oddziału Samodzielnego Batalionu Ochrony Lasu, licząc że powstrzyma to kradzieże leśne, typowe dla okresu bezhołowia i nowej władzy. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że jeżeli chodzi o defraudacje wojskowe, to nie ma to prawie żadnego znaczenia – nadleśniczy realistycznie ocenił możliwość przeciwdziałania wojskowym „rekwizycjom” (23).

Gdy w okolicach Warszawy stacjonowały liczne oddziały wojskowe, problem przybrał ogromną skalę, nasilając się w grudniu 1945 r., wraz z nieodwołalnym nadejściem zimy i sezonu grzewczego. Liczne zlokalizowane w okolicy garnizony wojskowe, nic sobie nie robiąc z odbudowującego się życia cywilnego w kraju, najeżdżały podwarszawskie lasy celem pozyskania opału. Żołnierze z Modlina, Legionowa, Warszawy i Rembertowa nie trudzili się ze ścinką. Napotykając jakiekolwiek drewno już wyrobione, zabierali je, nie bacząc na protesty osób, które pracowały przy wyróbce (24).

Do maja 1946 r. odnotowano 41 przypadków, gdy drewno rekwirowała Armia Czerwona i 80 przypadków, gdy to samo robiło Wojsko Polskie. Żołnierze zabrali ok. 1300 m3 drewna o wartości ok. 270 tys. zł, a niewątpliwie było też sporo przypadków, gdy służba leśna nie wiedziała o zaborze.

Co zaskakujące, nadleśnictwo ewidentnie określało w dokumentach takie przypadki jako defraudacje. Żołnierze ani nie płacili, ani nie wystawiali pokwitowań i jak udało się ustalić – w okresie powojennego chaosu rabowali drewno, by uprawiać handel wymienny. Tak to relacjonował nadleśniczy: Drewno pobrane niechybnie przez wojsko z lasu państwowego znajduje nabywców, jako opał, pośród okolicznych spekulantów, produkujących masowo nielegalnie bimber. Szkodnicy ci są podobno tak dobrze zorganizowani i zakonspirowani, że nie lękają się żadnych władz. Jeżeli się weźmie pod uwagę fakt, że należność za dostarczony opał bimbrownicy płacą defraudantom przeważnie wódką, rozpijając w ten sposób wojsko, personel porządku publicznego i okoliczną ludność, to sprawa staje się bardzo groźną w znaczeniu ogólnopaństwowym (25).

1.) Archiwum Nadleśnictwa Jabłonna, akta luźne, teczka nr 720.

2.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 59. Plan urządzenia lasu Nadleśnictwa Jabłonna-Nieporęt, 1956.

3.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 62. Zimą 1947 r. ten plac był wydzierżawiony, przynosząc nadleśnictwu 13,2 tys. zł dochodu miesięcznie.

4.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 102. Sprawozdanie rachunkowe z 1945 r. Istnienie nadleśnictwa w 1944 r. potwierdza też pokwitowanie odbioru jednego z okólników DLP w Siedlcach, datowanego na 15 listopada. Nadleśniczy K. Pietkiewicz potwierdził jego przyjęcie dn. 22 grudnia 1944 r. (akta luźne Nadleśnictwa Jabłonna).

5.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 1. Miesięczne sprawozdania opisowe.

6.) Archiwum Nadleśnictwa Jabłonna, relacja leśniczego Mieczysława Lasockiego, kserokopia. Lasocki, pracownik nadleśnictwa Potockich od 1936 r., wrócił do Jabłonny po ewakuacji w 1944 r. Miał wówczas zaangażować się w sprawę utworzenia nadleśnictwa i ulokowania jego siedziby w miejscu, gdzie znajdowała się przed wojną.

7.) Legitymacja podleśniczego Bazylego Rusaka, wydana została 25 stycznia 1945 r. w Markach i nosiła numer 13.

8.) Kazimierz Pietkiewicz ur. 15 grudnia 1906 r. w Moskwie. Inżynier leśnictwa, przed wojną kierownik oddziału w Dyrekcji Lasów w Warszawie, w czasie okupacji pracował jako leśniczy w Wiązownie.

9.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 18, 60.

10.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 6, s. 22.

11.) Archiwum Nadleśnictwa Jabłonna, teczka 303/2. „Pensję wdowią” po zmarłym gajowym Franciszku Pogorzelskim otrzymała jego żona Maria Pogorzelska. Świadczenie zostało wyliczone na podstawie udokumentowanego okresu pracy męża w lasach Potockich w latach 1909-39. Warunkiem było zaświadczenie o postawie zmarłego w czasie okupacji. Na tej samej zasadzie pensję wdowią i sierocą otrzymywali żona i syn gajowego Aleksandra Rembelskiego,

12.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 130

13.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 7.

14.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 130

15.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 131, s. 1-7.

16.) Archiwum Nadleśnictwa Jabłonna, teczka nienumerowana. Autor korzystał z materiałów, które zostały odnalezione na strychu dawnej siedziby nadleśnictwa. Na etapie opracowania teczki nie zostały jeszcze włączone do zasobu archiwalnego.

17.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 18.

18.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 6, s. 22.

19.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 131, s. 1-7.

20.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 131, s. 67.

21.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 131, s. 1-7.

22.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 4, s. 91.

23.) Jak wyżej, s. 19.

24.) Jak wyżej, s. 18.

25.) APW, Nadleśnictwo Jabłonna sygn. 131, s. 15-17.