„Będziemy grać i walczyć do końca” – rozmowa z Mikołajem Krekorą, bramkarzem KPR-u RC Legionowo

kpr-gornik_147

Mikołaj Krekora był bohaterem wielu spotkań legionowskiej drużyny szczypiornistów (fot. GP/MM)

Marzeniem Mikołaja Krekory, bramkarza KPR-u RC Legionowo, były występy w Superlidze. Gdy ten cel zrealizował, pokazał, że i na tym poziomie rozgrywek spisuje się znakomicie. Szkoda, że jego wspaniałą grę zastopowała kontuzja, która wykluczyła go z bieżących rozgrywek.

Michał Machnacki: Nie tak wyobrażałeś sobie końcówkę sezonu Superligi? Powiedz naszym czytelnikom, co stało się na feralnym dla ciebie treningu?

Mikołaj Krekora: Na jednym z treningów po meczu z Zabrzem podczas gry rozgrzewkowej pechowo upadłem po wyskoku na stopę jednego z kolegów. Uszkodziłem staw skokowy i na to wygląda, że w tym sezonie nie będę już w stanie wystąpić na boisku.

Jak przebiega twoja rehabilitacja? Na pewno bardziej znasz się na tym od przeciętnego człowieka, ponieważ jesteś fizjoterapeutą. Kiedy masz szansę wrócić do treningów?

Będziemy sprawdzać stan nogi na bieżąco. Do pełnego powrotu na boisko upłynie zapewne jeszcze jednak ok. 6 tygodni. Nie ma niestety szans na to aby wrócić przed ostatnim meczem, który odbędzie się 7 maja, więc jest czas na to aby poprowadzić proces rehabilitacji bardzo dokładnie.

Dwumecz z Kwidzynem oglądałeś z trybun. Jak to przeżywałeś? Bardziej niż na parkiecie?

Z reguły bardzo przeżywam każdy mecz, ale ten był wyjątkowy głównie dlatego, że zależał od niego nasz awans. Będąc na parkiecie zawsze ma się jednak namacalny wpływ na rezultat spotkania więc część napięcia można rozładować w taki sposób. Na trybunach zostaje tylko wyrywanie sobie włosów z głowy.

Co stało się w Kwidzynie? Czego zabrakło, by stawić czoła MMTS-owi? Siły, ambicji, a może tego dnia kwidzynianie zagrali mecz sezonu?

Na pewno odczuliśmy to, że nasza kadra została znacznie uszczuplona z uwagi na kontuzje. Zagraliśmy bez nominalnego kołowego, co Kwidzyn starał się wykorzystać w 100% i wyszło im to bardzo dobrze. Walczyliśmy na tyle, na ile było nas stać. Na pewno nie brakło nam ambicji – Kwidzyn był tego dnia po prostu lepszy, a ponadto pomógł im atut własnego boiska i kibiców.

Pozostała walka o miejsca 5-8. Pierwszą przeszkodą będzie drużyna Zagłębia Lubin (pierwsze spotkanie 16 kwietnia, rewanż 23-go), z którym w sezonie zasadniczym zagraliście na remis. Jednak spotkanie w Legionowie przegraliście. Teraz w dwumeczu drugi mecz w Arenie. Niezależnie które miejsce zajmiecie w tym sezonie, można śmiało stwierdzić, że jesteście rewelacją rozgrywek.

Gdyby nie kontuzje, szansa na półfinał była na wyciągnięcie ręki. Czy w pozostałych czterech spotkania zespół się pozbiera i powalczy o 5 lokatę? Będziemy grać i walczyć do końca o jak najlepszą lokatę. Za nami bardzo udana część sezonu więc postaramy się postawić kropkę nad i i zdobyć jak najwyższą lokatę. Kibice spisują się w tym sezonie rewelacyjnie więc zapraszamy na dwa ostatnie w tym sezonie mecze w Arenie.