Żywność – dobra i zdrowa czy niebezpieczna?

jars

Żywność ma na celu dostarczyć nam wszystkich niezbędnych składników odżywczych potrzebnych do życia. Z założenia jedzenie powinno być zdrowe i bezpieczne. W rzeczywistości jednak bywa różnie, o czym świadczą afery związane z żywnością, które coraz częściej są nagłaśniane przez media. Reakcją na te doniesienia jest powstawanie grup, organizacji i trendów opowiadających się za żywnością ekologiczną i naturalną. Przeciętny konsument zadaje sobie pytanie – Czy to, co do tej pory jadłem, mi szkodzi?

„Dobra żywność – tradycja, jakość i perspektywy”

Na to pytanie próbowano znaleźć odpowiedź 10 października podczas konferencji pt. „Dobra żywność – tradycja, jakość i perspektywy”, którą zorganizowała firma JARS. Inspiracją do poruszenia tego tematu na forum naukowców i specjalistów z dziedziny żywienia i przemysłu spożywczego były problemy związane z zafałszowaniami żywności – takie jak afera z solą drogową w żywności, czy ostatnio wykrycie koniny w mięsie wołowym. Na spotkaniu poruszano problem braku odpowiedzialności i nieuczciwości producentów żywności i żerowanie na niewiedzy konsumentów.

Firmy rodzinne sposobem na uczciwość

Okazało się, że sposobem na zapobieganie nieuczciwym praktykom producentów mogą być m.in. firmy rodzinne, których właściciele nie boją się podpisywać własnym nazwiskiem pod swoim produktem. Na konferencji świetny przykład takiego modelu biznesowego dał Marek Jakubiak, właściciel browaru Ciechan. To właśnie jemu udało się przebić przez największe światowe koncerny piwa i wypromować mały browar, który korzysta z tradycyjnych polskich receptur. Dzięki niemu na sklepowych półkach nie ma dominacji wielkich koncernów, których produkty w każdym zakątku świata smakują tak samo. Dziś nie wybieramy pośród 4 marek piw, a pośród asortymentu liczącego ponad 100 różnych browarów, a każdy z nich odznacza się inną kompozycją smakową.

Produkty lokalne

Również zwolennikiem różnorodności i pielęgnowania regionalnych receptur był dr Jacek Szklarek, przedstawiciel Slow Food Polska. Przybliżył on ruch slow food, który zrodził się jako forma sprzeciwu przed globalizacją i dominacją wielkich koncernów. Jego działacze opowiadają się za żywnością wyjątkową w smaku, produkowaną naturalnie, nie masowo, ale w limitowanej ilości, przez niewielkie gospodarstwa. Podkreślają znaczenie produktów lokalnych, dzięki którym można skrócić długi i kosztowny czas dystrybucji żywności. Slow Food sprzeciwia się m.in. produktom modyfikowanym genetycznie, ponieważ ich stosowanie prowadzi to do zaniku bioróżnorodności. Grupa działa też na rzecz ochrony serów z mleka niepasteryzowanego. Ich zdaniem pasteryzacja spłaszcza walory smakowe i pozbawia wartości odżywczej.

Bezpieczeństwo ponad smak

Krytyka pasteryzacji mleka wywołała oburzenie u kolejnego mówcy prof. Dr hab. Krzysztofa Krygier z SGGW, którego zdaniem żywność przede wszystkim musi być bezpieczna, czyli m.in. nie wywoływać chorób. To właśnie pasteryzacja mleka sprawia, że niszczone są bakterie odpowiedzialne za psucie się produktu i tym samym zatrucia pokarmowe.

Strach przed nieznanym

Krzysztof Krygier ironicznie wypowiedział się na temat medialnych dietetyczek, które ostrzegają wszystkich przed produktami zawierającymi w swoim składzie skomplikowane nazwy, „konserwanty”. Za przykład podał gumę guar, która zdaniem niektórych pań prowadzi do zaklejania jelit. W rzeczywistości jest to rodzaj błonnika, który ma udowodnione działanie wpływające na utrzymanie prawidłowego stężenia cholesterolu we krwi i nikt nigdy nie wykazał żadnego negatywnego wpływu tego związku na zdrowie. Krzysztof Krygier krytykował też negatywne opinie odnośnie żywności modyfikowanej genetycznie. Zbulwersowany był tym, że nikomu nie przeszkadza to, że przez lata w roślinach i zwierzętach zachodziły poważne zmiany genetyczne. Był to sposób na przystosowanie się do zmieniających się warunków środowiska. Nikt jedząc tak zmutowane rośliny, nie uważa, by taki posiłek mógł zaszkodzić. Sytuacja zmienia się, gdy biotechnolog zmienia jeden gen. Wtedy opinia publiczna linczuje to działanie ogłaszając, że powstały produkt jest toksyczny. Krzysztof Krygier sprzeciwił się też negatywnym opiniom odnośnie żywności light, której jedyną różnicą w stosunku do tradycyjnej żywności jest obniżona o 30% kaloryczność. Przedstawił swoje zupełnie odwrotne stanowisko – że to właśnie żywność light może być jedynym lekiem na otyłość. – Jedząc posiłki light zjadamy każdego dnia o 10 – 15% energii mniej. Z kolei tyjemy wtedy, kiedy przez lata zjadamy zaledwie o 3% więcej energii niż potrzebuje nasz organizm. Wprowadzenie żywności o obniżonej kaloryczności może więc zapobiec przybieraniu na wadze.

Marketing nie służy racjonalnym wyborom

Krzysztof Krygier ostrzegał przed prozdrowotnymi hasłami opisującymi produkt, które tak naprawdę nic nie znaczą, a stanowią tylko chwyt marketingowy. Do takich haseł zaliczył: „Zdrowa żywność””, „Żywność naturalna”, „Żywność nieprzetworzona”, „Żywność ekologiczna”, „Żywność Slow Food” itp. Jedyne prawdziwe oświadczenia, jakie pojawiają się na produktach, to te zatwierdzone przez EFSA (The European Food Safety Authority), a jest ich dokładnie 222. Krzysztof Krygier, mimo że nie jest przeciwnikiem żywności ekologicznej, to nie akceptuje tendencji sugerujących, że produkty „eko” są jedynym zdrowym rozwiązaniem, a reszta to „śmieci”. Apelował, żebyśmy nie histeryzowali na punkcie żywności. Produkty ekologiczne mają taki sam smak i taką samą wartość odżywczą. Różnica polega na tym, że przy uprawach ekologicznych stosuje się inne pestycydy i w mniejszej ilości. Jego zdaniem nie jesteśmy w stanie wyżywić całego świata produktami ekologicznymi, bo są to bardzo mało wydajne uprawy. Te produkty, podobnie jak slow food być powinny, ale zawsze będą one zarezerwowane dla mniejszości, a każdy powinien mieć możliwość wyboru.

 

W podsumowaniu pierwszej części konferencji padło kilka ważnych stwierdzeń, które mogą pomóc konsumentom w wybieraniu dobrej żywności. Pierwszą wskazówką było wybieranie produktów, których producent jest nam znany, bo anonimowość zwiększa ryzyko nieuczciwych praktyk. Druga to taka, by nie wybierać produktów, których cena jest niepokojąco niska – „jaka cena, taki produkt”. Uczestnicy konferencji zaznaczyli też, że rzeczywistość nie jest tak brutalna, jak rysują to media. W Polsce jest wiele firm, które bardzo dbają o jakość swoich produktów, ale o tym się nie mówi. Nagłaśniane są tylko afery.

Organizator konferencji

JARSOrganizatorem konferencji była firma JARS Sp. z o.o., która zajmuje się m.in. badaniem żywności w tym również pod kątem zawartości baterii, zanieczyszczeń, substancji dodatkowych oraz pod względem wartości odżywczych. Firma JARS została założona 12 lat temu. Jak podkreśla jej współwłaściciel Ryszard Klimczuk, jest to firma rodzinna, której podłożem jest chemia, jaka istnieje między nim a jego żoną Martą Rudzińską, głównym udziałowcem. To dzięki temu JARS przez 12 lat istnienia rozwinął się z małej dwuosobowej działalności do 150-osobowej firmy mającej swe oddziały w dwóch miastach Polski – podlegionowskich Łajskach i Mysłowicach. Poza badaniem żywności firma zajmuje się również badaniem kosmetyków, wody, chemii, opakowań, badaniami z zakresu ochrony środowiska i geologii, audytami i szkoleniami. Labolatorium posiada liczne certyfikaty m.in. taki, który zezwala na przeprowadzanie badań dla wojska – żołnierzy NATO i Wojska Polskiego. Firma współpracuje z najważniejszymi ośrodkami naukowymi w Polsce.

fot. JARS

Tekst opublikowany w dodatku Zdrowie 2013 – podgląd dostępny TUTAJ